środa, 9 sierpnia 2023

Zdzisław Rzepecki - Szłapuś + PRAGA środa

 

Książeczka dydaktyczna o tym, jak piesek Szłapuś był niegrzeczny i psocił, a że tata go upominał, to Szłapuś postanowił iść w świat. Jak się jednak można domyśleć, świat nie czekał na niego z otwartymi ramionami, więc na drugi dzień skruszony wrócił do domu. No co za fantastyczna historia 🤣 Zaraz ją wyniosę na korytarz, bo pełno dzieciorów jest teraz - do dziewczyny z recepcji, która jest Słowaczką przyjechała liczna rodzina i się tu zatrzymała - niech se pooglądają, zamiast latać po obiekcie jak oszalałe 😁

Początek:

Wyd. Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2000

Z własnej półki

Przeczytałam 9 sierpnia 2023 roku


Praga, dzień szósty

Pada. Leje. Nie kropi. To tak na pocieszenie. Bardzo możliwe, że dziś nie będzie kolejek do biblioteki koło magistratu 😁 Bo odkąd na tiktoku czy innym badziewiu ktoś wstawił filmik z tamtejszą instalacją, codziennie ustawiają się dziesiątki, setki młodych ludzi, żeby ją sobie obejrzeć przez parę sekund.

Dochodzi dziewiąta rano, miałyśmy jechać z Věrą do lasu szukać tego pomnika zamordowanego gajowego, no ale z przyczyn obiektywnych jest to niemożliwe. Jedyne, co mi pozostaje, to wybrać się na tę wystawę o bohemie, co to ją mam zapisaną w zeszyciku. Tylko tam otwierają o 11.00 dopiero. Liczymy na to, że się przejaśni po południu i pojedziemy do najmniejszego muzeum w Czechach. Tymczasem zabawiam się wstawianiem fotek z poprzednich dni, no bo co robić. Praga zrobiła mi paskudną niespodziankę z tą sierpniową pogodą, tego się po niej nie spodziewałam!



Gdy przechodzę obok zawsze pojawia mi się skojarzenie z Przygodami Sindbada Żeglarza Leśmiana i wujem Tarabukiem 😁

Klimaty weneckie z kolei 😁

Halo halo - co to tam kouka z dachu?


Spróbuj być dobry, inaczej...

Uwaga, zakręt!

Havlowskie ławeczki to projekt poświęcony pamięci prezydenta. Są to zawsze dwa fotele wokół okrągłego stolika, pośrodku którego jest pień drzewa. Oczywiście nie może zabraknąć motta Havla. Ta tutaj jest jubileuszowa czterdziesta. Są w różnych krajach (w Polsce nie ma).

Ktoś tu sporo chlasta, jak mówią Czesi.

A teraz przejdźmy do środy - jest już wieczór, więc mogę podsumować dzień. 

Tak mi się jakoś nie chciało jednak na wielką wystawę, że znalazłam w internecie małą malutką. Wychodząc zakradłam się do jednego ze sprzątanych pokoi, tych więcej łóżkowych - ich okna wychodzą na klasztorny wirydarz. Gdy tu zaczęłam przyjeżdżać, tamtędy się szło do wyjścia z klasztoru. Potem zrobili remont, recepcję i windę - i wejście osobne z drugiej ulicy. Szkoda, choć windę oczywiście pochwalam, bo jak sobie przypomnę to wleczenie walizki po niekończących się schodach... 😂

 

Pojechałam na Mała Stranę i punkt dwunasta stawiłam się przed drzwiami galerii (bo otwierali właśnie w południe). I nawet  deszcz przestał lać i słońce wyszło. Cóż z tego, skoro na drzwiach wisiała kłódka. No nie, myślę sobie, nie zrobią mi tego! Zmarnowane całe dopołudnie???
 


I rzeczywiście nie zrobili, młody człowiek o czeskich gabarytach nadszedł, przeprosił za spóźnienie, wyciągnął pęk kluczy, odnalazł właściwy i zaprosił do środka. Uff. Tu jest portret pana, który uważał się za największego znawcę Karla Gotta, ale te kury go fakt wkurzały*. No cóż, nie znam historii z kurami, ale może mi się tylko wydaje, bo coś jednak chodzi mi po głowie. A może ja już widziałam kiedyś to zdjęcie?

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle... podobno...

 

Tak sobie pomyślałam, że jeżeli do przyszłego roku dorobię się wreszcie okularów (a powinnam!), to może sobie kupię takie kiczowate etui, co? Zawsze to będzie Praga na co dzień 😂


Mam taką idée fixe, żeby wyszukiwać nieoczywiste miejsca na stołowanie się 😁Wczoraj byłam w sądzie dla Pragi 1, bo mieli tam stołówkę dla pracowników, ale dostępną również dla publiki. Niestety okazało się, że covid ją zlikwidował i już nie zmartwychwstała. Dobra, wykreśliłam z listy. A dziś poszłam sprawdzić stołówkę dietetyczną 😄 Mieści się w budynku polikliniki, jedzą tam obiady pracownicy, ale oczywiście i szeroka publiczność.

Wybrałam sobie ćevapčići, więc UWAGA sprawdzamy w rozpisce na ten tydzień, jaka to była dieta 😁 W każdym razie obiadek bardzo dobry, a w bonusie pan emeryt bardzo rozmowny, potem przyszedł drugi, jego znajomy, i z ich rozmowy dowiedziałam się, że pan służył w lotnictwie wojskowym, a teraz nie może się dostać do dentysty, nie ma terminów. A wcześniej mi powiedział, że ma bardzo małe mieszkanie, a bardzo wysoki czynsz. No, tu w Pradze z mieszkaniami nie są przelewki, zwłaszcza że bardzo dużo ludzi je po prostu wynajmuje, a nie że posiada. Potem już panowie zajęli się obgadywaniem wspólnej znajomej, to sobie poszłam.

A przy wyjściu zanosi się naczynia na takie ustrojstwo - i ono się kręci w kółko, tak że z drugiej strony je sobie odbierają do mycia 😀 Słowo daję, specjalnie zrobiłam dwa zdjęcia jedno po drugim - widzicie, jak się przesunęła taca?


No dobrze, tyle o obiedzie, bo nie będę przecież pisać wszystkiego, co mi pan emeryt opowiedział wsuwając udko z kurczaka i szpinak (że kiedyś stołówki dietetyczne były na każdym rogu, a listek na obiad kosztował 2 korony - ale to chyba z pracy takie dofinansowanie mieli). Po południu pojechałyśmy zwiedzić najmniejsze muzeum w Czechach - to jest ten śliczny budyneczek pokapliczny 😂 Pilnował go dziadek, który chętnie się oderwał od sudoku i wszystko nam opowiedział, wręczył stertę drukowanych materiałów (spoko, ja wzięłam tylko ulotkę, mapę - no jak nie wziąć mapy - i gazetkę lokalną, nic więcej), pozwolił fotografować, zaprowadził na cmentarz, wspomniał o pochowanym tam reżyserze i jego francuskiej żonie - pozostało tajemnicą, kim była druga Marta, ja twierdzę, że przypadkowo drugą żoną o tym samym imieniu, co pierwsza.

Tak, to jest Praga. Jechałyśmy tam autobusem podmiejskim od stacji metra chyba kwadrans, ale w granicach miasta.

Gdyby ktoś potrzebował męża na godziny, to jest numer.

 

A gdyśmy wróciły do cywilizacji, Věra zaprowadziła mnie do słoni.



 Niby miałam z tyłu głowy, że powinnam iść na tę Bohemę, bo dziś czynne do 21.00 - nawet wysiadłam z metra na właściwej stacji - ale no co poradzę, byłam już zbyt zmęczona na włókę po salach galerii. Zajrzałam tylko do pawi i wróciłam per pedes do domu.


Idę poczytać ten niemiecki kryminał, bo zaczęłam. Okazuje się, że to enerdowski jest. Ale się nie zniechęcam.

* Z tymi kurami to jest inaczej chyba 😉 One nie tyle go wkurzają, co mu srają. Przeczytałam uważniej.

16 komentarzy:

  1. Z Martą pudło.

    Marta Fričová se narodila 10. prosince 1914 v Praze slavné herečce němých filmů Suzanne Marwille (1895 – 1962) a jejímu prvnímu manželovi Schullbauerovi.

    Czyli to pasierbica reżysera, a nie druga żona.

    A to najmniejsze muzeum nie było już u ciebie na blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już to sprawdziłam i pisałam Wierze :) Nie było drugiej żony, za to obie córki Marty z jej poprzednich małżeństw przyjęły nazwisko ojczyma.

      Ja tam byłam w zeszłym roku, ale było zamknięte jeszcze, a musiałam wracać "do miasta", bo miałam bilet do kina kupiony 😁 Tym razem zwiedziłam te kilka metrów kwadratowych 😂

      Usuń
    2. A ta kobieta w bramie to nawiązanie do sztuki baroku. U mnie w okolicy jest w jednym z protestanckich kościołów taki wniebowstępujący Chrystus (nad ołtarzem są na suficie chmurki z których wystają już tylko stopy Jezusa).

      To tak przy okazji, bo wczoraj zapomniałem dodać, że ta instalacja w bibliotece z 8 tysięcy niechcianych książek jest ciekawa, ale mocno przygnębiająca.

      Usuń
    3. Z tym nawiązaniem do baroku toś przegiął 😁

      Mnie nie przygnębia, bo nie mam nabożnego stosunku do książek jako takich. W sensie do swoich to mam 🤣 ale tak w ogóle nie uważam, żeby książka była czymś, co koniecznie należy ratować za wszelką cenę etc.

      Usuń
  2. Fajne muzea. lubie szukac czegos odmiennego na obiadowanie, ale to z reguly albo chinskie, albo wietnamskie, chociaz ostatnio bylo nalesnikowo. Podziwiam spostrzegawczosc, nigdy bym nie wypatrzyla figurek na dachu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nic nie miała przeciwko chińskim czy wietnamskim, ale gdy mam chodzić potem po mieście, to jednak boję się ryzyka 😉

      Usuń
  3. Ale śmiszne te ludziki w dachu 💕
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  4. A czemu poświęcone jest to najmniejsze muzeum w Czechach? I pytanie, czy najmniejsze, albo ile jest tych najmniejszych? Znalazłam jeszcze inne najmniejsze :): https://www.kudyznudy.cz/aktivity/muzeum-vah-krenovy-nejmensi-muzeum-v-cr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ci oszukiści! Tam w "moim" muzeum (generalnie jest to muzeum tej miejscowości) wystawiają certyfikat rekordu wielkości (a raczej mniejszości) w Czechach. Teraz czytam na tym samym portalu, że należy do najmniejszych w środkowej Europie: https://www.kudyznudy.cz/aktuality/nejmensi-muzeum-ve-stredni-evrope-najdete-na-predn
      Czyżby zostało zdetronizowane przez to Twoje?

      Usuń
  5. Masz sokoli wzrok, że wypatrzyłaś tych koukaczy ;-)
    Kurcze, Czesi to naprawdę fajny naród. Jak tak patrzę na te różne ciekawostki, które wynajdujesz (np. te nogi w czerwonych rajstopach czy wcześniejszy gest Kozakiewicz) to coraz bardziej zazdroszczę im podejścia do świata.
    Paw przepiękny. Ale najlepsze jest ostatnie zdjęcie z odbiciem w kałuży - majstersztyk :)
    Mało komentuję (kartony przeprowadzkowe mnie przygniotły ;-)), ale wszystko czytam.
    Dobrej pogody życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojojoj przeprowadzka! Czyli jedna trzecia pożaru czy jak to było 😁 Może jednak obejdzie się bez wielkich strat!
      Wokół kałuż kręciłam się i kręciłam, ale nie było już większej, na większe odbicie - wyschły 😂
      Robię wielkie plany na przyszły rok i jestem ciekawa, co z nich wyjdzie...

      Wpadłam do domu między południem a popołudniem na fajfoklok 🤣 i chyba pierwszy raz aż tak mnie nogi pieką... no nic, wytrzymam jeszcze półtora dnia 😁

      Usuń
  6. Co za kalejdoskop wydarzen i wrazen! Nic dziwnego ze jestes urzeczona Praga.
    Faktycznie te etui to szkaradki i szmira, w dodatku okladki dla telefonow komorkowych nie sa wcale lepsze - gdy widze jakie niektore panie maja bo to one niestety lubuja sie w takich gadzetach, to mnie mdli.
    Zycze wiele dalszych przyjemnosci i poprawy pogody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda już poprawiona i nie zanosi się na (brzydką) zmianę do mojego wyjazdu. Ba, w przyszłym tygodniu ma być po 33 stopnie, więc w sumie tylko się cieszyć, że wyjeżdżam, bo co za dużo to niezdrowo 😁
      Pierwotnie miałam być do poniedziałku, potem to skróciłam o dwa dni ze względu na Ojczastego - ale już bym chyba nie dała rady fizycznie przez dwa tygodnie, jak kiedyś. Pewnie, że co chwilę sobie przypominam "tam miałam jechać i tam też", no ale wszystkiego w życiu mieć nie można, prawda?

      Usuń
  7. Zawsze rozweselają mnie te twoje obserwacje i tak się zastanawiam, czy oglądanie instalacji w bibliotece przekłada się na wzrost czytelnictwa?
    U mnie tez pada, bo okna umyłam...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że nie przypuszczam 😁 Przecież tu chodzi o to, żeby sobie zrobić selfie!

      Mycie okien - a następnie deszcz: toż to przecież standard 🤣

      Usuń