wtorek, 29 sierpnia 2023

Aneta Pawłowska-Krać - Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce

 

To jest takie przyciąganie, te książki dotyczące kondycji służby zdrowia... nie, czekaj! jak to się miało nazywać? ochrona zdrowia? 

Byłam zresztą sama raz u psychiatry, z depresją oczywiście, i oczywiście w sumie po receptę tylko, którą wywaliłam do kosza (więcej uwagi mi nie poświęcono). Teraz czytam, że farmakologia to jednak pierwsza rzecz, którą się włącza w chorobach duszy, potem dopiero, gdy stan się jakoś ustabilizuje, idą inne, na przykład terapie.

Po prostu nie wierzę własnym oczom! Mamy to wszystko zagwarantowane w konstytucji!

Pewnie dlatego konstytucja to teraz brzydkie słowo.

Książka ciekawa, ale dla mnie, jednak luźno powiązanej z tematem, zbyt szczególasta. W sensie dokładnego opisywania sposobu działania poszczególnych instytucji, procedur. To mnie znudzało trochę, a do życia przywracały ludzkie historie. Ale rozumiem, że autorka chciała zrobić analizę opieki psychiatrycznej w Polsce, stąd takie a nie inne podejście. 

Jak jest z tą opieką w naszym kraju, wiemy - zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci i młodzież, bije się na alarm już od dawna. Toteż spora część książki opowiada o próbach wdrażania reformy, która miała za zadanie sytuację tę uzdrowić. Wyglądało na to, że projekt ma duże szanse powodzenia, były pozytywne oceny modelu psychiatrii środowiskowej (miała zmniejszyć liczbę hospitalizacji i tak się stało dzięki lepszemu dostępowi do opieki tam, gdzie zorganizowano centra zdrowia psychicznego), ale w 2021 roku Ministerstwo Zdrowia zmieniło front... Ówczesny minister N. nie chciał słuchać ekspertów, na członków zespołu do spraw kontynuacji reformy powołał głównie urzędników z resortu. No cóż... dziwi?

Początek:

Koniec:

Wyd. Czarne, Wołowiec 2022, 226 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 27 sierpnia 2023 roku

 

Kuchenne boje

Ryżowar został nabyty i wczoraj triumfalnie wypróbowany. Zgodnie z instrukcją liczącą bodajże osiem czy dziewięć stron, na samym początku powiedziałam, że nie, ja tego nigdy nie użyję. Ale dobrze, umyłam, zapodałam ryż i wodę, włączyłam i szafa grała...

... do pewnego momentu, gdy nagle z wielkim hałasem para zaczęła się wydobywać na zewnątrz nie tylko z przeznaczonej temu dziurki, ale jakby spod pokrywki. Aj waj, przerażenie. Co robić? Ograniczyłam się do podłożenia ścierki, a po chwili wszystko się unormowało. Może jednak za mało wody wlałam? Albo za dużo? Albo pokrywkę niedokładnie umieściłam?

Czego dałam NA PEWNO za mało, a konkretnie to NIC - to była sól. Jakoś mi to nie przyszło do głowy, no bo w instrukcji nic na ten temat nie było 😂 Córka co prawda twierdzi, że Wiola z Pierogów mówiła, że nie trzeba solić, ale NIE WYDAJE MI SIĘ 🤣

Najlepsze jest to, że dałam dwie miarki ryżu, bo jedna miała być do obiadu dla Ojczastego, który miał jeszcze jakieś mięso z sosem, a druga dla nas na spróbowanie (myśmy miały na obiad makaron). Tymczasem dwie miarki ryżu to cały sagan normalnie 😁 

W związku z tym zjadłam wczoraj na kolację zupę mleczną z ryżem (jestem wielką entuzjastką zup mlecznych), a dziś na obiad dla nas dwóch szykuję ryż smażony (z cebulą, kiełbasą i pieczarkami, bo to było w domu). Ale na pewno jeszcze tego ryżu sporo zostanie 😁

23 komentarze:

  1. Czyli masz przy okazji ćwiczenie z kreatywnego gotowania!
    Ja dziś gotowałam ryż czarny, ale tez za mało osoliłam!
    Z ryżem robię tez sałatki rozmaite.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to! Robiąc miejsce na ryżowar znalazłam opakowanie czarnego ryżu. I teraz myślenice - przecież on się gotuje dłużej. To co, ryżowar sam z siebie będzie wiedział, że ma mu poświęcić więcej czasu?

      Usuń
    2. Nie wiem, ja gotuję starym sposobem, jak pisałam i był o.k.
      jotka

      Usuń
    3. Z tym czarnym ryżem też zrobię próbę 😁

      Usuń
  2. Nie cierpię ryżu! Nawet na karmę dla moli spozywczych się nie nadaje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau Be! Ja Cię kiedyś - zobaczysz - zapytam, co w ogóle nadaje się do jedzenia dla Ciebie 🤣🤣🤣

      Usuń
  3. Czytanie książek o polskiej ochronie zdrowia podpada już chyba pod masochizm :D

    A ta twoja miarka ryżu to ile konkretnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech będzie masochizm - ale to wiesz, takie czarowanie, że jak ja o tym czytam, to sama nie "zapadnę" na nic 😁

      To jest miarka dołączona do garnka, sprawdziłam w instrukcji - 140 gramów.

      Usuń
    2. A kasze w tym można gotować czy tylko ryż?
      Agatchen

      Usuń
    3. No nie wiem właśnie. Internety tak ogólnie mówią o różnych możliwościach. Chyba trzeba będzie wypróbować na jakiejś małej ilości kaszy.

      Usuń
    4. Mnie na obiad 100 g ryżu wystarczy, a ty dla ojca zaplanowałaś 140, nieźle :D

      Usuń
    5. Oj tak oj tam i tak nie zjadł, a swa dni później powiedział, żeby mu raczej rozgotowane dawać niż półsurowe. Zaczęłam dociekać, o co biega i okazało się, że o ten ryż właśnie 🤣

      Usuń
  4. Mam kilka garnkow i rondelkow z pokrywkami z dziurka - i one wszystkie tak robia ze bokami pokapuje bo te dziurki nie wystarczaja - musialyby byc dwie by fizyka zadzialala! Robie wiec po staremu - mimo dziurki pokrywke klade lekkim ukosem by pozwalala parze sie wydostawac. Czyli nie Twoja wina.
    Mnie pare dni temu napadlo jesc na sniadanie owsianke. Trzy dni pod rzad bo na tyle mialam mleka. Bardzo lubie a zwlaszcza kochalam dawniej gdy moglam jesc orzechy bo kupowalam torebki takiej z rodzynkami i orzechami - tych z owocami nie lubie. Teraz wiec jem czasem taka niczym przyozdobiona i tez mi smakuje.
    Ryzu jest mnostwo odmian i pewnie kazdej przybywa w gotowaniu w roznej proporcji ale ogolnie , przynajmniej w tym tradycyjnym, trzy razy. Wole sama gotowac ryz bo mam nad nim kontrole nie lubiac zbyt rozgotowanego, a takze latwiej sprawdzic nasolenie. Do nadmiaru mozna dodac lekko podpieczone papryki, cukinie , cebule jako dodatek do miesa.
    Kielbasa, pieczarki i ryz - swietny zestaw! Smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam okres, e nie jadłam chleba i wtedy na śniadanie obowiązkowo płatki, tyle że (nie pamiętam z jakiego powodu) jęczmienne. Ale bez żadnych dodatków. Tych płatków jęczmiennych mi mnóstwo zostało 😁 Ech, te zapasy... wykorzystuję je na placki.

      Usuń
  5. Tak do zup mlecznych, ja nigdy nie sole, bo lubie na slodko z dzemem I smietanka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryż na słodko? Ja coś nie bardzo. Inna sprawa, że wieki nie jadłam (może od dzieciństwa?), więc możliwe, że wzbraniam się niepotrzebnie 😂

      Usuń
  6. No proszę, a czy nie prościej ugotować ryż w garnku?
    "... równy dostęp zagwarantowany w Konstytucji".
    Zgadza się, jedni i drudzy muszą płacić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już widzę Prezesa Prezesów płacącego...

      Nie prościej! Bo przede wszystkim pierwsze koty za płoty 😂 A po drugie - NIE TRZEBA MIESZAĆ 🤣

      Usuń
    2. Prezes nie korzysta z usług psychiatrów bo od razu by go zamknęli.

      Usuń
    3. Och, to zależy, z jakiej by był psychiatra formacji 😂

      Usuń
  7. Ryżowaru nie kupię, ale miałam kiedyś szybkowar. Była Wielkanoc, gotowałam w nim zupę i nagle rozległ się potworny huk (pewnie jakby granatnik wystrzelił) i cała zupa przez maleńki otwór zabezpieczający wylądowała na suficie 🤣🤣🤣 Nigdy więcej takich urządzeń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam kiedyś szybkowar i nawet używałam, ale zawsze tak trochę z duszą na ramieniu... i okazuje się z Twojej opowieści, że nie bez kozery!
      Czekaj... miałam czy dalej mam? Nie pamiętam, czy przy okazji Nowej Kuchni się go w końcu pozbyłam czy nie 😂

      Usuń