czwartek, 23 maja 2013

Władysław Krygowski - W moim Krakowie nad wczorajszą Wisłą


I kolejna miła krakowska lektura. Tom wspomnień sprzed stu lat
Autor, znany przede wszystkim jako popularyzator turystyki górskiej i taternictwa, wraca myślą do lat dzieciństwa spędzonych w kamienicy przy ul. Św. Marka, naprzeciw kościoła pod tym wezwaniem.



Ówczesny Kraków był oczywiście znacznie mniejszy od obecnego, praktycznie zamykał się w obrębie Plant. Młody Krygowski przyglądał się postaciom uczonych, profesorów zdążających do bliskiej Akademii Umiejętności; arystokratów zamieszkujących, głównie zimą, pałace w okolicy; przedstawicieli świata artystycznego czyli bohemy krakowskiej; kolegów ojca-prawnika; ale też jego codzienność stanowili pobliscy sklepikarze, szlifierz noży, druciarz, węglarz, praczka. Toteż wspomnienia jego są bardzo urozmaicone i mogą zadowolić zarówno poszukiwaczy faktów i anegdot na temat dawnych mieszkańców Krakowa, jak i ciekawych zwyczajów sprzed stulecia. Przyglądamy się, jak dawniej wychowywano dzieci, jak prowadzono gospodarstwo, jak wyglądało ówczesne szkolnictwo, jakim rozrywkom się oddawano, jaką wagę przywiązywano do mody i eleganckich strojów, jakie było czytelnictwo, które książki kupowano do domu, a które jedynie brano z wypożyczalni. Książka kipi od bogactwa szczegółów, jak choćby nazwisk właścicieli sklepów: niektóre znamy, inne zatarł czas. Swoją drogą, cóż nasze dzieci będą wspominać za lat pięćdziesiąt? Empik i Robana?



Wśród krakowskich oryginałów wspomina Krygowski choćby Edwarda Raczyńskiego, potomka założyciela Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, bogatego na tyle, że nic poza kolekcjonowaniem dzieł sztuki w życiu robić nie musiał. Był światowcem i smakoszem, a przepadał za pęcakiem z sosem grzybowym. Zdarzyło się, że pewnego razu pojechał na kolację do sąsiadów, a po powrocie do domu dowiedział się, że właśnie w domu był ów pęcak. Na wiadomość o tym rozpłakał się. Byłyż to zmartwienia, komentuje Krygowski.



Opowieść przepojona nutą nostalgii za światem, który odszedł w niebyt i za ludźmi, których też już nie ma...




Garść innych cracovianów z tej samej serii:



Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 1980, 329 stron
Z własnej półki (kupione w antykwariacie za 5 zł)
Przeczytałam 22 maja 2013

14 komentarzy:

  1. Książki nie znam, a zainteresowała mnie bardzo! W dodatku jest tam też mowa o Edwardzie Raczyńskim... Poszukać muszę w mojej bibliotece, mam nadzieję, że znajdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyta się bardzo lekko, zaraz mnie ogarnęła chętka natychmiastowego zapoznania się z paroma innymi tego typu :)

      Usuń
  2. Czyli jakimi na przykład?;) bo mnie Krygowski też bardzo przypadł do gustu. Jakoś też tak mi się skojarzył ze wspomnieniami Zechentera Upływa szybko życie(też lubianymi przeze mnie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za Zechentera też się trzeba zabrać. A tu miałam na myśli dwie książki Stanisława Broniewskiego i jedną Adamczewskiego - Ech, mój Krakowie.

      Usuń
  3. Igraszki z czasem? i Spotkania z Krakowem? Też lubię:) Adamczewski czeka na swoją kolej. A ciekawa jestem czy czytałaś Muzy na Krupniczej? Od kilku miesięcy "chodzi" za mną ten tytuł, ale czy warto?

    OdpowiedzUsuń
  4. Igraszki z czasem włączyłam do planu czerwcowego. A Muzy na Krupniczej znam tylko we fragmentach, nigdy nie przeczytałam od A do Z. Warto na pewno, bo daje cały przegląd Krupniczej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. sentyment... wspomnienia o ojcu w książce, a przy okazji autor to,,mąż nauczycielki mamy - pani Zofii

    OdpowiedzUsuń
  6. danbab@onet.eu2 maja 2014 22:39

    Czytałam tę książkę kilkanaście lat temu i odtąd szukam jej, bo chcę ją mieć na własność (tamten egzemplarz był biblioteczny). Jest przeurocza i bardzo nostalgiczna, do dziś pamiętam klimat tej opowieści. Z innych wartościowych według mnie cracovianów bardzo polecam pozycjję autorstwa p. Krystyny Grzybowskiej "Estreicherowie". Pyszna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na allegro jest kilka egzemplarzy (o ile jesteś tam zarejestrowana):
      http://allegro.pl/listing/listing.php?string=krygowski+w+moim+krakowie&search_scope=

      A Estreicherowie to dla mnie pozycja obowiązkowa, Jestem wielką fanką tej rodziny i swego czasu chodziłam nawet (na innym blogu) śladami profesora Karola Juniora - śledziłam jego wyprawy po mleko :)

      Usuń
  7. Mam to samo wydanie, odziedziczone po rodzicach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wszystko z tej serii, wiesz, własnymi ręcami nabyłam :)
      Cracovianów w domu raczej nie było, nie leżały w kręgu zainteresowań.

      Usuń
    2. Tworzysz własną tradycję:)

      Usuń
    3. Której nie będzie komu przekazać, ale z tym należy się pogodzić, a nie płakusiać ;)

      Usuń