sobota, 4 maja 2013
Cezary Leżeński - Jarek i Marek na tropie szpiega
Zabrałam się za trylogię Leżeńskiego pełna dobrych chęci, nie myślcie sobie, że mnie temat wojenny odstraszył, o nie. Tymczasem wojna wojną, ale to klasyczna przygodówka jest, pełna nieprawdopodobnych historii, zbiegów okoliczności i przygód dwóch 12-letnich bliźniaków, których wojna zastaje na wakacjach w Gdyni. Matka jest z pochodzenia Niemką, wychowaną w Bydgoszczy, ojciec - oficerem Wojska Polskiego, przebywającyc w sztabie w Warszawie. Gdy wojna rozdziela rodzinę, pani Bogusz wraz z synami, namówiona przez tajemniczego kapitana Rozwadowskiego, postanawia wyruszyć w niebezpieczną podróż powrotną do Warszawy.
Zanim jednak wyruszą w "wędrówkę ludów", Jarek i Marek, dwaj arcydzielni harcerze, będą tropić domniemanego szpiega, łapać dywersantów, wpadając w pułapki i wydostając się z nich dzięki sprytowi i znajomości języka niemieckiego - ponoć mówią z doskonałym akcentem berlińskim, co zawdzięczają wakacjom spędzanym u niemieckiej rodziny - a głównie dzięki niefrasobliwości, żeby nie powiedzieć bezmyślności dorosłych, którym z chłopcami przyszło mieć do czynienia. Hans Kloss przy Jarku i Marku to małe piwo i trzeba przyznać, że wytrzeszczałam oczy, czytając to wszystko, tak nieprawdopodobny ciąg przygód i zdarzeń opisał autor w tej powieści dla młodzieży. Na początku przypomniał mi się Kapelusz za sto tysięcy, gdy chłopcy śledzą podejrzanego skrzypka z naderwanym uchem, wypatrując jego kapelusza wśród przechodniów, a potem zakradając się do odosobnionej willi, w której skrzypek zniknął. Potem już było coraz bardziej nieprawdopodobnie - ale pocieszyłam się, że nie jestem kilkunastoletnim chłopcem i po prostu nie umiem docenić takiej fajnej, absolutnie niedziewczyńskiej, powieści :) Ja bym tych chłopaków wzięła i wytrzaskała po dupie, a matką, która w krytycznych chwilach zwykła siedzieć i wpatrywać się bezmyślnie w jeden punkt, też bym z lekka potrząsnęła: niech pilnuje chłopaczysk, a nie odstawia Ofelii. No ale więcej nic na jej temat nie mówię, bo przyjdzie jej odpokutować w drugim tomie, biedaczce...
Powieść nabrała za to dla mnie walorów poznawczych, gdy się dowiedziałam, że kule to są w bilardzie, a z każdej broni strzela się pociskami. No. To sobie zapamiętam :) Natomiast młodzież może nabrać pewnego wyobrażenia o ataku Niemców na Polskę, o tragicznym wrześniu, o obronie Helu i Westerplatte, o exodusie z Warszawy - to jest cenne.
Wyd. Wydawnictwo Lubelskie Lublin 1980, 154 strony
Z biblioteki na Rajskiej
Przeczytałam 2 maja 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja poznawałem wojnę z "Uwaga Piegowaty" Kazimierza Dębnickiego, mam wrażenie, że w klimacie zbliżonego do "Jarka i Marka" :-)
OdpowiedzUsuńPamiętam, pisałeś o tym Piegowatym i zapodałam go do kapownika, ale egzystuje jeno w bibliotece gdzieś na Kurdwanowie (czyt. na końcu świata) i na razie to odkładam na później, choć nie powiem, wypisałam sobie nawet drogę do tej biblioteki, więc kto wie... ale na razie wystarczą mi tzry tomy Jarka i Marka z ich fantastycznymi przygodami :)
UsuńWyprawę na koniec świata możesz sobie darować, chyba że jesteś dwunastoletnim chłopakiem zainteresowanym II wojną światową :-) Przygód Piegowatego nie zakwalifikowałbym do fantastycznych ale faktem jest, że dzięki niemu, kapitanowi Klosowi i czterem pancernym pokonaliśmy Niemców :-).
UsuńNo i dzięki Dolasowi!
UsuńUwielbiałam te książki jako smarkula:) I też właśnie z nich czerpałam pierwsze informacje o wojnie.
OdpowiedzUsuńCoś podobnego - dziewczyna! A myślałam, że to chłopacka lektura :)
UsuńAlez sie usmialam, z checia przeczytam kiedys o niezwyklych przygodach Marka i Jarka :)
OdpowiedzUsuńOd tych niezwyklych tytulow, ktore wynajdujesz moj kapownik peka w szwach :-)
Ale to dobrze :-)
To akurat zacni Czytelnicy podrzucili, też wpadło do kapownika i doczekało się realizacji :)
UsuńAle masz rację, od blogu do blogu i nazbiera się tytułów :)