wtorek, 4 listopada 2014

Daria Doncowa - Gławbuch i połcarstwa w pridacziu

Główny księgowy i pół carstwa na dokładkę, brzmi ten tytuł po naszemu. Dziewiąty tom z serii Wiola Tarakanowa w świecie przestępczych namiętności. Aktualnie zaś Wikipedia podaje, że w serii wyszło 35 tomów :) I to tak, ja czytam powolutku, jeden na miesiąc, a Doncowa w tym czasie następny skrobie - nigdy chyba nie skończę :) Ba, kolejną serię caryca rosyjskiego kryminału wydaje - Ulubienica fortuny Stiepanida Kozłowa - trzeba będzie się zaopatrzyć i zerknąć, co to też takiego.
Książka z półki, na której znalazły się pierwsze moje Doncowe i Marininy:

Rzut oka również na sąsiedni regał, gdzie znalazły się te Doncowe, które zostały wydane w twardych okładkach i z dużą czcionką:

W 2004 roku, gdy Gławbuch... wychodził, seria liczyła zaledwie 11 pozycji:

Na okładce wydawnictwo informuje, że oto Wiolę diabeł podkusił, by ulec prośbom koleżanki i odwieźć pociągiem jej syna-chuligana na wakacje do wujka, który ma z niego zrobić człowieka.
Czasu za bardzo nie ma, bo wydawnictwo domaga się kolejnej książki, a przy tym Wioli brak weny. Wszak już wiemy, że potrafi ona pisać tylko o tym, w co sama się wplątała, tymczasem na tym polu ostatnio posucha. W dodatku wszystko wskazuje na to, że Oleg ją zdradza. No ale trudno odmówić prośbie wielodzietnej Wiery, więc Wiłka zabiera łebka i rusza w podróż. Po szczęśliwym dostarczeniu go do Wiaźmy kupuje bilet powrotny do Moskwy na pociąg Praga-Moskwa i tam w przedziale kuszetki spotyka młodą kobietę jadącą z kilkuletnią dziewczynką Maszą. Rano okazuje się, że kobietę zastrzelono, a Masza zniknęła, zaś Wiłce przypadkowo milicjanci chcący się jej szybko pozbyć z przedziału włożyli do torebki zegarek leżący na stoliku. Wiłka odkrywa to dopiero w domu i wyrusza na poszukiwanie rodziny zastrzelonej kobiety, by oddać im drogocenność. Jako prywatny detektyw zostaje poproszona o znalezienie Maszy i tak zaczyna się prawdziwy kołowrót.

Jednak dużą część książki autorka poświęciła sprawom prywatnym Tarakanowej, która najpierw chce wystawić męża za drzwi, skoro ma kochankę, ale potem postanawia walczyć o niego wszelkimi sposobami i tu już mamy czystą komedię: a to za podszeptem autorki poradnika dla zdradzonych żon organizuje wieczór erotyczny, podczas którego Oleg zasypia, a to udaje się do wróżki, od której dostaje przepis na napar, który należy podać niewiernemu - w jego skład wchodzi jakaś roślina, którą trzeba zerwać o północy na cmentarzu (to, że Wiłka spotka tam "ducha" jest chyba jasne?) oraz żabia noga (żabie udka, nabyte w supermarkecie, zostają przyrządzone przez Leninida w charakterze kurzych udek i wywołują zdziwienie swym małym rozmiarem oraz dziwnym kolorem) - a to znowu kupuje od jakiegoś dziadka-rzekomego profesora wynalezione przez niego perfumy z feromonami, które wywołują u wszystkich mężczyzn w rodzinie mega reakcję alergiczną... Szaleństwo trwa!

Początek:
i koniec:

Wyd. EKSMO Moskwa 2004, 351 stron
Tytuł oryginalny: Главбух и полцарства в придачу
Z własnej półki (kupione na allegro od pana Wiktora 26 listopada 2009 roku za 5 zł)
Przeczytałam 1 listopada 2014 roku


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ następny film z udziałem Stanisława Lubszina - SŁOWO DLA ZASZCZITY - GŁOS MA OBRONA (Слово для защиты), reż. Wadim Abdraszitow, 1976
Tym razem nie znalazłam filmu w całości na YT:


Walentina oskarżona jest o próbę zabójstwa swego kochanka. Przyznaje się do winy, ale jej adwokatka Irina próbuje znaleźć okoliczności łagodzące i dowiaduje się, że Walentina jest ofiarą okoliczności, a prawdziwym winowajcą jest właśnie kochanek. Gorąca mowa obrończa uwalnia Walentinę z więzienia, ale Irina przekonuje się, że jej miłość do narzeczonego na tle uczuć Walentiny jawi się nieprawdziwą...

2/ kolejny polski film przedwojenny - BIAŁY MURZYN, reż. Leonard Buczkowski, 1939
Na YT w całości:


Syn leśniczego Antoni Sikorski odwiedza dom rodziny w majątku hrabiego, który łoży na jego wykształcenie medyczne. Poznaje Jadwigę, córkę hrabiego, którą obdarza uczuciem bez wzajemności. Pewnego dnia w wypadku samochodowym ginie narzeczony Jadwigi, pozostawiając ją w ciąży...

3/ czeski film JA KOCHAM, TY KOCHASZ (Ja milujem, ty miluješ), reż. Dušan Hanák, 1980
Znów tylko fragment:


Nie wiem, o czym, za to wiem, że z naszym Romanem Kłosowskim. W zeszłym tygodniu oglądałam z kolei czeski film sensacyjny z Markiem Perepeczko w roli głównej...

4/ ostatni film wietnamskiego reżysera Tran Anh Hung - NORWEGIAN WOOD z 2010 roku
Na YT cały, po angielsku:


Akcja filmu dzieje się w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Para znajomych - Toru Watanabe i Naoko zbliżają się do siebie po samobójczej śmierci wspólnego przyjaciela. Ich relacja pogłębia się, ale Naoko, dziewczyna o słabej konstrukcji psychicznej, opuszcza Toru. Chłopak zaczyna spotykać się z koleżanką ze studiów - Midori i jej barwna osobowość zaczyna coraz bardziej go fascynować...
Ekranizacja powieści Haruki Murakami.

5/ dodatkowo w ramach dnia filmu radzieckiego - PROISSZESTWIE, KOTOROGO NIKTO NIE ZAMIETIŁ - ZDARZENIE, KTÓREGO NIKT NIE ZAUWAŻYŁ (Происшествие, которого никто не заметил), reż. Aleksandr Wołodin, 1967
Do obejrzenia w całości:


Baśń o Kopciuszku w realiach lat sześćdziesiątych. Nastia pracuje jako sprzedawczyni w sklepie i mieszka z matką, która nieustannie nagabuje ją o chłopców.Pewnego popołudnia Nastia wychodzi zatelefonować do znajomego, żeby go przyprowadzić do domu i uspokoić matkę. Rozpaczliwe usiłowania znalezienia adoratora kończą się spotkaniem Toli, który - choć pijany - potrafił wypowiedzieć słowa zdolne zmienić jej życie... W głównej roli fantastyczna Żanna Prochorenko.




13 komentarzy:

  1. Okładak jakaś taka spokojniejsza, jakby grafik zmiejszył sobie dawkę tego co ćpie o połowę, niby jest żaba w filiżance i w tle dziewczynka, ale przecież mogła pojawić się ilustarcja obrazująca wieczór erotyczny...

    A Białego murzyna se obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zapomniałam napisać, jak to bohaterka się upiększyła i zrobiła sobie sztuczne paznokcie. Tam na okładce spada jej kuchenna rękawica z dłoni. Otóż włożyła ręce do piekarnika coś tam sprawdzając i paznokcie od gorąca dosłownie spłynęły, skręciły się w długie rurki i zlepiły ze sobą. I otóż Wiola właśnie próbuje wyjść z domu i zamknąć drzwi na klucz... ustami, no bo ręce, zapakowane w kuchenne rękawice (żeby nie rzucać się w oczy!), nie pozwalają na jakiekolwiek działanie. Tu oczywiście materializuje się ciekawska sąsiadka. Wiola zawsze znajdzie wyjście z sytuacji, więc oznajmia beztrosko, że założyła się z Kristiną o sto dolarów (zwyczajna to u nich waluta), że przeżyje cały dzień nie używając rąk. Sąsiadka prosi, by ją uprzedzić, jak się założą, która dojdzie goła do stacji metra, bo chętnie popatrzy...

      Usuń
    2. Od razu przypomniał mi się Michael Jackson, który też nie chcąc być rozpoznany w hotelu, wychodził ze swojego pokoju zawinięty w koc. Tak więc koc i rękawice kuchenne na rękach lepsze niż czpaka niewidka.

      Usuń
    3. No, u nas, gdzie był okres, że szyło się kurtki zimowe z koców, uszłoby :)

      Usuń
    4. U nas tak, ale on w kocu łaziła zdaje się na Hawajach :))

      Usuń
  2. Oj tam oj tam, co za różnica: palmy czy kratka na odzieniu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pełne regały - ubite.
    Ja się nie mogę doczekać dodatkowych regałów.
    A to ci Romeczek grał w czeskim filmie - komedia?

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja pozostawiłam Doncową rozgrzebaną i jak już się jakoś ogarnę ze sobą (i czasem) to znów będę literować jak na początku. Ech!

    Zoczyłam właśnie "Tracę ciepło" na Twojej półce. Zakupiłam kiedyś zachęcona opowiadaniami Orbitowskiego w Nowej Fantastyce. Książka nadal czeka na swój czas, a wszystko przez inszą pozycję Ł.O. - "Nadchodzi". Zabrałam ją do pociągu jadąc na kurs skałkowy. Ilość przelewanej tam krwi, rozczłonkowanych bohaterów mnie przytłoczyła, wyobraźnia zaraz podpowiadała krwawe zdarzenia na kursie, więc odłożyłam w czasie wszystko co związane z autorem ;-)
    Ale teraz mi przypomniałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orbitowski to kompletnie nie moje klimaty. "Tracę ciepło" przeczytałam tylko ze względu na akcję w Krakowie :) Miałam z wydawnictwa i robiłam jakieś zagadki na "tamtym" blogu.

      Z Doncową tak już jest, że nie daj Boże przerwać lekturę, bo nic już nie będziesz pamiętać.

      Usuń
    2. O, to będę musiała poszukać!

      Wczoraj miałam wizytę kontrolną u ortopedy, zabrałam ze sobą "Lorda Jima" (!) i ... nie było NIKOGO przede mną! No służba zdrowia schodzi na psy, żeby tak wizyta bez żadnego czekania?

      Usuń
    3. No po prostu ten Conrad nie jest Ci pisany :)

      Usuń
    4. No chyba jednak nie! Niech czeka dalej :-)

      Usuń