piątek, 19 kwietnia 2013
Samuił Szatrow - Coś niecoś o pewnej rodzince
Książkę i przyjemność z jej lektury zawdzięczam Lirael. Ona tak pięknie o niej napisała, że doprawdy nie wiem, co miałabym jeszcze dodać. Rzuciło mi się w oczy podobieństwo do Mikołajka, ta sama drobnomieszczańska mentalność rodziców małego Piotrusia, ta sama hipokryzja :) Jedyną osobą z niezwichniętym kręgosłupem moralnym wśród dorosłych w tej rodzinie jest córka Lalka, studentka, ale i ona zostaje z czasem wmanewrowana przez rodziców w fikcyjne małżeństwo.
Oto bohaterowie powieści w ilustracji Karola Ferstera:
Rysunek ilustrujący introdukcję-przedstawienie protagonistów: ojciec Piotrusia postanawia skorzystać z okazji darmowego pobytu w Moskwie z okazji Wszechzwiązkowej Wystawy Rolniczej i podaje całą rodzinkę za przodowników pracy na niwie rolnictwa, w związku z tym wszyscy ćwiczą: matka ma być dojarką i trenuje wiejską mowę w rodzaju byłażem i kiebyk, ojciec jako zootechnik opowiada o miotach i wspólnie śpiewają czastuszki.
Papa Piotrusia ma paskudny zwyczaj załatwiania wszystkiego psim swędem, nic nie kupić, wszystko dostać. Ludzi traktuje instrumentalnie i ogólnie ma mentalność Kalego.
Piotruś JESZCZE jest normalny, nieskażony do końca ojcowym wychowaniem, toteż często wpada w tarapaty, rozumiejąc dosłownie tatusiowe wyrażenia. Jak choćby wtedy, gdy ojcu zmieniają szefa i ten boi się, że uderzą go po ogonie - Piotruś oczywiście usiłuje dojść, jak to jest z tym ogonem u człowieka.
A tu zgodnie z dyrektywą rodziców mały postanawia walczyć z przesądami: tresuje czarnego kota, by ten przebiegał drogę wybranym ofiarom - którym nie powinno się nic stać, bo to przecież zabobon. Jakie jest jego zdziwienie, gdy sam pada ofiarą walki z ciemnotą dostając dwójkę :)
Rodzice Piotrusia uwielbiają teatr, jak przystało na kulturalnych ludzi. Niech no jednak trafi się okazja pójścia na spektakl (okazja = za darmo = na czyjś koszt)! W poszukiwaniu zaginionych w szatni pantofli małżonki ojciec zrobi niezłą awanturę. Niech diabli wezmą te uczty duchowe!
Gdy stara ciocia Mina dostanie informację, że dawna szkolna przyjaciółka mieszkająca za granicą zostawiła jej spadek, ojciec Piotrusia oczywiście będzie naciskał na jego podjęcie, mając nadzieję na jakieś osobiste korzyści. No bo w ostateczności, jeśli ciocia Mina tego spadku nie potrzebuje, to on go chętnie przejmie - wszak jego budżet nie jest idealnie zrównoważony.
Oczywiście dziecko w takiej rodzince musi być uzdolnione, choćby muzycznie. Trudno uwierzyć sprowadzonemu nauczycielowi muzyki, że Piotrusiowi słoń nadepnął na ucho.
Nie udało mi się wyszperać niczego o autorze, poza informacją, że na imię miał Samuił i urodził się w 1909 roku, więc raczej już nie żyje oraz że napisał scenariusze do trzech filmów. Dwa z nich już u mnie są :) Moja kolekcja filmów rosyjskich i radzieckich robi się coraz poważniejsza, jeśli tylko ten format dotrwa do mojej emerytury (Babka Filmowa wróży, że nie za bardzo; to by była prawdziwa tragedia.
Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1965, wyd.I, 223 strony
Tytuł oryginalny: Koje-czto o Wasiukowych /Кое-что о Васюковых, Самуил Шатров
Tłumaczyła: Barbara Rybałtowska
Ilustrował: Karol Ferster
Z własnej półki (kupione 14 kwietnia 2013 na allegro za 15 zł, wykosztowałam się, ale nie żałuję ani grosika)
Przeczytałam 14 kwietnia 2013
NAJNOWSZE NABYTKI
Z allegro ruszczyzny.
Zaczęło się od Wiery Panowej, którą chcę sobie skompletować (to ta od Sierioży). Krużylicha wygląda co prawda z okładki na typowego produkcyjniaka, ale szczerze mówiąc i tego jestem ciekawa, bo w życiu czegoś takiego nie czytałam... Złotych trzy.
Drugi Kawierin do kolekcji, też za 3 zł.
Szczęście rodzinne Wigdorowej, ponoć ładna powieść, złotych cztery.
Dwie młodzieżowe, wydane przez Iskry: Katajew i Rybakow czyli znane nazwiska. Obie po 4 zł.
Kolejna Wiera Panowa - Jasny brzeg - dałam całe 5,50, żeby to już wreszcie mieć.
Straszydło Żeleznikowa czyli Czuczeło, mam taki film, to z niego zdjęcie na okładce. Cena nie straszna - 1,90 zł.
I wspomnienia Erenburga za 1,50 zł.
Kontrolna wizyta w Księgarni Akademickiej zaowocowała niespodzianką:
Nie miałam pojęcia, że jest w przygotowaniu kolejny tom Katalogu Zabytków Sztuki, więc siurpryza tym większa (i przyjemniejsza). Złotych 35, ale dostałam 10% rabatu :)
Jak widać, tydzień był owocny w zakupy (hm hm, regału ubywa). I to jeszcze nie koniec, bo trafił mi się niezły fart, ale o tem potem - dziś po pracy jadę odebrać NIEZŁY ŁUP.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z tego co prezentujesz to jedynie Katajewa znam.W swoim czasie też czytałam sporo literatury rosyjskiej, powoli przypominam sobie nawet dzięki Tobie co to było.Ta literatura bardzo mi odpowiadała i odpowiada. Teraz czytam Marininę i czyta się mi ją bardzo dobrze, tylko te podwójne imiona, obłędu można dostać. Jeszcze notkę o Siostrach krzyżowych mam napisać, z resztą nie tylko.
OdpowiedzUsuńMam pytanie z innej beczki, jak piszesz pochyło w komentarzu?
Zacznę od końca: żeby coś napisać w komentarzu kursywą, musisz wziąć dany tekst w ramki , podobnie wytłuszczony . Można też wstawiać bezpośrednie linki pod daną frazę czy wyraz, napisała mi to raz jedna droga Czytelniczka w komentarzu, jak, ale nie mogę sobie przypomnieć kiedy to było, żeby odnaleźć.
UsuńCo do meritum, ja z rosyjską literaturą miałam właśnie mało do czynienia, poza epizodem z klasyką. Teraz nadrabiam zaległości :) POza tym radziecka (i teraz rosyjska) kinematografia bardzo wiele czerpały z literatury, więc jest to wszystko powiązane. Cieszę się, że NIE MUSZĘ, tylko chcę i tak sobie powolutku zbieram i dłubię :)
Rybakowa pewnie też znasz, bo to ten od Dzieci Arbatu.
A wczoraj mi jeden Włoch mówił, że u nich Marinina bardzo popularna i nawet jedna była modelka rosyjskiego pochodzenia zrobiła film według niej, w sensie włoski film, muszę tego poszukać, jakaś Natasza Stefanienko czy coś :)
Dzięki.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Malowanego welona wzięło mnie na Maughama i się znów obkupiłam.)
Ale Ci opisałam :) nie zauważyłam nawet, że ramki tajemnicze nie wyszły w praniu :)
UsuńTo może inaczej spróbuję: zobacz sobie, w jakie ramki jest ujęty pisany kursywą wyraz, gdy produkujesz notkę. Takie same ramki musisz wstawić, tyle że ręcznie, w komentarzu. Te <>. Pomiędzy nimi znak kursywy czyli "i" lub bolda czyli "b". To na początku wyrazu. A na końcu to samo, tyle że przez literką "i" lub "b" dajesz ukośnik czyli "/" - oczywiście bez cudzysłowu.
Teraz chyba pojęłam - musi być użyty kod html.
UsuńWielkie podziękowania za miłe słowa!
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że ta specyficzna rodzinka przypadła Ci do gustu! :) Spreparowany ślub Lalki zrobił na mnie przygnębiające wrażenie, nie miałam pojęcia, że trzeba było uciekać się do takich sposobów. :(
Bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń po filmach, Szatrow rzeczywiście robi wrażenie tajemniczej postaci, strasznie trudno o nim coś znaleźć.
Ale ale! Spreparowane śluby znaliśmy i my, jeśli chodziło o zameldowanie! Przypominam sobie taką komedię z Celińską w roli córki ogrodnika, prywaciarza, jak to się wtedy mówiło, która fikcyjnie wyszła za mąż za Dąbczaka - to się nazywało Nie ma róży bez ognia.
UsuńRozumiem, że Ulicę najmilszą, tom pierwszy Szczęścia rodzinnego masz. Bo to na odwrót nie ma sensu czytać. Nie czytałam, ale wcześniej już na nią zwróciłam uwagę przy okazji książki Czernihowianka, która jest dostępna na Allegro, ale nic o niej nie mogę znaleźć w sieci, o treści znaczy. O autorce też niewiele, ale mi zaimponowała, bo proces Brodskiego obserwowała jako dziennikarka i to opisała, a wszyscy byli przeciw niej wtedy.
OdpowiedzUsuńHa ha. Rozumiem, że teraz mam Ulicy najmilszej szukać, o której nie miałam zielonego pojęcia. Zaraz sobie wstawię do newslettera na allegro :) No i Czernihowkę też, rzecz jasna.
UsuńI tak, od rzemyczka do koniczka :)
Nawiasem mówiąc, zajrzałam na ruską wiki pod nazwiskiem Wigdorowej, i Szczęście rodzinne wyszło pierwsze?
Rany boskie, przez tę Wigdorową to cebulę do pieczarek sobie spaliłam!!!
UsuńZerknęłam też na opis na okładce teraz i wymienia jeszcze kilka jej książek wydanych w Polsce: Droga do życia, Z pamiętnika nauczycielki i Na trudnym szlaku. Jesli mi się spodoba, to sobie zbiorę :)
Zwłaszcza pamiętnik nauczycielki może być ciekawy.
Pomyśleć, że nigdy w życiu o tej autorce nie słyszałam.
Ja też nie, ale tę Czernikowiankę znalazłam przy okazji szukania czegoś u sprzedawcy Trfionowa, ale nie umiałam się zorientować, czy ona dobra czy nie, natomiast to, co o niej znalazłam, zainteresowało mnie
UsuńMasz rację, Ulica jest druga, mój błąd, źle zapamiętałam
Z drugiej strony, może też być tak, że książka została napisana później, ale traktuje o wcześniejszych losach :)
UsuńA co kupujesz Trifonowa?
Sprawdziłam na stronie biblioteki jakiejś, że Ulica to jest część druga.
UsuńTrifonowa kupiłam tę serię, która prowadzi do finałowego Domu nad Moskwą. Mam już skompletowane filmy, o których mówiłam. Niedługo wyślę
O, to będziesz miała ładną kolekcyjkę :) no nic, wszystko przede mną...
UsuńCo do filmów, spokojnie :)