środa, 24 kwietnia 2013
Irena Kika Szaszkiewiczowa - Podwójne życie Szaszkiewiczowej
Kiedyś przeczytałam chyba pół tej książki w Empiku, ale jakoś krakowskie centusiostwo nie pozwoliło mi jej kupić za normalną cenę: jakby rzucili do Taniej Jatki, to co innego. Więc pożyczyłam z biblioteki. No i teraz muszę oddać i przykro mi bardzo, bo CHCĘ JĄ MIEĆ, tak?
Wczoraj była idealna okazja, żeby wyżebrać jakiś rabacik w Księgarni Pod Globusem, skoro święto książki (oczywiście, jeśli jeszcze ją mają), to znowu ten nieszczęsny remont łazienki wszedł mi w paradę. Mianowicie przychodzili fachowcy oglądać. Czuję, że tym remontem to ja Wam jeszcze dam popalić i blog zmieni nazwę z TO PRZECZYTAŁAM na TO WYREMONTOWAŁAM (i zdrowiem przypłaciłam). Żeby jednak na dziś z nim skończyć, powiem tyle: z torbami pójdę! Wszystko trzeba wymienić i zrobić na nowo, łącznie z elektryką, bo pani, na pralce zdarzy się przebicie i co wtedy? Precz jednak, mówię, precz z tym tematem (w piątek dostanę kosztorys, wtedy dopiero wpadnę w stupor).
Muszę jednak powiedzieć, że lektura Szaszkiewiczowej (która wszędzie czuje się wyśmienicie) pomogła mi troszeczkę podnieść się na duchu. Skoro ona przeszła to, co przeszła i jakoś żyje, mało tego, nawet potrafiła się cudnie bawić, to ja też dam radę byle łazience.
Nie znacie Szaszkiewiczowej? No cóż. Za młodzi jesteście. Szaszkiewiczowa królowała w latach 60-tych.
Oto nasza bohaterka:
Jest pani tak interesująca, tak miło się z panią gawędzi, że człowiek zapomina, jaka pani jest stara i gruba - powiedział Szaszkiewiczowej w charakterze komplementu jej lokator, niejaki Piotr Skrzynecki. Po czym wciągnął ją do Piwnicy Pod Baranami i choć niektórzy wołali, gdy wchodziła:
- Gaście światło, stare próchno będzie świecić!
nie zniechęcała się łatwo i szybko poczuła się wśród piwniczan znakomicie. Zawarła przyjaźnie z wieloma wybitnymi artystami (jak choćby Kazimierz Wiśniak czy Wiesław Dymny), miała zresztą olbrzymie szczęście do interesujących ludzi i nawet sam Marian Eile pozwolił jej pisywać kawałki do kultowego Przekroju. Przez tenże Przekrój została rozsławiona na całą Polskę, gdy zaczęto publikować pierwszy polski komiks z Szaszkiewiczową w roli głównej:
Gdy postanowiła wybrać się z synami nad morze autostopem, popularny tygodnik zamieścił apel do kierowców ciężarówek, by ją zabierali po drodze. Według Eilego tylko ciężarówka mogła podołać wadze naszej bohaterki.
Nawiasem mówiąc, miała Szaszkiewiczowa kłopoty w pracy przez ten komiks i Ksylolita, będąc bowiem (nie)młodą pielęgniarką w Nowej Hucie otrzymała reprymendę od swojego dyrektora, że niemoralnie się prowadzi i niby to samotna matka z niewystarczającymi środkami do życia (widać była mocno związana z zakładem poprzez kasę zapomogowo-pożyczkową), a urządza bankiety i orgie. Ludzie jednak potrafią traktować środki masowego przekazu całkiem na serio!
Ogólnie jednak życie Szaszkiewiczowej nie rozpieszczało, cudowne dzieciństwo i młodość w ziemiańskiej rodzinie skończyły się z wybuchem wojny, a po wojnie, to już wiadomo, w dworze ośrodek szkoleniowy dla milicji czy inne pegieery, a dla bezetów ciężki kawałek chleba, dobrze choć, że ten pielęgniarski zawód Szaszkiewiczowa zdobyła, ale już idąc na 24-godzinny dyżur musiała zostawiać synów samopas (Szaszkiewicz w którymś momencie udał się w siną dal), ci odbili się od rąk i skończyło się zostawieniem ich w domu dziecka, gdzie przynajmniej byli dopilnowani. Nie myślmy jednak, że była taką wyrodną matką, dbała o nich, jak tylko mogła i wybrała po prostu mniejsze zło w ciężkiej sytuacji. Myślę, że w trudnych chwilach musiało ją bardzo silnie ratować jej wrodzone poczucie humoru i ogólnie optymistyczne usposobienie. Przy tym wszystkim roboty się nie bała i gdy nadarzyła się okazja wyjechać do Norwegii za chlebem, pognała w te pędy.
I tak dziś zawieszona między Polską a Stavanger nasza bohaterka dożywszy pięknego wieku 96 lat cieszy się wnukami, produkuje fantastyczne makatki i ... pisze bloga! Zachęcam do zajrzenia: Moje pierwsze 100 lat
Dodaję jeszcze początek i koniec oraz spis treści, na wieczną rzeczy pamiątkę:
Ach, jeszcze rysunek Wiesława Dymnego przedstawiający pogrzeb Szaszkiewiczowej:
Ech, chciałabym tak umieć cieszyć się życiem, jak Szaszkiewiczowa...
Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 2011, 328 stron
Z biblioteki na Rajskiej (ale muszę to mieć, stanowczo!)
Przeczytałam 23 kwietnia 2013
NAJNOWSZE NABYTKI
Było tak. Gdy Pozdrowienie z Krakowa Jerzego Zielińskiego wyszło, widywałam je tu i tam, ale nie będąc zainteresowana pocztówką jako taką, nie myślałam o kupnie, zwłaszcza w kontekście ceny (70 czy 90 zł, nie pamiętam). Potem jedna znajoma mi pożyczyła do przeczytania i to albumowe wydawnictwo okazało się bardzo przyjemnym. Wstawiłam więc do newslettera z allegro, żeby trzymać rękę na pulsie. Puls wykazywał ciągle około 70 zł, gdy nagle, któregoś ranka... pojawiło się ciśnienie w wysokości 17 zł! I to nie żadna pożal się Boże licytacja, tylko KUP TERAZ. To kupiłam.
Mało tego. Gdy zwróciłam się do sprzedawczyni z pytaniem o koszt przesyłki poleconej, ta zadzwoniła wieczorem i powiedziała:
- Wie Pani, ja pracuję w szpitalu X w Krakowie i jakbym mogła zostawić książkę na portierni, to tak by było najwygodniej, nie musiałabym na pocztę chodzić.
Czyli jeszcze zaoszczędziłam z dychę na przesyłce!
No byle takie interesy zawsze robić!
Przy okazji odbyłam wycieczkę krajoznawczą, bo nigdy w tamtych okolicach nie byłam, a sam szpital wzięłam za... kościół :) no taka monumentalna architektura :)
Album jest pięknie wydany, oto wyklejka ze starym planem Krakowa:
W miejscu Alej Trzech Wieszczów jeszcze kolejka cyrkumwalacyjna!
A oto pierwsza strona i kolejne:
A tutaj mamy LEPORELLO czyli taka rozwijana kartka-harmonijka:
Prawda, że piękne?
A tu dzisiejsza świeżynka:
Jakem wyczytała, że Iwan Czonkin ma ciąg dalszy, zaraz się za nim na allegro rozejrzałam. Całe 5 zł, odbiór osobisty w miejscu, które nawiedzam już od lat i nie tylko ja, bo ostatnio podczas rozmowy z jednym luźnym znajomym, z którym wymieniamy informacje o ty, cośmy sobie krakowskiego ostatnio kupili, okazało się, że on również korzysta z ich usług, świąt jest taki mały :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szaszkiewiczową nie czytałam, ale miałam ksiązkę na uwadze jak się pojawiła. Dobrze, że przypomniałaś. Dziękuję za prezentację książki "pocztówkowej". To akurat dla mnie, ale ja mimo, że od lat na allegro kompletnie nie wiem jak się robi tam newslettera. Muszę dociec...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak wejdziesz w moje allegro i się zalogujesz, będzie tam opcja KRYTERIA WYSZUKIWANIA. Wybierasz DODAJ NOWE KRYTERIUM i wpisujesz autora czy tytuł, zawężasz kategorię do KSIĄŻKI i na końcu koniecznie zahaczasz WŁĄCZ SUBSKRYPCJĘ - CHCĘ OTRZYMYWAĆ E-MAIL NA TEMAT NOWO WYSTAWIONYCH PRZEDMIOTÓW. I już, gotowe. Codziennie rano dostaniesz newsletter z nowo pojawiającymi się aukcjami na dany temat. Możesz sobie ustawić do 50 takich kryteriów. Możesz też wybrać ulubionych sprzedawców, wtedy będą Ci przysyłać wszystkie jego nowe aukcje.
Usuńdzięki!!! udało się:D
UsuńCiekawe, co tam wpisałaś :)
UsuńJa mam już 46 kryteriów :) w tym tak szeroko jak na przykład ROSJA w filmach - i tu bez przerwy dostaję info o jakichś sensacjach amerykańskich, bo właściciel aukcji wpisał w opisie słowo ROSJA :)
Z niesłabnącym uśmiechem na twarzy przeczytałam Twój portret Szaszkiewiczowej. Dużo już o niej czytałam, a to w prasie, a to w sieci. I jej bloga też swego czasu przejrzałam. Jednak żaden tekst o niej nie spodobał mi się tak jak Twój:)
OdpowiedzUsuńTen album pocztówkowy cudo!!! Mam bzika na punkcie pocztówek, znajomi to wiedzą:) Może i mi się poszczęści na allegro?
Życzę wytrwałości w remontowych pracach:)
Ja w kwestii pocztówek uczestniczę w postcrossingu, ale to bardziej względem emocji: skąd też tym razem dostanę następną kartkę :) lubię też, jak ktoś naklei ładne znaczki i sama też się staram: nie kupuję ich na poczcie, tylko przez stronę internetową, gdzie sobie wybieram ładne serie - jak się kupi za 50 zł, to przesyłka jest gratis, więc co jakiś czas robię większy zakup :) na poczcie kupuję tylko drobiazgi za 5, 20 czy 50 gr w celu uzupełnienia do właściwej kwoty.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAch. Dostałam wycenę od pierwszej ekipy na 11.500 zł - ja miałabym dokupić flizy, pralkę i drzwi (2 pary, bo to łazienka + WC).
UsuńDruga ekipa przyjdzie w poniedziałek i zrobi potem swoją wycenę.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNooo, nie wiem jeszcze w jakich cenach są flizy, trzeba by się wybrać do sklepu i oblukać, ale mnie taka rozrywka wcale nie kręci :(
UsuńJa na żadne obniżki "Pozdrowień" nie czekałem i za stosowną cenę od razu przestudiowałem:-)
OdpowiedzUsuńPozycja "żelazna", a i ciężej będzie zaskoczyć wstawianymi czasami listkami
(byle się bakcyl nie wdał, bo konkurencja i tak w tym temaciku jest duża):-)
Nawiaskiem - serię z wierszykami i co "smakowitszymi" Krakowa widokami widziałem nawet na żywo (znaczy się będąc w gościach u kolekcjonera, który ją na światło dzienne jak sam mówi wydobył) - jest na czym oko zawiesić:-)
Pozdrawiam
Jacek75
No, ja się domyślam, żeś ten album CHYCIŁ od razu :)
UsuńJa bym chciała jeszcze upolować Krakowskie tramwaje...
"Zabierajcie Szaszkiewiczową!" ha ha :D Niezwykła osobowość i pasjonujące życie. Dziękuję również za linka do bloga pani Szaszkiewicz! A książkę i tak przeczytam :P
OdpowiedzUsuńKsiążkę się czyta w mgnieniu oka! A blog uzupełnia różne białe plamy :)
UsuńCzy jest szansa odtworzyć blog? - Czy ma ktoś kontakt do Szaszkiewiczów?
OdpowiedzUsuń