poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Julian Siemonow - Siedemnaście mgnień wiosny
Julian Siemionow napisał dwanaście książek o Stirlitzu - radzieckim agencie działającym w szeregach nazistowskiej generalicji. Serial Siedemnaście mgnień wiosny powstał na podstawie jednej z nich, tak samo zatytułowanej.
Stał sobie egzemplarz na bibliotecznej półce, z czyściutką karteczką, na której wbija się pieczątkę z datą zwrotu - z czego wnoszę, że poprzednia była już kompletnie zapełniona :) Przyznam się, trochę mnie nużyła ta lektura, ciężko mi się w tym było połapać, bo - gdyby ktoś nie wiedział - rzecz dzieje się wśród faszystowskiej generalicji w ostatnich miesiącach wojny, któryś z hierarchów usiłuje skontaktować się z aliantami, by zaproponować warunki kapitulacji, wszystko jest ściśle tajne łamane przez poufne, ale cały fokus polega na tym, że chodzi o wyrolowanie Związku Radzieckiego z tych układów i pod pretekstem niedopuszczenia do rozlania się czerwonej zarazy w Europie o zachowanie dla siebie władzy w Niemczech - wszystko musi się zmienić, by nic się nie zmieniło, niczym w Lamparcie Tomasi di Lampedusa. Przy czym to jedyne porównanie, jakie można z Lampartem przeprowadzić, bo Lampart to arcydzieło, a Siedemnaście mgnień wiosny to tylko powieść szpiegowska, wzorowana poniekąd na Jamesie Bondzie, choć w o wiele spokojniejszym (by nie powiedzieć rozlazłym) stylu. Pułkownik Maksym Isajew od lat odgrywa rolę Standartenführera SS von Stirlitza, by móc przekazywać odpowiednie meldunki do centrali w Moskwie. No, tu oczywiście nasuwa się też nieuchronnie porównanie z Hansem Klossem, po rosyjsku zwanym Gansem :) z tym, że Kloss był oficerem Abwehry no i nasi wymyślili go wcześniej :)
Sensacyjna historia w powieści dotyczy głównie kontrakcji von Stirlitza związanej z próbą przeszkodzenia tajnym układom niemiecko-anglo-amerykańskim, z pominięciem Związku Radzieckiego, wykorzystania pastora Schlaga (co za nazwisko!) i wpadki radzieckiej "pianistki" (Jak nazywano radiotelegrafistki) Kat, której brawurową próbę uratowania podejmie von Stirlitz. W tym samym czasie wokół samego agenta zaciska się pętla i jest prowadzone wewnętrzne śledztwo.
Przeczytawszy książkę zrozumiałam, skąd wzięły się te dowcipy o Stirlitzu, które krążyły jeszcze za czasów mej młodości, typu:
- O, gołąb - pomyślał Stirlitz.
- O, Stirlitz - pomyślał gołąb.
Rzeczywiście, zarówno w książce, jak i w filmie nadużywa się nieco tego odautorskiego pomyślał Stirlitz :)
Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego. Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył. Po namyśle wyszedł na ulicę i spojrzał w okno. Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.
I rzeczywiście, w jednej ze scen książki jest na parapecie okna lokalu kontaktowego kwiat - symbol wpadki. No, ale to zrozumiałe :)
Scena świętowania w 4 odcinku serialu uzasadnia ten z kolei kawał:
Mueller zaglądając do pokoju Stirlitza zapytał:
- Coś dla pana kupić?
- Och, to co zwykle, pasztet z gęsich wątróbek i butelkę czerwonego wina.
Mueller kupił Stirlitzowi to co zwykle: kawałek słoniny, cebulę i pół litra wódki.
Bowiem ten elegancki, zawsze dopięty na ostatni guzik Stirlitz piecze sobie w kominku ziemniaki, by poczuć atmosferę Ojczyzny. Ale też ile tęsknoty mieści w sobie ta sekwencja! Gdy bohater nie może sobie znaleźć miejsca, gdy miota się po mieszkaniu, gdy otwiera drzwi wyjściowe i staje na progu, by choć powąchać zapach przedwiośnia. W ogóle muszę przyznać, że zarówno film jak powieść mają niezapomniane liryczne momenty. Obejrzałam dopiero cztery odcinki, ale na zawsze zapamiętam fortepianowy leitmotiv. Na rosyjskiej Wikipedii opisana jest zresztą dokładnie muzyka. Ja w każdym razie mało się nie popłakałam nad samotnością agenta...
Są inne Siemionowy w moim posiadaniu i kiedyś tam je pewnie przeczytam:
Wyd. MON Warszawa 1972, wyd.I, 327 stron
Tytuł oryginalny: Siemnadcat mgnowienij wiesny/ Семнадцать мгновений весны
Tłumaczył: Zbigniew Romanowski
Z biblioteki na Studenckiej
Przeczytałam 7 kwietnia 2013
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-pik:
książka, która została zekranizowana
Scenariusz do serialu napisał sam Siemionow. Pisał też scenariusze wielu innych filmów, ja sama mam na przykład Pietrowkę 38 i TASS upołnomoczen zajawit, też z Tichonowem.
O jednym z filmów, zrealizowanych według książki Siemionowa, pisałam tutaj. Dunię (z drugiego zdjęcia) zagrała córka Siemionowa, Daria.
Film na YT:
Serial uczynił bożyszczem, zwłaszcza wśród kobiet, Wiaczesława Tichonowa. Z drugiej strony zaszufladkował go kompletnie i żadna potem rola Tichonowa nie przebiła popularności Stirlitza. W 2009 roku w Rosji nakręcono 16-odcinkowy serial Isajew. Mołodost Sztirlica. Oczywiście mam, bo w przewidywaniu emerytury/bezrobocia (tfu tfu!) wszystko gromadzę, ale Bożesz ty moj, kiedy ja to obejrzę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie czytałam i raczej nie przeczytam, ale jak się ten serial oglądało, jak naszą "Stawkę większą ni życie". A Tichonowa do dzisiaj lubię.)
OdpowiedzUsuńCóż, ja pierwszy raz patrzę :)
UsuńI właśnie odkryłam, że odcinków jest 12, a ja mam tylko 10! Ale na szczęście zrobiłam jeszcze jedno odkrycie: mam gdzieś ten serial w oryginale, to sobie ostatnie dwa odcinki obejrzę po rosyjsku :)
To jednak konfrontacja "Stawki większej niż życie" książka vs film wypada zdecydowanie lepiej :-)
OdpowiedzUsuńA czy Stawka miała książkę przed filmem?
UsuńTak i nawet da się ją czytać, ale nie daję głowy co do kolejności, co było pierwsze; film czy książka.
UsuńWidać, że Siemionow musi mieć sugestywny styl - ach ta "pętla, która zaciska się wokół agenta" Stirlitza... Porządna literatura zawsze działa :)
OdpowiedzUsuńFajnie powspominać...
Trafiłaś w dziesiątkę! Zaraz mi gardło ścisnęło, jak wokół Stirlitza zaczęło się robić niewyraźnie :)
Usuń