piątek, 10 stycznia 2014

Tadeusz Wroński - Fort krzesławicki - miejsce masowych egzekucji

W środowy poranek przyjaciółka zabrała mnie na zwiedzanie fortu Krzesławice 49, gdzie obecnie ma siedzibę Młodzieżowy Dom Kultury. Przed wyjazdem udokumentowałam się, przeczytawszy rozdzialik z książki traktującej o Twierdzy Kraków. Jednakże dyrektor MDK, prawdziwy pasjonat, poświęcił nam mnóstwo czasu (bałam się wręcz, że nie zdążę do pracy na popołudnie), opowiadając i oprowadzając po obiekcie. Wspomniał przy tym o tej książeczce Wrońskiego, a wtedy ja sobie przypomniałam, no jakże, przecież mam ją. I wczoraj przeczytałam.

Rzecz króciutka, jak cała ta seria w założeniu, ale dosadna. Ja się popłakałam już w trakcie dyrektorskiej opowieści (no wstyd gdzieś ze mną iść), a przy lekturze też pozwoliłam sobie parę łez uronić, uruchamiając wyobraźnię. Bowiem fort jest oczywiście poaustriacki (powstał w latach 80-tych XIX wieku) i sam w sobie ma ciekawą historię, m.in. tu odbywał służbę wojskową Wincenty Witos, o czym opowiada w swoich wspomnieniach, potem twierdza brała udział w walkach I wojny światowej - Dom Kultury planuje szereg przedsięwzięć w związku z przypadającym w tym roku stuleciem jej wybuchu - ale najtragiczniejsze dzieje dotyczą lat 1939-1941, kiedy to hitlerowcy przywozili tu z więzień na Montelupich i św. Michała więźniów na egzekucje. Skazańcy sami kopali doły na wspólne groby, byli rozstrzeliwani, a ich ciała zrzucano do dołów i zakopywano. Egzekucjom sprzyjało oddalenie fortu od miasta. W 1945 roku dokonano ekshumacji 440 ciał, z których rodziny rozpoznały na postawie oględzin bądź przedmiotów znalezionych przy zwłokach - 104 osoby. To są suche liczby. O wiele większe wrażenie wywiera opis egzekucji, przekazany przez przypadkowych świadków, czy fragmenty grypsów pisanych przez więźniów, gdy nie mieli już wątpliwości co do losu, jaki ich czekał.

Słynna jest ucieczka z więzienia na Montelupich znanego narciarza Stanisława Marusarza. Stało się to po tym, jak znalazł się w Krzesławicach w transporcie więźniów kopiących kolejne doły. Widząc wysoki mur podziurawiony kulami i obficie zbryzgany krwią nie miał złudzeń co do swej najbliższej przyszłości i postanowił po powrocie na Monte uciekać wraz z wieloma innymi towarzyszami niedoli. Ucieczka udała się tylko trzem z nich. Marusarz przez Bronowice i Lasek Wolski dotarł do Wisły, gdzie rybak przewiózł go na drugi brzeg. Dzięki pomocy wielu ludzi Marusarz dotarł do zakopanego, a potem przedostał się na Wegry. Tutaj znalazłam artykuł na jego temat, opisujący dokładniej tę znaną ucieczkę.
Niektóre grypsy:


Początek:
i koniec:

Wyd. Sport i Turystyka Warszawa 1981, wyd.I, 27 stron
Seria wydawnictw Rady Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa (nazywam ją "ze zniczem")
Z własnej półki
Przeczytałam 9 stycznia 2014

A teraz zapraszam na krótką wycieczkę po forcie Krzesławice 49.
Najpierw odwiedziłyśmy cmentarz z pomnikiem pamięci pomordowanych.

Potem sam fort.
Sala Pamięci w środku fortu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz