I znów powrót do trzeciego tomu Dzieł Czechowa:
Tym razem narratorem opowiadania - w pierwszej osobie - jest pisarz. Jego współlokatorem jest Pietia Rublow, były uczeń konserwatorium, dorabiający sobie muzykowaniem na weselach czy innych uroczystościach, organizowanych w mieszczańskich domach.
Oto właśnie Rublow dostał engagement na wieczór do dymisjonowanego podpułkownika Priswistowa, który wydaje córkę za mąż. Jest dopiero druga w nocy, a Rublow już wrócił, ale nie może zasnąć, pęka wprost z chęci opowiedzenia przyjacielowi historii, która mu się przydarzyła. Niby to pęka również ze śmiechu, ale jest to śmiech przez łzy. Cóż się wydarzyło? Rublow brzdąkał sobie coś tam na fortepianie, zanim zaczęły się właściwe tańce, gdy stanęła za nim jakaś panna i zaczęła nucić. Wywiązała się rozmowa, gawędzą sobie o muzyce, na której panna wydaje się znać dość dobrze. Ale - za plecami Rublowa zaczynają się jakieś szepty, rozmowy, dobiega go słowo "taper", o cóż tu chodzi, czyżby rozwiązała się krawatka? Panna tymczasem rozogniona dyskutuje zawzięcie, krytykuje kompozytorów, Rublow jej nie przerywa, bo, jak mówi, lubi, gdy młode, zielone, pnie się i mózgownicą rusza.
Za plecami szum coraz większy, wreszcie do panny podchodzi otyła jejmość i coś jej szepce na uszko, a panna odskakuje jak oparzona od fortepianu. Rublow wymyka się do przedpokoju sprawdzić w lustrze, czy wszystko w porządku z jego garderobą i tam dopiero jakaś staruszka uświadamia go w zaszłym skandalu: panna widząc go we fraku przy fortepianie wzięła go za KAWALERA i nuże przekomarzać się jak z jakim prawdziwym, a tu okazuje się, że to nie żaden kawaler, tylko muzykus, mało brakowało, a przeszłaby się z nim pod rączkę. Teraz wstyd.
Rublow wraca do instrumentu i zaczyna bębnić walce, kadryle i marsze. Niby cały ten skandal go tylko rozśmieszył, a jednak coś ugniata pod sercem - jakby w dołku mysz siedziała i wojskowe suchary gryzła. Uświadamia sobie, że przyjechał do Moskwy, żeby zostać kompozytorem i pianistą, a wykierował się na grajka. Przypominają mu się przyjaciele, choćby i ten pisarz właśnie, porządny chłop, a pasji brak, ognia, siły. Inni znajomi, śpiewacy, malarze, miłośnicy sztuki... wszystko to niegdyś wrzało, roiło się, bujało w obłokach, a teraz... psiakrew! Rublow próbuje zagłuszać te myśli, ale coś go zaczyna dławić i w końcu dosięga go histeryczny atak, po którym wyrzucają go za drzwi. Chce mu się teraz z tego śmiać, ale znów wpada w spazmy i zaczyna się kolejny atak histerii...
Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1957, strony 402-408
Tytuł oryginalny: Tapior /Тапёр
Przełożyli: Janina i Jan Brzechwowie
Z własnej półki
Przeczytałam 4 czerwca 2015 roku
Ekranizację opowiadania można obejrzeć w szóstym odcinku serialu rosyjskiego CZECHOW I CO, 1998 - jako pierwszą.
Na YT:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz