wtorek, 30 sierpnia 2016

Bohumil Hrabal - Aferzyści


Aferzyści to jest to! Nawiasem mówiąc, już przy czytaniu pierwszego, tytułowego opowiadania, miałam wrażenie, że znam je doskonale. Czyli co, już je czytałam kiedyś? Ach, ta skleroza. Inne z kolei znam z filmu na pewno. Tylko nie pamiętam, jakiego. Czy ma sens czytanie, oglądanie, gdy się nic nie zapamiętuje? Gdy umykają tytuły i nazwiska? Co jest ważne w czytaniu? Ulotna chwila, moment, gdy rozpoznajemy siebie?


Zdecydowanie Bawidułki wysuwają się na plan pierwszy w tym zbiorze, ale i Oczy Serafina i Jarmilka i Bar Świat. Zaczyna mi się wydawać, że ukrzywdzę inne, jeśli ich nie wymienię... zatrzymuję się więc tutaj, pełna zachwytu. Coraz bardziej podoba mi się czytanie opowiadań, za czym dawniej nie przepadałam.


Początek:
Koniec:

Wyd. "Śląsk" Katowice 1983, 287 stron
Seria: Biblioteka Pisarzy Czeskich i Słowackich
Tytuł oryginalny: nieznany, to prawdopodobnie wybór istniejący tylko w polskim wydaniu
Przełożyli: Andrzej Czcibor-Piotrowski, Cecylia Dmochowska, Helena Gruszczyńska-Dąbska, Edward Madany, Jan Stachowski, Emilia Witwicka,
Z biblioteki
Przeczytałam 29 sierpnia 2016 roku


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

Film włoski IL NOME DEL FIGLIO (Imię syna), 2015
Reż. Francesca Archibugi
Trailer:


Remake francuskiego filmu z 2012 roku zatytułowanego LE PRENOM (Imię).
Historia pokrótce jest taka, że rodzeństwo ze swymi połówkami i jeszcze jednym przyjacielem spotyka się na wspólnej kolacji, by uczcić fakt, że jedna z par spodziewa się dziecka. Ma to być syn... i tu wybucha afera, gdy przyszły ojciec wyjawia, że syn będzie miał na imię Adolf - w wersji włoskiej Benito.
5/10

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Bohumil Hrabal - Aurora na mieliźnie


Kontynuuję :)
I znów listy do Kwiecieńki (amerykańskiej bohemistki, która przyjechała do Czech studiować pisarstwo Hrabala i od razu podbiła jego serce, a na imię miała April) i przygody szpitalne i olimpiada w Barcelonie i prezydentowa Havlova Pod Złotym TYgrysem i wracający z wygnania Żydzi i Ruch Obywatelski i kąpiele siarczane w sanatorium i znów koty...
A kto wie, czy nie największe wrażenie robi to ostatnie opowiadanie, ta Fuga naiwna, krzyk serca emerytowanego robotnika... znam kogoś takiego, trochę meszugene...



Początek:
Koniec:


Wyd. Świat Literacki Izabelin 2005, 174 strony
Tytuł oryginalny: Aurora na mělčině
Przełożył: Maciej Falski
Z biblioteki
Przeczytałam 27 sierpnia 2016 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

Film czeski SKRZAT (Skřítek), 2005
Reż. Tomáš Vorel
Rzeźnicka groteska, jak ją określono na YT, jest tu w całości i można ją spokojnie obejrzeć, bowiem w filmie nie ma dialogów, tylko nieartykułowane dźwięki.


Historia zwykłej praskiej rodziny: matka pracuje na kasie w supermarkecie, ojciec w rzeźni podrywa koleżankę z pracy, syn jest nieszczęśliwie zakochany, a najmłodsza w rodzinie córka zaprzyjaźnia się ze skrzatem :)
Bardzo lubię aktorkę Evę Holubovą, która grała matkę, widziałam ją już w wielu filmach. Ojciec, Bolek Polivka, też wymiata, to u nich bardzo popularny aktor. Pojawia się też znany i u nas Jiří Macháček, jako jeden z rzeźników.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Bohumil Hrabal - Auteczko


To chyba jedna z trudniejszych książek Hrabala. Trudniejszych do przełknięcia dla czytelnika, bo przecież wszyscy (lub prawie wszyscy) lubimy małe kotki i nie możemy czytać o takim ich mordowaniu.
A jednak... nie wiem, jak inni, ale ja wczuwam się w położenie bohatera/autora (?), rozumiem beznadziejność jego położenia, podziwiam te codzienne wyprawy do Kerska, by koty nakarmić i ogrzać, wiem, że mnie nie byłoby na to stać, że żadne poczucie obowiązku nie kazałoby mi świątek czy piątek wstawać i ruszać w drogę rozklekotanym śmierdzącym autobusem, a tam, na miejscu, po raz kolejny przeżywać wszystko i ciągle myśleć o przyszłości tych kotów i wszystko rozpatrywać pod ich kątem i bać się śmierci, bo co się stanie wówczas z kotami, mimo że ta śmierć od dawna już pociąga...
Samotność. Ciągły lęk, ciągłe wyrzuty sumienia.
Skutek - depresja.
Och, jak ja to dobrze znam, jak ja rozumiem pana Hrabala.





Początek:
Koniec:

Wyd. Znak Kraków 2003, 104 strony
Tytuł oryginalny: Autíčko
Przełożył: Jakub Pacześniak
Z biblioteki
Przeczytałam 25 sierpnia 2016 roku

Te, które już przeczytałam i te, które czekają na swą kolej:


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

Film francuski FANKA (Elle l'adore), który wedle opisu na Filmwebie miał być komedią - ale na szczęście nie był, tylko całkiem solidnym kryminałem. Trzymającym w napięciu do ostatniej chwili.
Reż. Jeanne Herry, 2013
Trailer:


Ona to rozwódka z dwójką dzieci powierzonych ojcu, z niezbyt ciekawą pracą w salonie piękności i talentem do opowiadania niestworzonych historii, a przy tym od 20 lat wierna fanka piosenkarza Vincenta Lacroix. On, Vincent, ma świetnie rozwijającą się karierę i narzeczoną, z którą się często kłóci. Tym razem doszło do rękoczynów, narzeczona upadła na róg szafki i zmarła na miejscu. Vincent, pojmując, że jego kariera wisi na włosku, zwraca się o pomoc w ukryciu ciała do najwierniejszej fanki...
7/10


sobota, 27 sierpnia 2016

Bohumil Hrabal - Dobranocki dla Cassiusa


Cassius to był ukochany kotek Hrabala, tam na daczy w Kersku. Pisarz opowiada mu te swoje dobranocki, wspominając to, co było, komentując to, co jest (także w polityce). Bywalcy gospód, dawni przyjaciele, wizyta w zakładzie fryzjerskim, paczka z kiełbasą, w której rozlała się jałowcówka i potem pijane gołębie, którym Hrabal tę kiełbasę pokroił, panienki z czasów młodości, gdy istniały jeszcze domy publiczne ("stare złote czasy"), towarzysze z czwartego wydziału KC partii na premierze "Zyt głośnej samotności" i późniejsze kreślenie sztuki, i "Pod Złotym Tygrysem", gdzie pisarz spędził chyba pół życia, gdzie zbierał te swoje historie, gdzie kłócił się i godził, gdzie rozdawał książki i autografy, gdzie kupował piwo na metry i gdzie ja piwa nie wypiję, bo zdaje się, że Złotego Tygrysa już nie ma - ale to będę wiedzieć na pewno, gdy przeczytam hrabalowską biografię... ale na razie jadę dalej z tym koksem...


Początek:
Koniec:

Wyd. Świat Literacki Izabelin 2004, 150 stron
Tytuł oryginalny: Večerníčky pro Cassia
Przełożył: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Z biblioteki
Przeczytałam 24 sierpnia 2016 roku

Hrabalowska biblioteczna półka:





W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
Trochę ruszyłam z filmami po okresie totalnego marazmu.
Za pobytu Psiapsióły z Daleka obejrzałyśmy

1/ SEKRETNE OKNO (Secret Window), USA 2004

- bo miało napisy w jej języku. Film Psiapsiółę zdegustował, ona ma chyba małą odporność na thrillery :) Ja natomiast uznałam, że w swoim gatunku zasługuje na ocenę 8/10 :)
Trailer:


Uznany pisarz przenosi się na prowincję, by w spokoju tworzyć kolejne książki. Wkrótce odwiedzi go tajemniczy mężczyzna, który oskarży Raineya o plagiat.

2/ film włoski CONFUSI E FELICI, 2014
Reż. Massimiliano Bruno
Trailer:


Historia pewnego psychiatry, który zamyka praktykę i porzuca swoich pacjentów, zagrożony ślepotą. Jednak pacjenci nie porzucą jego :)

7/10

3/ film szwedzki MĘŻCZYZNA IMIENIEM OVE (En man som heter Ove), Szwecja 2015
Reż. Hannes Holm
Trailer:


Najpierw przeczytałam, że to film o zrzędliwym staruszku, który nie może się otrząsnąć po śmierci żony i dopiero pojawienie się egzotycznej sąsiadki zmienia jego życie.
Ponieważ uwielbiam filmy o starości, dałam się wziąć na haczyk.
Tymczasem na początku filmu pytają Ove, ile ma lat.
- 59 - odpowiada.
No dobrze. Wcześnie się starość zaczyna dla niektórych. Pewnie to pisał jakiś siedemnastolatek :)

Tak czy siak, mocne 7/10. Piękna historia o tym, jak złamany życiem człowiek otwiera się na innych i okazuje się, że ma wielkie serce, ciągle gotowe na uczucia.

4/ film amerykański, określony jako komedia romantyczna, HISTORIA PUSZYSTEJ MIŁOŚCI (A Big Love Story), USA 2012
Reż. Ryan Sage
Trailer:


Sam był niegdyś szkolną gwiazdą futbolu. Miał nawet szansę na grę w profesjonalnej lidze NFL. Niestety, poważna kontuzja kolana pokrzyżowała jego dobrze zapowiadającą się karierę. Siedem lat później chłopak pracuje za minimalną stawkę, jest samotny, a na dodatek ma nadwagę. Pewnego dnia Sam uświadamia sobie, że czas się za siebie zabrać. Postanawia schudnąć, a z pomocą przychodzi mu osobista trenerka, Cassie.
7/10

5/ w projekcie OGLĄDAM KINO POLSKIE przyszła kolej na AWANTURĘ O BASIĘ, 1959
Reż. Maria Kaniewska
Film w całości:


Film według bestsellerowej powieści Kornela Makuszyńskiego, uhonorowany "Brązowym Lwem" na MFF dla Dzieci w Wenecji w 1960 roku, z doskonałą dziecięcą rolą czteroletniej wówczas Małgosi Piekarskiej.
Akcja toczy się u schyłku XIX wieku. Matka kilkuletniej Basi ginie tragicznie pod kołami pociągu. Na chwilę przed śmiercią udaje się jej wyszeptać adres przyjaciółki, Stanisławy Olszańskiej, której chce powierzyć dziewczynkę. Chwilowo opiekę nad sierotą sprawują doktorstwo Budziszowie z małego miasteczka, lecz muszą wypełnić ostatnią wolę zmarłej. Zrozpaczona perspektywą rozstania z dziewczynką pani doktorowa wysyła list do panny Olszańskiej zawiadamiający o przyjeździe Basi, po czym odprowadza małą do pociągu. Z adresem na piersi dziewczynka sama wyrusza do Krakowa. W pociągu poznaje aktora Walickiego, który ponoć nie znosi dzieci, lecz zajmuje się sierotą, gdy nikt nie zgłasza się po nią na dworzec. Razem z przyjacielem, młodym aktorem Szotem, próbują rozszyfrować informację z kartki zawieszonej na szyi dziecka. Niestety, zalane mlekiem litery zamazały się doszczętnie i bardzo trudno zrekonstruować nazwisko i adres osoby, u której mała ma zamieszkać. Pewni, że udało im się rozszyfrować zagadkę, odwożą Basię do literata Stanisława Olszowskiego. Osłupiały pisarz bardzo szybko poddaje się urokowi dziecka i troskliwie zajmuje się sierotą, a pomagają mu dzielnie i gorliwie służący Michaś i stróżka Walentowa. Tymczasem panna Olszańska, powróciwszy po długiej nieobecności do miasta, dowiaduje się o tragicznej śmierci przyjaciółki i zaginięciu dziewczynki. Wszczyna rozpaczliwie poszukiwania. Odnajduje wreszcie pana Olszańskiego, lecz pisarz nie chce oddać dziecka, które pokochał całym sercem. Rozgrywa się regularna batalia o Basię - z jednej strony walczą panie: panna Stasia, babcia Tańska, doktorowa Budziszowa i dwie paniusie w czerwonym i zielonym kapeluszu, które miały się opiekować dzieckiem w pociągu, z drugiej w szranki staje "cała kamienica", zauroczona przybraną córką literata. W końcu Walicki i Szot wydają wyrok salomonowy: w nieparzyste miesiące roku Basia ma przebywać u panny Olszańskiej, w parzyste - u pana Olszowskiego. Bystra pannica wykorzystuje tę sytuację i bawi się świetnie, ale pragnie mieć jeden dom i dwoje przybranych rodziców. I postanawia, że do tego doprowadzi.
8/10

6/ z kolei w cyklu KINO JAPOŃSKIE - AKIRA KUROSAWA padło na koprodukcję japońsko-ZSRR - DERSU UZAŁA, 1975
Przy tej okazji, jako że miałam film nagrany z TVP Kultura z polskim lektorem, w jesieni życia dowiedziałam się, że to imię i nazwisko wymawia się z akcentem na ostatnich sylabach: DerSU UzaŁA. A ja cały czas mówiłam DERsu UZAła :)
Trailer:


Historia pięknej męskiej przyjaźni na tle surowej natury. Plus wspaniałe zdjęcia tajgi.
9/10

7/ i kolejny film polski BIAŁY NIEDŹWIEDŹ, 1959
Reż. Jerzy Zarzycki
Film w całości:


Młody uczony, Żyd, Henryk Fogiel, ucieka z transportu do obozu zagłady. Znajduje w Zakopanem schronienie w skórze niedźwiedzia, pozując turystom do zdjęć pamiątkowych. Zdemaskowany przez niemieckiego majora staje się w jego ręku zabawką, ale także partnerem do poważnych rozmów, w których uciekinier zyskuje stopniowo przewagę i ratuje swe życie. W wyniku nieporozumienia ginie jednak usiłująca go ratować dziewczyna.
7/10

piątek, 26 sierpnia 2016

Mariusz Szczygieł - Gottland


Co tu dużo gadać, Szczygieł jest debeściak. Gdy pisze o Czechach, gdy pisze o Polakach. Właśnie sobie zamówiłam w bibliotece "Zróbmy sobie raj", bo była kolejka. A w domu mam jeszcze "Laskę nebeską".
"Gottland" już czytałam kilka lat temu, no ale przecież ja tak mam (a z latami coraz bardziej), że szybko zapominam.
I proszę, nie pamiętałam również rozdzialiku Pałac Lucerna. Gdy w maju wybrałam się tam do kina i przeczytałam w przewodniku, że budynek wzniósł dziadek Vaclava Havla, była to dla mnie zupełna nowość. W kilka miesięcy później przyszło mi do głowy zajrzeć do słownika i ku swemu wielkiemu zdumieniu zobaczyłam, że LUCERNA to LATARNIA po czesku. A to wszystko tu jest!
Głowa siajowa, mawia Ojczasty.
W sumie powinnam "Gottland" kupić, mieć i co trochę zaglądać i sobie przypominać. No ale trzymam się mocno z niekupowaniem.


Spis treści:


Początek:
Koniec:

Wyd. Czarne Wołowiec 2006, 237 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 21 sierpnia 2016 roku


Postawiłam na półce koło łóżka te wszystkie wypożyczone Hrabale i tylko patrzę, który tu następny:


Cóż tu się okazuje!!! Przegapiłam jubileusz!
To 1002. książka, którą przeczytałam, odkąd prowadzę ten blog. To już siedem lat. Pierwsze lata były intensywne, a teraz zwolniłam tempo czytania... już mi tak nie zależy na tym, żeby zdążyć przed śmiercią... wszystkiego i tak nie przerobię :)
Za to po raz pierwszy chyba w życiu każda z tych moich książek ma swoje miejsce, nie plączą się pod nogami... to dzięki najnowszemu regałowi, głębokiemu, dwurzędowemu... co oczywiście ma swoje złe strony, bo teraz już kompletnie nie wiem, gdzie co stoi :) no ale coś za coś...
W zależności od formatu, półki mogą pomieścić i trzy rzędy!




Czy to właśnie tak?

wtorek, 23 sierpnia 2016

Bohumil Hrabal - Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać


Nad Hrabalem można płakać... z zachwytu, ale i ze współczucia dla jego bohaterów. Tak mi się mieszają te dwa odczucia, tak szukam punktów wspólnych, tak widzę nagle cały tragizm historii narodu czeskiego, o którym często myśli się jedynie w szwejkowskich kategoriach...


Początek:
Koniec:

Wyd. Świat Literacki Izabelin 1996
Tytuł oryginalny: Inzerát na dům, ve kterém už nechci bydlet
Przełożyli: Janusz Anderman, Tadeusz Lis
Z biblioteki
Przeczytałam 17 sierpnia 2016 roku


Biblioteki (dwie) użyczyły mi sporo Hrabala, mam tu całe biurko zawalone i zabieram się za czytanie - mam zamiar przez najbliższy tydzień nie wychodzić z domu. WRESZCIE! W sensie takim, że Psiapsióła z Daleka odjechała w siną dal i mam teraz spokój, mogę się bez reszty poświęcić mojej depresji, mogę ją celebrować i hodować, nie muszę wstawać, gotować obiadu, no nic nie muszę :)



Tymczasem jednak udałyśmy się z Psiapsiółą do Brna. Wcale mi się nie chciało i miałam fatalny humor jak na wycieczkę krajoznawczą, no ale pocieszeniem były nabytki filmowe w ilości sztuk 19 :)


Znalazłam też książkę, która wyszła już po moim powrocie z Pragi, a która jest odzwierciedleniem fragmentów blogu o Pradze nieznanej, który uwielbiam i z którego podpowiedzi już skorzystałam w maju. Myślałam, że nabędę ją dopiero w październiku, gdy znów pojadę do Pragi, a tu taka niespodzianka :)


Księgarnia, w której ją znalazłam, bardzo sympatyczna, rozłożona na trzech kondygnacjach, połączonych drewnianymi kręconymi schodami:

A w Brnie piękny gotyk...


piątek, 19 sierpnia 2016

Bohumil Hrabal - Zaczarowany flet


Zakochałam się w Hrabalu! Nawet nie mogę powiedzieć, że po raz drugi, bo gdy czytałam kiedyś, to owszem, podobało się, ale nie żeby aż tak :)
Tymczasem teraz rozkoszuję się każdym zdaniem, naprzynosiłam z biblioteki tego Hrabala i tylko żal, że wieczorami, zamiast czytać, muszę uprawiać konwersację.
A' propos, opowiadałam o Pradze i tu Psiapsióła z Daleka wyskoczyła:
- Jedźmy do Brna, jedźmy do Brna.
No i tak, jedziemy dziś, a właściwie jutro przed świtem. Jedyna moja nadzieja, że będą nowe DVD w znanych mi dwóch punktach sprzedaży okołodworcowych :)
Miałam oszczędzać, nie? Dobrymi chęciami...

A poza tym wieczorkiem udaję się na drugą lekcję rosyjskiego ha ha. Pan stwierdził, że zaniżyłam swój poziom przez telefon, ale nic to, przemy do przodu. Odrobiłam nawet pracę domową. Psiapsióła dzielnie wysiaduje na schodach w tym czasie, rozwiązując krzyżówki i nie przyjmuje do wiadomości, że mogłaby wygodniej siedzieć w domu na kanapie.


Tak sobie myślę, że spacer śladami Hrabala w Pradze wzmocnił moje poczucie braterstwa z pisarzem :) i dlatego teraz tak się nim zachwycam. Oczywiście pierwsza myśl była - allegro. Kupić wsio. Ale druga przytomniejsza - od czego są biblioteki, nie mogę przecież mieć wszystkiego, akurat Hrabal nie jest w bibliotekach białym krukiem i nie muszę go mieć na własność.



Początek:
Koniec:

Wyd. Przedświt Warszawa 1991, 134 strony
Tytuł oryginalny: Kouzelná flétna
Przełożył: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Z biblioteki
Przeczytałam 15 sierpnia 2016 roku

wtorek, 16 sierpnia 2016

Daria Doncowa - Mumu s akwałangom


W oczekiwaniu na kurs rosyjskiego przeczytałam kolejną Doncową. Z tym kursem to było tak, że znalazłam go na FB i to była letnia oferta 6 spotkań, do zrealizowania w ciągu miesiąca. Ponieważ jeszcze mi się wtedy nie śniło o takiej depresji, jaką teraz mam, zapisałam się. Stanęło na sierpniu. No i pierwsze spotkanie ma być jutro czyli 17-go. W międzyczasie kompletnie mi się go odechciało, ale cóż robić? Wyrzucić pieniądze za okno? W obliczu tej nieszczęsnej emerytury nie wypada takich rzeczy robić. Inna sprawa, że kompletnie nie mam nastroju do socjalizowania się, zapoznawania nowych osób i rozmów z nimi :(

Siedzę tu i myślę, że powinnam co miesiąc odłożyć 500 zł (żeby taka okrągła sumka była), ale czy dam radę?
Od wielu lat zapisuję wydatki... ale też od dłuższego czasu już ich nie podliczam. Powinnam teraz skalkulować wszystko... bo gdyby się okazało, że jestem w stanie (hm, odmawiając sobie paru rzeczy) faktycznie te pół tysiaka odłożyć, od razu bym się lepiej poczuła.
Czy Wy oszczędzacie? A jeśli tak, to na czym? Czego sobie odmawiacie?
O, na książkach będę robić oszczędności. Tak sobie postanawiam, no ale jak wyjdzie nowe cracovianum, to wytrzymam?

Co to za życie?

Mam jeszcze troszkę oszczędności, ale to miało być na czarną godzinę - JAK SIĘ COŚ STANIE - a nie na dokładanie do życia...

No dobra, zabieramy się za sprzątanie - za parę godzin przyjeżdża Psiapsióła z Daleka, trzeba odgruzować mieszkanie. Chciała bardzo w czymś pomóc, wymyśliłam, że uporządkujemy razem filmy, żeby były alfabetycznie. Strasznie to nużąca robota, kiedyś ją wykonałam na raty, ale od tej pory przybyło wiele nowych płyt i wkradł się bałagan. Hrozný nepořádek. Vojtiku, prosim tě, uklid' to, mówi zdanie z moich czeskich fiszek.



Początek:

Koniec:

Wyd. EKSMO Moskwa 2008, 379 stron
Seria: WIOŁA TARAKANOWA W MIRIE PRIESTUPNYCH STRASTIEJ
Z własnej półki (kupione na allegro 3 lipca 2014 roku za 8,50zł)
Przeczytałam 14 sierpnia 2016 roku

środa, 10 sierpnia 2016

Jerzy Mikułowski Pomorski - Kraków w naszej pamięci



I znów tylko odnotowuję.
Depresja rozwija się w najlepsze.
Czytać też mi się nie chce.
Po tej książce wzięłam jej dalszy ciąg, ale odłożyłam na półkę :(


Dziś sukces, wstałam i zaczęłam się szykować do wyjścia, bowiem wieczorem miałam pierwsze zajęcia z rosyjskiego. Zapisałam się na taki miesięczny cykl spotkań w małych grupkach, z myślą, coby pokonwersować, jeszcze przed wakacjami, jakaś była promocja na fejsbuku. Przyszedł mail, żeby przygotować 2-minutową prezentację, więc nawet zdobyłam się na ten wysiłek i napisałam sobie stroniczkę o historii mojej znajomości z rosyjskim. Zaglądam do poczty, żeby sprawdzić dokładny adres, a tam napisane W ŚRODĘ 17 SIERPNIA! Jak ja czytałam poprzednim razem, że mi wyszło, że to dzisiaj? No i cały pogrzeb na nic!

We wtorek przyjeżdża Psiapsióła z Daleka, będę musiałam przez osiem dni wstawać i działać, co najgorsze - obiady robić. Bardzo mi się to nie widzi.
Ale - na pocieszenie - kliknęłam w reklamę Booking.com, a tam mi pokazało, że jest dla mnie pokój w "moim" hotelu w Pradze w majowym terminie, co to go szukałam dwa miesiące temu i mówiło, że wszystko zajęte. Cóż było robić, zarezerwowałam :) Nie mam pojęcia, czy będę mogła pojechać (w tym roku zastąpili mnie w pracy stażyści, a co będzie w maju 2017, nie wiadomo, stażystów może nie być) no i na razie ani mi się śni pytać szefa, bo by na mnie spojrzał z deczka zdziwiony, w końcu dał mi tydzień w maju i parę dni w październiku, czego ja jeszcze chcę; zapytam może w lutym?
Powinnam więc się cieszyć z perspektyw powrotów do Pragi, może przygotowywać sobie program na ten październik... ale chęć spania jest silniejsza od wszystkiego.

Trafiłam w internecie na portal dotyczący nauki języków, nazywa się Woofla i jest tam mnóstwo ciekawych artykułów o tym, jak się uczyć. Jak je czytam, to sobie obiecuję, że zaraz się za ten czeski wezmę (ludzie tam uczą się nawet keczua) i że dla chcącego nic trudnego, trzeba tylko poświęcić czas... cóż z tego, gdy wstać się z łóżka nie chce.

Skąd ta depresja? Nie wiem. Ani operacji ani remontu. Chyba gnębi mnie perspektywa emerytury, choć jeszcze odległa. Wyliczenie z ZUS na dziś opiewa na niecałe 300 zł. Nie pozostanie mi nic innego, jak samobójstwo. Córka mi mówi, żebym się z okna rzuciła (mieszkamy na parterze) :)
Właśnie sprawdziłam, kiedy to wypada i okazuje się, że szybciej niż myślałam: w sierpniu 2025 roku. Czyli w życiu nie zdążę obejrzeć wszystkich ruskich filmów i przyjdzie umierać!




Wyd. "Secesja" Kraków 1991, 340 stron
Seria BIBLIOTEKA KRAKOWSKA nr 127 Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa
Z własnej półki
Przeczytałam 7 sierpnia 2016 roku