sobota, 12 stycznia 2013

Borys Wasilewski - Wiosna na kolei

Tym razem skan okładki, a nie zdjęcie, dodatkowo wyposażony w moją rączuchnę :)
Autor dosyć tajemniczy, nie udało mi się nic znaleźć na jego temat w sieci. Jedyna wzmianka mówi tylko o roku urodzenia 1939 i zacięciu psychologicznym w jego twórczości.
Może to o sobie pisał:
Warto dodać, że stał się dziennikarzem nie z powołania, lecz z konieczności, podobnie jak przytłaczająca większość jego braci po fachu, którzy zaczynali od płomiennej miłości do literatury, miłości i wiary, że sami przy tym ogniu upieką własną pieczeń, zaś kończyli jako redaktorzy działu literackiego w gazecie rejonowej albo na przykład w naukowo-technicznych biuletynach informacyjnych. Lepiej byłoby, co dopiero teraz zrozumiał, zostać owym geologiem, rybakiem czy murarzem, lecz na naukę było już za późno: rodzina, dzieci... Swojej pracy nie lubił, ale wykonywał ją sumiennie.

Podtytuł: Powieść w nowelach.
Ogólny zarys daje tył okładki:

No i jeszcze spis treści czyli wspomnianych nowel:

Wszystkie mają jednego głównego bohatera: Andrzeja Pokrowskiego (swoją drogą, denerwuje mnie tłumaczenie imion, to jakby pisać w powieści amerykańskiej, że bohaterem jest Jacek albo Michał; tutaj wszystko jest przetłumaczone, także imię i nazwisko autora, który przecież nazywa się Boris Wasilewskij).
Akcja zaczyna się w 1957 roku, kiedy Andrzej zdaje maturę i wyjeżdża z Moskwy na Syberię, zmagać się z własną psychiką. Zdaje sobie sprawę z tego, że sam musi wyrobić sobie charakter, żeby odnaleźć cel w życiu. Niewiele do tej pory widział, niewiele wie, przeczytał jedynie mnóstwo książek, ale z rozmów z nauczycielką literatury wyniósł przekonanie, że nie może czekać, aż życie samo przyniesie mu jakieś rozwiązania, że musi działać, by dążyć do światła. Trochę w tym i romantyki, a głównie EKSPERYMENT. Andrzej jest bardzo rozwinięty intelektualnie, jak na chłopca w jego wieku i bez przerwy analizuje zachowanie swoje i innych. W gruncie rzeczy to powieść psychologiczna. Na przestrzeni 15 lat nasz bohater - przyglądając się rzeczywistości - dojrzewa emocjonalnie, nabiera życiowego doświadczenia, zawiera cenne przyjaźnie, zmienia system wartości.

Wszystko to na tle wielkiego syberyjskiego placu budowy, przyciągającego tak różnych ludzi z tak różnych powodów: i chęć zasłużenia się Ojczyźnie i ucieczki przed rzeczywistością wielkiego miasta i pragnienia znalezienia dobrego zarobku w szybkim czasie i wtopienia się w miejsce, gdzie nikt cię nie znajdzie...
A za oknem szumiała wielka budowa.

Niespodziewanie znalazłam w internecie wywiad z prof. Alicją Wołodźko-Butkiewicz, rusycystką z UW, która wspomina w nim, że studiowała na Uniwersytecie Moskiewskim razem z Wasilewskim.

Z serii KIK (Klub Interesującej Książki).
Tłumaczyła: Joanna Krumholz.
PIW 1984, wyd. I, 278 stron
Z biblioteki na Studenckiej. Poprzednie wypożyczenie: styczeń 1996. Cud, że nie wycofali.
Przeczytałam 12 stycznia 2013.



Kącik cytatów czyli rozwijamy się
Ze zdziwieniem popatrzył na zbliżający się pociąg - był to skład wagonów-tiepłuszek, takich, jakie można zobaczyć na wojennych filmach; wyskakiwali z nich, nie czekając aż pociąg się zatrzyma, jacyś młodzi ludzie.

Tłumek zafalował i zaszumiał, kiedy usłyszał, że wszyscy będą mieszkać w wagonach, zaś świeżo upieczeni małżonkowie hałasowali najgłośniej, bowiem kontrakt przewidywał dla nich jakieś przywileje - Andrzej nie pamiętał dokładnie, ale chyba była w nim mowa o "mieszkaniu". Teraz wyjaśniło się, że tym mieszkaniem będzie li tylko osobny przedział w wagonie.

Tiepłuszki były niewielkie, żelazny piecyk ustawiony pośrodku dzielił je na dwa pomieszczenia. Zrobiono je niedawno - wnętrze pachniało jeszcze farbą. Rozlokowawszy się, ochotnicy szli do łaźni, na przegląd lekarski, potem do biura, gdzie każdemu w dowodzie przybito stempel: "Przyjęty. Angarstroj", i zwrócono drugą połowę kosztów podróży.

Cóż to były te tiepłuszki? Wikipedia mówi, że to zwykłe wagony towarowe, z lekka jedynie przystosowane do przewozu osób (bądź zwierząt). Jak widzimy na powyższym przykładzie - używano ich również jako tymczasowego zakwaterowania już na miejscu przeznaczenia, tam na Syberii, na placu budowy niejako.

I taki zwyczaj:
Właśnie żegnamy poborowych, dzień w dzień. Zjeżdżają grupami z całego obwodu. I nie wiadomo skąd wziął się durny przesąd, że jeśli ktoś odprowadzanemu kumplowi okno w przedziale wybije, to ten będzie miał lekką służbę... Wczoraj dyżurował cały rejon, ORMO włączyliśmy, a jednak tłukli. Zaszyją się w tłumie - i kamieniem! Też idioci, a ponoć szkoły kończyli!
U nas chyba nic takiego nie istniało :)

Czyfir po kołymsku
Pewien kołymski więzień odsiedział uczciwie swoich dwadzieścia pięć latek, przyjechał do Moskwy, przyszedł do restauracji "Monopol" i zamówił "czyfir po kołymsku". Przynoszą mu herbatę - to nie to. Objaśnił więc technologię, zrobili, jak mówił - nowu nie tak. W porządku, znalazł się wreszcie kucharz, też eks-więzień. "Czyfir po kołymsku? Już się robi!" Wyciągnął ze śmietnika zardzewiałą puszkę po konserwach, w niej zagotował, przykrył starą podeszwą i podał. Więzień spróbował i rozpromienił się: "To jest to!"...
Wyjaśnienie różnicy między herbatą a czyfirem podane w powieści: tę pierwszą się zaparza, ten drugi się gotuje.


Tytuły serii KIK na 1984 rok:
Mam jeszcze (od niedawna) Ciężki piasek Rybakowa, a poza tym nie znam żadnej z wymienionych tu książek.



Z FRONTU NOWYCH REGAŁÓW
Po kolejnych przekładaniach terminu dziś wreszcie Pan Stolarz zawitał w me progi i dokonał pomiarów. Ja wcześniej rozrysowałam co i jak, tak że trzeba było tylko nanieść cyferki na plan. Drodzy moi, szykuje mi się CZTERNAŚCIE metrów bieżących półek!!! I jeszcze schowki na walizki!
Aż się bałam spytać, KIEDY. W poniedziałek mam dostać kosztorys :)

14 komentarzy:

  1. Czternaście metrów półek!!!
    Ile na nich zmieści się nowych/starych książek!
    Ja cały czas zastanawiam się nad zrobieniem kolejnego miejsca, gdzie pomieszczę nowe nabytki. Przeważnie kończy się na zlikwidowaniu kolejnej półeczki z porcelaną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czternaście metrów to niby dużo... ale co najmniej połowę zajmą te stosy aktualnie pokutujące na podłodze. Mam nadzieję ograniczyć jednak nowe nabytki w tym roku :) zwłaszcza, że półeczek z porcelaną do likwidacji nie posiadam!

      Usuń
  2. O matko! Musze policzyć u siebie półki na metry, ale na pewno Cię nie przebiję:)))Na szczęścicie mogę ładować drugi rząd, bo na dole są szuflady na papierzyska- przydały się nie powiem. Mam regal do sufitu- sama projektowałam- wygląda tak
    http://slowemmalowane.blogspot.com/2011/08/nowy-mebel.html
    chodzi o te jasne- zapełnienie jest nieaktualne, obecnie jestem na etapie zapełniania drugiego rzędu.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzałam dokładnie - nie pierwszy raz zresztą, bo pamiętam, że widziałam Twój regał już wtedy, gdy o nim pisałaś. Jest piękny!
      Natomiast zasmuciłaś mnie wiadomością, że zapełniasz już drugi rząd. To znaczy - z jednej strony pozytywnie, bo Ci się księgozbiór rozwija. Ale znam to z autopsji i wiem, jak łatwo umykają z pamięci książki postawione w drugim rzedzie. Ileż to ja kupiłam podwójnych egzemplarzy - przez zapomnienie. Albo pożyczyłam z biblioteki :)
      Ale może masz lepszą pamięć od mojej :)

      W każdym razie - zamówiłam regał o głębokości 30 cm, co też daje duże szanse ustawienia dwóch rzędów :) no bo ma mi wystarczyć do końca życia... Koleżanka mówi jednak, że zawsze mogę spróbować jeszcze półek podwieszonych do sufitu (i opuszczanych). Wtedy jeszcze duże pole do popisu przede mną :)

      Usuń
    2. Wiem, bo jak miałam w kartonach po przeprowadzce i po zaledwie 2 latach rozpakowywałam je to już nie pamiętałam pewnych pozycji:)na szczęście mam manię co i raz zmiany miejsca książek, więc nadal się będę tego trzymać.
      Dziś oznajmiłam małżowi, że jak kiedyś zabraknie miejsca, to półki jeszcze można nad schodami (mamy mieszkanie dwupoziomowe)- widziałam zdjęcie i świetnie to wygląda. Na razie miejsca mam do zagospodarowania dosyć, ino kasy brak.A ciekawa jestem tych twoich metrów:)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Widziałam zdjęcia takich półek przy schodach i w większości przypadków wyglądało to rewelacyjnie. No i jaka przyjemność, przysiąść sobie na schodach z wyciągniętą książką...

      Sama się zaciekawiłam tymi metrami i właśnie policzyłam... hm... 95 metrów bieżących mam :)))
      Ale musisz wziąć pod uwagę, że zabudowane jest WSZYSTKO co się dało. Jeszcze tylko przedpokój mam nieobsadzony książkami.
      Wy w dwupoziomowym mieszkaniu macie dużo możliwości rozwoju...

      Usuń
  3. Uwielbiam te stare książki i blogi, które pomagają im uniknąć zapomnienia. Jestem tu pierwszy raz, ale bardzo się cieszę, że tu zawitałem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam rannego ptaszka :) i dziękując za wizytę zapraszam częściej!

      Usuń
  4. Spokojnie możesz "zaryzykować" "Szus" Shaw'a :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukałam info i rzeczywiście może to być coś interesującego. Shaw, szczerze mówiąc, kojarzy mi się wyłącznie z Pogodą dla bogaczy :)

      Usuń
    2. Jak to, a "Młode lwy" ?!!! Był nawet film z Marlonem Brando, jeśli mnie pamięć nie myli. Niezły jest też "Chleb na wody płynące" i "Dopuszczalne straty".

      Usuń
    3. No tak, wiem, że Młode lwy, ale ich nie czytałam ani nie widziałam chyba, no może we wczesnej młodości, różne wtedy filmy w TV pokazywali :)

      Usuń
  5. [https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%92%D0%B0%D1%81%D0%B8%D0%BB%D0%B5%D0%B2%D1%81%D0%BA%D0%B8%D0%B9,_%D0%91%D0%BE%D1%80%D0%B8%D1%81_%D0%90%D0%BB%D0%B5%D0%BA%D1%81%D0%B0%D0%BD%D0%B4%D1%80%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87 Wikipedia: Borys Wasilewski]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba byłam ślepa, że tego wówczas nie znalazłam... dzięki :) okzazuje się, że pisarz jeszcze żyje... a jaki miał ciekawy życiorys!

      Usuń