Druga część przygód chłopców z ulicy Zielonej w Zamościu, przezwanych niegdyś Kaktusami.
Pierwsza część tu.
/okładki egzemplarz nie posiada, jakąs wtórną,biblioteczną, ale przepaskudną; więc reprodukuję stronę tytułową/
Mamy już rok 1942, trzeci rok okupacji. Sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna i chłopcy - w teorii - rezygnują z kaktusowych wybryków. W praktyce jednak nie mogą przejść obojętnie wobec zaczepek i prowokacji w wykonaniu młodzieńców z Hitlerjugend, dowodzonych przez demonicznego Hansa Teufla czyli Diabła.
Do grona chłopców z Zielonej dołącza Nikodem Kokoszka przezwany Kogutem, wraz z rodzicami wysiedlony z poznańskiego. Nikuś ma zwyczaj mówić wierszem i rozsądnie nie pakować się w kolejne przygody bandy, ale często nad jego rozsądkiem bierze górę dar wymowy Jędrka Szybkiego. Chłopcy zaprzyjaźniają się z jednym z Niemców-kucharzy stacjonujących w podwórku kamienicy: okazuje się, że są też "dobrzy Niemcy" - a właściwie to Austriacy, siłą wcieleni do niemieckiego wojska. Knippidoldi był kiedyś czołowym piłkarzem wiedeńskiej Astorii i udziela chłopcom lekcji gry w nogę, dzięki czemu zwyciężają w pojedynku z czarną flagą czyli Niemcami z HJ.
Tymczasem Teufel ma pod ręką idealną ofiarę dla wyżycia się - jest nim Romek Modrak, syn właściciela sklepu, który podpisał lojalkę, żeby nie stracić dorobku życia - czyli po prostu został folksdojczem. Romek czuje się Polakiem i jest mu wstyd przed dawnymi kolegami z Zielonej, a zwłaszcza przed Milką (coś tam między nimi się zaczynało w dawnych dobrych czasach), ale nacisk z dwóch stron: ojca, który chce z niego za wszelką cenę zrobić prawdziwego Niemca, przeniósł go do niemieckiej szkoły i zapisał do HJ oraz Hansa, który szantażuje Romka i zmusza do udziału w kolejnych niecnych poczynaniach faszystowskiej organizacji młodzieżowej - to wszystko powoduje, że Romek załamuje się i na żądanie Hansa truje ukochanego przez chłopców psa Asa.
Dopiero gdy Hans chce strzelać do naszych łapserdaków z Zielonej, Romek zdobywa się na bohaterski czyn i zasłania ich własnym ciałem. Czy przeżyje - pewnie dowiem się w trzeciej części cyklu. W każdym razie matka ślubuje nad jego łóżkiem w szpitalu, że jeśli Romek wyjdzie z tego żywy, ona zabierze chłopca i ucieknie z nim od wyrodnego ojca, tak więc są pewne widoki na polepszenie sytuacji chłopca i jestem dobrej myśli.
Gorzej z rodzinami z ulicy Zielonej - najpierw aresztowano pana Centa i za odmowę podpisania folkslisty zesłano go do Majdanka, potem zniknął wuj Hipolit, zamieszany w partyzantkę i oto Niemcy wysiedlają pozostałych mieszkańców z ich domów i prowadzą do obozu. Tylko Jasiek ucieka.
- No, Dzidek, nos do góry - szepcze Kogut. - Daliśmy radę czarnej fladze, to i tu sobie poradzimy.
- Jasiek też obiecał pomoc - mówi Dziedek z iskierką nadziei w głosie.
- Jasne, na nim można polegać. A my musimy trzymać się razem i nie trząść portkami na widok byle Szwaba z wykrzywioną gębą. My tu nie pierwsi i chyba nie ostatni.
Ilustracje ponownie wykonał Ludwik Paczyński, bardzo ciekawa postać - sam autor książek dla dzieci, nie tylko ilustrator, a poza tym aktor teatralny i filmowy.
Ojciec Romka Modraka pasem przyucza syna do miłości nowej ojczyzny.
Romek próbuje uzyskać pomoc na spowiedzi u księdza...
Przyjaźń z kucharzem zaczęła się od niewinnego kawału... zatkania szmatami komina.
Hans Teufel "trenuje" Romka.
Wydawnictwo Lubelskie, 1988, wyd. IV, 289 stron
Z biblioteki na Rajskiej
Przeczytałam 5 stycznia 2013.
W ramach wyzwania Styczniowa Trójka e-pik:
- Książka, która jest częścią serii
Cykl: CRACOVIANA NA MOJEJ PÓŁCE, odc.3
Dziś reprinty.
Półeczka.
A teraz szczegółowo jej zawartość. Pominęłam niektóre, bo nie dotyczą bezpośrednio Krakowa albo też należą do serii Biblioteka Krakowska, którą przedstawię osobno.
Ambroży Grabowski - Starożytnicze wiadomości o Krakowie, z 1852 roku.
Walerya Szalayówna - Nasze warownie i grody. Opowiadania z dalekiej przeszłości, z 1907 roku
Ambroży Grabowski - Dawne zabytki miasta Krakowa, z roku 1850
Wspomnienia Ambrożego Grabowskiego z ilustracyami, tomy 1-2, z roku 1909
Karol Estreicher - Kraków. Przewodnik dla zwiedzających miasto i jego okolice, z roku 1938
Majer Bałaban - Przewodnik po żydowskich zabytkach Krakowa, z 1935 roku
Przechadzka kronikarza po Rynku krakowskim, z 1890 roku
Kleynoty Stołecznego Miasta Krakowa albo kościoły, y co w nich iest widzenia godnego y znacznego, przez Piotra Hiacyntha Pruszcza krotko opisane, z roku 1745
Stanisław Cyrankiewicz - Przewodnik po cmentarzach rzeczowo spisany, z roku 1908
Z kapitalną historią, jak to młodego czeladnika z drukarni Czasu zainteresowały trumny i cmentarze :)
Walery Eljasz-Radzikowski - Kraków (z 64 ilustracjami), z roku mi nieznanego
Józef Mączyński - Pamiątka z Krakowa, tomy 1-3, z roku 1845
24 widoków miasta Krakowa i jego okolic zdjętych podług natury przez J.N.Głowackiego, z roku 1836
I na koniec coś, co cracovianum nie jest, ale bardzo się przydaje w wędrówkach po mieście, gdy oglądamy godła kamienic czy nagrobki w kościołach:
Herby rycerstwa polskiego, tomy 1-2, z zamku w Kórniku
Zauważcie, że nie wdaję się w żadne opisy prezentowanych pozycji: chyba bym do jutra nie skończyła, a już tu godzinę siedzę i ładuję :) Deskrypcje bardziej szczegółowe rezerwuję sobie na chwilę przedstawiania konkretnej książki jako przeczytanej.
Ha ha, pierwsze zakupy. Właściwie jeszcze zeszłoroczne, ale teraz dotarły (z allegro).
Znowu same ruskie (z jednym wyjątkiem). Ten Siemionow z dołu to... uwaga!... Stirlitz :) Może mnie to zmobilizuje do obejrzenia serialu.
Kolekcja krakowianów przedstawia się imponująco i widzę tu również piękne stare wydania.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu i już się nie dziwię, że już myślisz o tym komu swą bibliotekę zostawisz.)
Po prostu boli mnie myśl, że miałaby tak głupio przepaść, w końcu to owoc wielu wyrzeczeń :)
UsuńZawsze będziesz mieć możliwość zapisania zbioru Bibliotece w Muzeum Krakowskim.Podejrzewam, że chętnie taki dar by przyjęli. Ale to przecież odległa przyszłość a do tego czasu Twoja córa będzie inaczej patrzeć na życie.)
UsuńByś się zdziwiła. Gdy jeden profesor-polonista krakowski chciał przed śmiercią zabezpieczyć byt swej bibliotece - naprawdę cennej, a nie to, co moja amatorszczyzna - to nabywców znalazł dopiero w Szczecinie czy Gdańsku... no gdzieś tam na Pomorzu. W Krakowie nie było chętnych.
UsuńBył to profesor Markiewicz. 45 tys. woluminów, zbieranych przez 80 lat.
A to darmowych?
UsuńChyba nie :)
UsuńPatrzę na tę kolekcję, podziwiam i... zazroszczę troszkę niektórych tytułów. Np. 24 widoki...Głowackiego.
OdpowiedzUsuńNiektóre wzruszające: z dawnymi dworkami, gościńcami, karetami...
UsuńŻe zacytuję: "Kleynoty" po prostu!
OdpowiedzUsuńPowiadasz?
Usuń:)
Kolekcja reprintów cudna:) uwielbiam takie książki...
OdpowiedzUsuńNajbardziej z nich wszystkich lubię Wspomnienia Ambrożego Grabowskiego. W ogóle do postaci pana Ambrożego, jak i jego potomków Estreicherów - pałam wielką atencją :)
UsuńPana Kalandra mam od dziecinstwa i bardzo lubiłam ( a klimaty "towarzyszy pracy drukarskiej" były mi, córce dziennikarki, bliskie. Rzeczywiście wtedy szanowano i doceniano drukarzy!)
OdpowiedzUsuńCo prawda w drukarni nigdy nie byłam, ale też miałam sentyment do tej pracy.
Usuń