Podtytuł: Bajka i niebajka
Egzemplarz biblioteczny pozbawiony obwoluty.
Jak napisało wydawnictwo, jest to liryczna opowieść o wrażliwym, obdarzonym poetycką wyobraźnią, porzuconym dziecku, żyjącym w dalekiej leśniczówce w górach San-Tasz.
Niezrozumiany przez swych jeszcze dzikich i prymitywnych opiekunów chłopiec zamyka się w świecie baśni; ucieka doń od wszystkich smutnych przeżyć, aż w końcu marzenie zastępuje mu rzeczywistość. Chłopiec odpływa "do swej bajki" na zawsze.
Książeczka przejmująca, chwytająca za serce, poetycka. Świat pełen magii i dziecięcych wierzeń. Siedmioletni chłopiec - pozbawiony imienia - został porzucony przez rodziców. Matka uciekła do miasta, założyła tam nową rodzinę. Ojciec jest marynarzem i największym marzeniem chłopca jest popłynąć do niego na biały statek, który malec obserwuje przez lornetkę, jak pojawia się na dalekim jeziorze. Na razie chłopcem opiekuje się dziadek, Zmyślny Momun. Momun co prawda jest zmyślny, ale lekceważą go wszyscy, bo jest też dobry, a takich nikt nie ceni.
Poczciwiec był z niego, od pierwszego wejrzenia rzucała się w oczy ta jego niewdzięczna cecha. Po wsze czasy uczy się takiego człowieka: "Nie bądź dobry, bądź zły! A widzisz! Bądź zły!" - a on, na własne nieszczęście, pozostaje niepoprawnie dobry. Momun miał twarz skorą do uśmiechu, pomarszczoną, strasznie pomarszczoną, a oczy jakby wciąż pytające: "Co ci jest? Chcesz, żebym ci pomógł? Ależ ja zaraz... Powiedz tylko, czego ci potrzeba..."
Momun jest jego prawdziwym dziadkiem, ale już jego żona - druga - nie jest rodzoną babką chłopca:
Żeby chociaż był jej rodzonym wnukiem, ale przecież mówi, że jest obcy. A obcy to zawsze obcy, choćby go nie wiadomo jak karmić, doglądać. Obcy... Co jednak zrobić, jeśli on nie chce być obcy? I czemu akurat on ma być uważany za obcego? Może to nie on, ale właśnie babka jest obca?
Gdzieś daleko w górach Kirgizji stoją koło siebie trzy domy: w jednym mieszka chłopiec z dziadkami, obok druga córka dziadka Bekej z mężem Orozkułem, a w trzecim robotnik leśny Sejdachmat z żoną Guldżamał i maleńką córeczką. Orozkuł jest tu najważniejszy, jest leśniczym, który daje pracę pozostałym i od którego wszystko tu zależy. Nie zależy od niego tylko to, co najważniejsze w życiu: nie ma dzieci. Toteż ilekroć wypije, a pije często, zabiera się za bicie swej bezpłodnej żony.
Co go obchodzi ten porzucony przez rodziców chłopiec, siostrzeniec żony, jeśli jego los tak skrzywdził, nie dał mu własnego syna, swojej krwi, podczas gdy innych obdarza dziećmi szczodrze, bez liku... Sapał, chlipał. Dręczył go żal i gniew. Żal mu było siebie, żal, że całe życie przeminie bez śladu, i rozgorzał w nim gniew na bezpłodną żonę. To wszystko jej wina, zołza, tyle lat nie zachodzi w ciążę...
Powieść zaczyna się od kupna chłopcu teczki - wszak na jesieni ma już pójść do szkoły. I ta teczka - ta szkoła - stanie się przyczyną tragedii: dziadek zbuntuje się przeciwko Orozkułowi, by pojechać konno po wnuka czekającego przed szkołą, a potem zostanie przez Orozkuła zmuszony do polowania na marale. On, który całe swe życie wierzył w legendę o Rosochatej Matce-łani. To ona właśnie uratowała dwójkę dzieci z pogromu całego plemienia Kirgizów, wykarmiła je, zaprowadziła do nowej ojczyzny, a gdy dzieci dorosły, przyniosła im na swych szerokich rogach kołyskę z kory brzozowej dla pierworodnego. Jednak po wielu wielu latach potomkowie tych dzieci, wpadłszy w pychę, zabili marala - swego brata, by umieścić jego rogi na grobowcu. Zniknęły marale, opustoszały góry, a Rosochata Matka-łania pogniewała się na ludzi, odeszła w świat.
Dziadek uważa więc za szczególny znak, że nagle w ich górach pojawiły się jelenie. Jednak Orozkuł za nic ma dawne wierzenia i baśnie, interesują go tylko cetnary mięsa... tak zaczyna się tragedia, która stanie się przyczyną śmierci chłopca.
Seria: WSPÓŁCZESNA PROZA ŚWIATOWA
Wydawnictwo: PIW 1972, 124 strony, wyd. I
Tłumaczyła: Marta Okołów-Podhorska
Z biblioteki na Rajskiej
Przeczytałam 13 stycznia 2013.
Kącik cytatów czyli rozwijamy się
W tekście wspomina się o tiubietiejce. Zajrzałam na Wikipedię i zobaczyłam, że wygląda to tak:
Była bardzo popularna w ZSRR w latach 50-tych, nosiły ją zwłaszcza dzieci.
Obejrzałam też film - Biełyj parochod - w reż. Bołotbeka Szamszyjewa, z 1975 roku.
Na YT w odcinkach:
Jest to dość wierna ekranizacja powieści i równie jak ona pełna uroku i baśniowości.
Oto mały bohater:
Jego dziadek, Zmyślny Momun:
"Obca" babka:
Bezdzietny Orozkuł:
I piękna Guldżamal, jedyna chyba pozytywna postać w powieści, obok dziadka:
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFakt, imiona, nazwy własne ciężkie :)
UsuńNiecierpliwie czekałam na Twoją recenzję. Miałam przeczucie, że ta książka na Ciebie też rzuci czar i cieszę się ogromnie, że tak właśnie się stało. O wersji filmowej nie miałam pojęcia, dzięki!
OdpowiedzUsuńOch, jestem nią zauroczona!
UsuńA ekranizacji prozy Ajtmatowa naliczyłam aż trzynaście! Niestety większość ciężka do znalezienia.
Mam wrażenie, że kultury wschodu mają to do siebie, że poetyckość nie kłóci się w nich z brutalnością i prozą życia. Zastanawiam się, czy to książka pisana była z myślą o młodym odbiorcy, czy raczej tylko dla dorosłych? Dziękuję za zadanie sobie trudu i odnalezienie ekranizacji! Bardzo doceniam :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. My może trochę silniej odbieramy tę brutalność, ale jednak nie odbiera ona wiele pokładom poezji.
UsuńKsiążka - moim zdaniem - dla dorosłego czytelnika.
A film był czystą przyjemnością :)
Świetna ta strona www.moichlopcy.pl
UsuńDałoby się ją uzupełnić o parę radzieckich filmów, choćby Timura i jego drużynę.
Przypomina mi się też film chiński Czerwone kwiatki.
Czerwone kwiatki to piękny film, ale trochę smutny, o przystosowaniu się. Timura na pewno przeczytam :) Dziękuję za miłe słowa o stronie. Teraz czytam "Dzieciństwo Nikity" Aleksego Tołstoja - bardzo zabawnie napisana ponadczasowa książka dla dzieci (chociaż przydałby się nowy przekład). W 1991 roku powstała ekranizacja: Детство Никиты. Jak się uda, to już jutro będzie na stronie głównej www.moichlopcy.pl wraz ze zdjęciami z filmu. Chciałbym pisać o jakiejś książce 2 razy w tygodniu, ale to nie takie proste. Najpierw trzeba ją przeczytać :P Na ogół piszę o filmach i muzyce. To zabiera mniej czasu :)
UsuńNie znam tego tytułu, muszę poszukać. W ogóle Aleksego nigdy nie czytałam...
UsuńCo do filmu - czy ja wiem, czy zabiera mniej czasu - też trzeba obejrzeć :) no tylko prawda, że trwa to krócej niż czytanie książki.
Nawiasem mówiąc, według Dlaczego kąpiesz się w spodniach, wujku? Astrid Lindgren, o której to książce ostatnio pisałam, też powstał film, a nawet serial. Co prawda opowiada o grupce dzieci, nie tylko chłopców, ale jednym z głównych bohaterów jest Pelle. Tyle, że chyba nie sposób znaleźć ten film. Widziałam, że masz tam parę duńskich produkcji, ale były w naszej TV.
Astrid Lindgren jest jedną z autorek, których twórczość pojawi się w całości u mnie :D Na razie zajmuję się Władysławem Krapiwinem. Jest mniej znany, a postawiłem sobie za cel odkrywać mało znane perełki. O tym, że Astrid Lindgren jest super, to wiedzą wszyscy, a Krapiwina mało kto zna ;)
OdpowiedzUsuńVi på Saltkråkan jest na rutrakerze, ale z rosyjskim voice overem
OdpowiedzUsuńSam film łatwo też znaleźć pod niemiecką nazwą Ferien auf Saltkrokan. Był wielokrotnie wydany w Niemczech na DVD, ale chyba tylko z niemieckim dubbingiem. Prawie wszyscy sąsiedzi mają filmy i seriale Ole Hellboma na wyciągnięcie ręki. Tylko my nie możemy się niczym pochwalić. Tylko kilka filmów ma polskie wydanie: Dzieci z Bullerbyn, Bracia Lwie Serce i chyba Madika, jeśli się dobrze orientuję.
OdpowiedzUsuńAch, Krapiwin! Skąd wieje wiatr to moja ukochana książka z dzieciństwa! A ostatnio czytałam też (i pisałam o nim) Dzielnego giermka Kaszkę.
OdpowiedzUsuńJa mam właśnie na DVD Dzieci z Bullerbyn i Madikę i to wsio.
A ja nie znałam tej strony rutracker :)ale dzięki Tobie poznałam i serial już leci, dzięki!
UsuńMało tego, nie miałam pojęcia, że to się nazywa voice over :)
UsuńRutracker.org wcześniej nazywał się torrents.ru. Strona jest częstym obiektem ataków i jej pozycja w wyszukiwarkach jest sztucznie zaniżana, bo to największe na świecie forum z materiałami w języku rosyjskim. Jest przydatna, bo jak zapewne wiesz, kupowanie czegokolwiek w krajach postradzieckich to droga przez mękę. PS Właśnie sobie przypomniałem, że w Polsce wydano jeszcze na DVD "Rasmus i włóczęga" Hellboma. Ale za Lindgren wezmę się chyba za rok, albo nawet później :P
UsuńJa używałam tfile.ru, ale coś mi tam ostatnio się popsowało i dziwne rzeczy wyczynia :(
UsuńTak więc rutracker jest w tej chwili dla mnie objawieniem.
Serial okazał się zaopatrzony w rosyjskie napisy (a nie w lektora zza kadru) i mam zagwozdkę: wyświetlają mi się jakieś krzaki tureckie :(
OdpowiedzUsuńJa znam tylko jedno rozwiązanie - trzeba zmienić język domyślny w komputerze na rosyjski. Ja ma XP, więc robię to tak: Panel Sterowania -> Opcje regionalne i językowe -> Zakładka Zaawansowane i z listy rozwijanej wybieram rosyjski. Po tym trzeba uruchomić komputer jeszcze raz, żeby zmiany się wczytały. Później trzeba z powrotem zn=mienić na polski, bo na skutek tej operacji znikają polskie znaki diakrytyczne łń itd., a jak się pisze, to wyskakują rosyjskie literki. Ale za to napisy wyglądają OK.
OdpowiedzUsuńZapamiętam - na wszelki wypadek - bo zasadniczo w komputerze to nie oglądam filmów :)
UsuńWieczorem sprawdzę, jak te napisy wyglądają w domu na odtwarzaczu. Zawsze mogę sobie te pliki z napisami po prostu wydrukować...
I już leci kolejny film dla dzieci - Prosto użas :)
Może cię to rozśmieszy, ale ja robię jeszcze inaczej. Używam programu Subtitle Edit, który tłumaczy mi z rosyjskiego na polski. Jedyny problem jest taki, że zmiana domyślnego języka komputera na rosyjski jest w tym przypadku konieczna. A wszystko przez to, że nie umiem czytać po rosyjsku :)
UsuńTłumaczy czy zamienia cyrylicę na łacińskie litery jeno???
UsuńTłumaczy. Jest to tłumaczenie automatyczne (za pomocą Google Translate), ale dość dokładne.
OdpowiedzUsuńCoś takiego. Świat doprawdy jest w zasięgu ręki :)
UsuńNiestety kiepsko tłumaczy z chińskiego, tajlandzkiego i innych wschodnich języków. Miłego oglądania! Jakbyś chciała się kiedyś ze mną skontaktować, to najlepiej za pomocą mejla c.gontkiewicz@gmail.com Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem tę książkę dopiero w tym roku (wypożyczyłem z biblioteki do kompletu razem z "Golgotą") i mam bardzo podobne wrażenia. Piękna to lektura, choć ogromnie smutna.
OdpowiedzUsuń