sobota, 19 stycznia 2013

Wiktor Zawada - Szukam pana Kalandra

Gdy zaplanowałam sobie poczytać pana Wiktora Zawadę, okazało się, że brak jednego tytułu w miejscowych bibliotekach - a to właśnie Szukam pana Kalandra. Szybko zaradziłam złemu na allegro i nie pożałowałam. Jest to powieść dka młodzieży o bardzo wartkiej akcji i niewątpliwych walorach pedagogicznych... może nawet aż za bardzo :) Oczywiście czasy, w jakich powstała - 1971 rok - odcisnęły swoje piętno i jest mocno osadzona w rzeczywistości: bohater dzielnie współpracuje z milicją - teraz już wiedziałem: milicja nie mogła się mylić.
Mamy też bohaterską sylwetkę sierżanta Kłyszejki, młodego partyzanta, który po wyzwoleniu wstąpił do milicji, a na jego posterunek napadła banda, zginęli żona i synek oraz koledzy, a sam Kłyszejko ledwo wylizał się z ran. Potem jako pracownik drogówki uratował życie chłopcu, który wybiegł prosto pod koła ciężarówki, lecz koło zgruchotało sierżantowi nogę. Od tej pory urzęduje za biurkiem, a cały swój wolny czas poświęca - jako kurator społeczny - zaniedbanym chłopcom :)
Z kolei o dziennikarzach mówi młody bohater: wiedziałem, że piszą jedynie o rzeczach absolutnie pewnych, sprawdzają każdą wiadomość, nie dają posłuchu plotkom i przewidzeniom.
O prywatnych domach w mieście: gdyby nie różne "złodziejówki" i "łapówkowa", jak złośliwi nazywają szpetne, bunkrowate kolonie domków jednorodzinnych, można by rzec, że stare "city" otoczył wianek barwnych kwiatów. Te barwne kwiaty to oczywiście osiedla bloków.
Z drugiej strony, pod płaszczykiem referowania pracy w gazecie, Sylwek Mącik często wspomina o niedomaganiach i brakach w handlu, usługach etc.

Ale zacznijmy od początku. Gdy książka nadeszła i obejrzałam tył okładki, coś mi zaczęło świtać... zaraz zaraz dlaczego tu czcionki są...
Może i ten Kalander to nie żaden pan Kalander? I rzeczywiście. Wikipedia podaje, że to rodzaj walców do wygładzania papieru czyli po prostu prasa. Super, zawsze chciałam przeczytać książkę związaną ze sztuką drukarską!

Sylwester Mącik właśnie kończy drugą klasę liceum. Orłem to on nie jest, choć ma swoje osiągnięcia: polonista wychwala go pod niebiosa za świetny felieton w gazetce szkolnej, z historii też ma piątkę, ale przedmioty ścisłe... nieco leżą. Ma jednak wszelkie szanse przejść do następnej klasy, gdy oto nadchodzi feralna kartkówka z fizyki. Nauczyciel podzielił klasę na dwie części, Sylwek znalazł się w pierwszej z nich, poradził sobie z zadaniami i oto szykuje się do wejścia do klasy reszta uczniów, a wśród nich "Wyrodek". Nie jest to najulubieńszy kolega Sylwka, syn prezesa Wyrobka, przywożony do szkoły przez szofera ojca... i tenże "Wyrodek" zmusza chłopaka do pisania klasówki po raz drugi, tym razem pod jego nazwiskiem. Fizyk jest mocno roztargniony, jednak cała sprawa wychodzi na jaw, mało tego - wstrętny "Wyrodek" odwraca kota ogonem, twierdząc, że Sylwek go do tego namówił... i w ten oto prosty sposób nasz bohater na 3 tygodnie przed końcem roku dowiaduje się, że będzie powtarzał drugą klasę. W szkole wstydzi się nawet pokazać, a rodzice - cóż za oryginalne metody wychowawcze - opuszczają w pośpiechu dom i wyjeżdżają na wieś, zostawiając jedynaka na pastwę losu (co ludzie powiedzą na taki wstyd!). Matka w tajemnicy wsuwa mu stówkę. Skądinąd w innym miejscu pada stwierdzenie, że na pięćset złotych trzeba prawie tydzień pracować, więc synek jest zaopatrzony jak trza :)

Ponieważ ta stówka szybko się kończy, Sylwek postanawia poszukać sobie pracy. I tak, po różnych niepowodzeniach, trafia do redakcji "Gońca Wieczornego" jako kandydat na gońca. Musi tylko pokonać dwie przeszkody: zdobyć niezbędny do pracy rower i zwyciężyć w wyścigu kontrkandydata o przezwisku "Kardynał". Pracę dostaje, ale jednocześnie zdobywa w "Kardynale" zaprzysięgłego wroga - sam odnosząc się do niego przyjaźnie i mając nawet wyrzuty sumienia, gdy od sierżanta Kłyszejki dowiedział się, że "Kardynał" pochodzi z - jakbyśmy to dziś nazwali - niepełnej patologicznej niewydolnej wychowawczo rodziny (czyt. ojciec pijak).
Sylwek szybko wciąga się w pracę w redakcji gazety, zaznajamiając i nas z jej specyfiką, ale najbardziej podoba mu się drukarnia, a w niej zecernia. Przeżywa różne przygody, cały czas usiłując pomóc "Kardynałowi" w jego wydźwignięciu się na powierzchnię życia, a jednocześnie sam podejmuje życiową decyzję - gdy zda maturę, zostanie inżynierem poligrafem - towarzyszem sztuki drukarskiej.
A co z tym panem Kalandrem, zapytacie? To typowy dowcip, jaki wycięto świeżo upieczonemu gońcowi w redakcji, gdy kazano mu biec do drukarni do kalandra. Pod prasą czyli kalandrem leżał właśnie jakiś mechanik, usiłując go naprawić, i to jego ciągnął Sylwek za nogi.

Ilustracje, jak zwykle, wykonał Ludwik Paczyński.
W spółdzielni Szanuj Grosz w poszukiwaniu pracy na wakacje.

Nasz bohater właśnie szuka w drukarni pana Kalandra.

Gdy Sylwek wybrał się z wizytą do "Kardynała" natrafił na awanturę domową z ojcem-pijakiem.

Sylwek, postanowiwszy zostać dziennikarzem, pisze felieton. Długo i bez skutku.

Połączona pasja redaktora Trawki do zwierząt domowych i telewizora marki "Stadion" (?) powoduje awarię akurat przed ważnym meczem

Akcja "Ubranko" czyli prasa wespół z milicją udowadnia handlowi uspołecznionemu brak zabezpieczeń przed kradzieżą

Wydawnictwo Lubelskie 1971, 371 stron
Z własnej półki (kupiona 13 grudnia 2012 na allegro za 5 zł)
Przeczytałam 19 stycznia 2013


Najnowsze nabytki
Przyszła z allegro ostatnia paczuszka - drugi tom Moskiewskiej sagi Aksionowa. Pierwszego i trzeciego nie mam, ale mam czwarty :) Koszt: 30 zł czyli ujdzie.


Cykl: CRACOVIANA NA MOJEJ PÓŁCE, odc.6
Ciąg dalszy Biblioteki Krakowskiej.
Link do spisu całości jest w pierwszym odcinku.
Dziś tomy 116 - 125. Wszystkie miały jednolitą szatę graficzną i kolorowe obwoluty.


Nr 116: Wojciech Bartel Ustrój i prawo Wolnego Miasta Krakowa 1815-1846, 1976

Nr 117: Józef Wawel Louis - Urywki z dziejów i życia mieszkańców Krakowa, 1977

Nr 118: Michał Rożek - Mecenat artystyczny mieszczaństwa krakowskiego w XVII wieku, 1977

Nr 119: Jan Pasiecznik - Kościół i klasztor Reformatów w Krakowie, 1978

Nr 120: Jacek Purchla - Jak powstał nowoczesny Kraków, 1979

Nr 121: Michał Rożek - Katedra wawelska w XVII wieku, 1980

Nr 122: Ryszard Kotewicz - Z dziejów przemysłu Krakowa w latach 1918-1939, 1981

Nr 124: Henryk Barycz - Rzecz o studiach w Krakowie dwóch generacji Sobieskich, 1984

Nr 125: Jerzy Paszenda - Kościół św. Barbary z domem zakonnym księży Jezuitów. Historia i architektura, 1985

Od lat 90-tych Biblioteka Krakowska wychodzi w kolejnej szacie, bez obwolut, z białą okładką. O tym w następnym odcinku.

6 komentarzy:

  1. Rozkoszna wydaje się ta książeczka, w sensie przynosząca malutkie rozkosze estetyczne.
    Uwielbiam zabawy typograficzne. A co ciekawe, ostatnio na półkach w księgarskich pokazało się trochę rzeczy o typografii. Głównie użytkowych i dotyczących wykorzystania w DTPwspółczesnych czcionek, ale i o typografii przedwojennej, całym nurcie sztuki z tym związanym - to widziałam w Muzeum Sztuki Współczesnej w Łodzi. Miałam też szczęście, że obserwowałam na żywo i kupiłam trochę prac grupy Tworzywo. Uwielbiam ciekawe czcionki i w ogóle te klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam tylko Odę do typografii Pabla Nerudy. Znów nieprzywiezioną z domu, bo format nieporęczny :)

      A Ty masz na myśli ś.p. Twożywo od vlepek?

      Usuń
  2. Jakie piekne wykopaliska u Ciebie:)
    Znowu widze sporo o Twoim ukochanym Krakowie:)
    II tom "Moskiewskiej sagi" kupilas w bardzo dobrej cenie.
    Za sage potrafia zadac naprawde horrendalnych cen!
    Ja swoja kupilam w przyzwoitej:), ale dluuugo szukalam.

    Rozminelam sie w swoim zyciu z Wiktorem Zawada, musze kiedys ten blad naprawic. Wydaje mi sie, ze ksiazka jest w moim stylu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otak, Saga zazwyczaj ma dzikie ceny :) Aż mnie dziwi, że nie wznowią tego po prostu. Być może spadkobiercy Aksionowa żądają kosmicznej kwoty za prawa do kolejnej edycji?

      Usuń
  3. Krakowskich zbiorów naprawdę zazdroszczę i podziwiam wytrwałość i pasję w ich gromadzeniu.Wspaniałe tytuły. Część z nich znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wątpię w to, że część tytułów jest znajoma. Myślę, że będzie ich więcej, gdy przejdę do literatury wspomnieniowej :)

      Usuń