czwartek, 8 sierpnia 2024

Joe Alex - Śmierć mówi w moim imieniu

Ten Joe Alex był w Szyszkodarowym stosie i wyciągnęłam go z myślą o podmiance, bo moje Alexy są dość sfatygowane. Okazało się jednakże, że tego akurat tytułu nie mam (choć był mi znany) 😁 

Szczerze mówiąc tak dawno czytałam te Alexy, że ich nie pamiętam za bardzo. Toteż wprowadziłam do tagów projekt, aby je sobie przypomnieć. Bohaterem jest pisarz powieści kryminalnych Joe Alex, operujący w Londynie. W tym przypadku drugim bohaterem jest jego przyjaciel inspektor Scotland Yardu Parker, który uprzejmie robi za tło błyskotliwej inteligencji Alexa. Powieść rozgrywa się w środowisku teatralnym w ciągu jednego wieczoru i nocy. Co prawda bardzo szybko czytelnik domyśla się - w przeciwieństwie do zdumionego Parkera - że w drugim akcie przedstawienia zaszła zmiana, ale co do tożsamości zabójcy właściwie nie jest pewny do końca (przynajmniej taki czytelnik matoł jak ja).

Początek:

Koniec:

Wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1989, 157 stron

Z własnej półki

Przeczytałam 7 sierpnia 2024 roku

 

Reisefieber w toku.

Dziś brat przyjeżdża po południu po Ojczastego - który ani się domyśla: próbowałam wczoraj mu napisać wielkimi bykami na kartce, że wyjeżdża na wiledżiaturę, ale nie był w stanie przeczytać. Chwilę później przyszedł zapytać, ile ma lat. Ostatnim razem pytał o to w niedzielę, nic się nie zmieniło w tej kwestii... Ale skoro nie pamięta swojego wieku, to chyba nie jest z nim dobrze.

Ze mną też dobrze nie jest, mam takie nerwy, że gdy we wtorek przy kolacji przewrócił kubek z herbatą na świeżutki obrus, tego ranka założony - mało się nie rozpłakałam. Córka mnie ochrzaniła, że udaru dostanę, jak się będę pierdołami przejmować i zagroziła, że kupi CERATĘ, gdy będę w Pradze. No jasne, ceratę. 

Moja desperacja wynika z faktu, że po pierwsze jestem leniem, więc jak coś zrobię (sprzątnę, upiorę) to chciałabym, żeby to chwilę przetrwało 😂 a po drugie, że jestem na etacie kucharki i sprzątaczki. Nie tak to miało wyglądać. A po trzecie ja tu jednak mieszkam, więc miałoby być po ludzku (a nie gołe stoły lub ceraty czy wiecznie zalana łazienka). 

Epiktet co prawda pisał, że jest tylko jedna droga do szczęścia - przestać martwić się rzeczami, na które nie mamy wpływu. Wiem, ale co z tego. Tak się  chyba objawia wyczerpanie.

No nic, mam teraz nadzieję na dziesięć dni niemyślenia o tym (choć i tak się pewnie nie uda). Wczoraj zaczęłam się nawet cieszyć wyjazdem 😉 Wieczorem nie miałam co czytać (Alex był już skończony, nic nowego zaczynać przecież nie będę) i sięgnęłam po którąś z praskich do przejrzenia, od razu wynalazłam i wypisałam do zeszyciku jakieś domy, których nie znam; mam nadzieję, że dokonanych wpisów mi wystarczy na cały pobyt 😎 

Mam: 

  • wykupione dwa oprowadzania, 
  • zaplanowaną samodzielną niedzielną wycieczkę pociungiem - kierunek Kolovraty - w celu załapania się na wejście do tamtejszego kościoła przed mszą o 11:30 oraz 
  • drugą w czwartek też do kościoła, święto przecież będzie, w Petrovicach. Tym razem przed 18:00.

Właściwie mogę obejrzeć jakiś kościół WEWNĄTRZ tylko jeden na rok 🤣 bo w maju w niedzielę mam Open House, więc odpada, a w sierpniu jedna niedziela = jeden kościół. W teorii teraz mogłabym inaczej układać sobie wyjazdy, żeby się załapać na dwie niedziele, ale z kolei muszę też brać pod uwagę brata, że on chciałby Ojczastego w niedzielę już do mnie odwieźć i normalnie w poniedziałek iść do pracy... Taka to i wolność i samodecydowanie na tej emeryturze, człowiek jest zawsze zależny od innych czynników 😉

  • jutro jak tylko się rozłożę w hotelu pojadę odebrać zamówione książki w Ulubionym Antykwariacie, było ich ponad 30 😂 wybrałam 13 (za 22 zł ha ha), no bo przecież muszę zostawić trochę miejsca na inne znaleziska (w zeszyciku masa knihobudek); same kryminały kupiłam właściwie
  • do wyboru wypisałam sobie siedem wystaw, niektóre niestety płatne ach
  • zaplanowałam również Wielkie Wyprawy do Chuchli, Veleslavina, Slivenca (to wszystko jest w Pradze, żeby nie było nieporozumień) 
  • zabieram kilka wydruków z dawnych czasów (opracowywałam sobie z internetu i woziłam, cześć z nich już ze mną podróżowało i wracało niewykorzystane 😂, może pojadą ostatni raz)
  • oczywiście mam mnóstwo wypisanych tzw. drobiazgów, a to najkrótsza praska ulica a to wjazd do garażu zamaskowany w fasadzie kamienicy a to Babybox
  • jeszcze nie zajrzałam do kin!!! chyba muszę to zaraz zrobić, żeby czegoś nie przegapić na seansach dla seniorów 
  • czego nie wiem, to JAK UCZCIĆ JUBILEUSZ - albowiem będzie to mój piętnasty wyjazd 😍 
  •  WIDZIMY SIĘ JUTRO WIECZOREM!


25 komentarzy:

  1. To wyjeżdżamy w tym samym czasie, poczytam o Pradze gdy wrócę.
    Udanego wyjazdu i postaraj się zrelaksować,dla swojego dobra!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będą takie upały, jak zapowiadają - a pewnie będą - to kto wie, czy się nie zrelaksuję, nic nie robiąc i nigdzie nie chodząc 😏 Ale nie zakładajmy najgorszego!
      W Grecji jednak nie będzie lepiej!!! Pozostanie Wam basen przy hotelu...

      Usuń
  2. Masz tak wypasiony plan wycieczki ze gdy wrocisz nalezy Ci sie nastepny urlop , czysto leniwie/odpoczynkowy.
    Zycze by sie plan spelnil i dal Ci duzo dobrych wrazen.
    P.S. mnie tez wkurza gdy wysprzatam, wypucuje a tu ktos mi zaraz balagani. I nie, nie uznaje cerat tak jak plastykowych kubkow czy talerzy poza gdy na pikniku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan a realizacja to wiadomo, jak się trafi. Ale zazwyczaj wracam wymęczona, to fakt. No cóż, to nie wczasy, to ciężka praca 🤣

      Usuń
  3. Wiledżiatura - aż musiałem poszukać w słowniku, to znaczy od początku domyślałem się, że to ma coś wspólnego z wyleganiem się, ale teraz wiem, że Ojczasty będzie się wylegał w ośrodku opieki a Ty mogłabyś się wylegać w domu, ale wybrałaś kręcenie się po świecie.
    Życzę udanej wycieczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bedzie się wylegiwał u brata. Gdybym wybrała wylegiwanie się we własnym domu, brat by go nie zabrał, no way! Tak że tylko wyjazd!
      Leży sobie biedak i nic nie wie. O nic nie pyta, ani o tę torbę z jego rzeczami, która już stoi naszykowana. Co innego, gdybym mu zabrała ze stolika budzik i okulary (te spakuję w ostatniej chwili) - to by się dziwił i domagał zwrotu.

      Usuń
  4. Baw się dobrze!

    Też te wszystkie Alexy (z małej? z dużej?) czytałem tak dawno, że spokojnie mógłbym do nich wrócić , bo już niczego nie pamiętam, oprócz dobrego wrażenia jakie na mnie wywarły przy pierwszym czytaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze pięć sztuk (nie wiem, ile było ich w sumie, może to już wszystkie), więc je sobie przypomnę z przyjemnością.

      Usuń
    2. Więcej. Wikipedia wymienia osiem tytułów. Mnie chyba brak jednego, ale nie pamiętam którego.

      Usuń
  5. O dziwo świetnie Alexy pamiętam, duże na mnie w dzieciństwie zrobiły wrażenie. Pamiętam, że kiedyś na wczasach chłopiec się we mnie zakochał (co mi niestety dopiero później wyznał listownie), bo wiedziałam, że Joe Alex to Słomczyński (było napisane copyright M.S., więc aż taka genialna nie byłam).

    A ja dziś po raz pierwszy w życiu odmówiłam w bibliotece odebrania ksiązki 😂 i pani bubliotejarka wcale nie była zdziwiona. "Rasputin" Douglasa Smitha ma niemal 1000 stron, jak można takie cegliska wydawać w jednym tomie?? Tak więc mimo chęci dalszego zgłębiania Romanowów zrejterowalam.

    Biedny Ojczasty😭

    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata-geniuszek 😁
      Ale jak zamawiałaś, to nie zwróciłaś uwagi, że to taka cegła?

      Usuń
    2. No właśnie nie, dopiero później doczytalam na Lubimy Czytać, ale poszłam zobaczyć na żywo, czy to faktycznie taka kobyła. Chyba aż tak nie jestem zainteresowana, żeby to czytać półtora miesiąca. Bo to człowiek jeszcze przecież musi każdego na Wikipedii sprawdzić, często gęsto ruskiej 😁 i potem zalinkowane artykuły przejrzeć
      Agata

      Usuń
    3. Ech, zawstydzasz swoim naukowym podejściem 😉

      Usuń
  6. Joe Alex, "Śmierć mówi w moim imieniu"-na 95% jestem pewny, że czytałem tą książkę w latach 70. XX w. Była tam scena rozsypania cukierków na widownię. Był w moim życiu okres, podczas którego czytałem kryminały-ale ogólnie krótki i od tego czasu bardzo rzadko je czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie bywa - ja na starość zaczynam mieć fiksację 😂

      Usuń
  7. BBM: Kiedy do naszej biblioteki dostarczono kilka Alexów, rzuciłam się na nie jak pies na pomidory i… rozczarowanie! Może w ogóle wyrosłam z kryminałów?!…
    Zadowolenia i satysfakcji z kolejnej czeskiej podróży!

    OdpowiedzUsuń
  8. Joe Alex dawał piękne tytuły swoim książkom.
    Przykro czytać o kondycji Twego ojca, bo przecież nie tak dawno jeszcze czuł się dobrze, prawda? Czy ta zmiana nastąpiła jakoś nagle? Przepraszam jeśli pytanie jest zbyt osobiste.
    Baw się dobrze w Pradze. Może, by uczcić piętnasty wyjazd usiądź w jakimś ślicznym kawiarnianym ogródku, zamów sobie co tam lubisz i odpoczywając poczuj jaki to piękny moment w Twoim życiu, że nic w tej chwili nie musisz i że jesteś w miejscu, które kochasz. Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, czy on tych tytułów nie brał z Szekspira....
      Ojczasty posuwa się. Gdy przyjechał 2 czerwca zeszłego roku, był w pełnej kondycji intelektualnej, czytał co tydzień dwa tygodniki (przez chwilę również książki, z nich najpierw zrezygnował) i narzekał, że nie mamy telewizji, boby chętnie wiadomości obejrzał.
      Z czasem przestał widzieć druk czy jakiekolwiek zresztą litery (wszystko maca - ręka staje się jego oczami). A skoro nie ma żadnych podniet intelektualnych, to wiadomo jaka przyszłość...

      W ramach jubileuszu postanowiłam nostalgicznie przejść się po miejscach związanych z pierwszym pobytem 😁

      Usuń
    2. Naprawdę przykre... NIedawno odeszła niezmiernie bliska mi osoba, ale na szczęście prawie do końca była samodzielna. Chociaż bardzo mi jej brakuje, to czasem sądzę, że może zdarzyło się to w najlepszym czasie i zaoszczędziło i jej, i mnie, wiele problemów i cierpień.

      Usuń
    3. Tak, odejść we właściwym momencie - to szuka. Mojej mamie się to udało, choć teraz często myślę, że wolałabym, gdyby było odwrotnie - ale to takie wyrzuty sumienia przemawiają i na to nic się nie poradzi.

      Usuń
    4. Wiesz, że ja też mam takie myśli... Chłopcom zapowiedziałam, że mają mnie oddać do ośrodka jak zacznę mieć objawy, bo nie chcę, żeby mnie znienawidzili...

      Usuń
  9. alexa oczywiście pochłaniałam w swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń