Skoro już zaopatrzyłam się w te Pisma wybrane Bałuckiego, trzeba je przerobić, nie od tego są, żeby stać jedynie na półce (zwłaszcza że półki dla nich brak i leżą w kupie na stole).
Przeczytałam więc przedmowę Tadeusza Drewnowskiego - nie w kij dmuchał - 169 stron - i nabrałam jakiego takiego pojęcia o całości twórczości krakowskiego komediopisarza. Po czym zabrałam sie za jego pierwszą powieść, mówiąc sobie, że dalej może być tylko lepiej :)
Powieść to historyczna, traktuje o powstaniu styczniowym i została napisana i opublikowana jeszcze w czasie trwania insurekcji. Oczywiście pod pseudonimem: Elpidon. Dla zmyłki napisano też, że powstała w Paryżu, a drukowano ją w Brukseli. Powstała jeszcze druga powieść o tej tematyce - Młodzi i starzy, ale Wydawnictwo Literackie postanowiło oszczędzić czytelnika i nie włączyło jej do tego wydania.
Powieść była wezwaniem do broni. Gdy wyszła, powstanie jednak już wykrwawiało się. Była pisana na gorąco, właściwie jak kronika powstańcza i wygląda na to, że Bałucki był wtajemniczony w różne zakulisowe sprawy.
Powstanie miało być ogólnonarodową sprawą, a powieść budzić do walki szlachtę i chłopstwo. Głównym bohaterem jest Władysław, studiujący w Warszawie egipskie hieroglify. Jest rok 1962. Gdy pojawia się u niego Alkhadar i namawia do czynu zbrojnego, Władysław jest sceptycznie nastawiony.
- Ofiar już dosyć, może zanadto - mówi. Lepiej czekać.
Alkhadar jednak czekać z założonymi rękami nie myśli. Zaangażował się w konspiracyjną pracę i namawia krawieckiego czeladnika Ludwika Jaroszyńskiego do zamachu na wielkiego księcia Konstantego. Inny członek sprzysiężenia ma zgładzić margrabiego Wielopolskiego (namiestnika rządu cywilnego, pierwszego dygnitarza po Konstantym).
Następny rozdział to opis zamachu na Konstantego, poznajemy przy okazji młodego Franka, który dyszy żądzą zemsty na Rosjanach - ojciec zginął podczas demonstracji na placu Zamkowym. Pojawia się też kolejny bohater - Pankracy, wzorowany na autentycznej postaci Ignacego Chmieleńskiego.
To właśnie Alkhadar i Pankracy będą symbolami bohaterów walki o wolność. Kolejne pojawiające się na kartach powieści postaci też będą coś lub kogoś symbolizować: ksiądz proboszcz - wsteczny kler, wikary reformat - kler patriotyczny, kuzynka Irena - cynizm arystokracji, a Zosia, w której zakochuje się Władysław, wzór hożego dziewczęcia, zresztą samo imię jest już dla Polaków bardzo symboliczne.
Przebudzeni są nieco ciężkawą lekturą. Autor, początkujący literat, nie umie się zdecydować, czy pisze jeszcze staromodny romans czy już nowoczesną powieść. Czasami rozbraja melodramatyzmem, sentymentalnością, ckliwością, wręcz grafomanią, czasem znów zaskakuje drapieżnością. Dużo tu publicystyki i kronikarstwa.
Polecam jedynie, jeśli ktoś chce wczytać się "literacko" w dzieje powstania, poczuć, jak było powstańcom w lesie zimową porą w niedostatku jedzenia i picia czy ciepłej odzieży...
Przeczytałam 17 listopada 2012.
Nie mam wielu pozycji na temat historii Polski tego okresu.
Czworaczki Wyrozumskiego zabrał Ślubny. Jasienica to okres wcześniejszy.
Kiedyś w Taniej Jatce kupiłam jakąś serię, Wielka historia Polski w 8 tomach (tylko pierwszego nie było), żeby mieć do czego sięgnąć w razie potrzeby.
Wyciągnęłam więc tom piąty, żeby przypomnieć sobie podstawowe fakty na temat powstania styczniowego.
Lubię, jak są obrazki: reprodukcje malarstwa, portrety postaci historycznych.
W Boguckiej obrazków jest bardzo mało :)
Za to nie brakuje ich w Kronice powstań:
Obejrzałam film radziecki z 1972 roku Toczka, toczka, zapiataja (Kropka, kropka, przecinek) w reż. Aleksandra Mitty.
To film muzyczny, o czym na szczęście nie wiedziałam, bo bym może się przestraszyła, a tak obejrzałam i nawet mi się podobał.
Brak go w całości na YT, są jedynie wyrywki z niektórymi piosenkami.
Jak ta tutaj, z początku filmu.
Песня о двух пешеходах:
Bohaterem jest znowu 14-letni Losza Żylcow. Nie poważają go w klasie, oj nie. Wszyscy tam są w jakimś stopniu osobowościami, a biedny Losza nie umie zasłużyć na to miano. Przystojny też nie jest, sportów nie uprawia, dowcipem się nie wykazuje, a na lekcjach głównie patrzy w okno. Ma oczywiście problemy z nauką, których nie może zrozumieć ojciec: wszak chłopiec pochodzi z inteligentnej rodziny :)
Ma jednak przyjaciela - to młodszy sąsiad z tej samej kamienicy. Jak był mały, matka często prosiła starszego Loszkę o popilnowanie go i tak już zostało.
W klasie oczywiście jest krasawica, cóż kiedy nie zwraca uwagi na chłopca.
I oto pojawia się nowa uczennica, Żenia Karetnikowa, trochę nieśmiała, ale mądra, spokojna i poważna. Zaprzyjaźniają się.
Pod jej wpływem Losza zaczyna rozumieć, że musi się zmienić, wyznacza sobie cele do osiągnięcia, planuje rozkład dnia...
Zdarza się jednak taka historia: Loszka zadaje się z miejscowymi chuliganami, zatrzymuje ich milicja. Ech, co za czasy i co za chuligani, ot, szli ulicą grając na gitarze. Milicjanci pouczają ich i zawiadamiają szkołę.
Toteż na drugi dzień Loszka jest już osobowością: dziewczęta otaczają go kołem i wypytują o wszystko. Żenia zeszła na bok. Obrażona nie chce więcej widzieć Loszki.
Tymczasem chłopiec sięga wreszcie po podręcznik fizyki, a zachęcony przez drużynowego zaczyna też interesować się schematami elektrycznymi.
Nadchodzi dzień zawodów sportowych: klasa Loszki ma wziąć udział w sztafecie. Oczywiście Loszka jako szkolny łamaga jest na liście rezerwowej. Jednak jeden z kolegów skręca nogę i Loszka musi się wykazać...
Будьте здоровы!:
Ojca Loszy zagrał znany komik Jurij Nikulin:
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze pewnie kojarzysz "Pana Burmistrza z Pipidówki".
Usuń"Dom otwarty" był wykorzystany w "Z biegiem lat, z biegiem dni" obok m.in. Zapolskiej.
OdpowiedzUsuńEch, chciałoby się to jeszcze kiedyś zobaczyć.
UsuńRzeczywiście długa ta przedmowa.. A Bałuckiego nic nie czytałam :(
OdpowiedzUsuńZawsze do naprawienia... choć nie obowiązkowo :)
Usuń