piątek, 8 sierpnia 2014

Barbara Zbroja - Architektura międzywojennego Krakowa 1918-1939

To był taki maleńki wyrzut sumienia - że taka świetna pozycja, a ciągle nie przeczytana. Że tyle tych cracovianów kupuję, a stanowczo za mało czytam. No to bach, wzięłam się za nią, za tę Architekturę międzywojenną i... trochę szkoda, że ona już za mną, że przestudiowana od deski do deski i tylko pragnienie zostało - pragnienie, żeby jeszcze i jeszcze... i dlaczego nie ma takiej książki o architekturze czasów austriackich na przykład. Takie to uczucia i emocje wzbudza Barbara Zbroja swą książką :)

Z racji formatu pozycja ta skazana jest na leżenie, zamiast stanie na baczność w pełnej gotowości - nie mam już półek o odpowiedniej wysokości i wszystko, co wyższe od standardowych 20 cm, ląduje w pozycji horyzontalnej.

Regał oczywiście ten ostatni, sypialniany.

Ogólne informacje o książce, zachęcające do jej nabycia, zamieszczono na czwartej stronie okładki:
O autorce napisano też to i owo:

Oto te pozostałe publikacje:
Pierwsza z nich została już przez mnie omówiona, a druga - dziewicza.
Być może warto się za nią też zabrać, wnioskując z jakości Architektury... bo książka to świetna. Omawia najpierw ogólnie okres międzywojenny w architekturze krajowskiej, podając informacje dotyczące sytuacji środowiska budowlanego w tym okresie, ograniczeń i zasad obowiązujących wówczas, sposobów finansowania, rozwoju i ekspansji na tereny dawniej wiejskie, a niedawno wprowadzone w obręb granic miasta czy wreszcie działalności Rady Artystycznej Miasta Krakowa:
A potem skupia się na konkretnych przykładach - dokładnie jest ich sto i jeden. Każdemu poświęca dwie albo i cztery strony, jeśli daje więcej ilustracji. Materiał ikonograficzny jest wspaniale dobrany, same czarno-białe zdjęcia, nawet jeśli były one wykonane bezpośrednio przed publikacją książki, a nie pochodzą ze źródeł archiwalnych - tu zasługa Mariusza Bembenka, znanego mi już z publikacji Wokół placu Inwalidów.

Omówione budynki ułożone są w kolejności chronologicznej powstawania, ich lista zaczyna się więc od Akademii Górniczej, której pierwsze plany powstały jeszcze przed Wielką Wojną, a kończy Szkołą Powszechną przy ul. Goszczyńskiego, której budowę rozpoczęto w 1939 roku, ale ze względu na wybuch wojny nie była ona kontynuowana i zakończono ją dopiero w roku 1951. Mamy tu przekrój przez budynki użyteczności publicznej, nieraz monumentalne jak Biblioteka Jagiellońska czy Pocztowa Kasa Oszczędności poprzez duże założenia mieszkaniowe po zwykłe kamienice czynszowe oraz mniej lub bardziej reprezentacyjne wille. Dowiadujemy się, kto i w jakich okolicznościach zaprojektował dany budynek, kto był jego inwestorem (a nawet skąd pochodziły pieniądze na budowę), jakie były perypetie związane z budową, a wreszcie omawia cechy stylistyczne i użyte materiały. Przy okazji niejako mogłam się "obyć" z terminologią: okna wstęgowe, weneckie, portfnetry, lizeny, wyprawa w terrabonie :) O istnieniu niektórych obiektów nie miałam pojęcia i jest to dla mnie inspiracja do spacerów z aparatem fotograficznych - już nawet się wybrałam obejrzeć i obfotografować kamienicę na rogu Rynku Kleparskiego i ul. Krzywej.

Kilka stron dla zilustrowania książki:




Wyd. Wysoki Zamek Kraków 2013, 319 stron bogato ilustrowanych plus dołączony reprint mapy Krakowa z 1939 roku z zaznaczoną lokalizacją omówionych obiektów
Z własnej półki (kupione w Księgarni Akademickiej 15 listopada 2013 roku za 44 zł)
Przeczytałam 5 sierpnia 2014 roku

11 komentarzy:

  1. trochę pani zazdroszczę,bo mieszka pani w takim ciekawym miejscu,tyle już o nim napisano i pewnie wiele się jeszcze napisze,będzie pani miała z pewnością,co kupować i czytać do końca swoich dni,TU,gdzie ja mieszkam,nie ma nic ciekawego,nikt o tym miejscu nie pisze,czasem tylko ukaże się jakiś artykuł w gazecie np.o brudnych przystankach autobusowych i tyle-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pomyśleć, że kiedyś Krakowa nie lubiłam. Moje studia były kiedyś tak zorganizowane, że jednego roku były przyjęcia na ten kierunek na UJ, a drugiego na UW. Gdy zdawałam maturę, wypadał Kraków i ja strasznie nie chciałam tam iść. Zaparłam się, że nie będę zdawać, tylko poczekam rok i pójdę do Warszawy. Moja Matka chodziła buntować nauczycieli w ogólniaku, żeby mi zagrozili niezdaniem matury, jeśli nie złożę papierów :) Pewnie dlatego dostałam się na oblegane studia bez najmniejszego wysiłku - bo mi nie zależało, wręcz przeciwnie...

      Ale znam te klimaty, o których pani pisze, Anno - choć w moim miasteczku istnieje znany klasztor i znane muzeum, więc od czasu do czasu coś tam się o nim pisało, przyjeżdżają wycieczki, powstała też pozycja z takiej serii Ziemia jakaśtam...

      Usuń
  2. Swego czasu przeglądałam tę książkę w księgarni, ale niestety musiałam obejść się smakiem. Niewątpliwie każdy szanujący się cracovianista powinien ją mieć:)
    Lubię podglądać na zdjęciach Twoja imponującą bibliotekę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to pozycja obowiązkowa :) Mieć i... przeczytać :) bo owszem, są tu opisy budynków powszechnie znanych, ale też wiele perełek niezauważanych na co dzień.

      Ja też bardzo lubię podglądać cudze biblioteki :) i w ogóle cudze mieszkania. Najlepsza jest pora zmierzchu, gdy ludzie pozapalali światło w mieszkaniach, a jeszcze niekoniecznie zasłonili okna :) taki tam sobie nieszkodliwy voyeuryzm :)

      Usuń
  3. Z tego co tu widzę i czytam, to musi być rzeczywiście świetna książka! Aż jej Krakowowi zazdroszczę. Zdjęcia, masz rację, wspaniałe - i w doborze jako materiał ikonograficzny do tekstu, i w wykonaniu. Lubię kiedy w podobnych publikacjach umieszcza się obok siebie fotografie stare i najnowsze: wtedy widać, jak dany obiekt wyglądał kiedyś, może nawet tuż po wybudowaniu, i dziś, współcześnie. Można sobie porównać, zadumać się nad czasem i zmianami :) Tego chyba w tej książce nie ma, jeżeli dobrze się zorientowałam. No, ale też nie zawsze istnieją niegdysiejsze zdjęcia przedstawianych obiektów. Miałabym to jedno zastrzeżenie, a poza tym - pozycja idealna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotnie tego w książce nie ma, ale też nie to było jej celem, natomiast takie książki - a raczej wydawnictwa albumowe istnieją, są też blogi działające na tej zasadzie, widziałam raz w sieci taki właśnie, zestawiający stare i nowe zdjęcie wykonane dokładnie z tego samego miejsca.

      Usuń
    2. Ja wiem, że takie miejsca i wydawnictwa istnieją, chodziło mi tylko o to, że - moim zdaniem - na takim zabiegu ta konkretnie książka tylko zyskałaby, bo zakres informacji byłby czytelniejszy, pełniejszy. Szczególnie dla czytelnika niezwiązanego mocno lub w ogóle z Krakowem, który w książce poszukiwałby wiedzy może nie o poszczególnych, dobrze znanych sobie z rzeczywistości miejscach, a o pewnych zjawiskach, trendach. Bo, jakkolwiek wydawnictwo to przeznaczone jest szczególnie dla miłośników i pasjonatów Krakowa, sądzę, że i osoby spoza tego kręgu (jak np. ja :) ) miałyby tu czego szukać. A przynajmniej byłyby zainteresowane, jako i ja jestem :) Rangi pozycji w niczym by to nie umniejszyło.

      Usuń
    3. Być może jest tak jak mówisz. Zresztą ja sama też chciałabym jeszcze więcej i więcej, taki to już nienasycony głód czytelnika :) Przypuszczam jednak, że o ile pewne obiekty posiadają dość bogatą dokumentację (nieraz nawet makiety), o tyle inne zostały pokazane jedynie na współczesnych nam zdjęciach, najwyraźniej nie udało się nic znaleźć - a że autorka potrafi szukać - jako że związana zawodowo z Archiwum - w to nie wątpię :)

      Usuń
  4. Ach, widziałam zapowiedź tej książki na Fb i bardzo zapragnęłam ją mieć. Jako niespełniony architekt, no i, rzecz jasna, z ulubienia Krakowa :-)
    Po Twej recenzji to już czekam na dopływ gotówki, bo jak na razie sytuacja wręcz tragiczna przez te zwolnienia.

    Jakież to szczęście, że jest nas, wojerystów, więcej!
    Saxony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypływ gotówki sama chętnie bym widziała, bo co wchodzę na stronę banku, to słyszę takie cichutkie NY-NY-NY, jakoś piniondzorów za lipiec nie widać. Wczoraj się powstrzymałam - z wysiłkiem, ale jednak - przed nabyciem kolejnej książeczki z serii wydawnictwa vis-a-vis o dzielnicach Krakowa - tym razem o Zabłociu. Pewna księgarnia w Podgórzu mnie nią nęciła, gdy czekałam obok na tramwaj. Że niby poczekam do września.

      Usuń
    2. u mnie też nie widać, a to prawie już połowa sierpnia... :( buuu!

      Usuń