wtorek, 28 kwietnia 2015

Daria Doncowa - Keks w bolszom gorodie

Ustaliłam, jaki tytuł Doncowej czytam w tym miesiącu... i szukaj wiatru w polu. Porozłaziły mi się te 'ironiczne kryminały' po całym domu... a, jak Bóg da, będzie jeszcze lepiej (gorzej), bo zorientowałam się, że autorka wydała już około dziesięciu tomików kolejnej serii, szóstej z kolei, i zaraz napisałam maila do Nadwornego Dostawcy czyli pana Wiktora, z żądaniem przysłania tychże plus brakujących innych :)

Tymczasem żeby się dokopać do Keksa w bolszom gorodie należało najpierw zlokalizować półkę dwurzędową na "nowym" regale:
A następnie wyjąć pierwszy rząd i wówczas ukazało się kilka tomików:
Tak że - sprytnie, acz niezamierzenie ukryte - w całości regału raczej nikną:

Zastanowiło mnie, że z jednej strony czytam te Doncowe i opowiadam o tym, z drugiej trochę się tego wstydzę (zwłaszcza ich okładek w tramwaju). Że to taka lektura dla kucharek, a może nawet dla podkuchennych :) Myślę, że gdybym była Rosjanką, to bym ich nie czytała i w ogóle z obrzydzeniem patrzyła na nie na ulicznych straganach. Do tych myśli natchnął mnie nakład wyczytany w stopce - 400 tys. egzemplarzy! Najpierw zadałam sobie pytanie, ile też osób w tym samym momencie co ja czyta tę samą książkę... a potem pomyślałam - a cóż to za osoby, co to za target jest, z kim mam łączność duchową w tej chwili :)
Więc - co MNIE rajcuje w tych kryminałkach? Głównie - język. Współczesny, żywy język rosyjski, z którym udaje mi się mieć stały kontakt jedynie w ten sposób. Pewnie, że mogłabym poszukać na allegro Dostojewskiego czy nawet Tołstoja w oryginale, ale czy dałabym radę? Czy nie usnęłabym nad tą lekturą? Co prawda przeczytałam już - i to dwukrotnie - Mistrza i Małgorzatę, ale tu się nakłada moje uwielbienie dla powieści Bułhakowa. Uwielbienie, któremu nigdy nie dorówna podziw dla rosyjskich klasyków.
A po drugie - szczegóły życia Rosjan, zarówno tych dzisiejszych (choć w przypadku Doncowej oczywiście ograniczonych do mieszkańców Moskwy i okolic) jak i tych z czasów Związku Radzieckiego, bo autorka często sięga wspomnieniami bohaterów do tamtych czasów. Powiedzmy więc, że rys obyczajowy i socjologiczny :)

W ten chytry sposób udało mi się usprawiedliwić comiesięczne serwowanie Wam kotletów à la Doncowa. W dzisiejszym przypadku jest to kotlet odgrzewany, albowiem od początku towarzyszyło mi poczucie, że skądś to znam, zarówno tytuł jak i fabułę.

No oczywiście! Czytałam! Na samym początku mej przygody z Rosją i rosyjskim! Była to jedna z pierwszych książek, pożyczonych w Dziale Obcojęzycznym biblioteki na Rajskiej, w czasach, gdy nie miałam pojęcia jeszcze o czymś takim jak serie, różne bohaterki i po prostu wzięłam, co stało na półce, na chybił trafił i mozoliłam się potem ciężko nad bukwami :) Nie przypuszczając, że kiedyś tam, w nie tak odległej przyszłości, będę czytać Doncową systematycznie całymi seriami. I tak oto przyszło mi powtórzyć lekturę, ale co, co mnie czytają od dawna, doskonale wiedzą, że szybciutko wszystko zapominam, jestem więc - dla kryminałów - czytelnikiem doskonałym, bo wielokrotnym :)

Tak więc - na razie dopiero po raz drugi - przeczytałam Keks w wielkim mieście (tytuł jak zwykle od czapy), jako czternasty odcinek cyklu o przygodach Wioli Tarakanowej.
Mój osobisty przyjaciel czyli (nieukończony) katalog księgozbioru podpowiada, że Doncowych mam w sumie - stan na dziś, przed ewentualną dosyłką pana Wiktora - dziewięćdziesiąt osiem. A jeszcze Marininy, jeszcze różne Ustinowy, Kulikowy, Abdułłajewy, Kalininy... oj, wystarczy mi do końca :)

A teraz z kronikarskiego obowiązku: Wiłka znów jest sama w domu, ma wkrótce dostarczyć rękopis nowego kryminału, a tu jak na złość nic nie przychodzi do głowy, za to pada propozycja nakręcenia serialu TV według jej poprzedniej książki i nawet Leninid dostaje tam jedną z głównych ról. Tymczasem do auta Wiłki, zaparkowanego koło metra, wsiada drobna dziewczynka i błaga, by szybko odjechać, bo uciekła od pedofila. Naiwna Wiłka wierzy jej oczywiście i zabiera Olę do domu. Potem jest świadkiem nagłej śmierci pewnego małżeństwa i w poszukiwaniu prawdy wędruje do klasztoru, słynnego z... ze zmartwychwstań! Oczywiście to, jak wszystko przebiegało w istocie, wyjaśni dopiero Oleg, wróciwszy z delegacji. Czyli wszystko tak kak wsiegda :)

Zerknęłam do pierwszego mojego tutaj wpisu i znalazłam tam listę lektur z poprzednich lat, okazuje się, że Keks czytałam w 2009 roku, a pierwszą moją rosyjską lekturą było Hobby gadkogo utionka w 2008. A więc to już siedem lat będzie na jesieni!


Początek:
i koniec:


Wyd. EKSMO Moskwa 2006, 380 stron
Tytuł oryginalny: Кекс в большом городе
Z własnej półki (kupione 3 lipca 2014 roku za 8,50 od zacnego pana Wiktora w ramach uzupełniania luk w zbiorach)
Przeczytałam 26 kwietnia 2015 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ zaczynam serial rosyjski CZECHOW I CO, 1998
Pierwotnie myślałam, że to taki długi, 10-odcinkowy, serial o samym Czechowie :) a tu okazuje się, że jest to ekranizacja jego 30 opowiadań, po 3 w każdym odcinku, zrealizowana w 1998 roku w stulecie teatru MCHAT im. Czechowa
Pierwszy odcinek zawiera nowele "Zabył", "Swiataja prostota" i "Gost". Obszukałam się po Dziełach Czechowa, a mimo to pierwszej nowelki nie znalazłam, przeczytam więc drugą i trzecią, a potem obejrzę film. No chyba, że tytuł polski tej pierwszej znacznie odbiega od oryginalnego (Zapomniałem)?
Na YT w całości:



2/ film polski POD GWIAZDĄ FRYGIJSKĄ, reż. Jerzy Kawalerowicz, 1954
W całości:


Dalszy ciąg CELULOZY. Na akcję składa się kilka epizodów walk komunistów z reżimem sanacyjnym, m. in. uruchomienie tajnej drukarni, zdemaskowanie prowokatora (którego samowolnie zabija Szczęsny) i wreszcie wielkie manifestacje uliczne zakończone starciem strajkujących robotników z atakującą brygady policją. Drugi równoległy wątek stanowią dzieje miłości Szczęsnego i działaczki partyjnej Madzi. Szczęsny, któremu grozi aresztowanie, wyjeżdża do Hiszpanii, by wziąć udział w wojnie domowej.


3/ film czeski DZIKA ELŻBIETA (Vánoce s Alžbětou), reż. Karel Kachyňa, 1968
Na YT fragment:


Znów muszę się posiłkować opisem z czeskiej bazy filmów:
Alzbětu Tomajdesovou (21) propustili na podmínku z nápravného zařízení. Ihned nastoupila do zaměstnání jako závoznice. Padesátiletý řidič, s nímř rozváží potravinářské zboží po venkovských prodejnách, dlouho hledá k uzavřené dívce osobnější vztah... Snímek vznikl jako náhrada za odložený společensky ožehavější projekt a nepatří ve filmografii režiséra Karla Kachyni k těm zásadním dílům.
Usiłuję to zrozumieć i wychodzi mi, że tytułowa Elżbieta została warunkowo zwolniona z zakładu karnego czy jakiegoś poprawczaka i pracuje jako pomocnik kierowcy, rozwożącego artykuły spożywcze do wiejskich sklepów. Tenże 50-letni szofer długo próbuje nawiązać z dziewczyną osobiste relacje.

4/ film japoński GDZIE SIĘ PODZIAŁY MARZENIA MŁODOŚCI (Seishun no yume imaizuko), reż. Yasujirô Ozu, 1932
Na YT w całości:


Przyjaźń czterech chłopców z bractwa studenckiego zostaje wystawiona na próbę, po tym jak jeden z nich, Horino (Ureo Egawa), odziedzicza rodzinny interes. Pozostała trójka ma trudności ze znalezieniem pracy, więc chłopak pomaga im oszukiwać na teście rekrutacyjnym. Sam przestaje zabiegać o względy kelnerki Shigeko (Kinuyo Tanaka), o której marzą pozostali studenci. Dziewczyna, myśląc, że nie jest odpowiednią partią dla Horino, zgadza się zostać żoną biedaka Saiki’ego (Tatsuo Saito). Ten jednak uważa, że nie zasługuje na jej uczucie.

5/ z płyty EDISON - INVENTION OF THE MOVIES - filmy tej wytwórni z lat 1909 i 1910, wśród nich ten:


6/ z nowości - włoski film SALVO.OCALONY, reż. Antonio Piazza, Fabio Grassadonia, 2013
Na YT trailer:


Samotny, pozbawiony uczuć i bezwzględny trzydziestolatek Salvo należy do sycylijskiej mafii. W akcie zemsty zakrada się do domu innego mafioza, który zorganizował na niego nieudany zamach. Przez przypadek spotyka tam jego siostrę Ritę – piękną, niewidomą dziewczynę, która mimowolnie jest świadkiem, jak Salvo zabija jej brata. Gdy ten z niewiadomych dla siebie przyczyn decyduje się ją porwać, w ich życiu zaczyna dziać się coś wyjątkowego – w Salvo nieoczekiwanie rodzi się miłość. "Salvo" to filmowy debiut reżyserskiego duetu dwóch włoskich reżyserów – Fabio Grassadonii i Antonio Piazzy, który okazuje się ciekawym połączeniem filmowego realizmu z kinem noir. Film otrzymał Grand Prix Międzynarodowego Tygodnia Krytyki na MFF Cannes 2013.



NAJNOWSZE NABYTKI
Dzięki Magdzie-podgórzance, która doniosła o sprzedaży ostatniego Nowaka w podgórskim domu kultury, udało się go nabyć.
Boh trojcu lubit, będę czytać. Czas pomyśleć, co w maju będzie na tapecie. Na pewno Czechow z serialu, na pewno Uczta Baltazara Brezy też do filmu i takoż Pokolenie Czeszki.

8 komentarzy:

  1. No to może chociaż na tego Nowaka mam szansę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno masz :) Na teczce widziałam napis: 80 egz. Kosztuje 20 zet.

      Usuń
  2. A ja już z Doncową skończyłam. Miałam kilkanaście powieści, miałam je czytać do końca życia. Powody były takie same, jak u Ciebie (szczegóły obyczajowe i żywy języka ros.), ale w pewnym momencie mnie zemdliło, odepchnęło i szlus! Nie wrócę! Próbowałam, ale nie mogę. Wydałam wszystko do biblioteki. Może ktoś zechce poczytać?
    Teraz brnę przez klasykę w oryginale. Gogol jest niesamowicie trudny, a Bulhakow już łatwiejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście ryzyko przesytu zawsze istnieje :) ale ja się pocieszam, że czytam mało, jedną na miesiąc, więc mam szerszy oddech. Pan Wiktor na razie się nie odzywa, ale spokojnie czekam.
      Za klasykę się nie biorę, może kiedyś, jak mi się już znudzą kryminałki, przejdę na wyższy poziom wtajemniczenia.

      Usuń
    2. To jakbyś miała zamiar przejść do klasyki w oryginale, proponuję na początek Bułhakowa, zwłaszcza młodzieńcze opowiadania i "Biała gwardia" są pisane dość zrozumiałym dla mnie rosyjskim. A już "Morfina" - genialna!

      Usuń
    3. Myślę, że Czechow też będzie strawny :)

      Usuń
  3. Poleciała, kupiła, zdjęcie zrobiła, na neta wrzuciła - szalona z Pani kobieta:) Trochę Pani zazdroszczę, bo lektura Nowaka już za mną, ale co za problem przeczytać to jeszcze raz i jeszcze raz... Poza tym i tak będę o tych książkach słuchać przez jakiś czas, bo Nowak opisał tam swoich kolegów, min. mojego wujka, a także moją Mamę. Mama zaczęła mi zresztą śpiewać podgórskie piosenki! Aaa jeszcze jedna rzecz, na stronce podgórze.pl jest lista książek o Podgórzu (nie do końca kompletna), ale można sobie zerknąć i zobaczyć co się ma, a czego jeszcze nie. Chociaż Pani to ma raczej wszystko:) Pozdrawiam Magda / Dziopa z Podgórza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to będę podczas lektury wypatrywać :)
      Zajrzałam sobie do tych książek i okazuje się, że XII Dzielnica wydała broszurkę "Spacerownik po XII Dzielnicy"! Trza się będzie za tym zakręcić :)

      Usuń