Książkę wywrócono na nice w zeszłym roku na kilku blogach (dlatego zresztą się nią zainteresowałam i nabyłam na allegro):
- przede wszystkim u Czytanki Anki, gdzie rozwinęła się cała wielka dyskusja
- swoją recenzję opublikowała też Lirael
- a także Dabarai
- i Tamaryszek
- a tutaj w Filetach z Izydora po angielsku kilka stron ze wspomnień pisarki
- plus jeszcze jedna recenzja u Maioofki
Dlatego trudno mi będzie coś dodać do wyrażonych wcześniej i tak obficie opinii :)
Za to skopiowałam opis z tyłu okładki:
Memento mori czytałam, a ten zbiór opowiadań angielskich powinnam mieć na półce, to też sięgnę :)
Pełnia życia panny Brodie wydała mi się powieścią przewrotną, tyle tam drugich den... no i - ze względu na osadzenie akcji w szkole dla dziewcząt - wywołała szereg skojarzeń. Dziś w tramwaju w drodze na zakład zaczęłam czytać z kolei to Czupiradełko, które dostałam od Lirael, a które zaczyna się wspomnieniami z zakładu dla sierot, prowadzonego przez siostry zakonne - więc zaraz Drewniany różaniec... i chyba go wrzucę do planu listopadowego.
Przeczytałam 22 października 2012.
Film. Z obfitych dyskusji na temat książki wiedziałam, że powstał film i to z Maggie Smith, którą bardzo lubię. Wielu go widziało, z czego wniosek, że jak się nie ogląda TV to się jest do tyłu, niestety.
Na YT jest cały, tyle że pokawałkowany i w kiepskiej jakości. No i po angielsku. Ale - jeśli to komuś może ułatwić odbiór - ma napisy chińskie czy tam inne japońskie :)
Coraz częściej myślałam, żeby uruchomić też projekt przeczytania wszystkiego, co mam z serii KIK - nie są to jakieś kolosalne ilości, ale na pewno ponad dwadzieścia sztuk się nazbiera. I słowo stało się ciałem. Przy następnej książce z tej serii postaram się opublikować tytuły z okładek z poszczególnych lat, a tutaj na początek tył panny Brodie i rok 1972. Mam tylko trzy jeszcze z tego roku: Nie wierzcie papudze, chyba Układ w domu jest i Ostatni żaglowiec, bo to włoskie, a włoskie rzeczy kupowałam obficie dawno temu.
Przedostatnie zakupy (bo ostatnia paczuszka jeszcze w drodze). Konsekwentnie radzieckie i voilà, KIK do kolekcji :)
No i przypominam, że pod poprzednią notką ciągle nieodgadnięta książka (już przeczytana, będzie jutro).
Dodałam dwa gadżety na blogusia :) Jeden to szukaj w tym blogu, bardzo przydatny; a drugi to ostatnie komentarze, który też miał być w założeniu przydatny, zwłaszcza przy komentarzach do starszych notek, ale widzę, że działa z jakimś opóźnieniem...
No to jest gdzieś jeszcze recenzja Maioofki.
OdpowiedzUsuńA u mnie fragmenty autobiografii Muriel ze wspomnieniami szkolymi, które stały się bazą dla książki (po angielsku).
Racja. Zaraz dodam :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak, powieść jest świetna i daje możliwość różnorodnych interpretacji. Cieszę się, że ją kupiłam i będę kiedyś mogła wrócić.
UsuńA ja z serii KIK czytałam chyba tylko "Dom na wzgórzu" Szewczuka ale tak średnio mi to pasowało.
OdpowiedzUsuńO tym nawet nie słyszałam :)
Usuń