Po polsku: Twoje rodzinne strony (ale nie wiem, czy było tłumaczone).
Cesare Pavese zadebiutował tą krótką powieścią w 1941 roku. Zrobiła ona wiele hałasu: była to jedna z pierwszych prób neorealistycznych, a przy tym wykazywała wielki wpływ powieści amerykańskiej (zwłaszcza Faulknerowskiego Południa).
Berto i Talino wychodzą z więzienia. Talino pochodzi z piemonckiej wsi, podpalił cudze gospodarstwo, ale ostatecznie nie znaleziono dowodów i wypuszczono go. Berto jest mechanikiem, chłopakiem przyzwyczajonym do wielkiego miasta i jego atrakcji, takich chociażby jak bilard. Daje się jednak namówić Talino na wyjazd do jego wsi, gdzie mógłby pracować jako mechanik przy maszynach rolniczych. Akurat jest czas żniw, na pewno się przyda. Na Talino czeka nie tylko rodzina, w tym cztery siostry, ale również poszkodowany w pożarze, żeby się zemścić. Berto trochę późno zdaje sobie sprawę, że został wmanewrowany przez sprytnego Talino w funkcję ochroniarza. Podoba mu się jednak jedna z sióstr, Gisella, i decyduje się na razie zostać. Dowiaduje się, że Talino kiedyś zgwałcił Gisellę. Emocje nie wystygły do tej pory i przy pierwszej okazji zazdrosny Talino wbija Giselli w szyję widły trzymane w ręku.
Zmartwiałam dosłownie podczas lektury, gdy przyszło do tej dramatycznej sceny. To było jak cios prosto w serce.
Powieść pełna symboli i mitów, poruszająca ówczesne tematy tabu, ale i dziś robiąca ogromne wrażenie. Nędzne życie piemonckich wieśniaków, pełne ciężkiej pracy i brutalności, która czasem przechodzi w szaleństwo...
Przeczytałam 13 września 2012.
Wcześniej przyjechał kurier z ostatnią przesyłką z allegro. Słowo daję, weszłam tylko po Jest taki chłopiec Szukszyna... i tak się to skończyło:
Ale jestem bardzo kontenta z tych radzieckich książek dla młodzieży, a kolejnego Olczaka kupiłam ze względu na to, że już dwie inne jego książki o Marandzie w domu czekają (na przeczytanie). To będzie trylogia :)
Obejrzałam radziecki film z 1939 roku pod tytułem Diewuszka s charaktierom (Dziewczę z charakterem).
Девушка с характером (1939)
Jest to klasyczna komedia pomyłek. Wyreżyserował Konstantin Judin. W tytułowej roli wystąpiła gwiazda kina radzieckiego lat 30. i 40. - Walentina Sierowa, nazywana trzecią blondynką Związku Radzieckiego (po Lubow Orłowej i Marinie Ładyninie).
Katia Iwanowa jest pracownicą kołchozu, w którym hoduje się zwierzęta (zwierosowchoz). Dyrektor jest straszliwym biurokratą i przeszkadza w rozwoju przedsiębiorstwa, więc Katia chce pojechać ze skargą na niego do rejonu. Ponieważ nie chcą jej dać nawet podwody, postanawia iść kilka kilometrów do pociągu pieszo, drogę wskazuje jej dziadek sowchoźniany:
Po drodze dzielnej Katii udaje się złapać szpiega - ale ale - bo rzecz dzieje się w terenie przygranicznym, na Dalekim Wschodzie, gdzieś tam w okolicach Władywostoku może :)
Szpieg wygląda tak:
Ma sztuczną brodę :)))
Wreszcie Katia wsiada do pociągu, ale jedzie na gapę.
Chowa się w przedziale, do którego przychodzi przystojny marynarz z Czerwonej Floty. Z wielkim zaciekawieniem oglądałam "wnętrza" pociągu, przyzwyczajona do standardów PKP (a to widać jeszcze przedrewolucyjne wagony były).
Na stacji, gdzie zamierzała wysiąść, podsłuchała rozmowę, z której wynikało, że jest poszukiwana, więc podróżuje dalej, bojąc się wysiąść.
Tu trzeba dodać, że dźwięk tego przedwojennego filmu był taki sobie i dużej części dialogów musiałam się jedynie domyślać, więc opowieść może być niespójna :)
W wagonie restauracyjnym poznaje dwóch dyrektorów z Moskwy: jeden kieruje wielkim sklepem futrzarskim, drugi wytwórnią płyt gramofonowych i obaj skarżą się na brak dziewcząt do pracy, więc namawiają Katię do zaangażowania się u nich.
Jednak dziewczyna, ścigana przez konduktora, decyduje się chwilowo przyjąć posadę kelnerki w tymże samym wagonie restauracyjnym.
Zaprzyjaźnia się z przystojnym moriakiem. Między dwojgiem młodych wybucha uczucie.
Jednak w wyniku nieporozumień na dworcu w Moskwie, para traci się z oczu. Tymczasem Katia zostaje ekspedientką w futrzarskim sklepie, gdzie "sowieckiemu klientowi należy pokazać towar ze wszystkich stron". Katia robi wielką propagandę Dalekiego Wschodu i większość pracownic składa podanie o zwolnienie, żeby tam wyjechać.
Marynarz odnalazł zagubione dziecko pewnej kobiety i przy tej okazji został sfotografowany. Zdjęcie ukazuje się w gazecie z podpisem "Odnalezieni małżonkowie", co skłania Katię do lania śloz na temat tych paskudnych oszustów-mężczyzn.
Po całym szeregu rozmaitych perypetii (Katia udaje się na przykład do Biura Zażaleń, gdzie przyjmują skargi wszelkiego rodzaju) udaje się odwołać złego dyrektora, Katia zostaje wyznaczona na jego miejsce i wraca na swój ukochany Daleki Wschód... z marynarzem pod ramię :)
Szukszyna znam ale tyko raczej z nazwiska,komedii tej też nie oglądałam.Znam tylko ŚWIAT SIĘ ŚMIEJE i oczywiście mnóstwo innych radzieckich filmów z Lecą żurawie na czele, jeszcze kiedyś oglądnęłam
OdpowiedzUsuńi tak samo się wzruszyłam jak kiedyś.
Ja do niedawna też znałam go tylko z nazwiska :)
OdpowiedzUsuńCo do filmu radzieckiego - postawiłam sobie za cel obejrzeć ich jak najwięcej i tak zbieram, zbieram...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak, to była historia, którą żył podobno cały Związek... A potem jej miłość do marszałka Rokossowskiego... szkoda, że tak marnie skończyła.
UsuńPrzy jakimś kolejnym jej filmie, który obejrzę (a mam nadzieję, że tak się stanie) postaram się strzelić jej barwny życiorysik :)