Szukałam rano czegoś niegrubego do torebki (do czytania w tramwaju) i zdjęłam z regału coś wypatrzonego na półce z cracovianami w jakimś antykwariacie.
Rozkosze młodości w robotniczym Krakowie po I wojnie światowej to głód, chłód i marzenie o aksamitce do włosów. Na szczęście bohaterka poznaje nieco lepiej od siebie sytuowanego wychowanka księdza Kuznowicza i odbija się od dna. Język bardzo żywy, chwilami dla mnie niezrozumiały, z naleciałościami dialektalnymi.
Przeczytane 16 marca 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz