Dziwne, pierwszy raz wzięłam to do ręki, a zanabyte w antykwariacie w 1996 roku... Mimo całego uwielbienia dla Bułhakowa jakoś dotąd nie kusiło. Zresztą mam większe tyły, na przykład Ślubny po rozwodzie zabrał "Notatki na mankietach", których też nie zdążyłam przeczytać. Trzeba mu jednak oddać sprawiedliwość, że to właśnie on zaraził mnie "Mistrzem i Małgorzatą" :)
"Powieść teatralna" - mimo wszelkich znamion bułhakowowskiej prozy - jednak rozczarowała mnie. Ale to zdaje się rzecz niedokończona. Oczywiście obraz teatru od kulis pewnie prawdziwy, wszak sam autor bywał aktorem... naszła mnie ochota wrócić do Reymonta...
Przeczytałam 22 marca 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz