poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Tadeusz Socha - Pierwsza miłość Antosia Pługa

Dobrzy ludzie podpowiedzieli i tak nabyłam kolejny tom opowieści o krakowskiej rodzinie Pługów. O najstarszym Władku Antoś (to on jest narratorem) wspomina jedynie, że był ranny na wojnie o cudzą wolność, a potem ruszył w obce kraje. Za to w domu pojawili się jeszcze dwaj malcy, ale Antoś nie poświęca im zbyt wiele uwagi, bowiem skoncentrowany jest na pierwszym wielkim uczuciu - miłości do Halki, spotkanej w pociągu w drodze na "świeże powietrze", jak wówczas nazywano letnisko.


Miłość swą Antoś opisuje dokładnie, ze wszystkimi detalami - słowo daję, że aż nudno - ale dla gimnazjalisty to płomienne uczucie, z początku odwzajemniane, to świat cały, wiadomo. Toteż chłopak zdobywa się na rozmaite kłamstwa i wykręty, byle tylko spędzić parę godzin z ukochaną. Wszak były to czasy - trwa właśnie I wojna światowa - gdy 30-letni kawaler ledwo co śmiał wzrok podnieść na pannę... tak przynajmniej twierdzi mama Pługowa, niezwykle czuła na to, co wolno, a czego nie.

Tym razem powieść ledwo ledwo wpisuje się w dział cracoviana: pierwsze sto stron to letnisko, potem trochę Krakowa, a potem jeszcze Antoś rusza do woja, do Legionów. Przeczytałam, alem się nie ubawiła :)

Początek:
Koniec:


Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 1973, wyd.I, 238 stron
Z własnej półki (kupione na allegro 26 sierpnia 2015 roku za 8 zł)
Przeczytałam 29 sierpnia 2015 roku


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film amerykański z listy TOP 250 portalu IMBD - LOT NAD KUKUŁCZYM GNIAZDEM (One Flew Over the Cuckoo's Nest), reż. Miloš Forman, 1975


Główny bohater filmu, McMurphy, złodziejaszek, szuler i chuligan, chcąc uniknąć więzienia udaje psychicznie chorego, tym samym idąc do zakładu psychiatrycznego zamiast do celi. Jednak powoli przekonuje się, że szpital wcale nie jest bezpiecznym azylem, gdzie można przyjemnie spędzić czas. Całym oddziałem rządzi despotyczna siostra Ratched, która nie unika psychicznych i fizycznych ataków na pacjentów, stosując okrutne i bolesne metody zaprowadzające spokój. McMurphy widząc swoich zastraszonych współtowarzyszy, postanawia się zbuntować i pokazać, kto tu rządzi. Jednak jego bunt przynosi niespodziewane i drastyczne skutki dla niego samego i innych pacjentów.
9/10

Skiepściłam sprawę, bo kompletnie zapomniałam, że to ekranizacja powieści. A tu lecą napisy i czytam based on the novel by Ken Kesey. A niech to żółwie Tasmana! Najpierw obejrzałam film! Tak się nie robi!

niedziela, 30 sierpnia 2015

Melchior Wańkowicz - Szczenięce lata

Widziałam na jednym z blogów recenzję ze Szczenięcych lat i naszła mnie ochota na tę lekturę. Tu muszę wyznać, że za nic nie pamiętam, czy ponowną czy pierwszy raz. Przychodzę do domu, szukam, szukam... a tu nie ma! Nigdy nie było czy też zostało u Rodziców, oto jest pytanie.
Przy okazji, paczpan, znalazły się Słówka Boya, co to ich kiedyś szukałam...

Trzeba było udać się do biblioteki i to nie tej najbliższej na osiedlu, bo tam nie mają. Swoją drogą skandal! Na kilkunastotysięcznym osiedlu brak jednego choćby egzemplarza!
No ale dobrze, pojechałam na Królewską i przywiozłam tuląc do łona wydanie w serii ze złotym liściem, którą bardzo lubię, choć posiadam niewiele.

I zachwyconam.
Nic to nowego, powiecie, każdy się zachwyca (tak przynajmniej mniemam).
No, to i mnie wolno.
Cudowna gawęda o świecie, który zawierucha dziejowa zmiotła z powierzchni ziemi, pyszne wspomnienia z dzieciństwa, które przecież mogłoby się wydawać smutne, sieroce, pozbawione matczynej opieki - a przecież tak bogate w uczucia, wrażenia, historie, język wreszcie. No, może to strzelanie do wiewiórek trochę mnie zbulwersowało... ale też jestem przecież dziewczyną :) podczas gdy wówczas na Kresach wszyscy chłopcy, od sześciolatków wzwyż, buszowali po lasach ze strzelbą.

Jedna z anegdot wyraźnie była mi znana, więc teraz nie wiem, czy gdzie indziej się z nią spotkałam, czy też rzeczywiście kiedyś już Szczenięce lata czytałam. Mowa o tych dwóch wiejskich chłopakach, których ojciec posłał do teatru w Mińsku i spytał potem o wrażenia, zdziwiony, że wcześnie wracają.
- Oj, bardzo ślicznie grali. Słuchaliśmy muzyki do końca. Potem pociągnęli w górę jakby całą ścianę, coś jakby zepsuło się czy co, za ścianą siedzieli w pokoju swoi ludzie i gadali o swoich sprawach - to my i wyszli.

Kto nie czytał, a chciałby się dowiedzieć więcej - niech zajrzy do Beaty.


Początek:
Koniec:


Wyd. NASZA KSIĘGARNIA Warszawa 1990, wyd.VI, 125 stron
Z biblioteki dziecięcej na Królewskiej
Przeczytałam 28 sierpnia 2015 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ włoska bajka-komedia IL PRINCIPE ABUSIVO, reż. Alessandro Siani, 2013


Księżniczka Letizia z anonimowego królestwa cierpi na brak popularności w mediach, a chciałaby ją wykorzystać dla celów dobroczynnych. Szambelan wpada więc na pomysł, by zaangażować księżniczkę w fikcyjny romans z nieokrzesanym bezrobotnym Neapolitańczykiem, co niewątpliwie przyciągnie uwagę paparazzich. Pochodzący z nizin społecznych Antonio powoduje cały szereg nieporozumień i gaf...
5/10

sobota, 29 sierpnia 2015

Daria Doncowa - Kanikuły w Prostofilino

Czy już się skarżyłam, że na rosyjskiej Wikipedii pod hasłem Doncowa ni z tego ni z owego skasowano listę opublikowanych książek? Ona nadal istnieje, ale w wersji ukraińskiej. Co za ćmoki! Komu to przeszkadzało? Miałam podane jak na tacy, co brać do czytania, a tu taka siurpryza. No, ale poradziłam sobie, odszukałam siedemnasty tom przygód Wioli Tarakanowej w świecie przestępczych namiętności i wio!
Był na stosie pod sufitem:
Na nielubianym regale:


Na okładce napisano:

Jak widzimy, coraz fantastyczniejsze historie wymyśla nasza Daria. Ale bardziej od wątku kryminalnego zainteresował mnie sposób rozwijania kariery pisarskiej Wiłki, zainicjowany przez piarowca wydawnictwa MARKO. Mianowicie promowana przez niego pisarka musi cały czas, jak się wyraził, świecić mordą w telewizji i gazetach (żółtej - czyli plotkarskiej - prasie). A w telewizji co? Nie żeby tam zwykłe wywiady, co pani ostatnio pisze, skąd bierze pomysły, nie nie. Wiłka startuje jako prowadząca rozmaite show, na przykład kulinarne. Kulisy telewizji, jeśli opisane prawdziwie, jawią się najzwyczajniej w świecie domem sumaszedszich. A jeszcze do Wiłki i Tomoczki wprowadza się Leninid z przyszłą małżonką w zaawansowanej ciąży. Podobno to córka oligarcha, a papcio Wiłki, choć nieźle zarabia jako popularny autor, nie ma na nowego Bentleya...


Początek:
Koniec:


Wyd. EKSMO Moskwa 2007, 380 stron
Tytuł oryginalny: Каникулы в Простофилино
Z własnej półki
Przeczytałam 28 sierpnia 2015 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film polski z 1956 roku - SZKICE WĘGLEM - reż. Antoni Bohdziewicz
Nie znalazłam na YT...

Ponury dramat chłopskiej rodziny z drugiej połowy XIX w.; by uchronić męża przed wzięciem go na długie lata do rosyjskiego wojska, co groziłoby ruiną gospodarstwa, żona oddaje się pisarzowi gminnemu, Zołzikiewiczowi, który obiecał wyreklamować męża, czego jednak nie czyni. Zdesperowany Rzepa zabija żonę, po czym sam popełnia samobójstwo.
6/10

Zasadniczo staram się najpierw czytać pierwowzór literacki, a potem oglądać film, ale nie mam opowiadań Sienkiewicza :(

czwartek, 27 sierpnia 2015

Wiliam Kozłow - Promień na ścianie

Taka była oryginalna obwoluta. Książkę kupiłam z drugiej ręki, pochodziła z biblioteki i została oprawiona, ale dawną obwolutę i skrzydełka wklejono. Nawiasem mówiąc, ocalała karta wypożyczeń: było ich dziewięć, wszystkie z roku włączenia do zbiorów - 1970 - a potem nic, zero, nul. Aż wreszcie Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie uznała, że nie ma co trzymać jej na półce i pozbyła się. Nieładnie. No ale dzięki temu ja na nią trafiłam :)


To ta pierwsza z lewej:


Na skrzydełkach umieszczono autobiograficzny tekst Kozłowa.


Jak to często bywało w przypadku pisarzy, którzy urodzili się przed wojną, życiorys niezwykle bogaty, mnóstwo zawodów, aż wreszcie dziennikarstwo, trampolina dla pisarstwa.
Jak zwykle u mnie na starcie - duża doza wyrozumiałości dla książek radzieckich autorów :) Ale nie zawiodłam się! Historia młodego człowieka, studiującego zaocznie historię i pracującego w zakładach naprawy parowozów, urzekła mnie. Jest taka... idealistyczna. Spór z nowym szefem-karierowiczem, różne typy ludzkie wśród kolegów z pracy (żeby nie powiedzieć towarzyszy :)), a wreszcie wątek miłosny, wahanie między dwiema dziewczynami... i już sam tytuł dla mnie bardzo chwytliwy. Taki cytat:
Słońce rzadko do nas zagląda. Pojawia się nieoczekiwanie po południu na białej ścianie sąsiedniego domu i wtedy cały pokój napełnia się różowym światłem.
Bardzo to ładnie wygląda - promień słońca na białej ścianie. Okrągłe okienko na strychu rzuca na ścianę odblask zachodzącego słońca.

A ja? Ja mogłabym godzinami wpatrywać się w promień zachodzącego słońca, kładący się na mojej białej ścianie, na grzbietach książek na półkach, przefiltrowany przez żaluzje... Z racji parteru (i szerokości geograficznej) cierpię na niedobór słońca w domu i uwielbiam te chwile, gdy się ono u mnie pojawia :)

Początek:
Koniec:


Wyd. ISKRY Warszawa 1969, wyd.I, 320 stron
Tytuł oryginalny: Sołnce na stienie /Солнце на стене
Przełożyła: Danuta Wawiłow
Z własnej półki (kupiłam na allegro 25 kwietnia 2014 roku za 4 zł)
Przeczytałam 22 sierpnia 2015 roku


Obejrzałam oczywiście film. Już się nauczyłam, że jeśli czytam radziecką/rosyjską powieść, należy natychmiast poszukać ekranizacji - tyle ich tam powstawało :) Tak było i tym razem, tyle że nie jest to tak całkiem film, a raczej coś, co można nazwać filmem-spektaklem.
Cały na YT:



NAJNOWSZE NABYTKI
Przyszły nabytki z allegro.
Wielkich kaznodziejów Krakowa odebrałam osobiście, dzięki czemu nie musiałam płacić za przesyłkę, a tomiszcze solidne :)
Dwadzieścia pięć zeta w "Króliczej Jamie".

Wyspiański istotnie okazał się drugim tomem, ale gdy zajrzałam do spisu treści, oczadziałam :) Naprawdę warto było, w dodatku za 3 zł :) Kopalnia, prawdziwa kopalnia.

Ósmą z kolei Złotą Księgę UJ nabyłam za 7,50 zł:

A trzeci Socha kosztował mnie 8 zł. Niestety zagadka numeru przy ul. Podzamcze, gdzie mieściło się Biuro Wodociągów, pozostała nierozwikłana. Zdobyłam adres mailowy autora monografii krakowskich wodociągów i skontaktowałam się z nim, ale on tego numeru też nie zna :(

A te dwie pozycje znalazłam na półce nad kaloryferem w Jordanówce, gdy poszłam złożyć tam stare numery miesięcznika dla informatycznych idiotów Komputer Świat.



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film polski z 1956 roku - POŻEGNANIE Z DIABŁEM, reż. Wanda Jakubowska
Na YT w całości:


Zainspirowany reportażem prasowym sensacyjny dramat obyczajowy, którego bohater, młody dziennikarz, usiłuje rozwikłać tajemnicę i prawdziwe motywy morderstwa, popełnionego rzekomo w celu "przepędzenia diabła". Na wsi lubelskiej trafił się tragiczny wypadek - miejscowy chłop zamordował swego sąsiada, ponieważ wziął go za . . . diabła. Dziennikarz stara się zbadać kulisy tej śmierci. Okazuje się, że wieś i okolica rządzone są przez klikę wykorzystującą dla swych celów ciemnotę, zabobony oraz plotkę, jakoby we wsi pojawił się diabeł. Przywódcą owej kliki jest kułak - inteligentny, przebiegły, bezwzględny. Ma swe wpływy wszędzie - w spółdzielni, w prokuraturze, w sądzie, na plebanii, w partii. Dopiero tragiczna śmierć niewinnego człowieka przecina jego niecną działalność.
5/10

2/ z listy TOP 250 portalu IMDB miejsce siódme - DWUNASTU GNIEWNYCH LUDZI (12 Angry Men), reż. Sidney Lumet, 1957


Dwunastu przysięgłych w procesie o morderstwo rozpatruje kwestię winy. Wszyscy poza jednym są pewni, że oskarżony zamordował swego ojca. Jednak wyrok musi być jednomyślny. Rozpętuje się gorąca dyskusja, w toku której wątpiący przekonuje innych do swego zdania.
9/10

3/ film japoński PÓŹNA WIOSNA (Banshun), reż. Yasujirō Ozu, 1949


Somiya, wdowiec w podeszłym wieku, mieszka z córką Noriko, która w jego mniemaniu osiągnęła już wiek, w którym może wyjść za mąż. Jednakże ona woli życie z ojcem niż małżeństwo. Aby zmusić ją do ślubu Somiya znajduje partnerkę dla siebie.
8/10

niedziela, 23 sierpnia 2015

Jolanta Antecka & Małgorzata Buyko - Teodora moja miłość. Życie codzienne Jana i Teodory Matejków

O matko i córko, jaka ulga! Jak fajnie pozbyć się kozy i odzyskać wolność! Oczywiście miło jest się zobaczyć z Psiapsiółą po roku i pogadać, ale goszczenie kogoś przez tydzień w mieszkanku w bloku to katorga. Nie wspominając o moim ulubionym zajęciu czyli staniu przy garach... No ale było minęło, na rok spokój. Dziś wieczorem mogę wrócić do ruskich filmów :)
W poniedziałek, ponieważ jej samolot miał opóźnienie, zdążyłam jeszcze przeczytać Teodorę. Zwłaszcza że czytania nie było wiele, najwięcej miejsca zajmują obrazki :)




I to właśnie materiał ikonograficzny jest największą zaletą tej publikacji o Teodorze Matejkowej i jej sławnym mężu. Bo tak naprawdę o Teodorze ktoś zainteresowany Matejką będzie wiedział niemało i książka ta nie odkryje przed nim nowych światów. Ale ilustracje są świetne, to pewnie zasługa drugiej z pań, wieloletniego kustosza Domu Matejki.

Jeśli jednak ktoś dopiero startuje w temacie Matejko, książeczka będzie jak znalazł. Bo i jak się poznali i jak przebiegało narzeczeństwo, jak się pobierali u karmelitów, jak zaczynali wspólne życie, jak przychodziły na świat dzieci, jak Teodora zaczęła chorować... A mnie po raz kolejny zachciało się przeczytać wspomnienia Stanisławy Serafińskiej... i równie szybko odechciało, bo to jednak grube tomiszcze :) czeka już 15 lat, niech poczeka jeszcze trochę :)

Wstęp:
Początek:
Koniec:


Wyd. BOSZ Olszanica 2014, 127 stron
Z własnej półki (kupione 12 stycznia 2015 roku za 31 zł)
Przeczytałam 17 czerwca 2015 roku


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

Na tapecie były, w związku z przyjazdem Psiapsióły z Daleka, filmy włoskie z ostatnich lat. Z różnym szczęściem wybierane, ale ogólnie nie najwyższych lotów.
1/ SOTTO UNA BUONA STELLA, reż. Carlo Verdone

6/10

2/ CON IL SOLE NEGLI OCCHI, reż. Pupi Avati

6/10

3/ MA CHE BELLA SORPRESA

5/10

4/ I NOSTRI RAGAZZI
Ten był dobry. Dwaj bracia wraz z żonami od 10 lat spotykają się raz w miesiącu na wspólnej kolacji. Któregoś dnia okazuje się, że ich dzieci-nastolatki pobiły na śmierć bezdomną kobietę. Trzeba podjąć decyzję: wyznać wszystko na policji czy próbować zataić całą sprawę.

7/10

5/ SEI MAI STATA SULLA LUNA?, reż. Paolo Genovese

6/10

6/ i na zakończenie film amerykański, który miałam we włoskiej wersji językowej, więc sobie obejrzałyśmy - MR. BELVEDERE GOES TO COLLEGE, 1941

6/10

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Fruttero & Lucentini - Enigma in luogo di mare


Czyli Zagadka nadmorskiej miejscowości. Fajne miejsce dla akcji kryminału: las sosnowy nad brzegiem morza (w Toskanii), w którym zbudowano zamknięte osiedle 150 willi, niektórych zamieszkałych przez cały rok, innych tylko sezonowo. Oczywiste skojarzenie z Hrabalem i jego osiedlem w kerskim lesie :)

Zajawka z okładki:

Trzy trupy - ale to grubo dalej, na razie trzech zaginionych mieszkańców w bożonarodzeniowym okresie, gdy większość domów stoi pustych. Jeden mężczyzna z depresją, który odegra zasadniczą rolę w rozszyfrowaniu zagadki, jedna kobieta po przejściach, z dwójką dzieci, jedna miłośniczka tarota (oj, tak, szykuje się nieszczęście, karty mówią to wyraźnie), jeden zdradzany przez wyemancypowaną żonę ogrodnik, para komików i zatrudniona przez nich jako au pair modelka, angielskie małżeństwo z małym Colinem, od którego zniknięcia rok wcześniej zaczyna się kacja powieści...

Jak zwykle u spółki Fruttero & Lucentini - spora dawka humoru, bogate gry słowne, wnikliwe opisy psychologiczne - ja ich uwielbiam!

Początek:
Koniec:


Wyd. MONDADORI Milano 2013 (seria Smart Collection), 331 stron
Z biblioteki Włoskiego Instytutu Kultury
Przeczytałam 16 sierpnia 2015 roku


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ z listy TOP 250 portalu IMDB - LISTA SCHINDLERA (Schindler's List), reż. Steven Spielberg, 1993
Trailer:


8/10

sobota, 15 sierpnia 2015

Arthur Conan Doyle - Przygody Sherlocka Holmesa

Już od dawna przymierzałam się do Sherlocka Holmesa, mam dwa zbiory opowiadań i właściwie powinnam zacząć od tego drugiego, bo tam są chyba najbardziej znane opowiadania, ale zagradzają mi do niego drogę pudła sąsiadki. Padło więc na wydanie adresowane chyba do młodzieży. Od razu zaznaczę, że to nie jest tak, że pierwszy raz mam z Holmesem do czynienia, czytałam w szkolnych czasach (czegóż się nie czytało w szkolnych czasach?), ale miałam chęć na powtórkę.
I co?
I trochę zawiedzionam.



Powiedziałabym wręcz, że czas Sherlocka minął... gdyby nie pewien staroświecki urok tych opowiadań. Oczywiście doktora Watsona miałoby się ochotę stuknąć po głowie (może fajką?), żeby przestał piać te nieustanne peany na temat wszechstronnych zdolności jego przyjaciela-detektywa, a samego Sherlocka ochrzanić, dlaczego nie dał krwi do analizy, żeby ustalić, czy ona należała do ofiary czy do mordercy :) No, komórka też by się niejednokrotnie przydała :)
Muszę się pochwalić, że raz (AŻ RAZ) wykombinowałam, dlaczego pewnego lichwiarza zatrudniono jako ryżego do przepisywania Encyclopedii Britannica, więc nie było całkiem źle, nie pokonał mnie całkowicie Holmes, choć tak łatwo dedukuje, z której części Londynu przybył jego gość, na podstawie okruchów ziemi na obuwiu czy wyciąga wnioski na temat uprawianej przez niego profesji, a nawet jazdy na rowerze.
Całość osnuta jest londyńską mgiełką i już sama nie wiem, czy to wilgotne opary znad ziemi czy też dym z Sherlockowej fajki :)


Spis treści:

Początek:
Koniec:


Wyd. ISKRY Warszawa 1955, 465 stron
Z własnej półki (kupione w antykwariacie 13 kwietnia 1987 roku za 200 zł)
Przeczytałam 12 sierpnia 2015 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ serial rosyjski USADBA z 2004 roku, kolejny w dorobku Stanisława Liubszina
Niestety straciłam już nadzieję, że mój ulubiony aktor zagra jeszcze w czymś porządnym :(


2/ japoński film KURA NA WIETRZE (Kaze no naka no mendori), reż. Yasujirô Ozu, 1948
Na YT z angielskimi napisami:


Yasujirô Ozu porusza w swym dramacie bardzo aktualny i ważny w ówczesnych czasach problem społeczny. "Kura na wietrze" jest opowieścią o powrocie. Po II wojnie światowej zaczęli do swych rodzin wracać żołnierze. Były to trudne chwile zarówno dla cywilów, jak ich ojców, mężów, dzieci. Żołnierze, powróciwszy do swych, nie zawsze pełnych rodzin, stawali przed trudnym wyzwaniem. Niektórzy dowiadywali się, że ich żony wyszły ponownie za mąż, innych czekał jeszcze gorszy los...
7/10

czwartek, 13 sierpnia 2015

Tadeusz Socha - Kulą w płot

Już mam trochę dosyć tych upałów, a Wy? Człowiek tak bezpowrotnie traci czas, który mógł wykorzystać na spacer, odkrycie miłego zakątka, wizytę w muzeum... tak, wiem, w muzeum jest klimatyzacja, ale najpierw trzeba do niego dojechać :(
Usunęli mi wczoraj szwy, więc już właściwie jestem zdrowa :) dietę mam trzymać do końca miesiąca, teoretycznie, bo potem się okaże, czy rzeczywiście wprowadzanie "normalnych" potraw dobrze pójdzie, bez protestów ze strony układu pokarmowego. W przyszłym tygodniu czeka mnie ciężka przeprawa kuchenna, bowiem, jak zwykle w sierpniu, przylatuje Psiapsióła z Daleka i będę musiała gotować na dwa fronty, stanowczo mało mnie to rajcuje. Cała moja rodzina zgodnie uważa, że mogła sobie darować w tym roku. Ale ona jeszcze nigdy nie darowała, od dwudziestu paru lat; jak ją zawiadomiłam, że będę miała remont łazienki i w danym roku nici z sierpniowej wizyty, to przyleciała we wrześniu. "Bo musiała nową łazienkę zobaczyć". Podziwiam ludzi asertywnych, którzy potrafią powiedzieć NIE. Ja w ogóle jestem mało towarzyska i kontakt mailowo-telefoniczny wystarcza mi na długo. A już zwłaszcza nie lubię gościć u siebie. Jestem marną gospodynią i zawsze mi się wydaje, że czegoś nie dopilnowałam, coś źle zrobiłam i wolałabym sobie zaoszczędzić tego stresu. Ale niektórych nic nie przeraża i nie zniechęca, psiakrew.
No nic, należy to przeboleć. I przetrwać.
Ulegnie spowolnieniu moje czytanie, a właśnie się zabrałam za kryminał po włosku. Autorstwa mojej ulubionej pary pisarzy Fruttero & Lucentini, a piszą oni bardzo bogatym językiem i trzeba to smakować powoli.

Za to Kulą w płot poszło szybciutko.


Zaliczone więc obie części historii rodziny Pługów, z naciskiem na młodszą generację.

Tom drugi skoncentrował się na dziejach starszego syna, Władka i jego przyjaźni z kolegą ze szkolnej ławki Staszkiem. Asystujemy przy ich przygodach przez wszystkie lata szkoły realnej, aż do podjętej decyzji o potajemnym wyjeździe na wojnę w Albanii. Rozstajemy się z parą bohaterów w pociągu uwożącym ich w kierunku Wiednia, pełnych wątpliwości co do słuszności działania i już rodzącej się tęsknoty za rodziną. Dlatego wydaje mi się, że powinien nastąpić ciąg dalszy - i może nastąpił - ale jak się o tym przekonać?

Początek:
Koniec:


Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 1967, 383 strony
Z własnej półki (kupiona na allegro 10 kwietnia 2014 roku za 4 zł)
Przeczytałam 9 sierpnia 2015 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film rosyjski OBNAŻONNNAJA NATURA, 2002
Kolejny ichni bełkot z początku XXI wieku.


2/ powtórka z cudownego PULP FICTION - to prawdziwa magia kina, reż. Quentin Tarantino, 1994
Na YT najpopularniejszy fragment:

9/10

3/ kolejny polski film z 1956 roku - NIKODEM DYZMA, reż. Jan Rybkowski
Do późniejszego serialu z niezapomnianą rolą Romana Wilhelmiego ani się umywa... lubię Dymszę, ale się tutaj nie wykazał :(
Na YT w całości:

7/10