Pollyanna zdała egzamin! Fakt, że w połączeniu z kilkoma innymi czynnikami 😁 ale jest już o niebo lepiej. Przyjęłam wersję, że WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE i zamierzam się jej trzymać. Będę grać w tę grę.
No bo przede wszystkim - pomyślcie, jak się to świetnie złożyło, że ta trudna sytuacja nastała, gdy mi się już należy emerytura! Owszem, będzie na waciki (rachunki), ale to już coś! Gdyby nie pandemia, dyrektor Fabryki odszedł by już dawno, a tak dociągnęliśmy wspólnie do momentu, gdy w sumie oboje musimy decydować, co dalej - ale nie w panice.
Trochę dzięki Jotce uświadomiłam sobie, że mam wreszcie szansę zostać wolnym człowiekiem! Naprawdę wolnym czyli nic nie musieć. Jedyne, co muszę to jeździć do Ojczastego, poza tym przecież mogę robić, co tylko chcę. Nie każdy ma przecież taką możliwość, ba, sama jej do tej pory nie miałam. Ileż razy myślałam jadąc do pracy, że idealna pogoda, by pospacerować po Błoniach itp. i oczywiście odsiadywałam swoje w robocie, Błonia oglądając jedynie na zdjęciach.
Mój gryplan jest taki mianowicie, żeby nigdy więcej nie przyjmować się do stałej pracy. Mnie naprawdę wystarczy niewiele i chcę bazować na pracach dorywczych, na przykład jeden tydzień w miesiącu albo nawet gdzieś miesiąc, ale potem cztery miesiące laby! Różne prace! Marzyłam kiedyś o tym, żeby właśnie zmieniać pracę, ciągle robić coś innego, coś nowego, poznawać nowych ludzi (choć nie jestem towarzyska) i... odchodzić, iść dalej, gdzie indziej, nigdzie się nie zasiadywać.
I oczywiście nigdy bym się na taki krok nie zdobyła, póki praca była. Ale to jest chyba ten moment (bo przecież do końca nie wiem - zadzwonią, nie zadzwonią - ale lepszego nie będzie), żeby samej podjąć decyzję: takie będzie moje życie od teraz. Gdybym była dziennikarzem, to właśnie chętnie bym się zatrudniała na chwilę w różnych miejscach i potem pisała reportaże.
Zrobiłam małe obliczenia i wyszło mi, że - NA DZIŚ, na dzisiejsze ceny i na dzisiejsze moje potrzeby - potrzebowałabym dorobić z pięć stówek miesięcznie, tylko tyle. Chyba da się, co?
Jeszcze tylko nie wiem, jakie są możliwości dorywczych prac dla kobiet w pewnym wieku, które w sumie nic konkretnego nie potrafią, ale się rozejrzę. Po czesku taka tymczasowa praca nazywa się brigáda i jest dość popularna. Co se dá aktuálně dělat a kde najít brigádu, mówi artykuł. Mówi o realiach czeskich, ale i tak sobie przeczytam, może wpadnę na dodatkowy pomysł. Dodatkowy, bo mam już dwa 😂
No, to tyle w kwestii aktualnie mnie nurtującej. A nie, jeszcze jedno. Bo nie pisałam, że od swoich urodzin nie jem już słodyczy, żadnych ciast i ciastek i innych takich. Całe 15 dni! Tak, chcę stracić parę kilogramów. Więc teraz, wzorem Pollyanny, mogę się tylko cieszyć, że już nie będę chodzić do tej pracy, gdzie w ostatnich czasach jakieś festiwale jedzenia co drugi dzień - no i nie będę jadła tych durnych kanapek! Skończyło się (babci sranie)! Pogratulujcie mi!
A Pollyanna, wiecie, ramotka taka, gdzie wszyscy ludzie są dobrzy, tylko czasem to ukrywają, ale wystarczy ich trochę poskrobać i prawda wychodzi na jaw. Doczytałam się, że była kilka razy sfilmowana, doprawdy nie miałabym cierpliwości tego oglądać...
A' propos oglądać, wbrew ostatnim zwyczajom (nie oglądam nic), przypomniałam sobie film sprzed kilkunastu lat, którego bohaterem jest dawny urzędnik, dziś emeryt, który nie ma, k...a, nic do roboty. Trochę taka komedia romantyczna. Walter przeczytał w gazecie, że na każdego emeryta pracuje jeden mniej lub bardziej młody człowiek, i pozwala odszukać tego "swojego", żeby się nim opiekować i go kontrolować. Podobał mi się wtedy, podoba i dziś. No, ale to nie mój przypadek, ja mam co robić 😁
Początek:
Koniec:
Wyd. Zielona Sowa, Kraków 2004, 157 stron
Tytuł oryginalny: taki sam
Przełożył: Paweł Łopatka
Z własnej półki
Przeczytałam 28 czerwca 2022 roku
Wspomniany film to ten, no ale po polsku go nie ma, sorry Winnetou. Zresztą w żadnym języku go nie ma, żeby tak obejrzeć online.
Jutro ostatni dzień 😍😎😜
Apdejt!!!
Zajrzałam w czwartek wieczór do skrzynki, a tam awizo. Jeszcze zdążyłam skoczyć z nim na pocztę - tak! polecony z ZUS! Wszyscy obecni mi pogratulowali 😂
Mało tego - dziś wchodzę do banku płacić rachunki, a w banku emerytura za czerwiec!
Oczywiście troszeczkę muszę ponarzekać, więc: myślałam, że skoro przeszłam na emeryturę w trakcie miesiąca, to dostanę pełną kwotę - ktoś mi tak mówił. O, już wiem, nasza dawna Sekretarka, odchodziła z pracy 28-go października, co nieco skomplikowało procedury na Fabryce, ale właśnie uzasadniała to tym, że za październik dostanie całą emeryturę. No to nie wiem. Może tak jest tylko w przypadku osób na etacie?
Decyzja mówi, że przyznano mi emeryturę od 14 czerwca i faktycznie dostałam pieniądze za 17 dni.
No widzicie, daj kurze grzędę...
😂😂😂