wtorek, 30 lipca 2019

Jacek Baluch - Powiedz coś po czesku!

Ja wiem, że zwykłam tu często gęsto skarżyć się na byki w książkach... ale to, co mnie czekało przy tej lekturze, przebiło wszystko!
Naprawdę dawno już nie czytałam nic równie niechlujnie wydanego.
Przykro mi bardzo, bo cieszyłam się na tę książkę - jedyną zakupioną w tym roku (zdaje się), co już wiele mówi - i swoją drogą wiele mi dała, bo niewątpliwie prof. Baluch był bohemistycznym autorytetem, więc ja, początkująca i nawet nie bohemistka :) - mogę się tylko uczyć i uczyć.
Ale co z tego, skoro takie koszmarne opracowanie. Zajrzałam, czy była tu jakaś korekta w ogóle. Otóż Czech jakiś wziął kasę za korektę języka czeskiego - niestety i tu błędów trochę znalazłam, więc jeśli ja, to co dopiero jakiś wytrawny w czeszczyźnie czytelnik. A pani jedna, o mym pięknym imieniu zresztą, dokonała opracowania redakcyjnego.
Chyba po ciemku.
Gdybym podkreślała te wszystkie byki podczas lektury, miałabym pięknie pokreśloną książkę!
Nie chodzi tylko o literówki (multum), ale na przykład źle użyte kursywy i wytłuszczenia, powtórzenia (nieraz całych akapitów)

Uprzedzają na okładce, że to pomieszanie z poplątaniem - i tak faktycznie jest. Niektóre hasła są rzeczywiście po prostu NUDNE dla zwykłego czytelnika, nie filologa. Gdzieś mi tam z tyłu głowy chodziło, żę zostały upchnięte na siłę, żeby książka była obszerniejsza.

Niemniej jednak - dobrze, że kupiłam, no bo weźmy taki przykład. Najpierw dowiedziałam się, że dupat to znaczy tupać, a potem przeczytałam, że zwrot jak vám dupou králíci oznacza jak się powodzi, jak leci, co słychać. Prawda, że piękny? Natychmiast sięgnęłam po słuchawkę i wydzwoniłam do mojej praskiej przyjaciółki:
- Jak ti dupou králíci?
Z faktu, że się nie śmiała, tylko poważnie odpowiedziała, że niczego sobie, wyciągnęłam wniosek - ma rację Baluch, to zwykłe zapytanie, żadna ściema :) Věra się za to śmiała, gdy jej wyjaśniłam, co znaczy dupa po naszemu :)




Ale jeszcze - o kuriozalnej pomyłce w tekście mowa, tymczasem to dopiero kuriozum! Mowa o złym tłumaczeniu wiersza - dostajemy tekst oryginalny, czeski, po czym... jako tłumaczenie dostajemy ponownie ten sam tekst czeski. Jak nie wiedziałam, co z tym złym tłumaczeniem, tak dalej nie wiem.
Wstydź się, UNIVERSITAS!


Początek:
Koniec:

Wyd. Universitas Kraków 2018, 215 stron
Z własnej półki (kupione 5 lipca 2019 roku na Bonito)
Przeczytałam 28 lipca 2019 roku

sobota, 27 lipca 2019

Katarzyna Tubylewicz - Moraliści

To było to!
A pomyśleć, że miałam jakieś obiekcje, gdy to przywlokłam zamówione z biblioteki - ze grubawe, że chyba to nei to, o co mi chodziło, że tak chciałam po prostu o Szwecji poczytać... i leżało dwa miesiące. Ale w ramach opróżniania stoliczka przy łóżku, gdzie te biblioteczne książki pokutują (i tak nie zdołam przed wyjazdem, trudno, będę dalej przedłużać) zabrałam się za Moralistów i okazali się strzałem w dziesiątkę.
Bo to szereg rozmów z postaciami z życia publicznego (w większości) w Szwecji, zaangażowanych w walkę ogólnie to ujmując o prawa człowieka.
Przy tej okazji wreszcie do mnie dotarło z całą mocą, gdzie w korzystaniu z bibliotek jest błąd. W poniedziałek oddam Moralistów i w ten sposób książka ta na zawsze już dla mnie przepadnie. Nie będę mogła w dowolnej chwili, gdy mi się coś przypomni, zajrzeć do środka i sprawdzić, jak to było.
No ale nie da się mieć w domu wszystkiego :(
W zeszły weekend uprzątnęłam wreszcie książkowe zakupy z Pragi - od maja leżały na podłodze, więc dokonałam wielkiego wysiłku logistycznego i jakoś je poupychałam - tyle, że porządku, logiki jakiejś nie ma w tym żadnej. Ot, po prostu wypełnianie dziur, kolejne przekładanki, dzięki czemu już kompletnie nie wiem, gdzie co mam.
Zaraz zaraz.
Czy ja czasem więcej nie narzekam na posiadanie książek, niż się tym cieszę?
:)





Początek:
Koniec:


Wyd. Wielka Litera Sp. z o.o. Warszawa 2017, 402 strony
Z biblioteki
Przeczytałam 26 lipca 2019 roku

wtorek, 23 lipca 2019

Stanisław Lem, Ewa Lipska, Tomasz Lem - Boli tylko, gdy się śmieję

Starannie wydane :)


Tak szczerze mówiąc, to ja Ewy Lipskiej nie znam. Znaczy z lektury. No bo nic z poezji nie znam.
To poznałam trochę od strony prywatnej, osobistej.
Choć oczywiście poezja też jest osobista, bardziej przecież od prozy :)
Poczucie humoru Lema i jego dystans również do siebie już znałam. W domu będąc (znaczy u Ojczastego) wykryłam, że posiada on tomiszcze grube korespondencji Lemowo-Mrożkowej i na to trzeba by się kiedyś zamierzyć.


Tych rozmów przydanych na końcu spokojnie mogłoby nie być... zresztą i listy wymieniane przez Lipską z synem Lema też wydają mi się trochę na siłę dołączone, żeby dobić tekstu... ale czytanie wynurzeń samego Lema obojętnie, czy na temat wycinanych mu wątpiów (wątpi?) czy stanu naszej planety - to zawsze przyjemność wielka. Zawołałabym o więcej, no ale jak już napisałam powyżej, więcej istnieje, więc może kiedyś coś.






Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 2018, 263 strony
Z biblioteki
Przeczytałam 22 lipca 2019 roku

niedziela, 21 lipca 2019

Hamak ze stanika - Barbara Stenka rozmawia z dziećmi i młodzieżą

Już nie pamiętam, co mnie skłoniło do zamówienia, gdy zobaczyłam ten tytuł w bibliotecznym katalogu. Z dziećmi już raczej nie będę miała do czynienia - córka nie robi mi nadziei w kwestii wnucząt.
Niemniej jednak dobrze było to przeczytać, zdać sobie sprawę - po latach - że nie zawsze może dobrze się spisywałam jako rodzic. Bo że dzieci mają ciągle takie same marzenia, choć czasy się zmieniają, i takie same potrzeby emocjonalne - to wiadomo.
Autorka wybrała 15 tematów i na te tematy wypowiadali się jej młodzi rozmówcy.



Wstęp:


Początek:
Koniec:

Wyd. Wydawnictwo Literatura Łódź 2018, 153 strony
Z biblioteki
Przeczytałam 21 lipca 2019 roku

sobota, 20 lipca 2019

Maryla Szymiczkowa - Rozdarta zasłona

Skusiłam się w bibliotece. Nawet widziałam, że jest już trzeci tom i pewnie na jesieni sobie sprokuruję. Bo to przyjemnie tak zrobić inwentaryzację krakowskich miejsc i postaci :)
Trzy lata temu przeczytałam pierwszą część i teraz widzę, że miałam identyczne wrażenia, co teraz. Czyli co, trzyma poziom?
A tak w związku ze slużącymi profesorowej Szczupaczyńskiej, to stoję w kolejce, żeby dostać wreszcie do ręki Służące do wszystkiego i jestem na jedenastym miejscu czyli prognozy gdzieś tak na czerwiec przyszłego roku :) Ale mnie się nie pali.



Początek:
Koniec:

Wyd. ZNAK Kraków 2016, 315 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 19 lipca 2019 roku

wtorek, 16 lipca 2019

Ivan Kraus - Rodinný sjezd

Oj, to mi się podobało!
Do tego stopnia, że natychmiast się rozejrzałam w ofercie Ulubionego Praskiego Antykwariatu Online (w którym zresztą tę pozycję nabyłam niedawno) i zapakowałam do koszyka cztery inne książki tego autora, przed sierpniowym wyjazdem je zamówię i odbiorę już na miejscu hip hip hurra. Ivan Kraus jest satyrykiem i tego rodzaju twórczość chyba na obecnym etapie językowym najbardziej mnie pociąga.
Wcześniej znałam już jego brata Jana, on prowadzi(ł?) program satyryczny w TV i coś tam na You Tube oglądałam, a także w moich początkach przywożenia z Pragi czegoś po czesku na półce opatrzonej nazwą Film w innym antykwariacie znalazłam rodzaj rozmowy między nim a inną aktorką, Evą Holubovą (którą bardzo lubię). No, to kupiłam wtedy i czeka.


A tę rzecz nabyłam tak z okładki na stronie antykwariatu :) spodobała mi się, choć muszę już po lekturze przyznać, że sugerowała (okładka owa) więcej humoru, tymczasem treść jest owszem, w kluczu satyrycznym, ale napisana z dużą dozą melancholii, by nie powiedzieć smutku. Losy dużej rodziny, poczynając od pobytu w Oświęcimiu ojca, a kończąc na emigracji dzieci w czasie, kiedy przecież - wydawałoby się - miało być już tylko lepiej, bo skończyła się wojna, więc te losy to nie były przelewki.
Zresztą, można to zrozumieć już od pierwszej strony, gdy autor opisuje pierwsze spotkanie matki z jej bratem po 30 latach....

A teraz idę na fejsie dochodzić, gdzie oni wszyscy mieszkali :)

Początek:
Koniec:

Wyd. Academia Praha 2001, 126 stron
Z własnej półki (kupione 20 maja 2019 roku w Pradze w antykwariacie za 44 korony)
Przeczytałam 14 lipca 2019 roku

sobota, 13 lipca 2019

Siegfried Lenz - Dezerter


Niech sobie będzie, że wybitny pisarz i ważka tematyka... nie podeszło. Ja chyba już naprawdę nie powinnam czytać literatury pięknej, no nic mnie nie kręci.
W ogóle Lenza do tej pory nie czytałam, choć oczywiście obiły mi się o uszy takie tytuły, jak Lekcja niemieckiego czy Muzeum ziemi ojczystej. Może nawet tę Lekcję... mam (a może nie), nie pamiętam.
W każdym razie rozczarowanie jakieś takie. Chciałam po prostu zobaczyć, o czym będzie film i dlatego poszukałam w bibliotece. Co z tego powstanie, to się okaże.
W sumie, skoro alter ego pisarza pochodzi z Ełku, jak on sam, to powinnam się bardziej przyłożyć. Co prawda w Ełku nie byłam, ale moja mama spędziła tam wczesną młodość, skońćzyła liceum pedagogiczne, a potem dostała przydział pracy na Białostocczyźnie.






Początek:
Koniec:


Wyd. Bellona Sp. z o.o. Warszawa 2018, 310 stron
Tytuł oryginalny: Der Überläufer
Przełożyła: Ewa Ziegler-Brodnicka
Z biblioteki
Przeczytałam 12 lipca 2019 roku

środa, 10 lipca 2019

Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka

"Odwaliłam" jedną z biblioteki, a przyniosłam trzy następne. Chyba się z tego zaklętego kręgu nie wydostanę :)
Tu impulsem do przeprowadzenia rozmowy z oboma bohaterami był film Obywatel, którego nie znałam, więc sobie przy tej okazji obejrzałam. Przeczytawszy najpierw scenariusz, dołączony do książki. A wkrótce po lekturze dowiedziałam się - skoro zabrałam się za statystowanie, to trzeba to i owo wiedzieć (może nie trzeba, ale można) - że zazwyczaj scenariusz filmu fabularnego to około 90 stron. Tu jest więcej, ale dodano zdjęcia i nieco uwag reżysera.


Była mowa oczywiście i o reakcjach na Pokłosie, co mi się o uszy wcześniej obiło, ale Pokłosia to ja do tej pory nie widziałam. Co nadrobię w najbliższym czasie. Na razie odświeżyłam sobie Wodzireja (genialny dziś tak samo, jak wtedy) oraz zapoznałam się z Chłopaki nie płaczą (zabawne). Wyszło też na jaw, że jeśli chodzi o filmografię Stuhra starszego, to niestety mam braki w filmotece i to właśnie w tych filmach, które chciałabym zobaczyć.

Początek rozmowy z Jerzym:

Początek rozmowy z Maciejem:

Początek scenariusza Obywatela:

Wyd. Znak, Kraków 2014, 278 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 7 lipca 2019 roku

niedziela, 7 lipca 2019

Peter Pomerantsev - Jądro dziwności

Tom się utwierdziła w przekonaniu, że gdyby nawet, jakimś cudem, zaistniała możliwość wyjazdu do Moskwy - i tak bym się nie wybrała! Ze strachu!
Pewnie, że to wszystko, o czym piszą ( i tutaj również autor pisze) nie dotyczy zwykłego szarego człowieka... a raczej zwykłego szarego turysty, ale i tak STRACH. Dziki kraj.
A my, Polska, aspirujemy do takich standardów :( Zero moralności, zero kręgosłupa, kasa kasa kasa (władza władza władza). Ech.


Początek:
Koniec:

Wyd. Czarne, Wołowiec 2015, 295 stron
Tytuł oryginalny: Nothing is True and Everything is Possible
Przełożyła: Iga Noszczyk
Z biblioteki
Przeczytałam 6 lipca 2019 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
No proszę, jednak się ugięłam i kupiłam coś. Przeczytałam w nekrologu prof. Jacka Balucha o tej książce, no i musiałam mieć :)


A póki co, przede mną biblioteczne:

czwartek, 4 lipca 2019

Deyan Sudjic - Język rzeczy


Tym razem książka, której nie zamówiłam poprzez stronę internetową biblioteki, ale znalazłam na stoliku, gdzie panowie odkładają te świeżo oddane. Pierwsze zdanie mnie ujęło, więc wzięłam do czytania. I czytało się faktycznie dobrze, szybko i z zainteresowaniem.
Właściwie większość rzeczy, o których była mowa, można by było dalej szukać w internecie, ale zrobiłam tak tylko z jedną - nie rzeczą, ale sklepem z modą z Los Angeles - chciałam zobaczyć zdjęcia.
Teraz Sudjic zainspirował mnie do czytania Teorii klasy próżniaczej, ale nie wiem, nie wiem... bo mają w bibliotece wydanie z małymi literkami, sądząc po serii :) Przepierduje się, co?


A jeszcze spotkała mnie duża niespodzianka. Myślałam, że jakieś tam podstawy dizajnu znam, a tu takie krzesło, co się nazywa Red Blue Chair:
Samo krzesło to ja już widziałam, ale że jego autor nazywa się Rietveld (Holender) i że je stworzył w 1918 roku, to już nie wiedziałam, chlip chlip. Nie jestem taka mądra, jak myślałam.

No, a teraz czytam dla odmiany kolejny reportaż z Czarnego. O Nowej Rosji. Wczoraj dostałąm maila, że czeka na mnie zamówiona Laponia, pojechałam odebrać, zabrałam się za czytanie już w autobusie w drodze powrotnej, a tu zonk - to nie reportaż, jak sobie myślałam (nie wiem właściwie, dlaczego), tylko historia tej ziemi i tych ludzi. To mnie już tak nie interesuje, odłożyłam na bok i muszę znów jechać oddać.

Początek:
Koniec:

Wyd. Karakter, Kraków 2013, 247 stron
Tytuł oryginalny: The Language of Things
Przełożył: Adam Puchejda
Z biblioteki
Przeczytałam 2 lipca 2019 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
Nie kupiłam, ale i tak do mnie przyszło :)
Z wyliczanki w środku wynika, że to czternasty tom serii o budynkach uniwersyteckich czyli chyba jeszcze jeden wyjdzie? Tak mi się pamięta, że miało ich powstać piętnaście. Tymczasem w domu jest trzynaście sztuk (razem z tą). Wygląda na to, że brakuje mi Arsenału Królewskiego, co mnie dziwi, bo wyszedł w 2017 roku, a przecież wtedy jeszcze książki kupowałam. Chyba, że kupiłam i wetknęłam gdzieś na wolne miejsce, a nie obok pozostałych. Tajemnicza sprawa :)