Szybko szybko (czytam), bo nazbierało mi się książek z bibliotek, a niektórych nie można prolongować, bowiem jest na nie kolejka. Sto pociech z tymi bibliotekami :) Dziś znowu weszłam na stronę z nowościami i coś zamówiłam. Nie wygrzebię się z tego chyba.
Ale Donna Leon była trafiona!
Dawno już nie czytałam, nawet nie jestem pewna, czy zajrzałam do tej ostatniej, którą nabyłam (i gdzie ona jest), przed laty, jak sądzę.
Z przyjemnością więc wróciłam do komisarza Brunettiego, nawet Paola mnie wyjątkowo nie denerwowała :)
Trochę poczułam atmosfery Wenecji, przypomniałam sobie, jak tam jeździłam i jaką pasją mi się wtedy wydawała Serenissima. A potem skasowali tanie loty do Treviso i zdążyłam zapomnieć. Tanie loty wróciły, ale do mnie z kolei przyszła Praga...
Tym razem machnęłam ręką na błędy, jakie zwykle pojawiają się, gdy autorka wstawia wtręty po włosku :) może ze trzy były :)
Jak się już odrobię z tymi innymi bibliotecznymi lekturami, chyba poszukam kolejnych - a raczej wcześniejszych - śledztw, bo to jest raptem z 2016 roku, a więc bardzo aktualne, o czym zresztą świadczą również napomknięcia o włoskich realiach i polityce.
Początek:
Koniec:
Wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2018, 348 stron
Tytuł oryginalny: The Waters of Eternal Youth
Przełożyła: Małgorzata Kaczarowska
Z biblioteki
Przeczytałam 29 maja 2019 roku
czwartek, 30 maja 2019
środa, 29 maja 2019
Małgorzata Czyńska - Berezowska. Nagość dla wszystkich
Książkę zaczęłam czytać jeszcze przed wyjazdem, teraz skończyłam, ale nie za bardzo pamiętam, co było wcześniej :)
A tak serio, to się dziwię, czym właściwie autorka wypełniła te ponad 200 stron, bo życie Maji Berezowskiej jakoś nie obfitowało w trzymające w napięciu wydarzenia (wbrew temu, co piszą na okładce).
Chyba to, co zapamiętam, to będzie pobyt w obozie i późniejsza rekonwalescencja w Szwecji, gdzie po tych strasznych przeżyciach (była królikiem doświadczalnym) czuła się jak pączek w maśle.
I oczywiście pozostaje podziw dla jej cudownych rysunków, tego życia zaklętego w pięknych młodzieńczych ciałach.
Początek:
Koniec:
Wyd. Czarne Wołowiec 2018, 235 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 27 maja 2019 roku
Trochę zawiedziona wróciłam tym razem z Pragi - nie dopisała pogoda i siłą rzeczy nie zrealizowałam PLANU. Wielkie oczekiwania, dziewięć miesięcy myślenia, marzenia, a tu taki zonk, deszcze. Podobnie jak u nas zresztą.
Cóż, skoro padało, chodziło się po wystawach albo po antykwariatach :)
No i rezultat jest.
Dwadzieścia sztuk przytachanych tymi ręcami.
Plus trzydzieści dziewięć filmów. Jeden serial dostałam podczas zwiedzania czeskiego HBO (nie, że tak rozdawali, ja po prostu bardzo chciałam hi hi), a resztę wyjeździłam po różnych stacjach metra - odkąd (od zeszłego roku) nie ma już stoiska na dworcu głównym, jest bieda.
Starsza pani poznana w zeszłym roku miała mi część książek przechować u siebie do sierpnia i przyjechała mnie odprowadzić na pociąg, ale oczywiście się zawzięłam, że wszystko jednak zabiorę. Jej pomoc była nieoceniona, bo niosła mi torbę i siatkę, a mnie już pozostała tylko walizka do ciągnięcia, 17,5 kg. Opowiedziała mi przy okazji, że gdy latała do Stanów do syna pomagać przy wnuczce, to zabierała dwie walizy o wadze 34 kg każda. Dzień wcześniej zawoziła jedną z nich na lotnisko i zostawiała w przechowalni. Wszystko się da :)
Zaliczyłam jedno kino i cztery teatry, w tym ze znanymi mi z kina aktorami, a także pierwszy raz w życiu próbę generalną. Wyprzedaną do ostatniego miejsca. Zresztą na wszystkich spektaklach był komplet. A dziś widziałam fragment programu, gdzie mówiono o trudnej sytuacji z biletami w niektórych teatrach - wykupują spekulanci!
Zaliczyłam też sukces w postaci nieskonsumowania ani razu knedliczków :D Tym warto się pochwalić :)
Inna sprawa, że po podsumowaniu wydatków (co robię zawsze) okazało się nagle i nieprzyjemnie, że wydałam najwięcej, jak do tej pory - więcej niż wydaję w dwa tygodnie w sierpniu. Czy sobie wobec tego stawiam szlaban na książki i filmy przy następnym wyjeździe? Bo teatry i tak już wykupione i zapłacone... nie, chyba nie stawiam :)
Mieszkałam na Małej Stranie (to też przyczyniło się do kosztów, bo było droższe niż zazwyczaj) i po raz kolejny sobie mówię, że za każdym razem powinnam gdzie indziej szukać hotelu, żeby lepiej poznawać różne dzielnice... zaraz się będę rozglądać na przyszły maj, bo już znam daty festiwalu Open House. Ciekawe, czy mi się uda :)
Etykiety:
Biografie,
Najnowsze nabytki,
Praga,
Sztuka,
Z biblioteki
środa, 15 maja 2019
Marie Kondo - Manga sprzątania
Już widzę stukanie się w czoło moich czytelników HA HA HA. Sama się stukam. To przez studiownaie działu nowości w Bibliotece Kraków. Coś tam zobaczę, zamawiam - jedynie na podstawie tytułu czy okładki, no i tak. Powiedziałabym, że jestem ostatnią osobą, która by czytała poradniki, a tu masz!
Bo też ze sprzątaniem mam malutki problem.
Nie lubię.
A nabardziej nawarstwiają się u mnie papiery i ubrania.
Cały czas twierdzę, że to wina małej powierzchni mieszkania. Gdyby było większe... gdyby... miałabym więcej zabudowy do przechowywania. Łatwiej byłoby odkładać wszystko od razu na miejsce.
Bohaterka książki też ma małe mieszkanie. No i okazuje się, że jest na to rada - pozbyć się.
Wszystkiego :)
Lub prawie.
Dopóki była mowa o tym, żeby posortować ubrania i wszystkie te, które nie dają nam radości, wyrzucić - byłam za.
Ale to sie tylko łatwo mówi/czyta.
Jak przychodzi co do czego, to zawsze jest to będzie po domu, to się jeszcze przyda, to założę, gdy schudnę.
Więc i na samym początku może być trudno.
A co dopiero później, gdy dochodzimy do książek i papierów i pamiątek!
Rada, by pozbyć się nieprzeczytanych książek - nie jest dla mnie!
Więc tak. W teorii myślę o zastosowaniu się do instrukcji ubraniowej - wyjąć wszystkie ubrania na środek pokoju i jedno po drugim przeglądać, pytając, czy mi sprawiają radość. I bezwględnie odrzucać niepotrzebne.
W teorii.
W praktyce już zajrzałam do szafy i jedyne, co wyrzuciłam, to stare spodnie od dresu, ale to tylko dlatego, że miały obszarpane na dole nogawki :)
Może faktycznie tajemnica tkwi w wyjęciu wszystkiego z szaf?
Początek:
Koniec:
Wyd. Muza Warszawa 2018, 189 stron
Tytuł oryginału: The Life-Changing Manga of Tidying up
Przełożyła: Magdalena Kaźmierczak
Z biblioteki
Przeczytałam 11 maja 2019 roku
A teraz ogłaszam przerwę, bowiem doczekałam się i przede mną znów Praga. Z tej okazji już - na trzy dni przed podróżą - mam Reisefieber i nic nie czytam. A jak wrócę, to chwilę zajmie pozbieranie się :) Ale mam pożyczoną z biblioteki Donnę Leon, to na nią chyba najpierw się rzucę.
Bo też ze sprzątaniem mam malutki problem.
Nie lubię.
A nabardziej nawarstwiają się u mnie papiery i ubrania.
Cały czas twierdzę, że to wina małej powierzchni mieszkania. Gdyby było większe... gdyby... miałabym więcej zabudowy do przechowywania. Łatwiej byłoby odkładać wszystko od razu na miejsce.
Bohaterka książki też ma małe mieszkanie. No i okazuje się, że jest na to rada - pozbyć się.
Wszystkiego :)
Lub prawie.
Dopóki była mowa o tym, żeby posortować ubrania i wszystkie te, które nie dają nam radości, wyrzucić - byłam za.
Ale to sie tylko łatwo mówi/czyta.
Jak przychodzi co do czego, to zawsze jest to będzie po domu, to się jeszcze przyda, to założę, gdy schudnę.
Więc i na samym początku może być trudno.
A co dopiero później, gdy dochodzimy do książek i papierów i pamiątek!
Rada, by pozbyć się nieprzeczytanych książek - nie jest dla mnie!
Więc tak. W teorii myślę o zastosowaniu się do instrukcji ubraniowej - wyjąć wszystkie ubrania na środek pokoju i jedno po drugim przeglądać, pytając, czy mi sprawiają radość. I bezwględnie odrzucać niepotrzebne.
W teorii.
W praktyce już zajrzałam do szafy i jedyne, co wyrzuciłam, to stare spodnie od dresu, ale to tylko dlatego, że miały obszarpane na dole nogawki :)
Może faktycznie tajemnica tkwi w wyjęciu wszystkiego z szaf?
Początek:
Koniec:
Wyd. Muza Warszawa 2018, 189 stron
Tytuł oryginału: The Life-Changing Manga of Tidying up
Przełożyła: Magdalena Kaźmierczak
Z biblioteki
Przeczytałam 11 maja 2019 roku
A teraz ogłaszam przerwę, bowiem doczekałam się i przede mną znów Praga. Z tej okazji już - na trzy dni przed podróżą - mam Reisefieber i nic nie czytam. A jak wrócę, to chwilę zajmie pozbieranie się :) Ale mam pożyczoną z biblioteki Donnę Leon, to na nią chyba najpierw się rzucę.
niedziela, 12 maja 2019
Dorota Masłowska - Inni ludzie
Nooooooooo, to było COŚ.
Temat może ograny, blokowisko kontra grodzone osiedle, bezrobocie kontra korporacja itede, nie wiem, nie czytam właściwie współczesnej polskiej prozy, więc nie wiem, co się w niej dzieje - ale wykonanie Masłowskiej to cud, miód i malina, ma kobita wyczucie językowe niesamowite, a i spostrzegawczość.
No, gorzkie to wszystko, ale wierzę, że taka jest rzeczywistość wielu z nas. Że tak żyją sąsiedzi za ścianą, a nam się tylko wydaje, że żyjemy lepiej.
Początek:
Koniec:
Wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018, 154 strony
Z biblioteki
Przeczytałam 10 maja 2019 roku
Etykiety:
Literatura współczesna polska,
Z biblioteki
sobota, 11 maja 2019
Małgorzata Rejmer - Bukareszt. Kurz i krew
Rumunia może nie jest krajem, który by mnie jakoś szczególnie pociągał. W czasach licealnych korespondowałam z jednym Rumunem, podawał się za inżyniera :) ale myśmy tylko wymieniali widokówki. Te rumuńskie były średniej urody, ale i nasze ówczesne, wtedy mi dostępne, były niezbyt piękne. I tak to się parę lat ciągnęło.
Był bodajże z Pitești. I właśnie z książki Małgorzaty Rejmer dowiedziałam się, że było tam najbardziej barbarzyńskie więzienie współczesnego świata. Cóż, cośmy mogli o tym wiedzieć w latach 80-tych?
Mam trochę zarzutów do autorki, że niekiedy mocno pretensjonalna jest i jej ego gra ważniejszą rolę, niż temat, który opisuje. Ale przecież reportaż nie może być suchą relacją faktów, prawda? Powinien być przefiltrowany przez autora, jego odczucia i skojarzenia...
Nasze stażystki aktualne wybierają się pod koniec maja do Bukaresztu właśnie, więc mogłam je ostrzec przed watahami bezpańskich psów - to mnie chyba najbardziej przeraziło, te dziesiątki codziennie pogryzionych osób, niekiedy śmiertelnie. Czego szukają w Bukareszcie dziewczyny? To właśnie jest dla mnie najbardziej fascynujące - co pociąga w takim mieście młode osoby z kompletnie innego świata? Jestem ciekawa ich wrażeń po powrocie.
Początek:
Koniec:
Wyd. Czarne, Wołowiec 2013, 270 stron
Był bodajże z Pitești. I właśnie z książki Małgorzaty Rejmer dowiedziałam się, że było tam najbardziej barbarzyńskie więzienie współczesnego świata. Cóż, cośmy mogli o tym wiedzieć w latach 80-tych?
Mam trochę zarzutów do autorki, że niekiedy mocno pretensjonalna jest i jej ego gra ważniejszą rolę, niż temat, który opisuje. Ale przecież reportaż nie może być suchą relacją faktów, prawda? Powinien być przefiltrowany przez autora, jego odczucia i skojarzenia...
Nasze stażystki aktualne wybierają się pod koniec maja do Bukaresztu właśnie, więc mogłam je ostrzec przed watahami bezpańskich psów - to mnie chyba najbardziej przeraziło, te dziesiątki codziennie pogryzionych osób, niekiedy śmiertelnie. Czego szukają w Bukareszcie dziewczyny? To właśnie jest dla mnie najbardziej fascynujące - co pociąga w takim mieście młode osoby z kompletnie innego świata? Jestem ciekawa ich wrażeń po powrocie.
Początek:
Koniec:
Wyd. Czarne, Wołowiec 2013, 270 stron
czwartek, 9 maja 2019
Zdeněk Svěrák - Vratné lahve
Czyli BUTELKI ZWROTNE.
To literacki filmowy scenariusz, jak głosi podtytuł.
Ja pana Svěráka uwielbiam, nie tylko jako twórcę Járy Cimrmana, i kupiłam jego trzy książki, a tę przeczytałam jako pierwszą. I oczywiście dziś wieczorem ostrzę sobie zęby na film, no bo oczywiście kiedyś tam oglądałam, ale to były lata temu, muszę koniecznie zrobić sobie dzisiaj tę przyjemność.
I tego no... wpisałam Svěráka do zeszytu na Pragę, żeby może jeszcze coś przywlec :)
Początek:
Koniec:
Wyd. Fragment Praha 2007, 96 stron
Z własnej półki (kupione w praskim antykwariacie online za 44 korony 19 grudnia 2017 roku)
Przeczytałam 7 maja 2019 roku - zamiast się uczyć do testu na czeski :)
To literacki filmowy scenariusz, jak głosi podtytuł.
Ja pana Svěráka uwielbiam, nie tylko jako twórcę Járy Cimrmana, i kupiłam jego trzy książki, a tę przeczytałam jako pierwszą. I oczywiście dziś wieczorem ostrzę sobie zęby na film, no bo oczywiście kiedyś tam oglądałam, ale to były lata temu, muszę koniecznie zrobić sobie dzisiaj tę przyjemność.
I tego no... wpisałam Svěráka do zeszytu na Pragę, żeby może jeszcze coś przywlec :)
Początek:
Koniec:
Wyd. Fragment Praha 2007, 96 stron
Z własnej półki (kupione w praskim antykwariacie online za 44 korony 19 grudnia 2017 roku)
Przeczytałam 7 maja 2019 roku - zamiast się uczyć do testu na czeski :)
Etykiety:
Film czeski,
Literatura czeska i słowacka,
Po czesku,
Z własnej półki
środa, 8 maja 2019
Jerzy Danilewicz - Powroty rodaków z Kazachstanu
Z pewną taką nieśmiałością wzięłam to z biblioteki, bo zasadniczo kwestia Kresów i te wszystkie historie w ogóle mnie nie pociągają. Może gdybym była rodzinnie zaangażowana... a tak to jest kompletnie ode mnie odległe.
Tu mnie bardziej zainteresowało, jak sobie ci repatrianci radzili w Polsce już nie Ludowej. Ale w trakcie lektury okazało się, że jednak ich dzieje tamtejsze, w Sowietskim Sojuzie, były ciekawsze.
Przeszli swoje :(
I czytając ich losy wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że mimo wszystko lepiej dla nich byłoby zostać tam, gdzie upłynęło całe ich życie, niż przenosić się do obcego w gruncie rzeczy kraju (spora część z nich nawet nie mówiła po polsku, bo też Historia na to nie pozwoliła), gdzie niekoniecznie czeka na nich rzeka mlekiem i miodem płynąca. Właściwie większość z tych "powrotów" ma tło ekonomiczne - za Sojuza było inaczej, ale dziś w Kazachstanie ten, kto nie jest Kazachem z pochodzenia, nie ma szans na sensowną pracę, narastają zresztą tendencje nacjonalistyczne.
Stara nowa Ojczyzna niewiele im ma do zaoferowania, a politycy przypominają sobie o nich, gdy zbliżają się wybory. Niemcy to lepiej u siebie urządzili - ale też Niemcy są bogatym krajem...
Początek:
Koniec:
Wyd. Muza Sport i Turystyka, Warszawa 2018, 365 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 5 maja 2019 roku
Tu mnie bardziej zainteresowało, jak sobie ci repatrianci radzili w Polsce już nie Ludowej. Ale w trakcie lektury okazało się, że jednak ich dzieje tamtejsze, w Sowietskim Sojuzie, były ciekawsze.
Przeszli swoje :(
I czytając ich losy wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że mimo wszystko lepiej dla nich byłoby zostać tam, gdzie upłynęło całe ich życie, niż przenosić się do obcego w gruncie rzeczy kraju (spora część z nich nawet nie mówiła po polsku, bo też Historia na to nie pozwoliła), gdzie niekoniecznie czeka na nich rzeka mlekiem i miodem płynąca. Właściwie większość z tych "powrotów" ma tło ekonomiczne - za Sojuza było inaczej, ale dziś w Kazachstanie ten, kto nie jest Kazachem z pochodzenia, nie ma szans na sensowną pracę, narastają zresztą tendencje nacjonalistyczne.
Stara nowa Ojczyzna niewiele im ma do zaoferowania, a politycy przypominają sobie o nich, gdy zbliżają się wybory. Niemcy to lepiej u siebie urządzili - ale też Niemcy są bogatym krajem...
Początek:
Koniec:
Wyd. Muza Sport i Turystyka, Warszawa 2018, 365 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 5 maja 2019 roku
sobota, 4 maja 2019
Karel Čapek - Fabryka Absolutu
Antyutopia z 1922 roku, która i dziś jest aktualna jak niegdyś. To straszne.
Ludziom potrzeba wszystkiego, tylko nie nieograniczonej obfitości.
I to wszystko na dziś, żegnam ozięble.
Początek:
Koniec:
Wyd. Dowody na Istnienie, Warszawa 2015, 150 stron
Tytuł oryginalny: Továrna na absolutno
Przełożył: Paweł Hulka-Laskowski
Z biblioteki
Przeczytałam 3 maja 2019 roku
środa, 1 maja 2019
Karel Michal - Bubáci pro všední den
Już sama nie wiem, jak ja na to trafiłam, co i gdzie przeczytałam, że zdecydowałam się kupić (online czyli bez wymacania). Ale dobrze zrobiłam, bo bardzo to zabawna była lektura. Siedem opowiadań, w których zawsze człowiek, taki zwyczajny, dzisiejszy, styka się niespodziewanie ze straszydłem czy inną zmorą i wypada z ram. Zwierciadło, tak by można je określić.
Humor, satyryczne podejście, ale i zaduma nad kondycją człowieka.
Początek:
Koniec:
Wyd. Československý spisovatel, Praha 1966, 95 stron
Z własnej półki (kupione w antykwariacie online 8 stycznia 2019 roku za 66 koron)
Przeczytałam 1 maja 2019 roku
Humor, satyryczne podejście, ale i zaduma nad kondycją człowieka.
Początek:
Koniec:
Wyd. Československý spisovatel, Praha 1966, 95 stron
Z własnej półki (kupione w antykwariacie online 8 stycznia 2019 roku za 66 koron)
Przeczytałam 1 maja 2019 roku
Etykiety:
Literatura czeska i słowacka,
Po czesku,
Z własnej półki
Subskrybuj:
Posty (Atom)