Czego szukają stalkerzy w niedozwolonej Strefie? Co się tak naprawdę stało? Człowiek nie jest w stanie zrozumieć, nie ma narzędzi, by zinterpretować to, co w Strefie można znaleźć. Czy Złota Kula rzeczywiście może spełnić każde życzenie?
XX-wieczna wersja bajki o rybaku i złotej rybce?
Czy bezlitosny obraz spustoszeń, jakie poczynił system totalitarny w psychice ludzi, zawoalowany angielskojęzycznymi nazwami?
Fantastyka czyli s-f to gatunek stworzony po to, żebym nigdy go nie czytała 😏 No nie lubię, nie mam cierpliwości, nigdy mnie to nie jest w stanie zająć i zatrzymać... Ale Piknik ma w sobie coś.
Początek:
Koniec:
Plan na sobotni wieczór był taki, że obejrzę znowu Stalkera czyli film zrealizowany według książki przez Andrieja Tarkowskiego. Bo u mnie oglądanie filmów dzieli się na dwie fazy: przed projektorem i po. Czyli jak go jeszcze nie miałam, to oglądałam filmy na telewizorze, a chyba każdy przyzna, że to nie to samo. No i tego Stalkera na dużym ekranie jeszcze nie widziałam. Ale tak mnie wieczorem zmuliło, że nie obejrzałam NIC. Film trwa 155 minut i na samą myśl byłam jeszcze bardziej senna. Nie wiem, nie wiem, może dziś? Z półki zdjęłam, czeka.
A patrzcie, tam są dwa jeszcze w folii 😄
Wyd. Prószyński i S;ka, Warszawa 1999, 171 stron
Tytuł oryginalny: Пикник на обочине
Przełożyła: Irena Lewandowska
Z biblioteki
Przeczytałam 27 lutego 2021 roku
Słuchajcie, słuchajcie!
Czegoś tam szukając na You Tube zobaczyłam po prawej stronie link do tego filmiku, a że i kuchnia i Korea, to dawaj!
No i zachwyciłam się tą dziewczyną 😍 Niesamowicie naturalna i sympatyczna dziewuszka ze Śląska, która wyszła za mąż w Korei i sobie tam teraz urzęduje. Kliknęłam na dwa czy trzy kolejne jej widea i trafiłam na przepis na omurice, więc zaopatrzyłam się w niezbędne składniki i przy sobocie po robocie wykonałam.
Rzecz okazała się prosta i szybka, ale wiecie, jak to jest przy pierwszym razie... Człowiek się dwoi i troi (na przyszłość: można sobie przygotować ryż z warzywami wcześniej i tylko odgrzać), musiałam zawołać córkę do mieszania sosu, gdy już miałam trzy patelnie do ogarnięcia i w ogóle 😀
Ale najgorsze przyszło na końcu: okazało się, że mam za małą patelnię do omletów. Znaczy mam większą, ale myślałam, że ta używana na co dzień wystarczy. No i zawinąć nadzienie w omlet (gorący omlet) w taki zgrabny pakuneczek to było wyzwanie. Czyli musiałam dać mniej nadzienia. Zresztą zrobiłam go za dużo 😉
A jeszcze zamiast rozprowadzić porządnie jajka, to zdjęcia robiłam...
Nie było to tak zgrabne, jak powinno, ale widziałam już w internetach, że różne bywają te omuraisu, więc SZAFA GRA 😎 Włączam do repertuaru.
Ach ach! Pozostając przy azjatycko-kuchennych klimatach: chciałam w piątek obejrzeć pewien film wietnamski, który niegdyś w epoce prehistorycznej nagrałam na kasetę wideo z tiwisza, ponieważ bardzo mi się podobał. Potem mi to w zaprzyjaźnionym studiu przegrali na DVD.
No ale jakość jest, jaka jest. Wpadłam na pomysł, że może znajdę to po czesku, w jakimś sensownym formacie. Więc odłożyłam oglądanie na drugi dzień, a tymczasem rzuciłam się na polsko-wietnamski miszung: SMAK PHO, 2019
Historia kucharza-Wietnamczyka, który pracuje w wietnamskiej restauracji w Warszawie i opiekuje się 10-letnią córką - żona-Polka nie żyje. Poznajemy go, gdy zaczynają się schody: właściciel restauracji postanawia wrócić do ojczyzny i sprzedaje ją Polakowi, który natychmiast zaprowadza swoje porządki - w lokalu, który słynął z wietnamskiej zupy pho, będzie się teraz podawać japońskie sushi, no bo to jest modne. A córka, urodzona w Polsce, nie chce chodzić do szkoły w tradycyjnej wietnamskiej spódniczce, codziennie też wyrzuca wietnamskie drugie śniadanie, z taką miłością przygotowywane przez ojca. W dodatku zaczyna podejrzewać, że ojciec spotyka się z dziewczyną mieszkającą naprzeciwko i w ten sposób zdradza pamięć o matce.
Obejrzałam, no bo obejrzałam, ale nie jest to niestety udane dzieło.
A wietnamskiego Schyłku lata po czesku i tak nie znalazłam 😐
Edit
Znalazłam filmik, gdzie omuraisu przyrządza jakiś japoński mistrz patelni, no dajcie spokój! Nie dość, że ryż wkłada do żelazka 😁, to jeszcze omlet jest dość surowy, powiedziałabym... To ja już wolę swój!