To pierwsza książka islandzka ever, jaką czytałam (nie, czekajcie, a te kryminały trzy chyba, co mam, to nie islandzkie? no patrzcie, nie mam czasu iść sprawdzić). Pierwsza z literatury pięknej w każdym razie. Wiedziałam, że jakiś taki noblista istniał, ale to było wszystko 😀
Jest dokładnie tak, jak napisano na skrzydełku: wdzięczna to była lektura i pogodna. Jeśli będziecie mieć okazję sięgnąć po Czysty ton, to polecam.
Wczoraj wieczorem wiatr przyniósł do nas jesień, a dziś wiatr ucichł i jesień znów odpłynęła. Tego cytatu będę się trzymać.
Początek:
Koniec:
Wyd. PIW, Warszawa 1966, 319 stron
Seria: KLUB INTERESUJĄCEJ KSIĄŻKI
Tytuł oryginalny: Brekkukotsannáll
Przełożyła: Maria Wisłowska (z niemieckiego!)
Z własnej półki
Przeczytałam 3 czerwca 2023 roku
Króciutko, bo kolację muszę dawać. Ojczasty przeprowadzony, podróż poszła luksusowo, jak się wyraził (brat mu rozłożył siedzenie, więc jechał w pozycji półleżącej), łóżko zostało zmontowane w trymiga, bety są wszędzie i nie wiem, jak ja się spod nich wydobędę. Kaczek nie sprzedają w aptece, tylko w sklepach z artykułami medycznymi, a te w sobotę nieczynne (to tak, gdyby ktoś zwrócił uwagę na stan tej obecnej na fotografii 😁; Grażynka mówi, że od kamienia się tak robi).
Najnowsze nabytki
Z betami zostało przywiezionych parę książek, to jedyne, jakie wybrałam z Dżendżejowa, na więcej nie mam miejsca (na te też zresztą nie).
No i tyle.