sobota, 31 marca 2012

Carlos Fuentes - Pieśń ślepców


Ze względu na jakieś lenistwo czytelnicze, które ogarnęło mnie ostatnio, ledwo się wyrobiłam, żeby w ostatnim dniu miesiąca zdążyć ze zrealizowaniem pięciolatki :) choć akurat ten zbiór opowiadań Fuentesa czytało się lekko, łatwo i przyjemnie oraz szybko.
Przeczytałam 31 marca 2012.

Może ze względu na ten zastój - na kwiecień nie zaplanowałam zbyt wiele:

A więc:
1/ Cracoviana: nowość - Stanisław Grodziski - Rzeczpospolita krakowska, jej lata i ludzie
2/ Literatura światowa: William M. Thackeray - Księga snobów
3/ Po rosyjsku: Daria Doncowa - No-szpa na troich
4/ Projekt Siostry Woźnickie: Zofia Woźnicka - Wielka heca z gitarą
5/ Projekt Siostry Woźnickie: Zofia Woźnicka - Londyn i ja
6/ Projekt Siostry Woźnickie: Ludwika Woźnicka - Lot srebrnej kuli
7/ Reportaż: Aleksander Topolski - Biez wodki
8/ Projekt Simenon: Georges Simenon - Maigret et la vieille dame
9/ Literatura rosyjska/radziecka: Borys Biedny - Dziewczęta
10/ Seria NIKE: Max Frisch - Powiedzmy, Gantenbein

piątek, 30 marca 2012

Tadeusz Kudliński - Młodości mej stolica


Tom wspomnień z długiego życia prozaika, a przede wszystkim krytyka teatralnego, związanego przez całe życie z Krakowem. Wszystko ładnie pięknie, ale wymęczyła mnie ta książka niemożebnie. Mnóstwo znanych powszechnie informacji dotyczących choćby zabytków Krakowa, całkiem jakby chodziło o wierszówkę. Nic dziwnego, że nabitych prawie 530 stron. Rozmyślania o dialektyce. Szczegóły niesnasek w redakcjach pism literackich lub związku, dziś rzeczy kompletnie przebrzmiałe i mogące zainteresować chyba tylko piszących pracę magisterską na ten temat. Trochę ciekawostek, ale po przeczytaniu kilku banialuk nie wiem, na ile można być z kolei pewnym autentyczności innych.
Przeczytałam 30 marca 2012.

Obejrzałam Broken flowers, Pewnego razu w Anatolii i Spotkanie (The Visitor).

niedziela, 25 marca 2012

Daria Doncowa - Figura legkogo epataża


Dziewiętnasty tom niesamowitych poczynań Eulampii Romanowej. Tym razem podaje się za pół-Cygankę w pewnej rodzinie, zmamiona możliwością otrzymania pięknej działki w Podmoskowiu na budowę domu. Oczywiście to na nią pada podejrzenie o otrucie pana domu.
Przeczytałam 25 marca 2012.
W międzyczasie obejrzałam This must be the place Paolo Sorrentino oraz La prima bella cosa w reż. Paolo Virzi (w naszych kinach jako Coś pięknego), a teraz się wybieram przed telewizor na Elenę Zwiagincewa.

piątek, 23 marca 2012

Kornel Makuszyński - Bezgrzeszne lata


Na fali wspomnień Samowarowych sięgnęłam po inne, ale trzeba mi tu przyznać, że styl Makuszyńskiego trochę mnie wnerwia.
Za to muszę odnotować, że książkę tę, z całej serii Wydawnictwa Literackiego dedykowanej Makuszyńskiemu, zanabyłam - jak o tym świadczy nie do końca jeszcze wyblakły paragon - 24 czerwca 2004 roku za całe 2 zł. Takie ceny panowały w antykwariacie przy ul. Grzegórzeckiej, świętej pamięci, bo już się tam rozpanoszyło co innego. Odwiedzałam go zazwyczaj w niedziele, przy okazji wizyty na Grzegórzkach.
Przeczytałam 21 marca 2012.

PS. Przypomniałam sobie o istnieniu tzw. wiecznego kalendarza i sprawdziłam: otóż nie, to był akurat czwartek. Ale rzeczywiście zdarzało mi się i w tygodniu tam wpaść.

środa, 21 marca 2012

Benedykt Hertz - Ze wspomnień Samowara


Cała historia. Była zagadka na blogu Jak udusić kurę. Rozwiązaniem był fragment tej książki. Po pracy poleciałam na Rajską, żeby ją pożyczyć, ale okazało się, że gdzieś zaginęła. Kurcgalopkiem więc na Królewską, żeby zdążyć w ostatnich pięciu minutach otwarcia biblioteki - jest!
Rozwiązanie znalezione. W tramwaju zaczęłam czytać po kolei, łącznie z pięknym wstępem poświęconym postaci Dygasińskiego, który był nauczycielem Hertza, a którego od lat obiecuję sobie coś przeczytać... po czym w domu odkrywam, że książka stoi na półce :) kupiona kiedyś chyba na allegro.

Piękne wspomnienia z dzieciństwa z lekką dozą smrodku dydaktycznego. Kiedyś - jeszcze przed moimi czasami - a w moim wypadku podstawówka to lata 1969-1977 - była to lektura szkolna.
Przeczytałam w pierwszy dzień wiosny czyli 20 marca 2012.

czwartek, 15 marca 2012

Georges Simenon - Maigret et les petits cochons sans queue


Czyli Maigret i świnki bez ogonka. Tytuł z Maigretem okazał się mylący, bo to zbiór opowiadań o tematyce kryminalnej, z których zaledwie dwa króciutkie traktują o komisarzu. Za to jedno z tych pozostałych, Mały krawiec i kapelusznik, coś mi przypomina... był taki film z Charlesem Aznavourem, o szalonym kapeluszniku... Claude Chabrol, Sprzedawca kapeluszy, 1962.
Książka w stanie rozpadającym się. Kupiona 11 maja 1988 roku za 500 zł. Pierwotnie opublikowana w 1950, moje wydanie z 1965.
Przeczytałam 14 marca 2012.

W ramach Sputnika obejrzałam Sibir mon amour:


oraz Kremień (Słowo jak głaz):

poniedziałek, 12 marca 2012

Leonardo Sciascia - Una storia semplice


W przeddzień święta św. Józefa, kiedy to na ulicach miast pali się stosy starych mebli (pamiętam tę scenę z Amarcordu), policja dostaje telefon od byłego dyplomaty, który niespodziewanie wrócił do rodzinnego miasteczka, iż ten znalazł w swoim podmiejskim domu pewną rzecz. Komisarz, który właśnie zbierał sie do wyjścia, poleca odłożyć wyjazd do następnego dnia. Następnego dnia policja znajduje oczywiście już tylko zwłoki ex-dyplomaty, upozowane na akt samobójczy. Wydaje się, że będzie to prosta sprawa. Tylko ambitnemu brygadierowi nie wszystko się zgadza w zastanej rzeczywistości.
Pożyczona z Włoskiego Instytutu.
Przeczytałam 11 marca 2012.

W ramach Sputnika obejrzałam dwie wersje Konika-Garbuska, jedną z 1947 roku, a drugą (w tej samej reżyserii) z 1975. Wikipedia rosyjska podaje, że gdy po latach postanowiono wznowić wyświetlanie filmu, okazało się, że taśma jest w kiepskim stanie i tak reżyser zrobił film na nowo.


niedziela, 11 marca 2012

Petr Šabach - Gówno się pali


Nadeszła książka wygrana na blogu Notatnik kulturalny - oczywiście rzuciłam się na nią natychmiast i faktycznie okazała się tak pełną humoru, jak to opisywał właściciel bloga. Śmiałam się na głos czytając o likwidaturze faktur, której pracownik ułatwił sobie robotę, likwidując po prostu faktury za pomocą spalenia ich w koszu na śmieci.
Jest też tam boski rozdzialik o wyłudzaniu odszkodowania za rzekome straty po ulewie i drugi o hojnym przyjęciu bezdomnego przez żonę bohatera - obie scenki pamiętam doskonale z filmu o tytule bodajże Pupendo.
Przeczytałam 10 marca 2012.

Przy okazji przypomniałam sobie film Pod jednym dachem powstały na podstawie książki, bardziej jednak przesiąknięty melancholią niż pierwowzór literacki.
Oto dwie rodziny zamieszkałe w tej samej kamienicy: w jednej rządzi (a przynajmniej tak mu się wydaje) trep komunistyczny...

kurde, ależ seksowny facet ten Bolek Polivka (hm hm)...

a głową drugiej jest stary patriota i uczestnik ruchu oporu, który daje bolszewikom rok, najwyżej dwa...


W ramach Sputnika obejrzałam po raz enty - i po raz enty się popłakałam na koniec - Moskwa nie wierzy łzom:


sobota, 10 marca 2012

Ludwika Woźnicka - Z Czarką w rejs


Piąta i ostatnia część przygód Irki Piędzickiej i jej wychowanki pantery Czarki, które tym razem wybrały się z cyrkiem na występy do Francji. Oczywiście nieodstępny Marek z tej samej kamienicy postanowił im towarzyszyć i przeszmuglował się na statek.
Przeczytałam 9 marca 2012.

Z racji, że coś mnie ostatnio nie ciągnie do kina, urządziłam sobie prywatnego Sputnika: oglądam w zaciszu domowym po kolei te filmy, które trafiły do Krakowa. Zaczęłam w czwartek nowelowym obrazem Moskwa, ja lublu tiebia!
Tutaj scena z noweli o koriennych mieszkańcach Moskwy: są to moskwianie z centralnej Rosji, którzy spotykają się przed budką z kwiatami prowadzoną przez moskwianina-Murzyna z moskwianami z Kaukazu. Dochodzi do strzelaniny o to, kto pierwszy ma być obsłużony, a przyglądają się temu moskwianie-Chińczycy szyjący markową włoską odzież.


Zaś w piątek obejrzałam My iz dżaza czyli Stworzył nas jazz Karena Szachnazarowa z 1983 roku. Akcja toczy się w 1983 roku, student technikum muzycznego (!) zafascynowany nowym trendem w muzyce zakłada własny jazzband, pierwszy w republice. Chodzi o Odessę, ale tam jest im za ciasno i postanawiają wywędrować do Moskwy. Z rozczuleniem rozpoznałam w jednym z aktorów Stiopę Lichodiejewa z serialu Mistrz i Małgorzata Bortkowa, a także Bublikowa ze Służebnego romanu.

czwartek, 8 marca 2012

Witkacy - W małym dworku


Przypadkiem sięgnięte, przy okazji pożyczania tego tomu jakiejś studentce spragnionej lektury :)
W teatrze nie widziałam tego nigdy.
Sztuka - parodia teatru XIX-wiecznego, z jego romantycznymi poetami, zjawami, etc.
Przeczytałam 7 marca 2012 czekając na wejście do gabinetu w klinice do odczytu testów z pleców :)

Tu zakupy. Już wiem, że mi mało życia zostało, bo mam raka (tak sobie wczoraj wykoncypowałam), ale jako że byłam blisko dawno nie odwiedzanej Hurtowni Taniej Książki w Podgórzu, postanowiłam zajrzeć i oto rezultat. Może zdążę przeczytać przed śmiercią :)


Przyszły też wreszcie książki z allegro. Zostały wysłane Siódemką, za co przeklęłam sprzedawcę, mając w pamięci nie tak dawne przejścia, telefony, prośby o przerzucenie przesyłki do innego oddziału etc. No bo przecież w domu mnie nie zastanie. Wieczorem sobie patrzę - śledzę trasę - a tu zonk! DOSTARCZONE. Gdzie, komu, kiedy? No, myślę sobie, jutro im nawrzucam. A tu dziś rano o siódmej puka sąsiadka i mi paczkę podaje, bo u niej po prostu zostawili :)

środa, 7 marca 2012

Ludwika Woźnicka - Z Czarką w cyrku


Czwarta część dziejów Irki Piędzickiej i jej pantery Czarki.
Tata Irki idzie do szkoły wieczorowej i dopiero z pomocą (niekoniecznie interesowną) Krystka z cyrku udaje mu się opanować pierwiastki. A Krystek pomaga, bo chce na nim wymóc zgodę na wyjazd Irki z cyrkiem w teren. Czarka jest jakaś dziwna, po czym okazuje się, że rodzi małe leopony. Nie wnikam, kiedy to miała okazję na małe sam na sam z lwem, nad tą sprawą w książce dla dzieci autorka się prześlizgnęła :)
Nowa przyjaciółka Irki czyli Ola też ma problem: chce odnaleźć ojca, który odszedł, gdy okazało się, że Ola jest chora.

Jedyna Czarka, jaką znałam z dzieciństwa. Numerki na okładce to ślady kłócenia się i godzenia z bratem, kiedy to książki dzieliliśmy, a potem znów łączyliśmy :)
Niesamowite, jak w miarę czytania wszystko mi się przypominało, wręcz frazy - sprzed 40 lat!
Przeczytałam 6 marca 2012.

wtorek, 6 marca 2012

Ludwika Woźnicka - Irka Czarka i Niezdara


Trzecia część przygód Irki Piędzickiej i jej wychowanki pantery Czarki. Dalszy ciąg wakacji w obozie cyrkowym nad morzem. Irka staje na głowie (a raczej pan Wardołek na jej życzenie) i sprowadza do siebie Dankę Zdanowiczównę, która - mimo samych dobrych chęci - zaraz zaczyna sprawiać kłopoty. Cóż, Danka szybciej mówi niż myśli, a poza tym jest straszną egoistką. Wraz z grupką innych dziewcząt zaczyna dokuczać kolonijnej Niezdarze - tymczasem to Ola, która rozmawia z ptakami.
Przeczytałam 5 marca 2012.

poniedziałek, 5 marca 2012

Ludwika Woźnicka - Wakacje z Czarką


Druga część przygód Irki Piędzickiej i jej wychowanki pantery Czarki. Nadchodzą wakacje, wszystkie dzieci z podwórka rozjeżdżają się po kraju, tylko Irka siedzi w domu w oczekiwaniu na coroczny, nudny wyjazd do cioci na wsi całą rodziną. Może udałoby się pojechać na wymarzone kolonie nad morze... ale przecież nie można zostawić na długie 3 tygodnie Czarki bez opieki... Na szczęście niezawodny klaun Wardołek załatwia Irce skierowanie do obozu cyrkowego. Tak zaczyna się przygoda.
Z biblioteki dziecięcej przy Królewskiej.
Przeczytałam 4 marca 2012.

Uwielbiam takie ilustracje! Mam tak zakodowane jeszcze z dzieciństwa upodobanie do wszelkich planików, że mogę siedzieć godzinami przed google maps w wersji satelitarnej i przesuwać się po mieście... tym czy innym :)

niedziela, 4 marca 2012

Ludwika Woźnicka - Czarka


Zabrałam się za serię o Czarce. W dzieciństwie miałam tylko Z Czarką w cyrku i chyba nie wiedziałam, że istnieją inne.
Pierwszy tom było najtrudniej znaleźć - musiałam się udać do biblioteki w al. Słowackiego, gdzie nie sposób dotrzeć środkami komunikacji miejskiej - trzeba było dojść kawałek na piechotę - o rany, jak pożałowałam ludzi, którzy mieszkają w tej okolicy! Akurat zaczęły się roztopy - 3/4 chodnika zajmują parkujące samochody, na pozostałą dla pieszych 1/4 leje się topniejący śnieg z dachu, no i oczywiście ten okropny hałas i smród samochodów z Alej. Po raz kolejny doceniłam swoje peryferyjne osiedle z jego ciszą i zielenią.

Czarka opowiada początek historii Irki Piędzickiej i jej kotka, znalezionego na wertepach Grochowa. Najpierw walka z rodzicami, żeby kotek mógł pozostać w domu, a potem rozpaczliwe usiłowania ukrycia go przed wszystkimi, gdy okazuje się, że to w rzeczywistości mała pantera zgubiona przez pracownika cyrku.
Przeczytałam 3 marca 2012.

Gdy zobaczyłam pierwsze ilustracje, coś mnie tknęło - przecież ja znam doskonale ten styl!


Chwila koncentracji i przypomniałam sobie, SKĄD znam:

Ukochana książka z dzieciństwa!
Ilustratorką obu była Hanna Czajkowska.

Fragment jakiegoś artykuliku w Gazecie:
Urodziła się w Warszawie, ale dzieciństwo i pierwsze lata młodości spędziła w Kaliszu. Ojciec, znany rentgenolog, został zamordowany w Katyniu. W czasie wojny straciła też obu braci - Sławka i Zbyszka.
Studia w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych rozpoczęła w 1939 r., a ukończyła już po wojnie, pracując pod kierunkiem m.in. Tadeusza Pruszkowskiego (malarstwo) i Jana Marcina Szancera (grafika). Jeszcze przed dyplomem nawiązała współpracę z wydawnictwami specjalizującymi się w ilustracji książek dla dzieci i tej sztuce pozostała wierna przez całe życie....

Reszta niestety zamknięta na pieniężną kłódkę.
Gdzie indziej dodane:
Przez całe życie zawodowe zajmowała się książkami dla dzieci – zilustrowała ich ponad sto, a najbardziej znane z nich to: Dzieci z Bullerbyn, Nils Paluszek, Karlsson z dachu oraz Oto jest Kasia. Współpracowała również z redakcją "Misia".

sobota, 3 marca 2012

Mariusz Urbanek - Broniewski. Miłość, wódka, polityka


Życiorysu Broniewskiego nie znałam. Gdy byłam w szkole podstawowej, postanowiono jej nadać imię. W związku z tym rozpisano wśród uczniów konkurs na propozycje, w formie wypracowań. Jako że byłam właśnie na etapie fascynacji Kraszewskim, oczywiście machnęłam parę zdań na temat, jak to warto itede. Nikt nie powiedział, że patrona szkoły narzucono z góry i mogliśmy sobie darować te wypociny. Dopiero z biografii poety napisanej przez Urbanka dowiedziałam się, że to była ogólnopolska akcja nadawania szkołom imienia Broniewskiego. Podobnie jak kolejna, w latach 90-tych, czyszczenia szkół z takiego patrona. Istotnie, zdaje się, że i moja szkoła podstawowa nr 3 im. Władysława Broniewskiego stała się Zbiorczą Szkołą Gminną czy coś w tym guście.
Niemniej pamiętam z dzieciństwa swoje recytacje na akademiach Kiedy przyjdą podpalić dom...
Biografia tragiczna. Z jednej strony niezwykły hart ducha, okazany choćby podczas pobytu na Łubiance, z drugiej słabość charakteru, pewnie wywołana chorobą alkoholową, a także śmiercią ukochanej córki, kompletnym załamaniem się.
Z biblioteki w Jordanówce.
Przeczytałam 2 marca 2012.