środa, 16 marca 2022

Aleksandra Marinina - Śmierć nadeszła wczoraj

Więc kryminalnie. Odetchnąć od okropnej rzeczywistości, zanurzyć się w świat, owszem,  przestępców - ale wyimaginowanych. No, Rosja. I co, nie czytać? Bojkotować nawet autorów kryminałów? 

Głupie się to wydaje. 

Jakoś nie przepadam za odpowiedzialnością zbiorową. 

A nie mam zielonego pojęcia, jak się odnosi Marinina do tego, co się dzieje. I czy w ogóle.

Ale miałam taką myśl, że nie wiem, czy będę w stanie jeszcze kiedykolwiek obejrzeć Spalonych słońcem, nie patrząc na Michałkowa z obrzydzeniem. Albo z niedowierzaniem, że można być tak wspaniałym artystą i jednocześnie wspierać cara. Że można nakręcić antystalinowski film, a potem stać u boku nowego satrapy. Jak to oddzielić?

Po raz pierwszy odniosłam bardzo silne wrażenie, że ta cała śledcza Tatiana, nowa żona Stasowa, jednocześnie autorka popularnych kryminałów, ta, co to się dla niego przeniosła z Petersburga, jest alter ego Marininy. Ale oczywiście nie znam szczegółów biografii autorki, więc może to dość prymitywny wniosek. Przy następnej jej książce zwrócę jednak na to uwagę. 

Natomiast jeśli chodzi o sam wątek kryminalny, to nie pierwszy raz odbieram go jako coś absolutnie fantastycznego - i to nie w sensie, że taki dobry, tylko taki niewiarygodny. Pewnie to dlatego, że nie wierzę w istnienie ludzkiego zła w tak czystej postaci (zabić kogoś, kompletnie niewinną osobę, żeby np. zrobić wrażenie na kimś innym). I to świadczy, jaka jestem niekonsekwentna - przecież WIEM, że taki Putin JEST pozbawionym najmniejszych skrupułów mordercą (vide wysadzenie w powietrze bloków mieszkalnych, żeby mieć pretekst do wywołania wojny czeczeńskiej). Wiem, że tacy ludzie SĄ, a mimo to nie wierzę, że są.


Taka sprawa. Julia ma za sobą 36 lat małżeństwa, wedle tego, co poniżej.


Tymczasem kilka stron dalej Kamieńska rozmawia z jej mężem. Jak widać, lekko po czterdziestce.

Tak się szczęśliwie składa (nie dla tłumaczki), że mam tę książkę w oryginale, więc się przemogłam, wstałam i poszukałam. Jest to jej (tłumaczki) błąd, a nie autorki. W ciągu 36 przeżytych lat - a nie 36 lat małżeństwa. I tak to.

Początek:

Koniec:

Wyd. CZWARTA STRONA, Poznań 2019, 556 stron

Tytuł oryginalny: Я умер вчера

Przełożyła: Aleksandra Stronka

Z biblioteki

Przeczytałam 12 marca 2022 roku


 

Ciągle żyję. Mam inne wyjście?


W przeciwieństwie do tego pana. Powiem Wam, że pierwszy raz widzę taki nekrolog...

 

Plus to miejsce, gdzie nekrolog zawisnął. To tył tablicy reklamowej sklepu. Jaka smutna historia za tym stoi?
 


Na Ninatece trafiłam na informację, że jeszcze w tym tygodniu zacznie się Festiwal Filmów Frankofońskich (18-25 marca). Online bezpłatnie. Planuję coś tam obejrzeć (chyba ten biograficzny o Romain Gary i może rumuńską komedię - chyba potrzebuję się pośmiać). Dzielę się linkiem, bo może ktoś też skorzysta? 

 

Apdejt

Byłam na cmentarzu Rakowickim nawiedzić grób Basi, z którą byłam w Pradze ostatni raz przed pandemią, a która zmarła w grudniu 2020 i nawet nie byłam na pogrzebie. Poszukałam więc również grobu tego pana z nekrologu. Obeszłam cmentarny kwartał, w którym został pochowany, trzy razy wzdłuż i wszerz i nic. Aż wreszcie odsunęłam wiązankę, która zakrywała nazwiska na tym grobie i był. Pan kazał jeszcze za życia umieścić swe dane plus słowa syn Jana i Justyny. Zagadka została rozwiązana o tyle, że Jan i Justyna nazywali się Gnojek, a pan Stanisław - Gażyński i wcześniej łamałam sobie głowę, kim byli dla niego. Zwłaszcza, że Justyna była starsza od Jana o 13 lat! I wygląda na to, że gdy rodziła Stanisława, była już w zaawansowanym wieku 41 lat. 

Teraz skłaniam się ku hipotezie, że Stanisław wstydził się tego nazwiska i zmienił je - bo chyba jest taka zasada, że przy zmianie nazwisko musi pozostać taka sama pierwsza litera?

Albo - był adoptowany i zostawiono mu rodowe nazwisko?

Teraz mnie dręczy jeszcze jedna kwestia - czy chodzi o tego staruszka, z którym miałam niegdyś śmieszną przygodę, gdzieś tam ją opisałam na pierwszym blogu, ale weź to znajdź teraz... Mogłabym się dowiadywać w MOPS, ale nie wiem, czy udzielą przez telefon takiej informacji.

No, a poza tym na cmentarzu jak na cmentarzu. Lubię.



21 komentarzy:

  1. Nieboszczyk jest narratorem kryminału?

    Co do nekrologu - przypominam, że RODO w przypadku nieboszczyków nie obowiązuje. Nie dość, że mu poskąpili mszy (może to będzie urna z ateistą? właścicielem sklepu albo przynajmniej stały klientem*?), to ty jeszcze człowiekowi nazwisko zabierasz.

    _______
    * przypomniało mi się przy okazji, że właściciel sklepiku, w którym dziadek robił zawsze zakupy przyszedł na jego pogrzeb. Ale jak opowiadała babka - dziadek szedł ze 100 zł w portfelu, coś tam kupował (właściciel zawsze obsługiwał dziadka osobiście) za 20-30 zł i wracał z 20 zł reszty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Facet, który sobie ubzdurał, że żona zamówiła płatnego mordercę na niego...

      O tym RODO wiem, ale jakoś tak nieładnie ;) Inna sprawa, że są tu wszystkie informacje, by go odnaleźć na stronie cmentarzy, więc wiesz.
      Jeśli ateista, to co robi krzyż na nekrologu?
      A reklama sklepu Lewiatan (gdzie takie numery, jakie wykręcano dziadkowi, raczej niemożliwe) stoi na obrzeżu osiedla. Nie wiem, kto przyklejał nekrologi, skoro nie ma nawet wspomnienia o rodzinie, ale pomysł, żeby go walnąć z tyłu tej starej obszarpanej reklamy, jest już w ogóle z kosmosu.

      Mam wolny weekend, mogłabym pojechać na Rakowice i zobaczyć, czy jest jakaś wiązanka na grobie. Może odprowadzał Stanisława do grobu tylko pracownik MOPS?

      Usuń
    2. Co jest nie tak z tym nekrologiem??

      Usuń
    3. Drobiazgu brakuje... typu "pogrążona w smutku rodzina" (albo chociaż sąsiedzi)...

      Usuń
  2. Małgosiu, jak zawsze (od lat) czytam to, co piszesz. Naprawdę przekonuję się, że takie internetowe znajomości to jest potęga (w tym przypadku). Człowiek ma poczucie,że gdzieś jest osoba myśląca tak jak ja. Nie komentuję na bieżąco...co tu pisać...na razie uciekam w książki.
    Ty znasz moje upodobania. Całe życie czytam o wojnie...no nie myślałam, że dożyję takich czasów...
    Serdeczności ogromne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę o Tobie. I właśnie o Twoich upodobaniach czytelniczych...
      To wszystko jest jakieś - nieprawdopodobne.
      "Nigdy więcej wojny" - brzmiało naczelne hasło powojennych lat. No i proszę.

      Usuń
  3. Ojojoj, co to za wydawnictwo, skoro takie błędy puszcza. Nikt tego nie czyta ze zrozumieniem przed drukiem? Zajmowałam się tłumaczeniem i dziwią mnie ogromnie takie wpadki.
    A ten pan Stanisław, to może po prostu nie miał rodziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy osoby podpisane pod redakcją i korektą...

      Sprawdziłam, został pochowany w grobie, gdzie leżały już od dawna trzy osoby - o innych nazwiskach. Wszyscy urodzeni jeszcze w XIX wieku. Pogrzeb był od bramy, co zazwyczaj oznacza, że msza została odprawiona w kościele parafialnym, poza kaplicą cmentarną. Ale na nekrologu nie ma informacji o żadnej mszy (choć krzyż jest).

      Usuń
  4. Tak czy owak- dziwny nekrolog. Ale może dobrze, że w ogóle był, że ktoś jednak pomyślał, żeby przykleić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to MOPS zajął się pochówkiem? I dlatego taki nekrolog.

      Usuń
  5. No to tłumaczka się nie popisała. A Ty jesteś bardzo spostrzegawczą czytelniczką. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😁 To było na przestrzeni kilku stron, pewnie dlatego zwróciłam uwagę.

      Usuń
  6. A właściwie dlaczego dziwny nekrolog?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nikt nie podpisany, Jotko. Często widzisz takie nekrologi? Strasznie smutne.

      Jeśli w weekend nie będzie smogu, wybieram się na Rakowice, bo jeszcze nie byłam na grobie koleżanki Basi, która umarła w pandemii. Przy okazji zajdę i do pana Stanisława.
      Nagle zaczęłam myśleć, że to taki staruszek - inwalida, z którym kiedyś miałam pewną przygodę. Z bloku niedaleko. Że to tak zatoczyło koło.

      Usuń
    2. Sama byłam świadkiem, jak pogrzeb dla jakiejś staruszki załatwiały sąsiadki, nekrologu nie widziałam, ale bywają pogrzeby świeckie, urządzane przez miasto itp.
      Może nikt nie chciał się podpisać lub zmarły zalazł komuś za skórę?

      Usuń
    3. To sąsiadki się podpisują...
      Tak mnie to zaciekawiło, że przeprowadzę śledztwo 😉

      Usuń
  7. Na końcu notki dołożyłam wyniki dzisiejszego śledztwa a' la Kamieńska 😁

    OdpowiedzUsuń
  8. od wczesnego dziecinstwa lubie wloczyc sie po cmentarzach (mieszkalam trzy razy w poblizu); jakos nigdy nie dociekalam zyciowych historii, ale ciekawily mnie nazwiska. Tez bym zmienila takie nazwisko. Co do Rosji, podobne USA odmawia wjazdu rosyjskim obywatelom, trudno powiedziec ile w tym prawdy, bo w tym nadmiarze klamstw w tutejszych mediach nigdy nie wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie zawsze brakuje najbardziej podstawowych informacji o człowieku. Że ludzie potrafią jeszcze za życia wystawiać sobie na cmentarzach pomniki, a nie pomyślą, żeby było coś na nich napisane poza nazwiskiem i datą śmierci. Przecież chyba nie chodzi o to, że każda litera kosztuje?
      Niechby było chociaż, że prenumerator Przekroju 😉

      Usuń
  9. ha, przypomnial mi sie odcinek Curb Your Enthusiasm z przyszlosciowym napiskiem nagrobkowym: "Mother of Larry, an asshole and a swan-killer".

    OdpowiedzUsuń