sobota, 26 marca 2022

Zofia Romanowiczowa - Baśka i Barbara


Kupiłam kiedyś tę książkę na allegro znęcona li i wyłącznie tytułem. I gdy teraz zabrałam się za czytanie, dalej nic mi nie mówiło nazwisko autorki. Nawet myślałam, że jak emigracja, to rzecz będzie się działa w Anglii... pewnie dlatego, że coś już kiedyś czytałam takiego, matko, co to było, coś z kaloszem w tytule?

I dopiero po przeczytaniu książki (gdy już wiedziałam, że to Francja) wrzuciłam nazwisko autorki do wyszukiwarki i zonk. No jak mogłam to zapomnieć? Zofia Romanowiczowa prowadziła wraz z mężem Galerię Lambert! Interesujący o niej artykuł można przeczytać tu

Na początku trochę mnie irytował sposób pisania Romanowiczowej, że jakiś taki egzaltowany. A potem wciągnęło. To po prostu książka bardzo poetycka i z ogromną uważnością na szczegół. Hymn wyśpiewany macierzyństwu, tym pierwszym, najważniejszym latam. Myślę, że powinni to przeczytać zwłaszcza rodzice dzieci dwujęzycznych - tytuł już o tym mówi, o wychowywaniu dziecka na emigracji: Baśka to polskie dziecko, to w rodzinie, w domu, a Barbara to dziecko dla świata, na placu zabaw, w szkole. Jak te światy połączyć? Dziesiątki pytań dla rodziców, a może żadnego dla samego dziecka, które wszystko przyjmuje naturalnie...  

Patrzcie, poprzedni właściciel mojego egzemplarza tak go sobie opieczętował. Dało mi to do myślenia, bo akcja raczej dziecięca, prawda? A powieść nie jest dla dzieci. Aż też wrzuciłam to nazwisko do google'a, wyszedł jeden mieszkaniec Żoliborza, który protestował przeciwko grodzeniu miejscowych bloków spółdzielczych. Może to ten, może nie.

Początek:

Koniec:

Nowości z 1958 roku:

Półka w drugim rzędzie. Ależ porządeczek, ależ systematyka 😂 Tak naprawdę poupychałam tam różnistości wedle formatu (niskiego) 😉 A te broszurki kolorowe po prawej to jakieś pomoce naukowe do angielskiego. Gdy w pierwszym lockdownie robiłam porządki, powynosiłam całą masę różnych podręczników językowych i lekturek, ale część jeszcze została - najwyraźniej nie tracę nadziei, że będę żyć wiecznie i z tego wszystkiego jeszcze skorzystam.

Choć gdy czuję się tak, jak dzisiaj - migrena - to wolałabym już chyba umrzeć. No cóż, lista na weekend zawierała 21 pozycji, jak skończę pisać ten post, skurczy się do 20 - spokojnie mogę je zostawić na niedzielę. I w ogóle trzeba być jak Pollyanna i cieszyć się, że nie padło na wyjazd do Dżendżejowa.

Wyd. PIW Warszawa 1958, 247 stron

Z własnej półki

Przeczytałam 19 marca 2022 roku

11 komentarzy:

  1. Ile razy przeglądam tytuły książek z Twojej prywatnej biblioteki z przerażeniem stwierdzam, że tak wielu nie znam a o wielu nawet nie słyszałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przerażeniem? Daj spokój 😉 Wiadomo nie od dziś, że całej wódki świata nie wypijemy...

      Usuń
  2. W poprzednią niedzielę obejrzałem (ponownie) niewierną ekranizację 4:50 z Paddington.

    Na półce faktycznie groch z kapustą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekranizacji, choćby niewiernej, nie znam, ale już już zaczęłam się zastanawiać, czy by tej Christie nie przeczytać... gdy odkryłam, że czytałam w 2015 roku. To stanowczo za wcześnie na ponowną lekturę, choć pewnie i tak intrygi nie pamiętam 😁

      Usuń
  3. Jak widzę, to nie tylko ja nieraz układam książki według wzrostu.��.
    Ja niby zaczytana po kokardkę cóż z tego jak niektórych książek nie sposób strawić. I na ten przykład Rodzina M. Jaruzelskiej. Po co mi to było...
    Ale już taka pozycja jak Wtedy J. Olczak - Ronikier to jest to. Pozdrawiam.Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, "Wtedy" jest cudne, bardzo mi się podobało!
      Mnie też ostatnio się przydarzyło sięgnąć po książkę, której nie zdzierżyłam. Ale o tym będzie później.

      Usuń
  4. Ja tyle rzeczy przekładam na emeryturę, że chyba mam nadzieje na wieczność...
    Współczuję tej migreny, bo tydzień temu męczyłam się 3 dni.
    Znów zmiana pogody, może to dlatego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może. Ale mam często wrażenie, że moja migrena nie potrzebuje żadnych pretekstów 😁
      Jotko, Twoja emerytura tuż tuż, więc tylko się cieszyć, zaczniesz wreszcie realizować te plany!

      Usuń
  5. Będąc młodą osobą również cierpiałam na migreny.
    Z tego co pamiętam brałam lek, który w składzie miał ergotamine, nazwy nie pamiętam.I to mi pamoglo na tyle, że o migrenie całkiem zapomniałam.
    Jednak okazuje się, że ergotamina ma dużo skutków ubocznych, dlatego ograniczono jej stosowanie. Jednak nadal zalecana jest przy silnych migrenach.
    Broń Boże nie namawiam, po prostu tak mi się przypomniało. Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co to jest/było, z tą ergotaminą.
      Ja od ponad 10 lat zażywam tryptany, ale ostatnio mam wrażenie, że ich działanie na moje migreny osłabło. Dziś na przykład wzięłam tabletkę jeszcze przed piątą rano, nic to nie dało, a migrena minęła po obiedzie. Więc może dało, tylko potrzebowało ośmiu godzin, żeby zadziałać? 😂😂😂

      Usuń
    2. Znalazłam: https://biotechnologia.pl/farmacja/ograniczenia-w-stosowaniu-ergotaminy,13279

      Usuń