wtorek, 9 stycznia 2024

Adam Wysocki - Kokino kłamie


Hura!!!!!

Nic mi się nie chce ostatnimi czasy, śpiąca jakaś jestem i w ogóle, ale właśnie przeczytałam, że policja weszła do Belwederu i zatrzymała Flipa i Flapa!* No, to mnie postawiło na nogi 😂 

Poza tym donoszę, iż dzielnie donoszę - książki do moich trzech budek. I zauważyłam, że znikają w mgnieniu oka, co jest o tyle dziwne, że na przykład były tam pozycje w językach obcych albo jakieś dyrdymały polonistyczne z rozbieraniem na dziesięcioro różnych staroci... Dziwne dlatego, że ponoć za makulaturę już nie płacą (mówił mi Szyszkodar). Może być tak, że bezdomni zabierają na ognisko. Bo jakoś mi się nie chce wierzyć, że w przeciągu 24 godzin znalazły te knigi amatorów czytania 😁

Ja również nie będę amatorką Tygrysów i tego jednego jedynego, którego przeczytałam, też wydam do budki 😂 Kokino kłamie to historia szpiegowska z Gdańska jeszcze sprzed wybuchu wojny, ale nieporadnie napisane, widać wyraźnie, że autor zaczerpnął garść informacji z pamiętników jakiegoś tam Niemca z wywiadu (zdążyłam już zapomnieć, kogo) i resztę sobie dośpiewał w stylu Stawki większej niż życie. W ogóle to dziwię się, żeśmy tę wojnę przegrali (w sensie września i kilku lat potem ), skoro mieliśmy takich asów na podorędziu. Cóż, autor w ostatnim zdaniu znalazł rozwiązanie zagadki 😉

Walka na cichym froncie trwała jednak nadal...

Początek:

Koniec:
 

Nie wiem, czy to było w zwyczaju Tygrysów czy wyjątkowo w tej książeczce, gdzie mowa o 10-leciu serii - na końcu jest krzyżówka. Zostawiam jednak jej rozwiązanie następnemu czytelnikowi 😁

Wyd. MON, Warszawa 1967, 101 stron

Nakład: 240 tys. 

W ciągu 10 lat ukazało się 200 tomików w nakładzie 27 milionów egzemplarzy. Pierwszy, w 1957 roku, był Wielki dzień Dywizjonu 303 B.Arcta.

Z własnej półki

Przeczytałam 3 stycznia 2024 roku

 

*Oczywiście ciągle jeszcze mogą zostać znowu ułaskawieni...


23 komentarze:

  1. A ja tam wierzę i wcale mnie nie dziwi, że książki znikają - to odzywa się gen łowcy, poszukiwanie zdobyczy i takie tam ;) Poza tym wśród tych anglojęzycznych był Dawkins, sama bym go upolowała do kolekcji, gdyby budka była bliżej, ale w tych moich bezkresnych przestrzeniach to raczej niemożliwe. Nawet najbliższa regularna księgarnia jest dziesięć kilometrów stąd a jej asortyment... cóż, pominę milczeniem. Zresztą, ludzie czytają najdziwniejsze rzeczy... np. Tygrysy ;))) Jedyny, jaki przeczytałam dzieckiem będąc mógł być nawet dość interesujący, traktował o II wojnie w Japonii i szkoleniu pilotów kamikadze. W każdym razie do tej pory trochę go pamiętam, więc albo był ciekawy, albo to już starość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gen łowcy albo gen zbieracza, jak mój 🤣
      Będę próbować namawiać spółdzielnię na taką budkę na osiedlu - kilkanaście tysięcy mieszkańców powinno jej zapewnić "obroty".

      Asortyment Twojej księgarni jest pewnie taki, na jaki jest zapotrzebowanie okolicznych mieszkańców? Literatura dla dzieci, książki kucharskie, poradniki i sensacja. Zresztą ludzie i tak zazwyczaj kupują w necie...

      Nie wątpię, że wśród tych setek Tygrysów były interesujące. Ale głównie dla chłopaków, którzy je zbierali 😁

      Usuń
  2. A znalazłaś w tych stosach coś, co sobie zostawisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooo... ciągle jeszcze nie grzebałam. To znaczy, gdy sobie szykuję siatę do zabrania, czasem coś odkładam z powrotem na stos, żeby potem zerknąć. Na przykład wczoraj wyciągnęłam po francusku jakąś antologię czarnego humoru. Ale wcale nie mówię, że SOBIE WEZMĘ 😂

      Usuń
  3. Oj, dzieje się wiele!
    Ja wręcz przeciwnie, energii mam sporo:-)
    Obejrzałam u nas dwie takie książkodzielnie, ale marnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To energii zazdroszczę - czyżby Cię po chorobie roznosiło? 😉

      Usuń
    2. Może to skutek uboczny?

      Usuń
    3. Takie skutki uboczne mogłyby być przy każdej kuracji 😁

      Usuń
  4. Też się zastanawiam, kto bierze te przestarzałe książki. Chociaż z drugiej strony, ja sama przyniosłam ze trzy repetytoria (czekają nas dwie matury rok po roku), wydane dawno, ale widzę, że korzystają.
    240 tysięcy nakładu - szok. Teraz kilka to już bestseller...
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Repetytoria mogą się przydać. Ale podręczniki szkolne, których już się nie używa? No, chyba nie bardzo.
      Jestem ciekawa, co jeszcze się znajduje w moich stosach - nie przejrzałam 😁
      Za to ze Śmieciarki przywiozłam wielki słownik polsko-rosyjski... bo myślałam, że to rosyjsko-polski i dlatego zaklepałam 🤣

      Usuń
  5. Nie wiem jak jest w reszcie USA ale z mojej okolicy takie budki do wymiany ksiazek (oddaj jedna, wez jedna, chociaz moze byc inna ilosc) poznikaly od czasu pandemii. Mielismy innego rodzaju tez, i rownie popularne - do wymiany zabawek. Tez zniknely a co sie ostalo to pojemniki do zostawiania ubran, butow i jeszcze inne - z niektorymi rodzajami zywnosci, takimi w puszkach czy pudelkach. Natomiast w uzywanym sklepie gdzie maja rowniez ksiazki prawie puste polki jakby na czas swiateczny wszyscy sie zaopatrzyli w material do czytania.
    Ja tez mam "leniwy" tydzien ale pewnie cala energie wykorzystalam podczas swiatecznej wizyty rodziny i pozniej przy porzadkowaniu domu gdy sie skonczyla. Podejrzewam ze zuzylam swoj miesieczny przydzial energi zaraz na poczatku miesiaca :(
    Nie znajdujac w bibliotece niczego nowego i nieznanego nabralam zapas takich czytanych kiedys i zupelnie mnie ciesza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widuję na FB, na profilu poświęconym takim budkom, własnoręcznie zmajstrowane takowe właśnie w USA. Niektóre bardzo fantazyjne.

      Myślałam o powstaniu takiego miejsca na osiedlu, gdzie można by zostawiać inne rzeczy oprócz książek, tak jak piszesz. Ale nawet się z tym pomysłem nie zgłaszałam, bo zdaję sobie sprawę, że bardzo szybko zrobił by się tam śmietnik. Podobnie jak w knihobudkach: za każdym razem (jeśli nie jest wyczyszczona z książek) widzę, że ktoś porozrzucał wszystko przy przeglądaniu. I mam zabawę z układaniem i robieniem porządku 🤣

      Usuń
  6. Od razu i mnie się poprawiło na wieść o Flipie i Flapie 😃 Niech jak nadłużej mają okazję do przemyśleń...
    Energii dopływu życzę Tobie i sobie też :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochałem i nadal kocham, "Tygrysy", Jak pamiętam, a dawno to było, miałem kompletny "komplet". Czytało się szybko, dyskutowało, uczyło się zdarzeń wojennych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, chłopaki 😁
      A co się z tym kompletnym kompletem stało?

      Usuń
  8. ja na razie oprozniam szafe, ale niedlugo zabiore sie za regaly, bo nie ma juz miejsca na podwojnych polkach. Biblioteka niestety przestala przyjmowac donacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnoś do free library 😁
      Opróżnianie szafy to niedościgle marzenie...

      Usuń
  9. 18 Pionowo nie umiemy rozwiązać :) prosimy o podpowiedź. Kolega w pracy - fan tygrysów nie może sobie przypomnieć. mMa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera jasna! Chodzę i szukam i nie ma Kokino, musiałam go już wynieść do budki :(
      A oczywiście nie pamiętam tego nazwiska. Z krzyżówki wynika, że na H.

      Usuń
  10. Drogą dedukcji doszliśmy do wniosku, że być może to Hilda. No i niespodzianka pracowy kolega przyniósł mi Kokino do przeczytania i 5 skserowanych tygrysich krzyżówek - będzie odrobina rozrywki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie była tam chyba Hilda 😁
      No to miłej lektury!

      Usuń