sobota, 6 stycznia 2024

Jiří Marek - Panoptikum hříšných lidí města pražského: Malý a velký

Obejrzałam drugi odcinek serialu Hříšní lidé města pražského, toteż rzuciłam się do czytania opowiadania, na kanwie którego powstał film. Mały i duży, taki jest jego tytuł, a gdy go wpisałam do google'a okazało się, że taką nazwę przyjął dla swojego biznesu jakiś koncesjonowany sprzedawca Fordów z Ostravy 😂

Mały i duży, tak zapamiętali świadkowie dwóch mężczyzn wychodzących ze sklepu zegarmistrza i jubilera Rynholca na placu Karola. Potem w sklepiku pojawiła się klientka, która chciała odebrać budzik z naprawy, a że nikogo nie było za ladą, w końcu za nią zajrzała. I oczywiście zobaczyła nieboszczyka. Sprawa z gatunku trudniejszych, bo nikt nie zapamiętał szczegółów wyglądu dwóch rzezimieszków, a zbrodni dokonano naprzeciw budynku sądu, więc pan radca stamtąd życzy sobie, żeby jak najszybciej wszystko wyświetlono - najlepiej od razu. Na szczęście na policję zgłasza się taksówkarz, który wiózł podejrzanych typków o takiej właśnie charakterystyce - mały i duży. Dokładniej - jeden bardzo mały, a drugi bardzo duży. W dodatku ten mały przypominał Chińczyka. No, to już jeden z policjantów wiedział, o kogo chodzi. 

Pomyśleć, że kiedyś, przed wojną, policja w Pradze znała całą galerkę czyli świat przestępczy w mieście 😁

Początek:

Koniec:


Wyd. ADONAI, nie wiadomo gdzie i nie wiadomo, kiedy

Z własnej półki (kupione 19 grudnia 2017 roku za 44 korony)

Przeczytałam 2 stycznia 2024 roku

 

Tu Chińczyk, tam Chińczyk... Bo wczoraj zabrałam się za realizację noworocznego postanowienia (czyli że co tydzień obejrzę jakiś czeski film).

Narzekam, że mi zlikwidowali możliwość ściągania wszystkiego czeskiego, a tych filmów, które naprzywoziłam z Pragi, jakoś nie oglądam. No to ruszyłam do dzieła i to w kolejności... alfabetycznej, tak jak są poustawiane na półce 😂

Więc zaczęłam od filmu noir z 1945 roku 13. revír, gdzie policja depcze po piętach kasiarzowi o ksywie Kot, który właśnie wyszedł z ciupy po odbyciu wyroku, nigdy nie zdradziwszy, gdzie ukrył pieniądze z włamań. I pojawia się tam chory Chińczyk Wang i wątek cynkowej trumny - z wyjaśnieniem, że Chińczycy mieszkający poza swoim krajem oszczędzają przez całe życie, żeby po śmierci wysłano ich w cynkowej trumnie do Chin i tam dopełniono pogrzebu. Przypomniała mi się dawna rozmowa z Psiapsiółą z Daleka. Otóż mówiła ona, że Chińczyków jest u nich mnóstwo, ale jakoś nie widać ich grobów na cmentarzach. Czy to tylko miejska legenda o tym wysyłaniu ich zwłok do Chin czy też tak jest naprawdę?



16 komentarzy:

  1. BBM: Wysyłanie nieboszczyków! Brrrr! Powiało horrorem!🫣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, że w tym filmie co i rusz zmienia się koncepcja, kogo do cynkowej trumny włożono,a sama trumna gdzieś sobie płynie do Chin 😂

      Usuń
  2. A może ich palą i trzymają w domach na półce?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Natknąłem się jedynie na jeden, jedyny, grób Koreanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Pradze widziałam wietnamskie groby - jest tam trzecia pod względem wielkości mniejszość etniczna.

      Usuń
  4. Kiedyś pewnie tak było z tymi zwłokami. Teraz dominuje kremacja i już się oszczędza nawet na miejscu pod urny. Właśnie mignął mi artykuł, że w Szanghaju na cmentarz trafia tylko część prochów (tyle, co do pudełka po zapałkach), a reszta jest wysypywana do morza. Rodzina dostaje jakąś gratyfikację jeśli się zgodzi na taką formę pochówku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam, że tradycyjny pochówek może kosztować nawet 45% rocznych zarobków - nie dziwota więc, że zagraniczni Chińczycy oszczędzali przez całe życie na to...
      Teraz - pomijając już formę pochówku - dochodzi koszt transportu urny do Chin. Zakłady pogrzebowe oferują taką usługę z USA do Polski za 22 tys. Można za darmo, jeśli sami lecimy np. Ryanairem - w bagażu podręcznym. Ceny do Chin nie znalazłam, aczkolwiek samą ofertę zakładu pogrzebowego na taką usługę - tak.

      O tych morskich pochówkach w Szanghaju czytałam. A także o cyfrowych pogrzebach w Chinach. To urny z wbudowanym wyświetlaczem z kodem QR. Ma to kosztować jedną trzecią tradycyjnego pochówku.

      Usuń
  5. 13 rewir - coś mi stuka, że oglądałem to w kinie, lata, lata, temu.
    "..przed wojną, policja w Pradze znała całą galerkę czyli świat przestępczy w mieście."
    To przypomniało mi początek kariery bardzo interesującego dziennikarza - Egon Erwin Kisch - niesamowita postać.
    On zaczynał karierę spędzając całe noce na posterunku policji w Pradze i już miał materiał na ciekawe reportaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj, świetnie się z tym Kischem wpasowałeś, bo właśnie się zastanawiałam, co wziąć do czytania 😁 "Szalejący reporter"!

      Usuń
  6. 22 tys z USA do Polski ? Zwariowali? Jak dobrze ze nigdy nie mialam takiego zyczenia! Czy nie lepiej taka sume zuzyc na cos pozyteczniejszego? Auto sredniej klasy tyle kosztuje a przynajmniej czemus sluzy.
    Wydalam dziecim i mezowi ktory mnie napewno przezyje instrukcje - spalic a z prochami niech zrobia co chca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj to żony przeżywają mężów, więc skąd u Ciebie odwrotne przekonanie?
      😁
      Mnie też spalić. Kiedyś miałam zamiar podarować swoje zwłoki studentom, ale mnie od tego przyjaciółka odwiodła 😉 Może i lepiej, to byłby taki nieestetyczny widok!

      Usuń
    2. To jak on sie ze soba piesci i pielegnuje, przejmuje kazdym kichnieciem, przestrzega okresowych badan - wszystko odwrotnie niz ja - mowi ze zanim go cos zlapie juz bedzie wyleczone.
      W moim blogu dalam dodatkowy komentarz dla Ciebie - informujacy ze mialas racje mowiac ze gdy sie raz u kogos zalogujesz nowym sposobem to juz wiecej nie trzeba. Dziekuje, bardzo przydatna rada.

      Usuń
    3. Mój sąsiad pił, a umarł na co innego. Za to jego żona ma marskość wątroby... więc wiesz 🤣
      Widziałam, czytałam, cieszę się, że posłużyło.

      Usuń
  7. Transport zwłok do kraju pochodzenia - w niektórych kulturach była to istotna sprawa, tera chyba przeważa kremacja.
    To przypomniało mi historię z Kuwejtu - naszą znajomą odwiedził ojciec z Polski i po kilku tygodniach pobytu zmarł. Co robić? Transport zwłok był bardzo kosztowny, zdecydowała się na kremację.
    Było tam krematorium prowadzone przez angielską firmę, bardzo drogie, było też krematorium lokalne, trudno było się dogadać jak to funkcjonuje więc znajoma zdecydowała pobrać zwłoki ojca ze szpitala i zawieźć je do krematorium, poprosiła moją żonę o towarzystwo.
    Zbliżają się do celu, już z daleka widać dymy, podjeżdżają bliżej a tu co krok stosy drewna i sprzedający je handlarze. Okazało się, że to była samoobsługa - kup gałęzie i sam sobie spal.
    Znajoma prawie dostała szoku, wróciły do szpitala oddać zwłoki do chłodni żeby załatwić sprawę z angielską firmą a tu szpital nie chce przyjąć zwłok.
    - Przecież pobrałyśmy je stąd godzinę temu.
    - A skąd my mamy wiedzieć, że to te same? Musicie pojechać na policję i wszystko wyjaśnić i udokumentować.
    Na szczęście w szpitalu pracowało kilku polskich lekarzy i załatwili sprawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia z Kuwejtu niesamowita. Trochę niczym z Indii. Kremacja DIY, doprawdy 😏
      No i reakcja szpitala po powrocie z nieboszczykiem. Faktycznie - skąd mają wiedzieć.

      Usuń