Jak tak, to bierzemy się za czytanie.
I było ono bardzo sympatyczne. Ponieważ autor, wzorem wielu innych (choć nie potrafiłabym teraz żadnego wymienić), zaraz na wstępie zastrzega się, że to nie on, że to pocztą przyszło - przypuszczam, iż rzecz odbiega od tego, co zazwyczaj tworzył. Tak, ta nieszczęsna Chwała cesarstwa odbija mi się czkawką 😂 Więc nie twierdzę, że od tej pory będę się uważnie rozglądać za innymi powieściami d'Ormessona, co to to nie. Ale zapoznać się z życiem Kazimierza było warto, choć uprzedzam, że momentami trudno ze względu na mocne osadzenie we francuskiej kulturze - chodzi o wspomniane w zajawce dygresje - bywało, że autor rzucał nazwiskami czy faktami, których nie znałam, a przecież wiem nieco więcej niż przeciętny Polak z tego względu, że uczyłam się języka; oprócz regułek gramatycznych podręczniki zawsze przecież wprowadzają sporą dawkę wiedzy o kulturze kraju.
W każdym razie zabawna to rzecz, lekka, elegancka, francuska w stylu. Toteż ją sobie zatrzymuję na razie, mimo wyrwanej kartki tytułowej.
Początek:
Koniec:
Wyd. Prószyński i S-ka, 171 stron
Seria: Biblioteczka Interesującej Prozy
Tytuł oryginalny: Casimir mène la grande vie
Przełożył: ??? (brak kartki)
Z własnej półki
Przeczytałam 21 czerwca 2025 roku
Zabrałam się za sporządzanie kajeciku na Pragę i oto skończył mi się klej. W sztyfcie. Ostatni klej przyniesiony kiedyś z pracy 🤣 A przecież muszę mieć w zeszycie listę książek i filmów, bo bym dublety nabywała... Skoczyłam więc do Lewiatana, a tam - klej w sztyfcie 12.99 zł! Matko i córko, nie miałam pojęcia, że to takie drogie 🙄 O nie, myślę sobie. Wezmę zwykły. Dwa były: szkolny i w płynie. Oba za mniej niż 2 zł. Ten drugi to nie wiem, co za jeden (na razie), użyłam szkolnego. Czyli w założeniu takiego, jaki się 50 lat temu stosowało. Ale nie całkiem, strasznie jakiś lejący był i nawet jest różnica widoczna na zdjęciu poniżej, kartki pomarszczył - ten po prawej to zeszyt majowy, jeszcze sztyftowany, widzicie, jaka gładka strona. Tak że chyba w przyszłym roku szarpnę się na sztyft 😁
Pamiętam z dzieciństwa, gdy w ciągu tygodnia (w roku szkolnym) mieszkałam u babci - a babcia miała parę kur - że gdy potrzebowałam coś do szkoły wylepić, to rozbijało się jajko i białkiem smarowało...
Czym Wy dziewczyny kleicie te Wasze Artżurnale?
Co prawda wiadomo, że Temu jest be i nie powinno się tam nic kupować, ale lenistwo zwycięża - lenistwo, bo gdyby poszukać, to te same towary znajdą się pewnie i na allegro (ale w gruncie rzeczy co za różnica, tak czy siak chińszczyzna przecież) - i nabyłam wieszaczki na ręczniki. Bo ręczniki często nie mają przyszytego wieszaka, a taka zakichana gospodyni jak ja to sama se nie kupi kawałka tasiemki i nie przyszyje, to mnie przerasta... więc wzięłam na spróbę, skoro samo mi się wyświetliło, bez szukania. Oczywiście dużego kąpielowego ręcznika to raczej nie utrzyma, ale takie do rąk akurat.
No, to się pochwaliłam nabytkiem 🤣 Dorzucę jeszcze, że wczoraj w Lidlu oko moje padło na odkurzacz ręczny czy jak się toto nazywa i aczkolwiek nigdy w życiu nie rozważałam możliwości nabycia takowego, to jednak wzięłam go pod pachę i poszłam z nim do domu... Okazuje się, że jest to wygodniejsze niż wyciąganie zwykłego odkurzacza i ciągnięcie go do pokoju Ojczastego, gdy jak zwykle naśmieci wszędzie przy jedzeniu 😂 w dodatku nie trzeba do niego kupować worków.
A teraz apeluję do Nieryby, coby zabrał głos w wiadomej sprawie, bo nie wiem, czy napisał ponownie i nie dotarło czy co.
No patrz, panie przez nieuwagę ostatniej strony nie wyrwały - bo widzę, że tam też jest pieczątka, której kierowana niezrozumiałą delikatnością nie pokazujesz - a byśmy wiedzieli, gdzie są bibliotekarki niszczące książki.
OdpowiedzUsuńBiblioteczka Interesującej Prozy to była fajna seria, elegancka. "Pocałunek kobiety pająka" mam w takim ładnym wydaniu.
Te wieszaczki wyglądają całkiem fajnie.
Otóż nie - już nie wycinają pieczątki z ostatniej strony. Tak że wyrywanie kartki tytułowej kompletnie traci sens, ale widać nie o sens tu chodzi 🤣
UsuńWłaśnie zastanawiałam się, czy dodać nową etykietę, ale wydaje mi się, że nic więcej z tej serii nie mam.
Wieszaczki mnie skusiły drewnianym zaciskiem 😏 Teraz żałuję, że wzięłam tylko dwa, bo i do kuchni się mogą przydać.