piątek, 16 września 2022

Maria Lewińska - Od ławeczki do ławeczki. Lektura obowiązkowa dla starszych pań

 Z tą niedużą książeczką było tak, że zobaczyłam tytuł w spisie serii "Z rękopisów" Austerii i zapragnęłam się zapoznać. Wtedy okazało się, że jej nigdzie nie ma - chyba że w Jagiellonce (wiadomo, egzemplarze obowiązkowe). Zaczęłam mailowanie z Jagiellonką w kwestii skorzystania z czytelni - bo nie będąc studentem ani pracownikiem naukowym nie mogę książek pożyczać do domu. Raz w roku mogę za to bezpłatnie dostać kartę trzydniową, żeby uzyskać dostęp do zbiorów na miejscu. Pani mi napisała, gdzie mam przyjść i oni mi pomogą, również w zamówieniu (ha ha, bo wiecie, To przeczytałam ostatnio raz zamawiała w latach 80-tych, na papierowym rewersie 😂). No, to sobie zaplanowałam, że NA EMERYTURZE będąc zrobię to doświadczenie - przeczytania książki na miejscu w bibliotece (bez herbatki pod ręką etc.). 

Ale temat wypłynął w rozmowie z kolegą, który współpracuje z wydawnictwem i on ci to wydębił dla mnie egzemplarz 😁 

Czy było warto? Właściwie bez sensu jest tego rodzaju pytanie, bo czy można się zastanawiać nad poświęceniem drobnej cząstki dnia na lekturę czyjegoś życia?  Tyle, że zakładałam (nie wiedząc nic ani o książce ani o autorce), że to rzecz nasza, polska, że to fragment naszej rzeczywistości - naszej w sensie mojej. A tu ten początek z palmami, z Alejami Króla Dawida... Okazuje się, że autorka mieszka w Izraelu, więc będzie to kompletnie inna rzeczywistość. A może starzy (starsi) ludzie są wszędzie tacy sami? Drepczą od ławeczki do ławeczki, jedni szybciej, drudzy wolniej, i tylko autorka nie może się nadziwić, że i ona sama do nich należy, że życie hm zbliża się do kresu, tym bardziej, że wokół czai się corona i przyszłość jest co najmniej niepewna. Wracają wspomnienia z Polski, wcześniejsze wspomnienia z Uzbekistanu, gdzie w polskiej szkole uczono dzieci cerowania skarpet, wspomnienie Januszka, który jako ambitny inżynier zrobił karierę w Izraelu, ale wsiadł w samolot, żeby wcześniej wrócić z delegacji do ukochanej żony i tak w ciągu godziny odleciał do Pana Boga (pierwszy samolot wysadzony w powietrze przez terrorystów), wspomnienie Marka Hłaski, który radził właścicielowi sklepu meblowego, żeby raczej zajął się handlem wódką, bo wtedy nie zbankrutuje, wspomnienie marzenia o zobaczeniu Hemingwayowskiej corridy i konfrontacja marzenia z rzeczywistością, wspomnienie ciotki, za młodu prawdziwej piękności, którą życie nie wiadomo kiedy zgasiło, wspomnienie pani Halinki o chabrowym oczach, sąsiadki z mieszkania w PRL-u, która twierdziła, że dobrze zna żydowskie zwyczaje...

Początek:

Koniec:


Wyd. Austeria, Kraków - Budapeszt - Syrakuzy 2020, 76 stron

Z własnej półki

Przeczytałam 10 września 2022 roku


Z frontu Nowej Kuchni

Wyniosłyśmy z kuchni dwa regały z książkami. O, jaka ładna ściana tam z tyłu, ciekawe, czy była kiedykolwiek malowana poza tym pierwszym razem 😂 kto by to odsuwał...

Z pomysłu, że książki się spakuje do pudeł, a regały od razu wyniesie z mieszkania, zrezygnowałam już dawno. Ile by to miejsca zajęło! Więc wszystko stoi dalej na półkach, tyle że teraz u mnie w pokoju i zastanawiam się, czy już osiągnęłam te przepisowe 300 kg na metr kwadratowy, powyżej których podłoga się zawali...*

Kartony ze zdjęcia są oczywiście jeszcze puste, do nich pójdzie zawartość szafek kuchennych. Mama mi kiedyś kupiła taką maszynkę elektryczną (jakby gazu zabrakło - wówczas ha ha, dziś coraz bardziej prawdopodobne...), nigdy nie była używana i jakiś czas temu zawiozłam ją do Dżendżejowa, bo tam gaz z butli i faktycznie może się skończyć w niedzielę, kiedy nie wożą. No to teraz przywiozłam ją z powrotem na okoliczność remontu, że gdybym się uparła zrobić jajecznicę, to będzie na czym 😂 Taaa, jajecznicę, a patelnię potem będę myła w umywalce w łazience, tak?

O, a czwarte plastikowe pudełko z Pepco miało być na torebki, ale okazuje się, że jest za małe na ten towar, dam tam szaliki - tyle że mi się na razie nie chce grzebać po szafach.

A' propos Dżendżejowa. Ojczasty się nam sypie. Przyjeżdżam, a on o kuli drepcze po mieszkaniu. Że go boli w odcinku lędźwiowym, że może leżeć tylko na wznak, że ciężko się przewrócić na bok i w ogóle ze wstawaniem ciężko i siadaniem też i że jak brat wróci z wojaży, to mu musi zawołać lekarza na wizytę domową. Bierze jakieś tabletki przeciwbólowe przepisane lata temu, ale niespecjalnie pomagają. Patrzę - przeterminowały się w 2019. 

Brat wrócił, kupił mu nowe, ale Ojczasty już nic o wizycie lekarza nie mówił. Może zaczęły działać?

 

* Wymyśliłam, że jak będę już po wszystkim powoli odkurzać księgozbiór, każdą półkę zważę z osobna i zapiszę, a na końcu tej (syzyfowej) pracy odkurzania podsumuję i dowiem się, ile ton tu mamy 😂

PS. Jeśli chodzi o wynajdywanie bzdurnych prac - jestem ekspertem!


27 komentarzy:

  1. Teraz tytuł "od ławeczki do ławeczki" to się w Polsce raczej nie kojarzy z dreptającymi emerytami, tylko kuriozalnymi obiektami zafundowanymi niektórym miastom przez nasze władze.

    Jak zauważę u siebie w bibliotece, to wypożyczę. Chociaż to dla emerytek :D

    Ojca lekarz powinien chyba jednak obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Z tym, że ja szczęśliwie takiej ławeczki jeszcze nie widziałam ;)

      Pytanie, co mu lekarz pomoże, jeśli to chodzi o przesunięte kręgi, jak przypuszczamy. Ja osobiście dostałam skierowanie na rehabilitację (za pół roku) i zalecenie chodzenia na basen. Oba pomysły dla Ojczastego absurdalne. Więc wiesz...

      Usuń
    2. Gdzieś czytałem, że te najnowsze ławeczki to tylko na chwilę stoją, bo mają być zdemontowane w listopadzie :D

      Usuń
    3. Że mogłyby posłużyć jako broń zaczepno-obronna podczas Wielkiego Narodowego Święta?
      😂
      Czy też to element sezonowy, letni, jak parawan plażowy?

      Usuń
    4. Okazuje się, że one nie miały być na stałe (a już na pewno nie do siedzenia) tylko miały promować przez trzy miesiące Polskę i polskie inwestycje :D

      Usuń
    5. Na 3 miesiące za sto tysięcy??? Ja pierdykam 🤐

      Usuń
    6. Promować Polskę w Polsce?
      Ciekawy w sumie pomysł...

      Usuń
    7. A teraz jeszcze przekop Mierzei Wiślanej. Według PAD symbol...już nawet nie wiem czego. Koszt 2 mld. To już chyba tańsza w utrzymaniu będzie jakaś rodzina królewska...🤔

      Usuń
    8. O, widzisz, nawet nie byłam au courant, ja cię kręcę 😠

      Usuń
    9. Cytuję za Google:
      Z najnowszego sprawozdania za okres od marca 2020 do marca 2021 wynika, że rodzina królewska kosztowała podatników 85,9 mln funtów – tyle wyniosła suwerenna dotacja. Była wyższa o 3,5 mln funtów niż w 2019 r. To oznacza, że każdy Brytyjczyk dołożył do utrzymania rodziny królewskiej 1,29 funta.

      Dane odnośnie naszego prezydenta obejmują niestety lata 2015-2019.
      W ciągu pięciu lat wydatki prezydenta Andrzeja Dudy i Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wyniosły ponad 880 mln zł.
      880/5=176 mln.
      Liczba ludności Polski - 37,6 mln.
      Czyli każdy z nas dał na Dudę 4,81 zł
      Obecny kurs funta - 5,39 zł.

      Wynika, że jednak jest taniej mieć prezydenta :D

      Usuń
    10. 🤣🤣🤣
      No nie, ale z Ciebie skrupulant!
      Ale podziwiam, nie wiem, czy bym wiedziała, jak to wyszukać 😉

      Usuń
    11. A cieszycie się, że jednak płacimy taniej niż Brytole? :D

      Usuń
    12. Eee...trudne pytanie 😜

      Usuń
    13. 😂😂😂
      Właśnie, trudne pytanie.
      Poza tym, żeby to porównanie było miarodajne, należałoby znać również średni dochód na mieszkańca obu krajów i jaki jego procent stanowią te sumy!

      Usuń
  2. O, ja tez o starszej pani, czytam wspomnienia Vivian Gornick, myslalam, ze bedzie wiecej o Nowym Jorku, ale jak na razie seksualne rozwazania. Remonty sa zbyt wyczerpujace.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seksualne rozważania 🤣 no cóż, ważna część życia... Ja bym może te jej "Przywiązania" kiedyś przeczytała.

      Usuń
  3. O jejku - Twoja ogromna biblioteka domowa rzeczywiscie utrudnia remontowe zajecia!
    Z tego co wyczytalam wyglada ze dzieje mi sie dokladnie to co Twemu ojcu, tzn bole stawow, miesni, kazdy wysilek tylko pogarszajac sprawe - ja tez mam przesuniecie kregow.
    Przeciwbolowe tylko przytlumiaja bol, nie lecza przyczyny. Chcacy dojsc do siebie czlowiek musialby tylko lezec nic nie robiac, patrzec jak on sam i dom obrasta brudem.
    Juz dawno temu zauwazylam ze u starzejacych sie ludzi pierwszym i glownym objawem sa sprawy wyplywajace z kregoslupa.
    Powodzenia z remontem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała!
      Ja sobie oczywiście wpadłam na kolejny pomysł - nie żeby go realizować już dziś, ale może kiedyś w przyszłości - podłoga jest zniszczona, więc można by ją polakierować na biało. Byłoby jaśniej, czyściej, jakoś przestronniej. No, ale gdzie wyniosę te wszystkie książki?? Więc chyba pozostanie to jedynie pomysłem...

      Masz rację z kręgosłupem. Gdy chodziłam na rehabilitację, panie ciągle powtarzały, żeby potem robić te ćwiczenia w domu. Myślisz, że choć raz zrobiłam? 🤔

      Usuń
  4. Z kręgosłupem nie ma żartów! Przydałyby się jakieś zabiegi- laser, bioprądy... To naprawdę pomaga! Ja wiem, że na NFZ się długo czeka, ale chyba jednak warto się zapisać. Tabletki - tylko doraźnie, rozwalają żołądek...
    Zdrowia dla Ojczastego! BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza kwestią czekania na termin, byłby problem z wożeniem Ojczastego do przychodni czy gdzie tam te zabiegi robią. Brat by musiał codziennie przyjeżdżać, zawozić, przyjeżdżać za godzinę, odwozić... Czyli wychodzić z pracy... Ale gorsze, że w takim stanie jak Ojczasty jest teraz, nie bardzo by mógł w ogóle zejść ze swojego drugiego piętra, a również wsiadanie do samochodu mogłoby się okazać dużym wyzwaniem. Stęka przy zwykłym siadaniu na łóżku...
      Wiadomo, ze tabletki przeciwbólowe to nie lekarstwo.
      No nic, jednak się zdecydował, żeby mu zamówić wizytę domową. Zobaczymy po niedzieli.

      Usuń
  5. Trzymam kciuki! BBM

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieustannie podziwiam Twoje lektury i pomysły!
    Blogspot tez się sypie, na blogi wchodzę przez piwnice...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzę, że Ty praktycznie pojawiasz się jedynie anonimowo, że Cię wylogowuje...

      Usuń
  7. Dopiero żauważyłem, że masz klasyczną maszynę do pisania. Sprawna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była sprawna... i używana (w przedkomputerowych czasach), dopóki dziecko się do niej nie dorwało, wtedy właśnie wylądowała na górze. Coś tam pochrzaniło się, gdy waliła w dużo literek na raz.
      Aktualnie stoję przed decyzją, co z nią teraz, bo tu będą przeszklone regały i ona, przez ten swój wysunięty "pysk", się nie zmieści.

      Usuń