Mogłabym tu rozwinąć wątek tej nagrody z Wodociągów, ale boję się po złych doświadczeniach na tym blogu 😁
Początek:
Koniec:
Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1964, 50 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 7 maja 2024 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Jeszcze w poprzednią niedzielę usiadłam przed laptopem wyszukać pragensie, które wyszły od zeszłego roku, żeby wiedzieć, czego szukać w Pradze za chwilę. I już przy pierwszej książce okazało się, że można ją kupić w Polsce. Zaczęłam wpisywać następne tytuły i takoż. W rezultacie zrobiłam wielki zakup (tego bym nie przywiozła w walizce, paczka ważyła 13 kg). Wydałam co prawda pół emerytury 🤣 ale tym bardziej nie mogłam się doczekać, a tu długi weekend wszedł w paradę. W teorii mogłam je z Czech sprowadzić, ale odkąd koszt wysyłki przekroczył stówę, mam wewnętrzne opory... Tu zapłaciłam 35 zł, z czego połowa to był kurier, a druga połowa pakowanie (nowość dla mnie).
Książki wczoraj dotarły i aż mi się nie chciało iść do roboty, tylko bym oglądała, wiadomo.
Tej na samym dole w życiu bym nie przywiozła, zajęła by przecież pół walizki! Toteż i kosztowała swoje, ale nie powiem, ile - bo się wstydzę 😉 To już ostatni taki zakup...
W Pradze będę już tylko patrzeć po drobiazgach w antykwariatach. Ale jak nie kijem go, to pałką - skoro nie mam już możliwości ściągania czeskich filmów (nieodżałowane ulozto.cz), to może oprócz zwyczajowej wizyty w Bazarze DVD, gdzie wygrzebuję z pudeł takie wydania kioskowe, wybiorę się znów do telewizji i kupię jakieś seriale? Jeszcze nie wiem, ale na wszelki wypadek zabiorę trochę więcej koron. Kurde, kto wie, czy na przykład nie ostatni raz jadę? Co to człowiek przyszłość przewidzi?
I taka rozumiecie pełna entuzjazmu po tej pace zaglądam dziś po raz pierwszy na prognozy pogody i... powiedzcie, że TO ŻART!!!
BBM: Pogoda na rewelacyjną się nie zapowiada, ale prognozy nie zawsze odpowiadają stanowi faktycznemu, więc - bez paniki. Ale kurtkę przeciwdeszczową jednak weź ze sobą. Miłego pobytu!👋
OdpowiedzUsuńNo cóż, prawo Murphy'ego mówi, że Jeżeli coś może się popsuć, to z pewnością się popsuje. Więc jednak panikuję 🤣 Kurtka obowiązkowo!
UsuńPrzyłączam się do BBM - więcej wiary 😁 i dobrej zabawy.
OdpowiedzUsuńOraz: Natura zawsze stoi po stronie Zła.
Usuń🤣🤣🤣
Natura po stronie zła? A fe - Natura jest zawsze Naturalna, to meteorologowie ją zohydzają
Usuń😂😂😂
UsuńMoja przyjaciółka ma taka teorię, że jak sobie na zapas ponarzeka i się pomartwi, to się nie sprawdzi .... I to działa, czasem na sto, czasem na pięćdziesiat procent, ale zawsze 😊
UsuńNo to będę narzekać od rana do wieczora 😂
UsuńKochana, przewidzieć pogodę na więcej niż 2-3 dni to jak z fusòw wróżyć. Nie przejmuj się. Albo zajrzyj na inną stronę, bo te prognozy są różne.
OdpowiedzUsuńAgata
Już nigdzie nie zaglądam. Tak przez najbliższe cztery dni, potem się pewnie złamię 😁
Usuńna świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma
UsuńAgata
Którego rodzaju to jest prawda? 🤣🤣🤣
UsuńOczywiście, że żart. Prognostycy wróżą z fusów i nigdy nie ma tak, jak zapowiadają.
OdpowiedzUsuńEj tam, to powinna się połowa jednak sprawdzać, nie?
UsuńTo tylko prognozy, ile razy się nie sprawdzały, zwłaszcza do tego czasu...
OdpowiedzUsuńUpał tez nie byłby dobry, a z cukru nie jesteś!
jotka
Ależ jestem!
UsuńPrognoza to tylko prognoza. Bym się nie przejmował.
OdpowiedzUsuńPrzejmuję się nie tyle prognozą, co pogodą - bardzo możliwą, niestety. To dziwne, coraz częściej się to w sumie zdarza. Że deszczowo.
UsuńPrzejmujesz się, czy nie przejmujesz - na pogodę i tak żadnego wpływu nie masz. Wiec po co się przejmować bezproduktywnie? Będzie słabo - nastaw się na zwiedzanie zadaszonych obiektów :D Antykwariaty są zazwyczaj zadaszone :P
UsuńSłuchaj, gdyby się tak dało (nie przejmować), to masa ludzi by nie musiała umrzeć z powodu stresu 😂
UsuńMam w d... zadaszone obiekty! To są albo muzea albo sklepy. No i jakoś oba rodzaje mnie aktualnie nie interesują 🤣 Wyjazd wyczekany przez dziesięć miesięcy, żeby pozwiedzać antykwariaty, jest dość słaby. Nawet dla mnie!
Nie wiem, nie wiem... coś muszę wymyślić. KINO!!!
W. Żukrowski - bardzo miło wspominam jego książkę dla dzieci - Porwanie w Tiutiurlistanie - polecam. Pamiętam, że duże wrażenie zrobiła na mnie jego książka Kamienne tablice. Zajrzałem do wikipedii - ale życiorys!
OdpowiedzUsuńAż mnie zachęciłeś i tez zajrzałam, faktycznie ciekawy człowiek, taki nie dający się ująć w ramki. I tyłu miał przyjaciół! U mnie w podstawówce bardzo modna była książka Wędrówki z moim guru. Kamienne tablice znam chyba tylko z ekranizacji.
UsuńAgata
=> Lech
UsuńTen tytuł pamiętam oczywiście (pierwszy; drugi też pamiętam, ale nigdy nie czytałam).
Zajrzę i do życiorysu 😁
=> Agata
UsuńWędrówki z moim guru? Zerknęłam wstępnie, co piszą internety - i to może być ciekawe, kurka wodna! No cóż, kiedyś w bibliotece się skuszę 😂 Dzięki za typ!
Też przy okazji zetknę, ciekawe jak to odbiorę po hm hm 40? (laboga) latach. Miałam to chyba nawet na własność wtedy, ale nie widzę na regałach, poszukam w biblio. Wtedy w peerelu indyjskie klimaty to było COŚ.
UsuńAgata
Ciekawe, co dziś jest COŚ 😂
Usuńpolitycznie ta książka była wtedy na czasie i w szkołach była zalecaną lekturą umacniającą pozytywny stosunek do bratniego narodu wietnamskiego...
OdpowiedzUsuńtak swoją drogą to Wietnamczycy są bardzo fajni, ale o tym przekonałem się dopiero w latach dziewięćdziesiątych, jak ich wreszcie spotkałem...
p.jzns :)
No tak właśnie myślę. Dlatego dziś czyta się to z pewną dozą... przymrużenia okiem - że niby aha walka komunistów o lepsze jutro... ale co jest złego w tym, że chce się wyzwolić spod jarzma ciemiężycieli masy ludu?
Usuń😉
Do Wietnamczyków też mam bardzo pozytywny stosunek, aczkolwiek oczywiście nigdy tam nie byłam, ani nawet tu nie spotkałam, w sensie bliższej znajomości. To się chyba datuje od czasu, gdy obejrzałam po raz pierwszy - też w latach 90-tych chyba - film SCHYŁEK LATA. Nie, to były już lata 2000.
Mieszkałam pewien czas w części Warszawy, gdzie jest ich sporo, w klasach moich dzieci byli Wietnamczycy. Też miło wspominam, gościnni, mili, a te dzieciaki grzeczne i pilne. Z tym, że dzieci super się asymilowały, a pokolenie rodziców słabo znało polski, do tego stopnia, że na zebrania przychodziły dzieci w roli tłumaczy. Oni mają tak dużą i silną społeczność (coś jak kiedyś Polacy w Stanach), że w zasadzie nie muszą się uczyć języka - własne sklepy, fryzjerzy, kosmetyczki, bary, nocne kluby... I oczywiście różne firmy.
UsuńAgata
Taki film czeski oglądałam - kryminał osadzony właśnie w społeczności wietnamskiej w Pradze. I to samo - rodzice, starsze pokolenie, nie silą się na poznawanie języka, za to ciężko pracują, żeby dzieciom zapewnić przyszłość. I te dzieci kończą dobre studia.
Usuńteż nie byłem w Wietnamie, poznałem ich w Polsce prowadząc bar na Jarmarku Europa /czyli Stadionie/, byli moimi klientami i miałem też z nimi inne interesy... to prawda, że mają dość silną diasporę w Polsce i faktycznie chętnie się asymilują...
Usuń"miałem też z nimi inne interesy" 😁😁😁
UsuńTak a propos "innych interesów ": są bardzo zamkniętą społecznością, np.liczba przestępstw z ich udziałem jest teoretycznie minimalna. Po prostu wszystko załatwiają sami, dbając, aby nie wyszło na zewnątrz. Wszystko jest zorganizowane a la mafia. Głównie wszystko się toczy w Wólce Kosowskiej pod Warszawą. https://wiadomosci.onet.pl/warszawa/enklawa-wietnamskiej-mafii-w-polsce-maja-sie-dobrze-mimo-nalotow/x799rkw Rodzice tych znajomych dzieciaków żyli na dość wysokim poziomie w dużych eleganckich mieszkaniach w samym centrum, ale czy mieli normalne uczciwe firmy czy nie - oczywiście nie wiem😎
UsuńAgata
Byłem w Wietnamie na 10-dniowej, bardzo ciekawej wycieczce. Mieliśmy po kolei 2 przewodników - jeden z zasady antykomunistyczny co nie przeszkadzało mu mieć pozytywnego stosunku do współczesnej historii Wietnamu, drugi z zasady komunista, ale rezultat prawie taki sam.
UsuńPo wycieczce opisałem wszystko na blogu, dodatkowo w wersji angielskiej, o której powiadomiłem moich wietnamskich kolegów w pracy. Zgłosili kilka sprostowań, masakry ludności przeprowadzone przez komunistów o których nie wiedziałem, ale generalnie odbiór był dobry.
A tu akurat ten pożar Marywilskiej. Ale straciły pewnie jedynie płotki.
Usuń=> Lech
UsuńDasz linka (do polskiej wersji)?
No właśnie, ja akurat na fali tego, co tu pisałam, zaczęłam szukać tych ludzi z podstawówki, przeglądać stare maile. A tu info o pożarze. C. G. Jung by zawierał ręce. Nigdy nie byłam na tej Marywilskiej, choć córka mnie ciągnęła przed studniówki, ale ostatecznie na szczęście (bo to daleko i dziwne klimaty) kupila kieckę online. Szkoda tych ludzi, wątpię czy mieli ubezpieczenie.
UsuńAgata
Pewnie nie mieli... wiesz, jak to jest.
UsuńPrognoza moze sie sprawdzic, naxze orzed wyjazdem zapowiadali na 80 procent, a owszem kilka dni padalo, ale rano, a pozniej bylo slonecznie. Udanej wyprawy
OdpowiedzUsuńDzięki! Może nastąpi cud...
UsuńDobrze, że czytasz, i to dużo. Na czytanie czasu nie należy żałować. A tu telewizja, strony www, blogi, storytel i inne audio wynalazki...
OdpowiedzUsuńOstatnio częściej zasypiam przy czytaniu niż kontynuuję. Najwyraźniej organizm potrzebuje...
UsuńA kiedy ty jedziesz do Pragi?
OdpowiedzUsuńAhata
"g" znaczy się😆
UsuńW czwartek. Prawie za chwilę 😁
UsuńAHAta bo PraHa 🤣
UsuńTeż pomyślałam, że tak po czesku 🤣
Usuń