czwartek, 9 maja 2024

Wojciech Żukrowski - Mój przyjaciel słoń

Ciągle międlę ten praski kryminał, ale że spodziewałam się napływu książek (o czym niżej), to walnęłam na szybko Żukrowskiego 😂 Przyniesiony swego czasu z którejś knihobudki przez córkę. Nie ma loga lektury szkolnej, ale na ówczesne czasy nadawał by się niewątpliwie: rzecz dzieje się w Wietnamie, biedni wieśniacy ciężko pracują na tłustych panów, sami często głodując. Wśród ciemiężycieli zmieniają się też Francuzi i Japończycy, a gdy wreszcie chłopi podnoszą bunt i wybucha wojna domowa, Polska przychodzi im z pomocą. Dlatego w nagrodę dostaje (kto? Polska) starego słonia, który całe życie pomagał w ciężkiej harówce w dżungli. Teraz sobie odpocznie w ZOO. No cóż.

Mogłabym tu rozwinąć wątek tej nagrody z Wodociągów, ale boję się po złych doświadczeniach na tym blogu 😁

Początek:

Koniec:


Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1964, 50 stron

Z własnej półki

Przeczytałam 7 maja 2024 roku


NAJNOWSZE NABYTKI

Jeszcze w poprzednią niedzielę usiadłam przed laptopem wyszukać pragensie, które wyszły od zeszłego roku, żeby wiedzieć, czego szukać w Pradze za chwilę. I już przy pierwszej książce okazało się, że można ją kupić w Polsce. Zaczęłam wpisywać następne tytuły i takoż. W rezultacie zrobiłam wielki zakup (tego bym nie przywiozła w walizce, paczka ważyła 13 kg). Wydałam co prawda pół emerytury 🤣 ale tym bardziej nie mogłam się doczekać, a tu długi weekend wszedł w paradę. W teorii mogłam je z Czech sprowadzić, ale odkąd koszt wysyłki przekroczył stówę, mam wewnętrzne opory... Tu zapłaciłam 35 zł, z czego połowa to był kurier, a druga połowa pakowanie (nowość dla mnie).

Książki wczoraj dotarły i aż mi się nie chciało iść do roboty, tylko bym oglądała, wiadomo. 

Tej na samym dole w życiu bym nie przywiozła, zajęła by przecież pół walizki! Toteż i kosztowała swoje, ale nie powiem, ile - bo się wstydzę 😉 To już ostatni taki zakup...

W Pradze będę już tylko patrzeć po drobiazgach w antykwariatach. Ale jak nie kijem go, to pałką - skoro nie mam już możliwości ściągania czeskich filmów (nieodżałowane ulozto.cz), to może oprócz zwyczajowej wizyty w Bazarze DVD, gdzie wygrzebuję z pudeł takie wydania kioskowe, wybiorę się znów do telewizji i kupię jakieś seriale? Jeszcze nie wiem, ale na wszelki wypadek zabiorę trochę więcej koron. Kurde, kto wie, czy na przykład nie ostatni raz jadę? Co to człowiek przyszłość przewidzi?

I taka rozumiecie pełna entuzjazmu po tej pace zaglądam dziś po raz pierwszy na prognozy pogody i... powiedzcie, że TO ŻART!!!


47 komentarzy:

  1. BBM: Pogoda na rewelacyjną się nie zapowiada, ale prognozy nie zawsze odpowiadają stanowi faktycznemu, więc - bez paniki. Ale kurtkę przeciwdeszczową jednak weź ze sobą. Miłego pobytu!👋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, prawo Murphy'ego mówi, że Jeżeli coś może się popsuć, to z pewnością się popsuje. Więc jednak panikuję 🤣 Kurtka obowiązkowo!

      Usuń
  2. Przyłączam się do BBM - więcej wiary 😁 i dobrej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oraz: Natura zawsze stoi po stronie Zła.
      🤣🤣🤣

      Usuń
    2. Natura po stronie zła? A fe - Natura jest zawsze Naturalna, to meteorologowie ją zohydzają

      Usuń
    3. Moja przyjaciółka ma taka teorię, że jak sobie na zapas ponarzeka i się pomartwi, to się nie sprawdzi .... I to działa, czasem na sto, czasem na pięćdziesiat procent, ale zawsze 😊

      Usuń
    4. No to będę narzekać od rana do wieczora 😂

      Usuń
  3. Kochana, przewidzieć pogodę na więcej niż 2-3 dni to jak z fusòw wróżyć. Nie przejmuj się. Albo zajrzyj na inną stronę, bo te prognozy są różne.
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nigdzie nie zaglądam. Tak przez najbliższe cztery dni, potem się pewnie złamię 😁

      Usuń
    2. na świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma
      Agata

      Usuń
    3. Którego rodzaju to jest prawda? 🤣🤣🤣

      Usuń
  4. Oczywiście, że żart. Prognostycy wróżą z fusów i nigdy nie ma tak, jak zapowiadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej tam, to powinna się połowa jednak sprawdzać, nie?

      Usuń
  5. To tylko prognozy, ile razy się nie sprawdzały, zwłaszcza do tego czasu...
    Upał tez nie byłby dobry, a z cukru nie jesteś!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  6. Prognoza to tylko prognoza. Bym się nie przejmował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejmuję się nie tyle prognozą, co pogodą - bardzo możliwą, niestety. To dziwne, coraz częściej się to w sumie zdarza. Że deszczowo.

      Usuń
    2. Przejmujesz się, czy nie przejmujesz - na pogodę i tak żadnego wpływu nie masz. Wiec po co się przejmować bezproduktywnie? Będzie słabo - nastaw się na zwiedzanie zadaszonych obiektów :D Antykwariaty są zazwyczaj zadaszone :P

      Usuń
    3. Słuchaj, gdyby się tak dało (nie przejmować), to masa ludzi by nie musiała umrzeć z powodu stresu 😂

      Mam w d... zadaszone obiekty! To są albo muzea albo sklepy. No i jakoś oba rodzaje mnie aktualnie nie interesują 🤣 Wyjazd wyczekany przez dziesięć miesięcy, żeby pozwiedzać antykwariaty, jest dość słaby. Nawet dla mnie!

      Nie wiem, nie wiem... coś muszę wymyślić. KINO!!!

      Usuń
  7. W. Żukrowski - bardzo miło wspominam jego książkę dla dzieci - Porwanie w Tiutiurlistanie - polecam. Pamiętam, że duże wrażenie zrobiła na mnie jego książka Kamienne tablice. Zajrzałem do wikipedii - ale życiorys!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mnie zachęciłeś i tez zajrzałam, faktycznie ciekawy człowiek, taki nie dający się ująć w ramki. I tyłu miał przyjaciół! U mnie w podstawówce bardzo modna była książka Wędrówki z moim guru. Kamienne tablice znam chyba tylko z ekranizacji.
      Agata

      Usuń
    2. => Lech
      Ten tytuł pamiętam oczywiście (pierwszy; drugi też pamiętam, ale nigdy nie czytałam).
      Zajrzę i do życiorysu 😁

      Usuń
    3. => Agata
      Wędrówki z moim guru? Zerknęłam wstępnie, co piszą internety - i to może być ciekawe, kurka wodna! No cóż, kiedyś w bibliotece się skuszę 😂 Dzięki za typ!

      Usuń
    4. Też przy okazji zetknę, ciekawe jak to odbiorę po hm hm 40? (laboga) latach. Miałam to chyba nawet na własność wtedy, ale nie widzę na regałach, poszukam w biblio. Wtedy w peerelu indyjskie klimaty to było COŚ.
      Agata

      Usuń
    5. Ciekawe, co dziś jest COŚ 😂

      Usuń
  8. politycznie ta książka była wtedy na czasie i w szkołach była zalecaną lekturą umacniającą pozytywny stosunek do bratniego narodu wietnamskiego...
    tak swoją drogą to Wietnamczycy są bardzo fajni, ale o tym przekonałem się dopiero w latach dziewięćdziesiątych, jak ich wreszcie spotkałem...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak właśnie myślę. Dlatego dziś czyta się to z pewną dozą... przymrużenia okiem - że niby aha walka komunistów o lepsze jutro... ale co jest złego w tym, że chce się wyzwolić spod jarzma ciemiężycieli masy ludu?
      😉

      Do Wietnamczyków też mam bardzo pozytywny stosunek, aczkolwiek oczywiście nigdy tam nie byłam, ani nawet tu nie spotkałam, w sensie bliższej znajomości. To się chyba datuje od czasu, gdy obejrzałam po raz pierwszy - też w latach 90-tych chyba - film SCHYŁEK LATA. Nie, to były już lata 2000.

      Usuń
    2. Mieszkałam pewien czas w części Warszawy, gdzie jest ich sporo, w klasach moich dzieci byli Wietnamczycy. Też miło wspominam, gościnni, mili, a te dzieciaki grzeczne i pilne. Z tym, że dzieci super się asymilowały, a pokolenie rodziców słabo znało polski, do tego stopnia, że na zebrania przychodziły dzieci w roli tłumaczy. Oni mają tak dużą i silną społeczność (coś jak kiedyś Polacy w Stanach), że w zasadzie nie muszą się uczyć języka - własne sklepy, fryzjerzy, kosmetyczki, bary, nocne kluby... I oczywiście różne firmy.
      Agata

      Usuń
    3. Taki film czeski oglądałam - kryminał osadzony właśnie w społeczności wietnamskiej w Pradze. I to samo - rodzice, starsze pokolenie, nie silą się na poznawanie języka, za to ciężko pracują, żeby dzieciom zapewnić przyszłość. I te dzieci kończą dobre studia.

      Usuń
    4. też nie byłem w Wietnamie, poznałem ich w Polsce prowadząc bar na Jarmarku Europa /czyli Stadionie/, byli moimi klientami i miałem też z nimi inne interesy... to prawda, że mają dość silną diasporę w Polsce i faktycznie chętnie się asymilują...

      Usuń
    5. "miałem też z nimi inne interesy" 😁😁😁

      Usuń
    6. Tak a propos "innych interesów ": są bardzo zamkniętą społecznością, np.liczba przestępstw z ich udziałem jest teoretycznie minimalna. Po prostu wszystko załatwiają sami, dbając, aby nie wyszło na zewnątrz. Wszystko jest zorganizowane a la mafia. Głównie wszystko się toczy w Wólce Kosowskiej pod Warszawą. https://wiadomosci.onet.pl/warszawa/enklawa-wietnamskiej-mafii-w-polsce-maja-sie-dobrze-mimo-nalotow/x799rkw Rodzice tych znajomych dzieciaków żyli na dość wysokim poziomie w dużych eleganckich mieszkaniach w samym centrum, ale czy mieli normalne uczciwe firmy czy nie - oczywiście nie wiem😎
      Agata

      Usuń
    7. Byłem w Wietnamie na 10-dniowej, bardzo ciekawej wycieczce. Mieliśmy po kolei 2 przewodników - jeden z zasady antykomunistyczny co nie przeszkadzało mu mieć pozytywnego stosunku do współczesnej historii Wietnamu, drugi z zasady komunista, ale rezultat prawie taki sam.
      Po wycieczce opisałem wszystko na blogu, dodatkowo w wersji angielskiej, o której powiadomiłem moich wietnamskich kolegów w pracy. Zgłosili kilka sprostowań, masakry ludności przeprowadzone przez komunistów o których nie wiedziałem, ale generalnie odbiór był dobry.

      Usuń
    8. A tu akurat ten pożar Marywilskiej. Ale straciły pewnie jedynie płotki.

      Usuń
    9. => Lech
      Dasz linka (do polskiej wersji)?

      Usuń
    10. No właśnie, ja akurat na fali tego, co tu pisałam, zaczęłam szukać tych ludzi z podstawówki, przeglądać stare maile. A tu info o pożarze. C. G. Jung by zawierał ręce. Nigdy nie byłam na tej Marywilskiej, choć córka mnie ciągnęła przed studniówki, ale ostatecznie na szczęście (bo to daleko i dziwne klimaty) kupila kieckę online. Szkoda tych ludzi, wątpię czy mieli ubezpieczenie.
      Agata

      Usuń
    11. Pewnie nie mieli... wiesz, jak to jest.

      Usuń
  9. Prognoza moze sie sprawdzic, naxze orzed wyjazdem zapowiadali na 80 procent, a owszem kilka dni padalo, ale rano, a pozniej bylo slonecznie. Udanej wyprawy

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że czytasz, i to dużo. Na czytanie czasu nie należy żałować. A tu telewizja, strony www, blogi, storytel i inne audio wynalazki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio częściej zasypiam przy czytaniu niż kontynuuję. Najwyraźniej organizm potrzebuje...

      Usuń
  11. A kiedy ty jedziesz do Pragi?
    Ahata

    OdpowiedzUsuń