wtorek, 20 maja 2025

Beata Kołodziej - Błękitny rycerz + PRAGA wtorek

No powiedzcie sami - jaka ona piękna, ta królewna? Końska twarz i tyle 😂

Błękitny Rycerz (wyglądający na co najmniej 45 lat, czyli królewna ewidentnie szuka figury ojcowskiej) przegrał pojedynek w turnieju, ale... wygrał rękę królewny, bo potrafił z godnością podejść do przegranej. 

Nie ten jest najsilniejszy, kto najpewniej włada mieczem, ale ten, kto potrafi pokonać swoje słabości i własną pychę - oto morał.


Wyd. Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2003

Ilustracje: Przemysław Sałamacha 

Przeczytałam 20 maja 2025 roku

 

Praga, dzień siódmy

Mój nowy przystanek, co prawda tylko jeden tramwaj się tu zatrzymuje, ale za to jest blisko 😁

 

I nawet na stację dowiezie! 

Dzisiejsza wycieczka miała za cel sfotografowanie lotniskowej latarni morskiej, w tym celu wystarczyło podjechać jeden przystanek autobusem od końcowej stacji metra, ale nie będziemy sobie aż tak życia ułatwiać - zresztą przecież narzekałam, że nie jechałam jeszcze pociągiem. Więc z hlavní nádraží ruszamy w trasę S3. W pierwszym wagonie podział na dwie klasy, z tym, że w tej pierwszej nikt nie jechał, ale widać przepisy każą, kolej musi.


Ciekawostka jest taka, że u celu czyli Praha-Kbely wysiadam na przystanku po pierwsze na żądanie (dobrze, że tym razem usłyszałam komunikat, nie tak jak w zeszłym roku w innym miejscu, gdzie pojechałam dalej), a po drugie stacji tam nie ma żadnej, a po trzecie mamy tam niezelektryfikowany pojedynczy tor. Kto bogatemu zabroni?

Zwiedzanie Kbelów (? diabli wiedzą, jak to odmienić po naszemu) dzielnicy Kbely rozpoczyna się Parkiem Centralnym, gdzie można spotkać różne żyjątka. Jak toto wszystko cały czas ruszało pyszczkami! Prześmieszne są.

Obeszłam wszystko, odczytując panele dydaktyczne, odnajdując model średniowiecznego mechanizmu zegara, pomniki, barokowe studnie, kapliczki pielgrzymowe i całą masę innych artefaktów...

ale nie odnalazłam rzeźby Rozum i uczucie znanego rzeźbiarza Ladislava Šalouna, mimo, że była na mapie - został po niej jedynie kawałek betonu... Dopiero internety mi powiedziały, że po restauracji znalazła się gdzie indziej w depozycie.


Przed urzędem ta oto smutna głowa wita petentów. Věra mówi hura, znalazłaś ręce! A ja właśnie doszukałam się informacji, że to jest fontánka i z ust powinna tryskać woda 😁 No, ale nie tryskała. Zresztą, co się dziwić, jak nawet zegar na urzędzie nie chodzi... Ale pani w środku była uprzejma i obdarowała mnie czasopismem z lokalnymi informacjami, które niewątpliwie kiedyś przeczytam 😂


Ryzykowne podejście do sprawy - toż ktoś może w dowolnej chwili buchnąć te skrzynki razem z całą korespondencją! Kluczyków nie będzie miał, to fakt.


Następnie zwiedziłam muzeum lotnictwa, tak bardziej przez pomyłkę, myślałam, że tam właśnie stoi poszukiwana przeze mnie wieża wodna, było ją widać, ale drogę zagrodził mi płot.

To zakopnout jako 'potknąć się' jakoś mnie śmieszy...


 

Okazało się, że latarnia morska stoi na wojskowym terenie, a takowe na całym świecie są zamknięte dla postronnych... mogłam jedynie zerknąć zza ogrodzenia. Ale grunt, że wieża ZALICZONA, skreślamy z listy 😁

 

Fajny ten czeski kryminał, który kupiłam jako jeden z ostatnich za 10 koron (uciekł mi autobus, dobrze, że go miałam w torbie - nie autobus!), będę miała co czytać w drodze powrotnej do domu. Dobrze zainwestowane 1,73 zł 😉 

 

A' propos kryminałów. Gdy wracałam po obiedzie do hotelu (który nie jest hotelem, ale mniejsza) zobaczyłam, że ten antykwariat w pobliżu też wystawia - na parapet zewnętrzny - pudła z tanizną 💚 Przy okazji poznałam nowe wyrażenie za bůra czyli za 5 koron. Czasem też używa się go w odniesieniu do 5 lat za kratami 🤣

No i wiecie, tam po prawej leżała ta książeczka... jakoś nie mogłam odejść bez niej... To jest ruski kryminał, sowiecki znaczy. Sprawdziłam, że wyszedł też u nas w serii z jamnikiem, tytułuje się Pierwsza poważna sprawa i ma fajną okładkę, ma ktoś, zna ktoś?


A w hotelu, na drzwiach kierownictwa, takie ustrojstwo mają - do wewnętrznej komunikacji? 


Po południu udałam się na ostatnie pożegnanie Jiřího Bartoški w Rudolfinum, co to wczoraj pomyliłam daty. Bardzo podniosłe. Zaaranżowano jego gabinet festiwalowy (był dyrektorem festiwalu w Karlowych Warach), wyświetlano zdjęcia, odpowiednia muzyka w tle, a na końcu wyłożone księgi kondolencyjne. Ludzie przesuwający się  z powagą, widziałam to, gdy zmarł Karel Gott, z tym, że wówczas to były dziesiątki tysięcy, długa kolejka stojąca na nabrzeżu. Ale wtedy dla Czechów rzeczywiście odszedł bóg (patrz niżej).


Frajer po czesku to jeden z tzw. fałszywych przyjaciół - oznacza gościa, mężczyznę, którego się podziwia, który czegoś dokonał.

 

Ciekawy "wieniec", na szarfie napis: bogiem byłeś i bóg cię zabrał. Ktoś się rozpędził...


 Niniejszym uznałam, że w ten sposób zaliczyłam cmentarz i pojechałam szukać willi Milada, o której kiedyś wspomniała Artdeco. Stan, jaki jest, każdy widzi.


Jak obok stoją dwa 20-piętrowe akademiki, to raczej nie dziwią długie szeregi kontenerów na śmieci 😁


 Komu grzybki?

A komu muchę?

 

Wieczorem jeszcze do teatru, na Sceniczne rozmowy z radiową dziennikarką, która mówiła, że najbardziej nie znosiła pytania, jakie się zadaje, gdy już nie wiadomo, o co by tu jeszcze zapytać. Brzmi ono a co jinak czyli a co poza tym. Ale potem ktoś jej wytłumaczył, że to nie jest takie złe pytanie, bo pozwala się wypowiedzieć wywiadowanemu na temat, o który się go nie zapytano wcale. Na końcu spotkania była przestrzeń na pytania od publiczności i tak się naszykowałam, że zapytam a co jinak 😂 ale oczywiście się wstydziłam odezwać, a jak już się prawie zdecydowałam, pan prowadzący powiedział:

- Ostatnie pytanie.

I wskazał na kogoś z podniesioną ręką. Okazja do śmichu minęła 😢 


Pogoda się zrobiła, jak widać - aż za bardzo (żeby tak trochę ponarzekać 😁). Pierwszy dzień bez kurtki. Już chyba tak będzie.

16.362 kroki - 11,5 km

13 komentarzy:

  1. Fajna ta fontanna, chociaż nie tryska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pozor pozor budu triskat!" 🤣

      Usuń
    2. Że pojedziesz tekstem z filmu porno, to się nie spodziewałem :D

      Usuń
    3. Mniejsza o rodzaj filmu, grunt, że tekst kultowy 🤣

      Usuń
  2. Nutrie spotkałaś, niegdyś hodowane na futra i mięso, teraz bardzo ekspansywne...
    Dzień wypełniony po brzegi, super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymały się wszystkie w kupie i cały czas ruszały mordkami, co one jadły 😁

      Usuń
  3. Kolejny bardzo aktywny dzień - gratuluję.
    Fontánka - ta pani wyraźnie chciałaby zagwizdać, ale jej zaschło w gardle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fiu fiu! Myślałam, że to jest tzw. pitko, tylko niewłączone.

      Usuń
  4. Smutny widok, a taka ładna była ta willa. Wciąż cię podziwiam, pewna jesteś, że twoja doba ma 24 godziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama nie wiem 😂 Wiem za to, że jak wrócę do domu, to znów nic mi się nie będzie chciało. Jesteś w podróży czy na wyjeździe to dostajesz szwungu, a potem oklapniesz :(

      Usuń
  5. Królewna to istna Ewa Chodakowska, a rycerz ma niepokojące usta (i te oczy podkrążone, czy on nie ćpa aby?).

    Pani fontannowa zadumana bardzo ładna, tylko te rączki obcięte hmm. Nitrie słodziaki, chciałabym takie spotkać na spacerze (mam tu dwa miejskie jeziorka, ale jest tylko ptactwo, ewentualnie czasem śmignie mysz czy szczur).

    Ogólnie, jak i reszta komentujących, jestem pod wrażeniem intensywności dnia. Mam nadzieję, że brat nie odda Ci Ojczastego od razu i będziesz miała czas na urlop po urlopie 😆
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moment, ja też mam podkrążone oczy 😂

      Nutrie widziałam w zeszłym roku w sporych ilościach nad Wełtawą, widać się na tyle rozmnożyły, że musiały emigrować w kolejne miejsca.

      W sumie nie wiem, czy mi brat przywiezie Ojczastego już w sobotę, czy dopiero w niedzielę. Bałam się zapytać 🤣 Liczę, że da odpocząć jeden dzień...

      Usuń