poniedziałek, 25 marca 2013

Michał Bałucki - Pańskie dziady


Podtytuł: Powieść fotografowana z natury
Fotografię zdjął Bałucki oczywiście w Krakowie, zwanym niegdyś "małym Rzymem" - mieście stu kościołów i klasztorów, którego mieszkańcy do dziś pozostają pod przemożnym wpływem kruchty (ale to się już rozszerzyło na cały kraj, vide sprawa pochówku pewnego urzędnika państwowego na Wawelu).

Satyra Bałuckiego uderza właśnie w atmosferę obłudy i obskurantyzmu, narzucaną przez próżniaczą warstwę arystokratyczną. To ona jest jednym z głównych bohaterów powieści, w osobie hrabiny Aurelii Gilskiej, wywodzącej się z tzw. hrabiów galicyjskich, nader świeżej proweniencji - była to szlachcianka, która przystroiła się w hrabiowskie piórka gdzieś za granicą i po powrocie do kraju rozwinęła ożywioną działalność w towarzystwach religijno-charytatywnych, co postawiło ją w rzędzie najbardziej pożądanych przedstawicielek świata arystokratycznego. Gilska organizuje rozmaite przedsięwzięcia typu bali czy loterii fantowych, z których dochód idzie na zasilenie biedaków. Dziwnym trafów wśród tych biedaków znajdują się pańskie dziady, zubożali szlachcice, uwieszeni u pańskiej klamki i regularnie wspomagani dotacjami dla "wstydzących się żebrać" - podczas gdy nie ulega kwestii, że wstydzą się oni przede wszystkim PRACOWAĆ.

Takimi pańskimi dziadami są Linowscy, nie wahający się nawet przed "sprzedażą" córki bogatemu starcowi czy przychylnym okiem patrzący na romans syna z o wiele od niego starszą hrabiną Gilską, skoro tylko może to przynieść jakieś profity. Jednocześnie Linowscy wysyłają drugą córkę do klasztoru, gdy ta chce wyjść za mąż z miłości - ale za rzemieślnika! Jakież nadzieje na świetny ożenek będzie miała starsza Belcia, jeśli młodsza wyjdzie za kowala! No i jaki wstyd przed arystokratycznymi znajomymi!

Trzecim bohaterem Pańskich dziadów są właśnie rzemieślnicy, ta ukochana przez Bałuckiego warstwa społeczna, opierająca swój byt na uczciwej codziennej pracy, reprezentowana w powieści przez rodzinę krawca Marcinkowskiego i kowala Knopfa. To ludzie szlachetni, nie przywykli do proszenia się o cudzą łaskę, energicznie krzątający się wokół swych warsztatów, a przy tym - gdy chodzi o młode pokolenie - nie zaniedbujący nauki i własnego rozwoju. To w ich domu skończy na starość Linowski, przygarnięty, gdy został bez własnego kąta, ale nadal dumny na tyle, by nie siadać do jednego stołu razem z czeladnikami...

Kapitalne obrazki serwuje Bałucki opowiadając o ostatnich bohaterach: ludziach z półświatka, mętach, szalbierzach, wyrzutkach społeczeństwa, w osobie oszusta Tutti-Frutti i jego, godnego ojca, synalka Józefa. Obaj są świetnie rozeznani w prawach rządzących kołtuńskim Krakowem i wiedzą, gdzie leżą konfitury i jak się koło nich zakręcić.

Ta powieść spodobała mi się najbardziej w prozatorskiej twórczości krakowskiego literata, napisana z werwą, pozbawiona dłużyzn, fakt, że operująca czarno-białą dychotomią, ale nawet mnie to za bardzo nie raziło. Miło spędzone niedzielne popołudnie, brawo, panie Bałucki, przy najbliższej okazji złożę Panu pod Jego popiersiem na Plantach jakiegoś tulipanka :)


/skan zdjęcia z książki/


Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 1956, 291 stron
Tom V Pism wybranych Michała Bałuckiego
Po raz pierwszy powieść ukazała się w 1881 roku na łamach warszawskiego czasopisma "Tygodnik Romansów i Powieści"
Z własnej półki (kupione na allegro 31 sierpnia 2012 - 9 tomów za 24,90 zł)
Przeczytałam 24 marca 2013

2 komentarze:

  1. Bałucki ... wprawdzie odkryłem go stosunkowo niedawno, ale bez wątpienia mogę zaliczyć go do jednych z moich ulubionych pisarzy drugiej połowy XIX wieku. Wielka szkoda, że tak mało się o nim mówi i pisze. Może gdyby w internecie pojawiało się więcej recenzji czy opinii o jego twórczości, wówczas zainteresowanie jego twórczością być może by wzrosło.

    Wszystkich, którzy podobnie jak ja zainteresowali się twórczością Bałuckiego proszę o kontakt mailowy: piotr.kosanowski@gmail.com . Może wspólnie coś stworzymy dla popularyzacji twórczości "Elpidona" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mi przypomina, że nie skończyłam czytać jego Pism wybranych, zatrzymałam się w połowie... trzeba będzie do tego wrócić :)
      Tak, Bałucki pokrył się grubą warstwą kurzu zapomnienia, niestety. Nawet i ten pomniczek, tak na tyłach kościoła ustawiony, wstydliwie jakby.

      Usuń