wtorek, 25 marca 2014

Tadeusz Konwicki - Sennik współczesny

Jakoś zupełnie przypadkiem przeczytałam pod rząd dwie powieści, które mówią o tym samym: o powrotach do przeszłości i o trudnej historii własnego kraju, o bratobójczych walkach. Tam były Włochy rozdarte między faszystami a partyzantami, tu Polska między nową władzą - komunistami a akowcami, wojującymi o inną Polskę.
To był powrót po latach do Sennika, a chciałabym też wrócić do Małej Apokalipsy, jeno mnie jeszcze mniejsze (wydanie bezdebitowe) literki przerażają.
Senny koszmar, powracająca wojenna przeszłość, atmosfera śmierci, poetyka snu, w której zaczynamy się gubić, nie wiedząc, co jest prawdą, a co bohaterowi tylko się śniło.
O historii najnowszej nie można było mówić wprost, więc posługiwano się metaforą, aluzją, symbolem, mającym przechytrzyć cenzora.
Jak pisał autor gdzie indziej:
Narrator ma na imię Paweł i to właściwie wszystko, co o nim wiemy. Jest, ale "jakby go nie było". Przybył do miasteczka nad Sołą nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co. Może wyszedł z więzienia? Ma zwyczaj mówienia do siebie, jak ci, którzy przez długi czas żyli w odosobnieniu. Nie ma już rodziny, był tu i tam, nigdzie na dłużej.
Kogoś szuka, chodzi do lasu, dopytuje się o Huniadego, o którym miejscowa legenda mówi, że dalej mieszka w lesie, mimo że minęło już 15 lat, odkąd inni akowcy ujawnili się i zdążyli już nawet odpokutować. Powieść zaczyna się od sceny nieudanego samobójstwa bohatera i odtąd śmierć towarzyszy czytelnikowi na każdym kroku: przyjęcie niczym stypa, krwawiący żywicą pieniek, dom po rodzinie żydowskiej zabity na głucho, zwłoki znalezione w lesie, "kwaśny smród tak pamiętny", krople żywicy - resztka życia umarłego drzewa, łąka bura jak spalony kożuch, zeschnięty kwiat w rękach, umarła łączka, kopczyki grobów, "śmierć na każdych rozstajach leży", "dogasała ostatnia kropla czerwieni", nawet las przedstawia się jako zbiorowisko uschniętych paproci, piszczeli, umarłych drzew, zardzewiałego drutu kolczastego...
A przede wszystkim śmierć wyłania się we wspomnieniach Pawła dotyczących okresu wojny, walki najpierw z Niemcami, a potem z komunistami. I śmierć zagraża miasteczku - chodzą plotki, że wkrótce powstanie tama na Sole i mieszkańcy zostaną ewakuowani, a miasteczko zalane. Kolejny nadchodzący koniec świata. Nic dziwnego, że mieszkańcy, zbiorowisko przesiedleńców z różnych stron, tworzą coś w rodzaju sekty, zbierającej się na codzienne modły:

Początek:
i koniec:


Wyd. ISKRY Warszawa 1963, wyd.I, 341 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 22 marca 2014

5 komentarzy:

  1. Nie czytałam nic Konwickiego, muszę to koniecznie nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem też wielbicielką paru jego filmów, w tym zwłaszcza Salta

      Usuń
  2. Dzień dobry, z zainteresowaniem czytam pani bloga. Widzę, że systematycznie powiększa Pani zbiory swojej biblioteczki kupując min. na allegro. Czy chodzi Pani również pod Halę Targową w niedzielę? Można tam kupić książki za bezcen o różnej tematyce, cracoviana też. Ja osobiście tam się zaopatruję i nieraz udało mi się wygrzebać perełkę za śmieszne pieniądze, np: "Igraszki z czasem" St. Broniewskiego (cracoviana) za 5 zł. Serdecznie pozdrawiam Magda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywalcami placu pod Halą Targową byliśmy z moim ślubnym w dawnych czasach :) Były to lata tak odległe, że kupowało się tam książki... drożej niż w księgarni. Po prostu z księgarń nakłady błyskawicznie znikały, a jakimś cudem pojawiały się potem w niedzielę na Grzegórzkach :) no ale nie było wówczas allegro...
      Dziś już tam nie chodzę - lenistwo... na allegro wygodniej kupić, choć za przesyłkę trzeba zapłacić. Parę lat temu jeszcze bywałam, bo sprzedawali tam tanio filmy DVD na płytkach dołączanych do czasopism. A teraz jak raz na pół roku się wybiorę, to kupuję... czasopisma wnętrzarskie zaległe, po 2 zł :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń