sobota, 15 grudnia 2018

Anatolij Rybakow - Dzieci Arbatu, t. I i II

Drogi pamiętniczku, melduję, że nie jest lepiej. No ale dlaczego miałoby być? Cel (działania, życia) nie został ciągle wynaleziony, nie ma się po co spinać.
Jest sobota, godz. 17.00, wstałam przed 16.00 tylko dlatego, że zupa była do odgrzania. Jutro już trzeba będzie coś ugotować, więc cholera wie, czy w ogóle się wstanie, wyzbiera. Wszystko bez sensu, ale nie ma motywu z sensem.
Nawet, jak pomyślę o Pradze, tak jeszcze odległej, wraca myśl "ale po co, na co, jakie to głupie".
I w tym wszystkim, w tej niemocy wielkiej, jakoś zdobyłam się na przeczytanie Dzieci Arbatu. Chyba po raz pierwszy. Znam serial, więc wiem, jak się to kończy (para bohaterów ginie w czasie wojny). Tymczasem kolejne dwa tomy to ciągle lata 30-te. Znaczy się - brakuje mi piątego tomu!
Odebrało mi więc wszelką ochotę do lektury, mającej pozostać niezakończoną... do biblioteki w życiu nie pójdę. Zakładka utkwiła w trzecim tomie i tak już na razie zostanie.



Tom I, początek:
Koniec:

Tom II, początek:
Koniec:

Wyd. Iskry - Orbita Warszawa 1989, tom I - 311 stron, tom I - 281 stron
Przełożyli: Michał Jagiełło (tom I), Zofia Gadzinianka (tom II)
Z własnej półki
Przeczytałam 29 listopada (tom I) i 2 grudnia (tom II)

4 komentarze:

  1. oj, to Ty tego nie czytałaś wtedy, jak było wydane? ja czytałam od razu, jak cała Polska to czytala! byla MOC! :)))
    Chociaz Rybakowa też podobał mi się "Ciężki piasek" wydany w KIKu, jest też serial wg tego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ten wpis się pojawił, że czytasz, że robisz zdjęcia. Brakuje mi twoich zdjęć.

    OdpowiedzUsuń