poniedziałek, 11 maja 2020

Nicole Lesueur - Żółty balonik

Znalazłam to w domu przy odkurzaniu i dość się zdziwiłam, bo w ogóle nic takiego nie pamiętałam, nie wiem nawet, skąd to wytrzasnęłam. No ale skoro jest i ma taki zachęcający tytuł, porzuciłam na chwilę książkę, z którą walczę od 2 tygodni prawie i zapoznałam się.
Historia jest taka, że rodzina Dorotki ze względu na pracę taty musiała zostać w lipcu w domu, a wszyscy inni wyjechali na wakacje. W związku z tym Dorotka bardzo cierpi na brak towarzystwa do zabaw. Tymczasem nad balkon przyfruwa żółty balonik z przymocowaną wiadomością - jakaś Helunia chce znaleźć przyjaciółkę. Tyle że zapomniała napisać swój adres.
Wobec tego Dorotka zaprzęga do śledztwa starszego brata Michasia, miłośnika zagadek detektywistycznych,
No i następuje szereg przygód i nowych znajomości. A na końcu potwierdzenie, że cierpliwością i wytrwałością oraz wspólnym działaniem można wiele osiągnąć.

Jakoś mi zgrzytało tłumaczenie Olgi Nowakowskiej, aż zajrzałam na Lubimy czytać, gdzie dowiedziałam się, że przekładała z włoskiego i francuskiego (nawet jedną z tych włoskich mam), takie przygodowe rzeczy, ale niewiele.
No ale na przykład takie zdanie - ojciec badał opony, matka układała w kufrze walizy i torby podróżne. Po francusku le coffre, ale po polsku jednak bagażnik...
Druga sprawa to język. Nie wiem na ile znak czasu, a na ile kwestia tłumaczenia. Te francuskie dzieci z połowy lat 60-tych wyrażają się jak dorośli! O autorce w ogóle ciężko coś znaleźć. Ta właśnie książka została nagrodzona, a czy powstały jakieś inne?


Początek:

Koniec:


Spis treści:

Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1968, 176 stron
Tytuł oryginalny: Le secret du ballon jaune
Przełożyła: Olga Nowakowska
Z własnej półki
Przeczytałam 9 maja 2020 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
Rozpakowałam wreszcie przesyłkę z Pragi i się nią rozkoszuję :)

Natomiast ta druga, co poszła błędnie do pracy... no nie wiem, kiedy się doczekam, żeby ją mieć u siebie w całości. Przywożę tak po 2 sztuki, a że bywam w robocie dwa razy w tygodniu, to nie idzie prędko :)

4 komentarze:

  1. Żółty balonik to była jedna z moich najukochańszych książek w dzieciństwie. Potem, jako już bardzo dorosła osoba kupiłam ją sobie na Allegro. Ale, jak to u mnie, tak bardzo ją chciałam, a teraz tak bardzo się kurzy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja sobie tego z dzieciństwa nie przypominam. Na pewno nie miałam własnego egzemplarza, a czy czytałam z biblioteki? Któż to wie :)
      Co do zakupu, który się kurzy - klasyka. Nie może być inaczej :)

      Usuń
  2. Niesamowite! "Żółty Balonik" oczywiście czytałem... jakieś 45-50 lat temu!!! Jeżeli pamięć mi po tylu latach nie zawodzi, to chyba Helunia (która wypuściła balonik) była chora... tak czy owak, dziękuję za przypomnienie tej książki!

    OdpowiedzUsuń