sobota, 15 października 2022

Gloria Kossak - Pragnienia... Marzenia i sny

 

Jaki tytuł, takie i wiersze...

No, że babskie takie 😏

Ktoś w Bibliotece Kraków wpadł na pomysł wydania tych zapisków - albo może rodzina się z nimi zgłosiła? To nieistotne. Ciekawsze byłoby zrozumieć, co mną powodowało, żebym je pożyczyła z bibliotecznej półki... Magia nazwiska Kossak?

O autorce w gruncie rzeczy wiem tyle, co wszyscy w Krakowie - że próbowała ratować rodzinne siedlisko, prowadząc w nim niegdyś kawiarnię artystyczną i że niestety piła. Tak się jednak złożyło, że na drugi dzień po wypożyczeniu tomiku spotkałam się z dawną koleżanką z pracy, a ona mi opowiedziała o filmie obejrzanym w kinie, filmie o siostrze Glorii Kossak, Simonie. I jest w nim mowa  o tym, jak Gloria paskudnie z siostrą pograła, zawierając zakład z pewnym mężczyzną, że ją uwiedzie/nie uwiedzie. Który to mężczyzna zakład wygrał, po czym publicznie o tym opowiedział nie tylko głęboko raniąc Simonę (której niby to zaproponował małżeństwo), ale i ośmieszając ją w oczach innych. 

Nie wiem, czy to prawda czy trochę ubarwione, ale niestety zarzutowało na mój odbiór wierszy Glorii. Bo z tej poezji wygląda kobieta wiecznie głodna miłości, uczuć, wrażliwa na przyrodę (choć strasznie to jakieś pensjonarskie) - ale nie mogłam się pozbyć obrazu osoby okrutnej do granic.

Zresztą w przedmowie Joanna Jurgała-Jureczka (autorka książki o Kossakach) pisze wręcz:

Ci jednak, którzy ją znali, wiedzą, że nie mogę o niej pisać zbyt pochlebnie.


 Początek:


 Koniec:


 Wyd. Biblioteka Kraków 2022, 65 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 10 października 2022 roku


Skorzystałam z pięknej pogody i konieczności oddania kryminałów na Dębnikach - zajrzałam przez dziurę w ogrodzeniu do Kossakówki. No cóż, nie wygląda lepiej niż na przykład przed rokiem.


  

Z frontu nowej kuchni

W piątek skróciłam sobie pracę o dwie godziny, żeby przy dziennym świetle coś tam zdziałać w kuchni. Z sąsiedzką pomocą zostały odkręcone drzwiczki od tzw. kredensu i wyniesione przed blok (jeszcze tam są). Cztery szuflady planuję przenieść do pokoju razem z zawartością i wyrzucić dopiero po przełożeniu tejże do nowej zabudowy 😀

Sytuacja dzisiejszego poranka kształtuje się tak natomiast, że MAM CZAS. Panowie otóż nie przyjdą w poniedziałek, bo jeden z nich będzie miał we wtorek zakładany holter. Więc początek w czwartek. W ten czwartek, kiedy mam na Fabryce egzamin do przeprowadzenia od 10.00 czyli najpóźniej o 9.00 muszę wyjść z domu. No to jest mój pech, doprawdy. Jeśli przyjdą o 7.00 rano i wszystko uzgodnimy, to OK, ale co jeśli nie?

Póki co, mogę spokojniutko pakować manele. Właśnie się wybieram do Pepco i jeśli tylko mają jeszcze na stanie te pojemniki po 20 zł, to przyniosę kilka, a po remoncie oddam 😎 Będzie  to jednak wygodniejsze od kartonów.


To jest, kuźwa, niesamowite, ile bambetli się nazbiera w domu. Jedyne, co mi się udało ulokować u sąsiadów, to fotelik. Chciałabym jeszcze krzesła, ale coś jojczą, że nie ma miejsca.


25 komentarzy:

  1. Gdy robiliśmy remont w kuchni, wyrzuciłam 6 worków niepotrzebnych rzeczy.
    Ta ekipa to przyprawi Cię o apopleksję!
    Tez tak mam, że gdy poznam sferę prywatna artysty, to inaczej odbieram jego twórczość, wiec czasami chyba nie warto...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apopleksję? Nieeeee, ależ skąd 😂 Póki ich jeszcze tu nie ma, jest spox 🤣

      6 worków to sporo. Na razie odkładam do wyniesienia pojedyncze rzeczy. Jakieś zardzewiałe blaszki do pieczenia, zapyziałe plastikowe pojemniki na żywność... Podejrzewam, że gdy przyjdzie do układania w nowych meblach, wtedy się bardziej przerzedzi, bo będzie się chciało WSZYSTKO NOWE. Oczywiście nie będzie wszystko nowe, ale niewątpliwie spojrzy się na stare innym okiem 😁

      Usuń
  2. A do piwnicy nic nie wynosisz?

    O tej Glorii chyba gdzieś czytałem niepochlebne rzeczy (może u Rafała Podrazy, ciotecznego wnuka Magdaleny Samozwaniec?), że wyprzedawała w tajemnicy przed resztą rodziny pamiątki po Kossakach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do piwnicy wyniosłam wiklinowe osłonki na doniczki zapakowane do worków na śmieci i drzwiczki odkręcone od szafek kuchennych, że może się na coś przydadzą ha ha 😁 Jedne zostawiłam w domu, bo mam pewien pomysł na ich wykorzystanie, więc chcę je dać stolarzowi. To są drzwiczki takie, jak będzie blat kuchenny i osłona ściany między szafkami.

      Trzeba było zrobić tam na dole trochę miejsca, wynieśliśmy masę puszek po farbach itp. Ale przy okazji odkryłam, że po pierwsze jest tam pudełko z projektorem takim na przezrocza, z PRL-u, co myślałam, że wyrzuciłam dawno temu 😉 A po drugie - kolejne pudło, gdzie były ozdoby na choinkę. A ja się dziwiłam przy ostatnim jej ubieraniu, że tak mało łańcuchów w domu. No, bo były w piwnicy. Ciekawe, kto je tam zaniósł.

      Ogólnie pani GK nie ma dobrej prasy... Wydaje mi się, że w kwartalniku KRAKÓW mógł być kiedyś jakiś artykuł, może o tej prowadzonej przez nią kawiarni. Ale nie wiem, gdzie jest spis treści (bo kiedyś zrobiłam taki odręczny, żeby nie musieć przekopywać się przez wszystkie roczniki, gdy czegoś potrzebuję).
      Jak już będę na PRAWDZIWEJ emeryturze, to go odnajdę i przepiszę do komputera.

      Usuń
    2. Simona pięknie pisała o przyrodzie. W życiu prywatnym chyba zbyt szczęśliwa nie była. Nie znałam epizodu z Glorią. BBM

      Usuń
    3. Przymierzam się do przeczytania jej biografii.

      Usuń
  3. W rodzinie Kossaków nie wszystko grało.... A Simona Kossak była wyjątkowo zakochana w przyrodzie i zwierzętach Puszczy Białowieskiej., Ale życia nie miała łatwego.
    Szkoda, że Kossakówka marnieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w której wszystko gra?... Ale urodzić się z takim obciążeniem rodzinnym to prawdziwe nieszczęście. Potrafić znaleźć własną ścieżkę - szczęście z kolei.

      Usuń
  4. Dwie siostry, dwie córki. Obie nieszczęśliwe. Simona, zawsze ta gorsza, Gloria ta utalentowana i rokująca.
    Simona wybrała życie nie związane z malarstwem i w nim się sprawdzała.
    Gloria żyła w ciągłym stresie, by dorównać utalentowanym członkom rodziny. Niestety, nie wyszło.
    Czytałam książkę pt Simona i przedstawiony tam obraz całej rodziny Kossaków mocno mnie zszokował, był zupełni inny od tego z Marii i Magdaleny. Bywa i tak, niestety. Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu muszę to przeczytać, dałam sobie na biblioteczną półkę.
      Człowiek z boku myśli sobie, że urodzić się w takiej rodzinie to fiołki i róże. No cóż, niekoniecznie. A jeszcze trafić na czas, gdy wszystko się skończyło...

      Usuń
  5. Oj strasznie pomieszana ta rodzina Kossaków.
    W książce Magdaleny Samozwaniec - Maria i Magdalena - znalazłem wzmiankę o L. Kossaku, który wyemigrował do Australii. Tu, na miejscu, powędrowałem trochę tym tropem i wszystko wyszło odwrotnie, szczegóły tutaj
    https://ewamaria.blog/2017/02/09/australia/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeinteresujący post, muszę sobie na spokojnie przeczytać!

      Usuń
    2. Ja już przeczytałam. Niezwykle interesujące wiadomości, niezwykle!

      Usuń
    3. Bardzo mnie Panie wzruszyły swoim zainteresowaniem, dziękuję. Niestety zdjęcia w tym wpisie zniknęły podczas zawirowań w blogosferze a ten blog jest poza moją kontrolą więc nie mogę wiele poradzić.

      Usuń
    4. Sam tekst wystarczy. Naprawdę!

      Usuń
    5. Często się to zdarza, niestety, ze znikającymi zdjęciami. Pamiętam też, że się samemu usuwało fotografie ze starszych postów, bo kończył się limit na blogu (teraz już go chyba nie ma?).

      Usuń
  6. O kurka! Szacun za przeczytanie całego tomiku wierszy;)
    Może nie powinnam wnioskować na podstawie tylko tych dwóch fragmentów, ale w tych skowronkach i dymnych fioletach wyczuwam wpływy twórczości cioci Marii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo cienki był, jak to tomiki wierszy 😂😂😂 Doprawdy nie wiem, co mi się stało, nic nie mam na swe usprawiedliwienie!
      Ogólnie tak, tego typu wiersze, no ale o ileż lat późniejsze...

      Myślałam o Tobie nie tak dawno, gdy będąc w bibliotece na Królewskiej zobaczyłam przez oszklone drzwi do czytelni spory tłum publiczności - okazało się, że trwało spotkanie z Moniką Śliwińską.

      Usuń
    2. Ja na Twoim miejscu spaliłbym się ze wstydu. Ale zrobisz co zechcesz 😂😂😂
      Chyba nawet czytałam o tym spotkaniu na FB. Bardzo żałuję, że nie mogłam być. Ogromnie cenię Monikę Śliwińską. A już Panny z Wesela😍

      Usuń
    3. Spaliłabym. Pci nie zmieniłam. Gupi telefon.

      Usuń
    4. Od razu spaliła. To już lepiej zapaść się pod ziemię 😂

      Usuń
  7. Małgosiu, serdeczności imieninowych moc posyłam 🌹🌹🌹
    Marię i Magdalenę czytałam mnóstwo razy, o Simonie też czytałam i ogromną sympatię wzbudziła we mnie.
    Małgosiu, już wróciłam do domu i nadrobię wszystkie zaległości, a za kuchnię kciuki trzymam. Uściski 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki 💚
      Z okazji imienin obejrzałam w charakterze prezentu czeski film - bo coś mi się wydaje, że od powrotu z Pragi nie widziałam ani jednego, ciągle ten Netflix albo YT.

      Już Cię odwiedziłam 😊

      Usuń