niedziela, 4 kwietnia 2021

Mikołaj Gogol - Rewizor

Nie napiszę, dlaczego wzięłam do czytania Rewizora, bo zapomniałam, choć to było zaledwie przedwczoraj. Jest coraz gorzej z moją pamięcią. Gdy kiedyś się poskarżyłam neurologowi tak przy okazji, że idę do kuchni i wracam, bo zapomniałam, po co, powiedział:

- Proszę pani, połowa ludzi tak ma.

No, duża pociecha.

Więc nie mówię już o nazwiskach czy tytułach (literatura, film), nie pamiętam, o czym było, a najgorzej chyba jest w pracy, gdy Derechcja mówi mi, że mam zrobić to i to, zapisuję szybko - to podstawa, kartka i długopis pod ręką - ale dzwoni telefon, nie zdążyłam zapisać tej drugiej sprawy - i już nie wiem, za Chiny.

Mówiłam dzisiaj do córki, że chyba powinnam nakupić sobie krzyżówek i ćwiczyć pamięć. 

No ale dobra, Rewizor. W tym tomie jest jeszcze Ożenek, ale ołóweczkiem zapisałam, że czytałam go w 2011 roku. I jeszcze są szkice dramatyczne: Gracze, Poranek dygnitarza, Proces i inne. Czterotomowe Pisma wybrane pochodzą oczywiście z księgozbioru Ojczastego, jeszcze z jego kawalerskich czasów. Jak zresztą cała zawartość tej półki.
Przyznam się, że gdy czytam taki spis dramatis personae, to robi mi się trochę słabo, mnie, co znam rosyjski - a co dopiero mówić o zagraniczniakach 😉 Mam tu oczywiście na myśli swoją Psiapsiółę z Daleka, którą usiłowałam swego czasu namówić na Mistrza i Małgorzatę. Poległa. To znaczy mówiła, że dopóki czytała rozdziały o Jeszui, było wszystko OK i bardzo jej się podobało, ale jak tylko przechodziła do współczesności i zaczynały się sypać te potrójne nazwiska, wymiękała, wszystko jej się myliło. 
Początek:

Jeżeli Gogol obnaża w komedii nieprawidłowości w systemie państwowym, rzutujące na mentalność obywateli, prowadzące do absurdów - to jest nadal cholernie aktualny.
Cytat o Aleksandrze Macedońskim i łamaniu krzeseł powszechnie znany, ale - nie pamiętałam wcale, że to z Rewizora.


Wyd. Czytelnik, Warszawa 1957, 131 stron

Tytuł oryginalny: Ревизор

Przełożył: Julian Tuwim

Z własnej półki

Przeczytałam 3 kwietnia 2021 roku


Z pewną taką nieśmiałością zadzwoniłam wczoraj do brata, jako pretekst biorąc jego piątkowe szczepienie - jak się po nim ma. Ma się dobrze i najwyraźniej już nie jest obrażony. Od razu mi się humor polepszył.

 

Humor może też poprawić film Zuzana je zase sama doma, 1961 Reż: Eva Sadková 

  

Ponieważ nic wcześniej o tym telewizyjnym filmie nie czytałam (a wybrałam go do obejrzenia ze względu na długość, a raczej krótkość), trochę się zdziwiłam - co jest grane, gdzie tu będzie jakaś akcja, nic, tylko śpiewają 😀 Potem okazało się, że to telewizyjna adaptacja legendarnego przedstawienia z praskiego teatru SEMAFOR. Te piosenki stały się przebojami i są grane do dziś. Dla nas, Polaków, szczególnie interesująca może być "Ach, ta láska nebeská" (bo dżinsy farbują) 😅 Nadmieniam, że nebeská NIE ZNACZY niebieska, tylko niebiańska 😜 Wśród innych gwiazd czeskiego teatru i piosenki występuje tu niedawno zmarła Hana
Hegerová, którą określano jako 'wielką damę czeskiego szansonu'. A sama akcja jest taka, że Zuzana siedzi w domu, słucha piosenek z magnetofonu i medytuje nad nimi. Jest to satyra na drobnomieszczaństwo, które odsądza od czci i wiary muzykę jazzową i rock'n'rollową.

 

Roladowa epopeja

Od razu wiedziałam, że problem może być z brakiem właściwej blachy. W przepisie było, że 32x37 cm. W sklepie osiedlowym znalazłam tylko 25x36 cm (ani mi było w głowie pchać się przed świętami do Auchana, gdzie może mają większy wybór; w osiedlowym Pepco też dużych nie było; mam w domu jakąś taką z IKEA, ale bez boków, na ciasteczka czy co). Siłą rzeczy warstwa biszkoptu była grubsza. I weź tu teraz człowieku zwiń!

Popękało.
Ściśnięcie folią na noc w lodówce spowodowało, że jakoś się to kupy trzyma, ale - przez mniejsze rozmiary - rolada jest zwinięta tylko raz.
Nie ma więc tego wyglądu, jak w oryginalnym przepisie. Niemniej - smaczna jest 😍 córka się nią zajada.

A teraz uciekam, bo zaplanowałam długi spacer aż na Wolę Justowską - chyba trzeba wziąć parasol?

Jeszcze mi się przypomniało: rozmawiałam z tą przyjaciółką mojej mamy, która się umówiła z dziećmi i wnukami na spotkanie na cmentarzu. Okazuje się, że w poprzednią niedzielę czuła się fatalnie, wszelkie objawy covidowe (jest już po szczepieniu), córka w końcu wydzwoniła opiekę świąteczną i dostała skierowanie dla niej na test. Karetka przyjechała pobrać wymaz po 2 dniach, ale ciągle nie było wyniku, wreszcie córka się dowiedziała, że negatywny.

Ale zdaje się, że Sanepid kieruje na kwarantannę już w momencie, gdy dostajesz skierowanie na test - codziennie dzwoni do niej policja. Mówiła im, że jest negatywna, ale oni, że mają ją w wykazie i muszą sprawdzać. 

No to jak ją jutro chycą przy cmentarzu, dostanie grzywnę, mówię.

Ojejej. Będzie wobec tego siedzieć w domu, dopóki nie zadzwonią (zawsze do południa) i wtedy dopiero wyjdzie.

Weź potem odkręcaj w sądzie tę grzywnę. Wygląda na to, że jak cię raz system złapał, to już nie puszcza, niezależnie od wyniku?

 

17 komentarzy:

  1. Rewizora i Ożenek kojarzę także ze świetnych spektakli Teatru Tv, w znakomitej obsadzie. To dopiero była uczta, brakuje mi tych spektakli, na które niecierpliwie się czekało w każdy poniedziałek.
    System to w ogóle dziwnie działa, rodzina siedzi o wiele dłużej w kwarantannie, niż chory, a już mieć negatywny wynik to jeszcze gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuzynka tak ma - mąż z pozytywnym wynikiem krótko, ona (która testu nie robiła, i tak wie, że covida ma) dwa razy dłużej...

      Usuń
  2. Gogola też nie czytałem. Straszne mam braki w lekturze klasyki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic, a nic.

      A ciężko teraz nadrobić, przy tym nadmiarze nowych pozycji.

      Usuń
  3. Dramaty czytane zupełnie inaczej odbieram niż inscenizacje teatralne. I mimo że można wracać do co celniejszych fragmentów, nie robią na mnie tak mocnego wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zrozumiałe. Jednak jakoś od zawsze lubiłam też je czytać.

      Usuń
  4. Jak dobrze, że napisałaś o swojej pamięci. Wlałaś otuchę w moje hipochondryczne serce;))) Czyli może jednak nie mam Alzheimera. A już rozpoczęłam diagnozowanie pod tym kątem. Oczywiście przy pomocy wujka Google'a:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie chciałabym Cię martwić, ale być może właśnie mam początki pana A. Tylko nie rozpoczynam jeszcze diagnozowania w internetach. Więc :)

      Usuń
    2. To zostawmy jednak temat;)

      Usuń
  5. Szpinaku nie cierpię, podobnie jak śledzi, ale Rewizora kocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpinaku w postaci papki/dodatku do drugiego dnia to ja też nie :) Ale jako półprodukt, na przykład do klusek szpinakowych czy kopytek, może być.

      Usuń
  6. Ja już zaszczepiona i bez żadnych ubocznych objawów.Nawet nie boli mnie ręka po wkluciu.
    Ale w ramach dopieszczenia się czytam książkę "Kossakowie.Biały mazur" O tej rodzinie czytałam sporo różnych pozycji. Ostatnio historię Simony, nieszczesliwej wnuczki Wojciecha.Moze nie tyle nieszczesliwej, co lekko zdziwaczalej i bardzo zakreconej na punkcie zwierząt. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To gratuluję!!!
      Ja dzisiaj widziałam zdjęcia z tej Hali EXPO, gdzie mam być szczepiona, i powaliło mnie na kolana, co tam się dzieje i jak jeden człowiek na drugim siedzi (a raczej stoi)! Dziki tłum. Oczywiście zwalają na samych pacjentów, którzy przychodzą dwie godziny wcześniej. Może i tak. może niektórzy, ale ja tu widzę kompletny brak organizacji.
      Pozostaje mi mieć nadzieję, że przez najbliższy tydzień jakoś się to ureguluje. Jakoś... ulubione nasze polskie słówko...

      Zdaje się, że mam tych Kossaków na półce bibliotecznej. Simony nie czytałam, bo mnie to dość zniechęca - zachwycała się nią koleżanka z pracy, która też "kocha zwierzątka" (co jej nie przeszkadza je zjadać).

      Usuń
  7. Gratuluję rolady! Nie odważyłam się do tej pory, choć chęć mam. Nie martw się szczepieniem, dobrze będzie. Wiesz jaką szczepionką? My z MS Astrą, ja dzień miałam do tyłu, on żadnych sensacji. Ale przynajmniej już jakieś poczucie zabezpieczenia daje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Astrą i dlatego się boję. Kolega miał w piątek, mówi, że kompletnie NIC, tylko był cały dzień straszliwie głodny i jadł 6 razy :)

      Usuń