sobota, 17 lipca 2021

Natalia Ginzburg - Drogi Michele

 

W obliczu weekendowego wyjazdu do Ojczastego po skończeniu Krowodrzy znów szukałam czegoś cienkiego (do pociągu) - ale na tyle mnie wciągnęło, że przeczytałam od razu 😄

Nie było tak, że książka czekała 40 lat, aż wreszcie się za nią wezmę, wiem, że już kiedyś czytałam, a jeszcze mnie w tym utwierdziło znalezisko w środku czyli karteczka, na której sobie z jakichsiś powodów wynotowałam bohaterów 😊 Przydała się i teraz.  

Coś mi się kiedyś musiało na nią wylać, kartka tytułowa skleiła się z poprzedzającą. Ale nie jest to u mnie rzadki przypadek, niestety. Chodzi najprawdopodobniej o roślinę doniczkową ustawioną na półce powyżej. Dziś już nie ma takiej opcji ze względu na wypełnienie półek książkami, ale kiedyś bywało, bywało. Taka paprotka czy bluszcz ładnie dopełniały widoku 😏 A że przy podlewaniu coś tam gdzieś pykło... no cóż.

Natalia Ginzburg, jak się tak zastanowię, jest moją ulubiona włoską pisarką. Zajrzałam teraz do Biblioteki Kraków, żeby zobaczyć, co tam jeszcze jest w katalogu, bo mam niejasne poczucie, że była tłumaczona w ostatnich latach. Niestety mają tylko tę książkę (wpisaną jako Drogi Michale, cały wysiłek tłumaczki w kwestii pozostawienia oryginalnego imienia, a przy tym odmieniania go w polszczyźnie przez przypadki, poszedł na marne) plus trzy inne e-booki - po niemiecku. To jest zresztą dla mnie duża ciekawostka, bo rozumiem, że papierową książkę ktoś ofiarował... ale e-booki włoskiej pisarki po niemiecku?

Tak że ten, nie będzie więcej czytania Ginzburg po polsku, trudno. A narzekają na poziom czytelnictwa w Polsce i podnoszą, że to nie kwestia możliwości finansowych, bo można korzystać z bibliotek. No jasne! Jak widać!

Sprawdziłam - wyszedł w tłumaczeniu Słownik rodzinny i Nasze dni wczorajsze. Ale w krakowskich bibliotekach nie ma i koniec. Co mi z tego, że czytałam po włosku, skoro chciałabym i po polsku! Choćby po to, żeby zobaczyć, czy to dalej będzie moja ulubiona włoska pisarka - już nieraz mówiłam, że czytanie w oryginale to kompletnie inny odbiór, bo nigdy nie jest rozumienie takie samo jak w ojczystym języku.

W przypadku powieści Drogi Michele na razie się potwierdziło przyszeregowanie autorki do ulubionych 😍  Bo też to jedna z najulubieńszych tematyk - RODZINA. Kruche więzy. I sposób pisania - taki z pozoru obojętny, prawie oschły, skupiający się na opisach ubrań czy wnętrz. Jak obojętni są dla siebie członkowie tej rodziny - bo to rzecz o rozpadzie. Jest to powieść epistolarna i krewni zdają się kontaktować ze sobą jedynie za pomocą listów, ujawniają więc o sobie tylko to, co chcą ujawnić, widzą jedynie własne problemy.

Koniec:

 

Półka z serią Klubu Interesującej Książki (jedna z dwóch). Poprzednim razem była inna jej część, teraz jeszcze inna, więc możecie się wykazać znajomością pozycji 😁 Ja osobiście mam tu dwie swoje ulubione: Liliowa taksówka i Czwartki pani Julii.

Wyd. PIW Warszawa 1976, 135 stron

Tytuł oryginalny: Caro Michele

Przełożyła: Barbara Sieroszewska

Seria Klub Interesującej Książki

Z własnej półki (kupiona  17 czerwca 1982 roku - PATRZCIE PAŃSTWO, RÓWNE 39 LAT TEMU - w antykwariacie za 36 zł /cena okładkowa 13 zł)

Przeczytałam 16 lipca 2021 roku

/Yyy, przecież teraz jest lipiec, a nie czerwiec... ja już nic nie kumam/


Mam za sobą pierwszy tydzień bez Derechcji. I - ha ha ha - jest dziwnie. Nie ma kto nadawać toku 😂😂😂 Nic się nie dzieje. Nie ma do czego pieczątki przystawić. Przez to wszystko nawet się nie umiem skupić na własnych sprawach - a przecież mogłabym teraz skanować internety w kwestii Pragi... Niektórym to zawsze źle 😁

 

A teraz idę szukać, co zabrać do czytania do tego przeklętego pociągu. Słyszę, że ciągle są opóźnienia, więc muszę być zabezpieczona czytelniczo w obie strony 😅


27 komentarzy:

  1. Ciekawe, skąd wzięły się te e-booki po niemiecku. :) Autorki tej nie znam, ale bardzo chcę poznać. Z tytułów roku 1976 czytałam "Kota" i "Piłata". Obie świetne. A co do bibliotek, to wiadomo, w naszych czasach dostosowane są one do gustów miłośników współczesnych kryminałów i tandetnych obyczajówek. Ja często nie znajduję tego, co chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio po lekturze jakiegoś artykułu wypisałam sobie kilka książek z dziedziny urbanistyki - takich dla laików oczywiście, nie fachowych, specjalistycznych. O tym, jak powinny wyglądać miasta, a jak nie wyglądają. Jedna - JEDNA - została zakupiona przez Bibliotekę Kraków. Lepiej przecież, zamiast edukować, dostarczać papkę dla mózgu, prawda?

      Usuń
  2. Zawartość półki w części znana, ale czy miewasz tak, że pamiętasz tytuły i na tym koniec?
    I co, czytać od nowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jak miewam 🤣 Ale jak czegoś nie możesz zmienić, to lepiej się z tym pogodzić. I dorobić sobie do tego ideologię 😂 ZAWSZE BĘDĘ MIAŁA CO CZYTAĆ (od nowa) 😂😂😂

      Usuń
  3. Pamiętam,z jaką ciekawością czekałam na książki z KIK.I zawsze znalazłam coś dla siebie.
    Z półki czytałam Autostrada,Mag, Podróże Maudie Tipstaff, Piłat.
    Po Pilacie czytałam Zamknięte drzwi i ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie.Zreszta lubię wracać do książek Magdy Szabo, które są dla mnie bardzo prawdziwe.Poxdrawiam.Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Magda Szabo jest świetna 😍 "Zamknięte drzwi" czytałam niestety z biblioteki... Wszystkiego mieć nie można.
      Dziś przywlokłam z Dżendżejowa Lema "Pamiętnik znaleziony w wannie". Niby z założeniem, że przeczytam i odwiozę 😉

      Usuń
  4. Co mi przypomina, że mam przecież do przeczytania "Ogród rodziny Finzi-Continich" Bassaniego.
    Tylko gdzie ja zapchałem ten tomik?

    Z półki kojarzę Fowlesa (Maga słuchałem, Kochanicę widziałem chyba w ekranizacji).

    Zalać własną książkę? Ależ ty niechlujna jesteś, nie spodziewałem się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a ja też nie wiem, gdzie wepchnęłam "Ogród..." 😂 Bo zdaje się, że gdzieś razem z włoską literaturą, a nie z KIK-iem... rzecz do sprawdzenia błyskawicznie, bo przecież MAM KATALOG... tylko mi się teraz nie chce 🤣
      A we włoskiej wersji "Ogrodu..." trzymałam niegdyś gotówkę (w czasach, gdy ją jeszcze posiadałam) 😎

      "Kochanicę..." też znam tylko z ekranizacji i obiecuję sobie przeczytać.

      Oj no, zdarzyło się, nie bić!

      Usuń
  5. Dziękuję za tytuły KIK-u. Zapytam o niektóre w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh mon Dieu! Mogłabym pozdrowić całą niemal półkę, za dużo klikania :-)) - Kocia kołyska! Układ! Czwartki pani Julii! Oj, się czytało, nie wiem, czy choćby w Vonneguta bym się dziś zanurzyła, a przecież to się połykalo bez popijania.
    W komentarzu wyżej wspomniany „Ogród…” Bassaniego, on KIK-owy, ale jeszcze nie w tej szacie.
    Dlaczego pociągiem? Miałaś przecież jechać Flexbusem? Cos mi umknęło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flixbusem to do Pragi (nawiasem mówiąc ciągle mówię Netflixem 🤣🤣🤣, jakoś mi ciężko ten Flixbus zapamiętać). Chętnie bym o nim zapomniała na zawsze, codziennie zaglądam na stronę LeoExpress w nadziei, że można jednak będzie to moje połączenie i flixbusowe bilety oddam... ale nic z tego.

      "Kocią kołyskę" mam w planach, bo czytało się to wieki temu.

      Usuń
  7. Patrzę na wszystkie Twoje książki i ... setki razy przechodziły mi przez ręce :) Polecając czytelnikom choć przeczytać musiałam co to jest za dzieło, nawet jeśli sama nie zdążyłam przeczytać. A tyle nie zdążyłam!

    OdpowiedzUsuń
  8. czytnik, czytnik brać do pociągu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytnik, czytnik...
      Nie wiem, czy się kiedykolwiek na to zdecyduję 😁
      Zauważ, że gryplan jest taki, żeby SWOJE książki przeczytać... no, a skoro już je mam 😅

      Usuń
    2. Jak ktoś zechce ci dać za darmo bierz bez zastanowienia, ale kupno to może być kasa wyrzucona w błoto. Mam czytnik (Kindle) od dwóch lat i przez ten czas przeczytałem na nim JEDNĄ książkę.

      Usuń
    3. No właśnie... toteż na razie przynajmniej nie biorę pod uwagę...

      Usuń
  9. Pamiętam moją walkę o usunięcie paproci z półki książkowej. W sumie nie miałbym nic przeciwko, ale mojej Mamie nie dało się przetłumaczyć, że roślina jest zadbana i nie trzeba jej dodatkowo nawadniać. Paproć wyleciała z hukiem po przesłaniu i zalaniu kilku, całe szczęście mniej wartościowych (sentymentalnie), książek dla dzieci :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, co za nieszczęście!!!
      Ale wiesz, mama na pewno widziała w "Brunecie wieczorową porą", że paprotki lubią wilgoć 😂😂😂

      Usuń
  10. KIKowską serią zapełniałem dawno, bardzo dawno, temu półki i poznanie świata. Kolejne pożary przeprowadzek rozniosły "serię" po innych półkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te przeprowadzki... Ja miałam takie prawdziwe tylko dwie - bo powiedzmy, że nie będę liczyć tych zwyczajowych w czerwcu i w październiku: z akademika do domu i z powrotem (choć w pewnym momencie już było sporo klamotów)...

      Usuń
  11. Małgosiu, od wczoraj dostępny jest na YouTube film nakręcony w 1965 roku przez niemieckich turystów w Krakowie, Wrocławiu i Oświęcimiu. Podobno jest świetny. Może się skusisz? Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Tereso, dzięki 😍😍😍
      Już sobie szybciutko ściągnęłam, a obejrzę później, no bo teraz do roboty 😉

      Usuń
  12. Układ (przebój licealny), Czwartki... (gdzieś mam), Kochanica Francuza, Rok 1984, Pełnia życia panny Brodie (a myslałam, że tylko ja to czytałam 😊), niewiele, wstyd. Kilka tytułów jeszcze kojarzę, ale nie jestem pewna. A, i przeczytałam "Tajemnicę Abigel" , rzeczywiście młodzieżowa, ale dałam radę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja "Tajemnicę Abigeil" też czytałam w dorosłości, po poleceniach w internecie 😊

      Usuń