wtorek, 6 lutego 2024

Rex Stout - U dveří zazněl zvonek

Nic nie poradzę, lubię te opowieści o śledztwach prowadzonych przez Nero Wolfe'a, a snute przez jego sekretarza Archie Goodmana. Są dowcipne, a przy tym wciągające. Ta powieść nie była przetłumaczona na polski, a powinna, bo Wolfe cudownym fortelem pokonuje FBI. 

Tak w ogóle to nie zdawałam sobie sprawy, że FBI do tego stopnia jest w Stanach świętą krową - a przynajmniej było w latach 60-tych, kiedy powstała książka. Jest tam wyraźnie powiedziane, że ani Biały Dom im nie podskoczy. 

Do Wolfe'a zgłasza się pewna bogata kobieta, za którą FBI chodzi od czasu, gdy wykupiła 10 tys. egzemplarzy książki FBI, jakiego nie znacie i rozesłała do rozmaitych ludzi. Chce, żeby Wolfe wymógł na tej wszechmocnej instytucji, by się od niej odczepiła. Ten ani myśli brać się z FBI za bary... do momentu, gdy kobitka wypisuje czek na sto tysięcy. Jest początek roku, wygląda na to, że co najmniej do jesieni nie musiałby pracować, więc jednak zlecenie przyjmuje. Pecunia omnia vincit, można by powiedzieć 😂

Tylko nie wiem, dlaczego agenci FBI byli tu nazywani G-man.

Początek:


Koniec:

Wyd. Československý spisovatel, edice Spirála, Praha 1969, 170 stron

Tytuł oryginału: The Doorbell Rang

Przełożył z angielskiego na czeski: František Jungwirth

Z własnej półki (kupione z pudełka po 10 koron w Pradze)

Przeczytałam 3 lutego 2024 roku 

 

Osobisty kucharz  Wolfe'a, niejaki Fritz, ma w swoim pokoju 289 książek kucharskich. Ja mam 203, z tą dodatkową różnicą, że Fritz przynajmniej umie gotować 🤣

A skoro już o moich książkach mowa, to byłam wczoraj na spotkaniu w Klubie Książki i wyniosłam z niego trzy nowe 🤣. Znaczy one nie są nowe, no ale wiecie, o co chodzi. Jedna to reportaże Hanny Krall i ta w domu zostanie, druga coś o prowincji, nawet dokładnie nie przewertowałam, a trzecia to scenariusz Volver Almodovara, z czego płynie wniosek, że wkrótce znów obejrzę film. Poza tym - boli mnie głowa, a właściwie tak mędzi, ale umówiłam się znów na odbiór książek ze Śmieciarki w Mistrzejowicach, no to trzeba jechać. Czwarty raz, trasa obcykana. Po drodze zaniosę parę książek od Szyszkodara do jednej z biblioteczek w mojej pieczy.

Myślał by kto, nic, tylko książki. A tymczasem w niedzielę upiekłam muffinki. I jutro rano będę piec znowu.


20 komentarzy:

  1. Ja zamierzam jutro upiec rogaliki z dżemem, bo za pączkami nie przepadam, a jutro wszak tłusty czwartek...
    Książki kucharskie wydałam, bo i tak z nich nie korzystałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antycypowałaś 😁 Dopiero od dziś jest jutro tłusty czwartek 🤣
      Ja jednak ciągle mam nadzieję, że ze swoich będę korzystać. Zresztą CZASEM się zdarza 😀

      Usuń
    2. No popatrz, żyję za szybko chyba!

      Usuń
  2. Volver Almodovara bym też przytulił :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oh mam tylko ze 100 kucharskich, ale i tak po co mi skoro muffinki pieke z gotowego mixu, a na domowym menu albo mielone, albo schabowe. FBI mialo renome do czasu kiedy Trump zaczal ich szkalowac, tak jak kazda inna panstwowa instytucje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu, gdy odkryłem na YouTube filmy o gotowaniu i przyrządzaniu różnorakich potraw, ani razu nie zajrzałem do książki kucharskiej! I muszę dodać, że rzeczywiście udało mi się zrobić szybko i tanio całkiem ciekawe dania.

      Usuń
    2. Też nie mam specjalnie urozmaiconego jadłospisu... może kiedyś policzę, ile dań serwuję 😂
      Z przepisami w internecie mam ten problem(ik), że jeśli jakiś wypróbuję i uznam, że w przyszłości będę robić, to i tak muszę sobie go przepisać do zeszytu, żeby mieć pod ręką 😁
      Kiedyś kopiowałam sobie przepisy z blogów do Worda razem ze zdjęciami i potem drukowałam. W rezultacie mam jedną szufladę zawaloną tymi papierzyskami!

      Usuń
  4. A ja właśnie skończyłam przeglądać listę w naszym warszawskim Schronisku Książek i złożyłam zamówienie. Kiedyś wysyłało się maila i nie wiadomo było, czy z wybranych 10 książek dostaniesz jedną, pięć czy zero. Teraz zamawia się podobnie jak w bibliotece, od razu widać, czy dostępna, elegancja Francja. Będę miała kroniki Prusa, Trifonowa, Strasznego dziadunia, ze dwie Fleszarowe-Muskat lalala.
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Trifonowa co?
      Kroniki nie wiem, czy są obecne w 10-tomowym wyborze dzieł Prusa, będącym na stanie...
      A właściwie już wiem, bo wstałam i sprawdziłam - ni mo.
      Przywiozłam wczoraj pięć sztuk. Pochwalę się w następnym poście.

      Usuń
    2. Dom nad rzeką Moskwą. To będzie (chyba) mój pierwszy Trifonow
      Agata

      Usuń
    3. Mam (i przeczytałam z zachwytem przed 10 laty) cztery sztuki 😁

      Usuń
  5. G-man - wyjaśniam: Government Man = Człowiek Rządu - w amerykańskim slangu oznacza to w szczególności pracownika FBI ( Wikipedia ==> https://en.wikipedia.org/wiki/G-man ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie!!!
      To mi nie przyszło do głowy 😁

      Usuń
    2. Owszem ale nie tylko, GM-enem jest nawet zwykly szeregowiec w wojsku.
      W zwiazku z wieka rywalizacja z pocztku powstania FBI i CIA rozdzielono ich zasieg dzialania - FBI =przestepstwa na terenie USA, CIA swiatowe i zwiazane z inteligencja czyli szpiegostwem.
      Uprawnienia FBI sa bardzo rozlegle stad wyrosla legenda jakimi sa wszechmocnymi bo sa jako iz istniejace prawo daje im mozliwosci.
      Kazde panstwo ma podobne tylko pod swa nazwa wiec nie rozumiem szumu wokol naszego FBI. Jest potrzebne i robi dobra robote.

      Usuń
    3. Jak każde tego rodzaju służby robi też mniej dobrą robotę, na przykład śledzi przeciwników politycznych z wykorzystaniem nielegalnych metod. O tym właśnie jest ta książka.

      Usuń
  6. "Tak w ogóle to nie zdawałam sobie sprawy, że FBI do tego stopnia jest w Stanach świętą krową - a przynajmniej było w latach 60-tych, kiedy powstała książka. Jest tam wyraźnie powiedziane, że ani Biały Dom im nie podskoczy."

    W latach sześciesiątych XX wieku szefem FBI był słynny John Edgar Hoover-właściwie stał na czele FBI przez prawie 50 lat (!), od 1924 roku aż do śmierci w 1972 roku. Posiadał bardzo dużo "haków" na czołowych polityków i przez to ogromną władzę. Często dawał im do zrozumienia, co o nich wie-to zazwyczaj wystarczyło, aby cicho siedzieli, działali zgodnie z jego wytycznymi i nie krytykowali FBI lub jego osoby.

    Dlatego za panowania Hoovera FBI była niesamowicie potężną i nietykalną organizacją, a jej obraz był gloryfikowany w różnych amerykańskich filmach, których producenci/reżyserzy często mieli "błogosławieństwo" Hoovera i przedstawiali w niej agentów FBI w bardzo pozytywnym świetle.

    Główna siedziba FBI w Waszyngtonie nosi jego imię (The J. Edgar Hoover Building).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi to przypomina w związku z aktualnymi wydarzeniami w polityce naszej polskiej 🤣 Od dawna się mówi o tym, że na pewne osoby inne pewne osoby mają haki i dlatego są nietykalne. Ha ha ha.

      O Hooverze jest chyba wzmianka w omawianej książce. Choćby na ostatniej zreprodukowanej tutaj stronie. Że do drzwi dzwoni sama główna szycha, która pofatygowała się z Waszyngtonu.

      Usuń
  7. W filmach i książkach często był "ten dobry" z FBI i "ci źli" z CIA. Na pewno jeszcze w latach 90. taka była tendencja
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się zastanawiam, jak to było przedstawione w Twin Peaks, gdzie przecież śledztwo prowadzi agent Cooper...

      Usuń