poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Fiodor Dostojewski - Skrzywdzeni i poniżeni

Nie wiem, czemu nie wzięłam się za Dostojewskiego po kolei, chronologicznie... ale z drugiej strony, czytam go sobie dla przyjemności czytania, a nie dla śledzenia drogi pisarskiej, rozwoju etc. :) Więc najpierw była Zbrodnia i kara, potem Biedni ludzie, a teraz Skrzywdzeni i poniżeni. W maju biorę się za Wspomnienia z domu umarłych. Same optymistyczne tytuły, co?

I tak sobie właśnie z przyjemnością przeczytałam historię z życia młodego pisarza, który nie chciał przyjąć żadnej posady - i całe szczęście, bo tyle miał zachodu i bieganiny ze swą przybraną rodziną, że w życiu by mu czasu na pracę nie starczyło. A pisać mógł sobie po nocach!
Otóż Wania wychowywał się na prowincji. Rodzice wcześnie go osierocili i przygarnęło go małżeństwo Ichmieniewów, właściciele drobnej posiadłości ziemskiej. Mieli oni jedyną ukochaną córkę Nataszę i dzieci wychowywały się jak brat z siostrą. Mikołaj Siergieicz Ichmieniew był świetnym gospodarzem i od pewnego czasu administrował również majątkiem księcia Wałkowskiego, rezydującego w stolicy. Wania w wieku 18 lat opuścił Ichmieniewów, by udać się na uniwersytet w Petersburgu. Minęło kilka lat i starzy znajomi znów się spotkali, bowiem Ichmieniew poróżnił się z niewdzięcznym księciem i miał z nim proces, toteż sprowadził się z żoną i córką do miasta, wiadomo, koło procesu trzeba chodzić. Zaczął do nich zaglądać, w sekrecie przed ojcem, syn księcia, Aliosza. Natasza nagle zmienia się, ze słodkiego dziewczęcia, podlotka, beztrosko śmiejącego się i żartującego, przeobraziła się w cierpiącą kobietę: zapadłe blade policzki, spieczone jak w gorączce wargi, pałające ogniem oczy...
Tak zaczyna się smutna historia skrzywdzonych i poniżonych.
Nie rozumiem, skąd ta opinia Dostojewskiego w niektórych kręgach, jako trudnego, ciężkiego w lekturze... Jego powieści przecież świetnie się czyta. No, może jak dojdę do Braci Karamazow, to zmienię zdanie :)

Najnowsza świecka tradycja - będę pokazywać półkę, z której zdjęłam czytaną książkę :)
Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam oglądać cudze półki i odnajdywać znane sobie książki :) Co tam półki, uwielbiam oglądać cudze mieszkania, a najbardziej lubię chwilę po zmroku, gdy ludzie zapalili już światło w pokoju, a jeszcze nie zaciągnęli zasłon czy żaluzji. Można wtedy do woli przyglądać się wnętrzom :)
A tu na Zbrodni i karze leży... kumkum. Jest to po prostu smoczek dziecięcy, używany niegdyś przez moją córkę. Jak go cmoktała, taki właśnie dźwięk było słychać: ką-ką-ką-ką. Daj kumkuma, mówiło się. Znaczy się - pamiątka rodzinna :)

Początek:
i koniec:

Wyd. PIW Warszawa 1957, wyd.I, 361 stron
Tytuł oryginalny: Uniżennyje i oskorblennyje /Униженные и оскорблённые
Tłumaczył: Władysław Broniewski
Z własnej półki
Przeczytałam 26 kwietnia 2014

W książce znalazłam parę wycinków z prasy z lat 80-tych:
Wynika z tego, że sprzedawanie książek na wagę w supermarketach ma już stary rodowód :)
A tu coś jeszcze dla bibliofilów:

Był taki dowcip o milicjantach: dlaczego chodzą parami? bo jeden umie czytać, a drugi pisać. Tutaj obaj czytają :)
Rubryka drobnych ogłoszeń kopalnią wiadomości na temat codziennego życia:
Małżeństwo poszukuje dozorcostwa w zamian za mieszkanie - och, jakże to było popularne!
Student - Amerykanin - żeby od razu było wiadomo, że płaci w walucie.



NAJNOWSZE NABYTKI
Nagle okazało się, że w piątek mam wolne. To się wybrałam do miasta, zamiast do roboty. No i tak to posłać babę. Najpierw zajrzałam do Księgarni Akademickiej.
Byłam opóźniona (w rozwoju), bo już ze 2 tygodnie, jak wyszło Collegium Novum, a ja nic. To nabyłam. I dla towarzystwa przewodnik po Łagiewnikach.
Potem do Taniej Jatki na Grodzkiej. A tam kolejne dwa cracoviana czekały:

A wieczorem córka mnie zaciągnęła do biblioteki na Rajskiej, gdzie była jakaś akcja KSIĄŻKA I RÓŻA czy coś w tym stylu. Od 19.00 do 24.00 trwał kiermasz książek wycofanych z biblioteki. Sprzedawali je po 4 zł. Dostep do półek był utrudniony, bo trochę luda się cisnęło... Stanęłam sobie z boku przy jakimś stoliczku, a córka mi od czasu do czasu coś z półłki wygrzebała i przynosiła do oceny. Stanęło na czterech pozycjach:

Do tego zjadłyśmy kolację (częstowano tortillą i kanapeczkami z łososiem) i dostałyśmy róże :)

I tak oto w jeden czarny piątek ubyło mi 18 cm bieżących półki (no i stówka z kieszeni)!


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film rosyjski 20 PAPIEROSÓW (20 sigaret/20 сигарет), 2007, reż. Aleksandr Gornowskij
Jest trailer na YT:

2/ film włoski GINGER I FRED (Ginger e Fred), 1985 reż. Federico Fellini
Na YT fragment:

3/ film czeski MARECZKU, PODAJ MI PIÓRO! (Marečku, podejte mi pero!) 1976, reż. Oldřich Lipský
Fragmenty:

4/ film amerykański JEFF WRACA DO DOMU (Jeff Who Lives At Home), reż. Mark Duplass, Jay Duplass, 2011
Na YT trailer:


24 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 1. Właśnie odkryłam, że jest ekranizacja Skrzywdzonych... i muszę się z nią koniecznie zapoznać. A wcześniej oglądałam serial według Zbrodni i kary. i tez mi się podobał.
      2. Widywałam takie opcje jak jeszcze bywałam w supermarketach - dziś już trzymam się od tych instytucji z daleka.
      3. Pies może jest pod ławką?
      4. A ja podejrzewam, że te sigarety to będzie byle co... no ale trudno, sprawdzi się na własnej skórze. Za to W tumanie - genialny!!! Byłam pod wielkim wrażeniem i aż całe napisy do końca obejrzałam, tak się było przykro rozstawać, choć film to nielekki. Był sabotaż i Niemcy aresztowali kilku mężczyzn, po czym ich powiesili, ale jednego z nich wypuścili. I ten wypuszczony żyje teraz z piętnem zdrady (no bo niby dlaczego go wypuścili) i w oczekiwaniu na śmierć z ręki swoich. Istotnie pewnego dnia pojawia się u niego dwóch partyzantów, by zabrać go do lasu na rozwałkę. Taki jest początek.
      A Polowanie na piranie coś mi mówi, może oglądałam kiedyś... kojarzę też, że kiepskie. Sobakę mam, ale nie oglądałam (jeszcze!).

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. No, jak Cię podnosi na duchu, że zgwałcili dziadkowi wnuczkę...

      :)

      Serio, to już szukam. W końcu dziadek chyba pomścił, co?
      A jak już jest Garmasz, to biorę w ciemno!

      Usuń
    5. No, no, 916 komentarzy na forum ma ten Strzelec woroszyłowski... niczego siebie :)

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. No i znowu coś do poszukania :) tak trzymaj :)

      Usuń
  2. Musze i ja wreszcie się zabrać za swojego Dostojewskiego, tak zachęcasz. Ale u mnie nie będzie wyciągnięty z takiego zbioru, jak Twój. Twój nowy zwyczaj już zaakceptowany.
    Kupowanie na wagę, czemu nie - czasem chodzi mi po głowie, że chętnie skupowałabym książkową makulaturę - ciekawe jakie pozycje by się trafiały?
    W tamtych czasach policjanci jeszcze czytali - dzisiaj taki obrazek czytających w samochodzie, no bo przecież jeżdżą a nie chodzą, policjantów to byłby ewenement.
    Okazuje się, że dobrze jest mieć dzień niespodzianie wolny od pracy, bo można go przyjemniej spędzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, bo jeszcze ten film, o którym w odpowiedzi Orzeszkowej piszę, obejrzałam z wielką satysfakcją, więc dzień był podwójnie przyjemny.

      Nie wiem, jak dzisiejsi policjanci, ale taksiarzy widzę tradycyjnie czytających praskę za kierownicą, na postoju :)

      Usuń
  3. Jestem pierwszy raz na Twoim blogu. Muszę przyznać, że zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tą książkę. Wycinki z gazet - interesujące. A Twoja biblioteczka wspaniała. Ja też prowadzę bloga od 4 miesięcy - raczkuję w tej materii. Moim tekstom daleko do Twoich, ale ciągle staram się rozwijać. W lipcu wreszcie kupuję nowe meble z miejscem na moje książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O raju, nowe miejsce na książki! To coś, co tygryski lubią najbardziej :)
      Chciałabym móc sobie poukładać książki na nowo, jakoś systematycznie, a nnie tak bezładnie, jak są teraz. Ale to można tylko przy nowych regałach :) przy starych to na pewno nie pomieściłabym się, tak są teraz poupychane.

      Usuń
  4. Kiedy dojdziesz do "Braci Karamazow" albo do "Biesów", na pewno zmienisz zdanie ;)
    Ależ mnie ta Natasza denerwowała! Miała na wyciągnięcie ręki wspaniałego Wanię, a zakochała się w takiej infantylnej, nieodpowiedzialnej paskudzie jak Alosza. W dodatku zrobiła ogromną przykrość swoim rodzicom, bo jej ukochany był synem człowieka, który ich skrzywdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość nie wybiera :) przecież nie kocha się za coś. Aliosza (też uważam, że powinno być Alosza, ale trzymam się wersji Broniewskiego) był powiewem innego świata. Czy to rzadko bywa, że wartościowe kobiety kochają mężczyzn ze słabym kręgosłupem? A tu jeszcze instynkt macierzyński.

      Usuń
    2. W mojej książce był Alosza :) Z osób płci żeńskiej występujących w tej książce najbardziej polubiłam Helenkę.

      Usuń
    3. Noooo. Nelly dopiero była szurnięta :) oczywiście, wiem, okoliczności... cóż, też skrzywdzona i poniżona.

      Usuń
  5. Co do opinii o pisarstwie Dostojewskiego - polecam "Idiotę", wówczas sama się przekonasz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie :) Idiotę już kiedyś czytałam i nie była to wcale taka mordęga, jak by się mogło wydawać, tak że wrócę do niego, a jakże. Jednak to Bracia Karamazow i Biesy mnie przerażają :)

      Usuń
    2. Moim zdaniem, 'Twoje przerażenie nie dość, że przedwczesne to jeszcze na dodatek jest nieuzasadnione. Wraz ze "Zbrodnią i karą" to zdecydowanie najlepsze i najlepiej "czytające się", zważywszy na objętość powieści Dostojewskiego. Jeśli miałaś dobre wrażenia po "Idiocie" to tym bardziej będziesz je miała po "Braciach Karamazow" i "Biesach".

      Usuń
    3. Podtrzymujesz na duchu :) i w postanowieniu przeczytania wszystkiego. Ja niestety, co do Braci Karazamazow, opieram się na swoich wrażeniach z filmu kiedyś tam - mało nie usnęłam... a może nawet i usnęłam :)

      Usuń
    4. Nie wiem, którą wersję oglądałaś - niedawno odświeżyłem sobie wersję w reżyserii Pyrjewa i nie usnąłem :-) choć przyznaję, film jest robiony, z dzisiejszego punktu widzenia archaicznie, bardzo teatralnie.

      Z pewnym zawstydzeniem wyznaję, że tak ambitny nie jestem, czeka mnie jeszcze powtórka z "Braci Karamazow", których bardzo dobrze wspominam sprzed lat i na dłuższy czas dam sobie chyba z nim spokój.

      Usuń
    5. Właśnie ta teatralność mnie znudziła, no nie przepadam. Z drugiej strony, po lekturze pierwowzoru literackiego na pewno będę chciała obejrzeć znowu :)

      A z mojej strony to nie ambicja :) tylko silne postanowienie przeczytania własnych książek przed śmiercią :)

      Usuń
    6. Ja na szczęście oglądałem film po przeczytaniu książki i ta teatralność schodzi na drugi plan bo człowiek generalnie jest wówczas zajęty wyszukiwaniem różnic pomiędzy oryginałem a filmem :-).

      Usuń
    7. No właśnie, dlatego liczę na lepszy odbiór :)

      Usuń