wtorek, 28 lutego 2017

Samuel Beckett - Czekając na Godota

No i masz ci los, miesiąc się skończył, alem się naczytała, że ho ho!
Jeszcze takiego kryzysu nie miałam!
No ale wszystko w życiu ma swój sens, mówią, więc może mi się któregoś dnia ten sens objawi?


Dzisiaj na FB Monika się ze mnie uśmiała, gdy jej SZCZERZE powiedziałam, dlaczego do tej pory nie czytałam Skvorecky'ego (bo gruby). No taka prawda jest. A teraz wydali nowego poprawionego i co robić. Przecież nie kupię.
Marinina cienka a i to już tydzień czytam.
Powiedzcie, że to przejściowe, że nie skończę jak ci, co w ogóle nie czytają!
Żeby nie było jak z cukrem!
Chociaż i z cukrem do ściany jeszcze nie doszłam.
/odzwyczajam się, zeszłam z 3 łyżeczek - TAK! - do dwóch i chyba nawet już mi smakuje :) ale chwilę, gdy zacznę słodzić półtorej łyżeczki na razie odkładam na później/


Co do sztuki, to zasadniczo teatr absurdu może należy oglądać w teatrze jednakże?
Niby lubię czytać sztuki, w liceum wynajdywałam w szkolnej bibliotece jakieś stare, nie wiadomo skąd wzięte wydania Skandynawów. Ale ten Beckett mnie zmęczył. Albo inaczej - nie wciągnął, nie zainteresował.
Widać organizm mówi chwilowo NIE na wszystko.
Wzięłabym Pana Tadeusza, ale boję się, że i on zostałby odrzucony. Przez organizm oczywiście.

A może by tak zacząć od jutra nowe życie?


Początek:
Koniec:

Wyd. PIW Warszawa 1973, 131 stron
Tytuł oryginalny: En attendant Godot
Przełożył: Julian Rogoziński
Z własnej półki
Przeczytałam 23 lutego 2017 roku


NAJNOWSZE NABYTKI

To się zdarzyło drugi już raz. Poszłam do muzeum po egzemplarz nowej książki z promocji:

a rzucił się na mnie cały stół z wydawnictwami muzealnymi sprzedawanymi za 50% ceny. No nie mogłam tak sobie odejść obojętnie.

Więc nakupiłam i nawet jeszcze do żadnej nie zajrzałam, leżą na podłodze i czekają na Godota... to znaczy na miejsce gdzieś na półkach :)



A jeszcze pan mnie zatrzymał, żebym chwilę poczekała, bo mi się należą gratisy za ten zakup. Poszedł i kombinował, aż przyniósł kolejną siatkę.
Jeszcze nawet odmówiłam tego i owego, bo już miałam. A potem dopiero pomyślałam, że przecież mogłam komuś dać :) spóźniony refleks :)

8 komentarzy:

  1. A ja kupiłam tego Skvorecky'ego. Bonito na szczęście ma urodzinowe rabaty; ) cracoviana - wzdycham z zazdrości; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic to. Obie kiedyś przeczytamy, tylko Ty w ulepszonej wersji :)

      Usuń
    2. Zanim przeczytam, to pewnie będzie już trzecia wersja- jeszcze bardziej ulepszona;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń