niedziela, 6 czerwca 2021

Karol Estreicher - Nie od razu Kraków zbudowano

 

Szymiczkowa w Złotym rogu inspiruje się w pewnym momencie historią złapania przez hycla pieska Dżimusia, opisaną w Nie od razu Kraków zbudowano i zachciało mi się wrócić do wspomnień Estreichera, ikonicznych dla miłośników Krakowa 😍

Właściwie zdumiałam się, bo wyszukiwarka blogowa nie wykazała tej lektury, a są tu książki od 2006 roku. Co prawda blog założyłam w 2010, ale w pierwszym poście spisałam wszystkie przeczytane książki od 2006 roku. Czyli - co najmniej 15 lat nie czytałam Estreichera. Aż mi się wierzyć nie chce! Żyłam w przekonaniu, że wracam do niego regularnie 😏

A jednak, o dziwo, pamiętam, co tam w środku tych wspomnień jest. Diabli wiedzą, ile razy wcześniej to czytałam od zakupu... Jeśli ktoś ma sentyment do szopki krakowskiej, to rozdział o Ezenekierze jest OBOWIĄZKOWY! A ja tym razem bardziej się skupiłam na złośliwych często relacjach dotyczących profesorów uniwersyteckich 😂 Zawsze też miło znów poczytać o tym, jak się żyło przed ponad stu laty, w autentycznych wspomnieniach, a nie w wyobrażeniu autorów, jak przy poprzedniej książce. 

Można powiedzieć, że w kilka godzin połknęłam Nie od razu Kraków zbudowano - no, ale w końcu jest niedziela. Postanowiłam szybciutko napisać ten post, nie odkładać go na później, bo przede mną ciężki tydzień w pracy, raz że powrót do dawnych godzin, a dwa, że od wtorku do piątku będziemy przeprowadzać ten konkurs na sekretarkę, a więc dodatkowa robota. A jeszcze trzy, że w tym tygodniu piszemy test końcowy z czeskiego, zapomniałabym! W związku z tym teraz się zastanawiam, co by sobie wybrać do czytania kolejnego, żeby było takie przyjemne i odprężające...

Teraz chciałam tu pokazać tę inspirację, o której wyżej. Po lewej Szymiczkowa, po prawej Estreicher.



Dla mnie to bardziej  przepisanie niż inspiracja 😎

Początek:

Koniec:

Książkę kupiłam w antykwariacie i teraz patrzcie - była to 175-ta książka nabyta w 1988 roku, a był dopiero lipiec! Kiedyś to były szczęśliwe czasy! Jedyne, co mnie ograniczało w zakupach, to ewentualnie finanse, a nie ilość półek!


Półka z książkami, których akcja toczy się w Krakowie, bardzo różnymi. Regał stoi w kuchni i po tych ponad 30 latach muszę stwierdzić, że nie był to najszczęśliwszy pomysł. Albo może byłby dobry przy nowoczesnym wyposażeniu tejże - a ja nie mam nawet okapu. Niestety książki noszą ślady tego, że tutaj się gotuje 😠

Ale trudno, tego się już nie cofnie. Do rzeczy więc - znacie coś?

Wyd. PIW, Warszawa 1956, 218 stron

Z własnej półki

Przeczytałam 6 czerwca 2021 roku


Moja łąka nadal nie zawiera kwiatów, ale przynajmniej rośnie 😂

Chciałam znaleźć coś do pracy na obiad do pudełka... i nic. Albo sałatki z majonezem (no weźcie, nie po to chodzę biegać chodzić, żeby potem żreć majonezy) albo nie mam dziś w domu potrzebnych składników albo znowu ten problem, że w czym niby mam zabrać winegret? Idea zalania nim rano sałaty i jedzenia jej jakiejś kompletnie zdechłej o 14.00 coś mi nie pasuje. Wygląda na to, że trzeba będzie nosić kanapki, a obiad robić (i zjadać) pod wieczór. Bez sensu. A żeby coś ugotować i odgrzać w mikrofalówce w robocie, to też mi się nie widzi. Niedobre 😰

Córka mówi, żebym szukała na YT hasła lunch box. No to zaraz na początku trafiłam na jedną dziołchę, która w niedzielę przygotowuje pudełka na PIĘĆ dni. W piątek je obiad przygotowany w niedzielę! Smacznego!

Mam problemy, co nie?

Rozbestwiłam się przez ten pandemiczny rok,  kiedy jadło się codziennie świeżo przyrządzony obiadek, żadnego odgrzewania i o ludzkich godzinach...

14 komentarzy:

  1. Ja na szczęście w latach osiemdziesiątych kupowałem o wiele mniej książek. Nie wiem, czy by mi się uzbierało 50 tytułów rocznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jedna na tydzień. A tu wychodzi jedna dziennie. Zgroza 😂
      Chciałam dojść, czy już wtedy mieszkałam tu, gdzie teraz czy jeszcze na wynajmowanym. Ale to mogę jedynie po starym dowodzie osobistym, gdzie były daty zameldowań. A ten się gdzieś ukrył 😉

      Usuń
  2. Ja tam przed majonezem nie bronie się, trochę tłuszczu jest konieczne dla funkcjonowania jelit, rozcieńczam jogurtem naturalnym.
    Tydzień , a nawet 3 będą u mnie ciężkie także, bo koniec roku szkolnego.
    Niektóre książki z półki znam, ale czy pamiętam treść?
    Pan Karol kojarzy mi się ze studiami i słynną Bibliografią:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tłuszczu tak, ale mało to się smaży? 😉
      No tak, u Ciebie to też ciężki okres. Wszystkie dzieci muszą zwrócić książki, prawda?
      Pewnie mieliście na studiach jakiś przedmiot dotyczący historii bibliotek i bibliotekoznawstwa, prawda?

      Usuń
    2. Nawet więcej, historia Bibliografii w Polsce i na świecie, wszystko w ogóle związane z historią, w końcu byliśmy "agendą" wydziału historii UMK, o dziwo!

      Usuń
  3. Sporo o Krakowie - chociażby o krakowskim lekarzu, który odkrył kobiecy orgazm jeszcze przed Amerykanami - można znaleźć w kompilacji dokumentarnej "Epoka hipokryzji" z podtytułem: "Seks i erotyka w przedwojennej Polsce" Kamila Janickiego. Moje wydanie: "Ciekawostki historyczne" Kraków 2015.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki! Nawet nie słyszałam o tym! Będę szukać 😍

      Usuń
  4. Jak to łąka nie kwitnie?!!! A te dwa fioletowo-motylkowe to psy albo koty?! Moja tez kwitnie, ale to są malutkie kwiatuszki, cały czas się zbieram, zeby postudiować w internetach co też to za kwiatki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te TRZY fioletowe to sztuczne 🤣🤣🤣 Chciałam się ich pozbyć z domu, a córka nie i nie, więc wystawiłam tylko za okno 😁

      Usuń
  5. Z jedzeniem w pracy miałam podobny problem, jak pracowałam, tzn jak chodziłam do pracy, bo teraz tylko zlecenia w domu 😊 Kanapki odpadały, mikrofali nie znoszę. Robiłam sobie dania, które można jeść na zimno, na bazie np kasz. Są do kupienia gotowe suche mieszanki różnych kasz plus np soczewica czy inne takie, do gotowania, nazywa się to trendy lunch , ale można i samą gryczana czy inną, choćby kuskus. Do tego warzywa, teraz np szparagi, fasolka, kalafior, albo marchewka groszek zielony (z mrożonki), plus coś surowego - ogórek, rzodkiewka, małosolny, itp, również strzępki sałaty czy ziółka. To polewalam oliwą, bez octu czy cytryny, właśnie żeby nie sflaczało. To samo można robić na bazie ryżu czy makaronu (krotki twardy, jak penne, świderki czy kokardki). Dla nie wegetarian i nie wegan można dodać kawałki mięsa (resztki obiadowe), wędlinę, ser w kostkach, twardy lub feta, czy jajko na twardo. Posypane pietruszka albo koperkiem. Zdawało egzamin!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te trendy lunche jadłyśmy w czasie, gdy mi endokrynolożka zaordynowała dietę... oj, nie chciałabym już do tego wracać 😁 Teraz mi znajoma napisała, że schudła 8 kg na diecie bezglutenowej... nawet nie wiem, o co chodzi tak dokładnie - i nie wiem, czy chcę wiedzieć 🤣🤣🤣
      To wszystko, co piszesz, da się oczywiście zrobić, tyle że obiadu nie zastąpi. Mam na myśli gorące danie. Córka wczoraj ugotowała zupę na dwa dni (tak że po południu coś się zjadło), a już pytała "ale co w środę, zupą się człowiek nie naje" 😉

      Skończy się tak (przewidywalnie), że jednak będziemy jadły obiadokolacje, niech to szlag.

      Usuń
  6. Bylo tak ze dopoki mieszkalam w Polsce nie mialam zbyt duzo czasu na ciagle czytanie, jedynie takie dorywcze, a zyjac w USA czasu na nie mam sporo, jedynie sila rzeczy inny wybor ksiazek - bardzo odmienny od Twego. Pochlaniam je z predkoscia dwie tygodniowo i ogolnie wiecej czasu spedzam na czytaniu niz przy komputerze.
    Podobnie jak Ty sama sobie reguluje co i ile jesc jako ze majac 73 lata dobrze znam swoj organizm i upodobania.
    Dobrego weekendu zycze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca, dom, dzieci - w pewnym wieku na czytanie trzeba czas wyrywać ze snu chyba... Dlatego bardzo sobie cenię swój wiek (choć oczywiście żal młodości, która minęła bezpowrotnie) - wreszcie mogę robić, co chcę, obowiązków jest już bardzo mało 😉 No, tylko ta praca...

      Usuń